poniedziałek, 31 stycznia 2011

S E N

W myślach Tobie
Opowiadam moje sny,
Byś wiedziała,
Że w nich jesteś tylko TY.
I zabieram
Również Ciebie do nich tam,
Do sekretów
I tajemnic, które znam.

W nich otwieram
Po kolei wszystkie drzwi.
I na rękach
Wnoszę przez nie Twoje sny.
Za każdymi ,
Pokazuję piękny świat,
Dając Tobie
Mej miłości złoty kwiat.


W Twoich oczach,
Błyszczy dla mnie niebo gwiazd.
Płonie zorzą
I tęsknotą  cały świat.
Włosy Twoje,
Wciąż układa morski wiatr.
Sypiąc wydmy,
Z mej tęsknoty, która skradł.


Gdy wybudzam
Się powoli z mego snu.
Mam odczucie,
Że też jesteś  - blisko tu.
Czuję w duszy
Radość z tego, że Cię mam.
Swej miłości,
Nie znam granic nawet sam!!..
.





M O J A DROGA ŻYCIA

W mej zadumie wciąż układam, jak ma być,
Gdzie są drogi, co pozwolą lepiej żyć.
Jak ominąć ich przeszkody a mój ból
I zrozumieć , co oznacza "ziemi sól". 

Co do drogi? Wywołuje we mnie lęk,
Gdyż w swym ręku nieraz mam ich cały pęk.
I dość często, zasuplają obraz swój.
Więc jak wybrać tą najlepszą?. Boże mój!.


Ten labirynt,też codziennie zmienia się.
Ślepe przejście? Ileż razy wraca mnie.
Gdyby można , było sobie skrzydła wpiąć?,
Nie musiałbym, przez labirynt wtedy brnąć.


Pod gwiazdami, tytle miejsca, pełen luz.
Przy księżycu zaparkował wielki wóz
Niebo z zorzy zaś układa nowy kwiat,
Czyż nie piękny w takim miejscu jest nasz świat.


A ja stoję zaplątany w myślach swych,
Jak odróżnić?.Drogi dobre od tych złych.
Drogowskazy ktoś postawił, ale złe,
Chyba piekło?? W przeciwieństwie wie co chce. 


Szczęście moje, już zginęło dawno gdzieś?
Dołączyło do innego - niesie wieść.
Komu służy?. Tego nie wiem do dziś dzień.
Czasem tylko, gdzieś przemyka jako cień. 


Został przy mnie, ten codzienny, znojny trud.
Co odeszło?, zostawiło tylko chłód.
Dałem słowo, się nie żalić. A wiec cóż?
Wiem, że przykrość nie osłoni mnie od burz.


Jaką drogę wysupłałem? , taką mam.
Wózek życia po niej ciągnę, więcej pcham.
Step! Równina! Niebo z ziemią schodzą się,
Tam! W to miejsce, dopchać wózek właśnie chcę..


niedziela, 30 stycznia 2011

M O J A WYOBRAŹNIA

Jak zebrać siano, nie kosząc trawy
Jak dolać wody, gdy dzban dziurawy.
Jak zebrać gwiazdy, stojąc na ziemi,
Wszystko to można, gdy tylko chcemy.

To wyobraźnią światem "rządzimy",
To wyobraźnią o nim marzymy.
To w naszej duszy, jest taka siła,
Która z tym wszystkim by się  zmierzyła.

Zamykam oczy i w tejże chwili,
Niebo z gwiazdami ,do stóp się chyli. 
Wciągam zapachy świeżego siana,
Rosząc swe stopy z samego rana.


Przelewam wodę, choć dziura w dzbanie,
Wypijam wino, jakbym był w Kanie.
A o miłości, teraz nie piszę,
Gdyż nie spamiętam, co w duszy słyszę.


Wiem, że jest dobrem, dbać o nią trzeba,
Bo dobra miłość, nie smuci nieba.
Nie można jednak, wciąż definiować.
Trza jej zaufać, a nie prostować.


Nie ma więc miary na wyobrażnię,
Nie chcę jej mierzyć, lecz się przyjaźnię.
Ona mi wiersze pisać pomaga,
Nic nie kosztuje, nic nie wymaga.


Więc za to wszystko, ma mój szacunek
Wznoszę więc toast, wypijam trunek.
Oby nam razem sto lat minęło,
W sto pierwszym roku, znów się zaczęło!!


A co do trunku, to lampka wina.
Chyba to lubi ??. Bujać zaczyna!!.


niedziela, 23 stycznia 2011

M O J A RZEKA

Jest na wschodzie piękna rzeka,
Wodą szumi, że wciąż czeka.
Na tych, którzy ją kochali, 
Żyli przy niej i mieszkali. 

HEJ! Mój Prucie ukochany, 
Cierniem los mój był usłany .
Ujść przed wrogiem stąd musiałem ,
Choć twą wodę tak kochałem. 

Moja młodość na twym brzegu 
Widziała cię w słońcu, śniegu.
Gdy się w wodzie zanurzałem,
Jedną nutą z nią śpiewałem. 

O historii!!  O młodości!! 
O dziewczynie i zazdrości .
O schwytanej złotej rybce
 I muzyku, co miał skrzypce.

Każda wiosna na twym brzegu
Rozkwitała w przebiśniegu. 
Krą skruszoną o kamienie ,
Wspomagała swe spienienie. 

W czystej wodzie z piachem na dnie, 
Widać wszystko, co w nią wpadnie. 
Za kamieniem pstrąg się chowa
Żółty piasek ,Łuska płowa.

Zaś wieczorem o zachodzie 
Kąpały się panny w wodzie.
Woda miała twarz księżyca,
Oraz pięknych dziewcząt lica. 


Byłaś rzeką mej młodości,
Pełnią życia i radości.
Zabierałaś  me marzenia,
By nieść w morze do spełnienia.


Życie mi już szans nie dało,
Gdyż widocznie , krótko trwało?
Teraz ręką mego syna,
Znów tęsknotę swą wspomina.


Dusza moja dziś tu bywa,
Stojąc w wodzie jako żywa.
I w poświacie; gwiazd ,księżyca,
Chłodzi znowu moje lica.


W duszy syna, zaś maluję,
To co widzę i co czuję.
Wiem. Że wierszem wszystko spisze.
Więc czytajcie! Ja  u s ł y s z ę !..
 

H E J Ż E ! P R U C I E!

Czy to upał, czy też słota,
Krąży w stepie wciąż tęsknota.
Zagubione w niej uczucie
W trawach stepu,  oraz w Prucie.


Wieje, wieje wiatr od wschodu,
Ten co w Prucie szukał brodu.
Na huculskiej połoninie,
Śpiewa rzewnie o dziewczynie.


Na porohach wodna piana, 
Przy niej dziewczę stoi sama.
Hejże! Piano odkryj wodę
Niechaj ujrzę swą urodę.

Jakże piękna ona była?.
Piana wodę odsłoniła.
Dziewczę łezkę upuściło,
Za Janickiem wciąż tęskniło.


A Janicek? Hen daleko!
Ma na sobie krzyż i  wieko.
Całe życie żył tęsknotą,
Gotów stepem iść piechotą.


Jego śpiewne zawodzenie;
Serca, Duszy utęsknienie.
Łza się w oku nam kręciła,
Gdyż tęsknota wielka była.


Hejże Prucie! Prucie srogi,
Pienisz wody o swe progi.
Masz schowane w swojej pianie
I Tęsknotę i Kochanie.


Taki los był życia srogi,
Że nie wrócił w dawne progi.
Dziś cmentarny wiatr szeleści,
Że przekaże stepom wieści.


Dzisiaj, córki i synowie,
Przy Janicka stoją grobie.
A skalbmierski cmentarz szepcze:
" Jego dusza stepem drepcze".







sobota, 22 stycznia 2011

S E N I MARZENIE

Sny z marzeniami szły drogą sobie,
Zajęte razem w cichej rozmowie.
Za nimi z tyłu szło narzekanie.
Nie idźcie dalej!, bo coś się stanie!. 

Już nie nadążam!: bolą mnie nogi ,
Woda w kolanach i te ostrogi.!
Lecz one jakby tym nie wzruszone, 
Mówią do siebie: Chodźmy na stronę. 

A narzekanie mówi im w głos . 
Nie schodźcie z drogi!. Idźcie na wprost! 
Tuż niedaleko, jak mi się zdaje ?
Jest skrzyżowanie, no i rozstaje. 

Marzenie cicho: Tak być nie może ?
To narzekanie nam nie pomoże.
A my  musimy spełnić swe cele,
Do tego czasu mamy niewiele.


Znów  narzekanie wpada w pół słowa:
Łamie mnie w krzyżu i boli głowa!.
Słońce już lasem twarz swą zakrywa,
A droga jakoś ? - mało ubywa.


Sen się odzywa: Jak nie zdążymy?
W lesie już ciemno i co zrobimy?
A narzekanie ciągle mamrocze:
Kałuża z wodą? Ja nie przeskoczę!.


Z daleka widać, że zmrok nadchodzi,
A narzekanie? Że mu zaszkodzi,
Kurza ślepota: nocy się boi.
Dalej nie idzie!. Tutaj postoi.


A sen z marzeniem: Ależ ulżyło!
Dziękować Bogu, że tak stchórzyło.
A teraz , chodźmy i to szybciutko,
Widać światełko, już jest bliziutko!.


Na skraju lasu  światełko gaśnie.
Biegnijmy szybko, babcie nie zaśnie!.
A w domku babcia?. Leży i ziewa.
Gdzież sen z marzeniem mym się podziewa?.


Jesteśmy blisko, tuż koło Ciebie!
Wszystko co dobre, damy od siebie.
Babcia usnęła w sennym marzeniu,
Z miłym uśmiechem, w księżyca cieniu.


Kiedyś przy drodze Martynka stała.
Szły wtedy same. Im pomachała.
One z uśmiechem: Ach dziękujemy!
Do Ciebie dzisiaj, również przyjdziemy!.

wtorek, 18 stycznia 2011

CZEKAM NA CIEBIE

Czekam na moją dziewczynę,
Jakiż jest długi ten dzień.
Słońce zawisło za drzewem
I na mnie rzuciło cień.

A z cienia żal się wychyla,
Za słońcem i ciepłem Twym .
Serce zmęczone czekaniem,
Daje znać już drżeniem swym.


Oczy me patrzą myślami
I widzą dalej niż ja.
Potrafią Ciebie odnaleźć,
Choćby spowiła Cię mgła.


Jednak nie mogę zezwolić,
By drogę zmyliły swą.
Nie dość, że zaginą same,
Mogą przegrodzić i Twą.


Dlatego myśli zawracam,
Gdy za daleko już są
I wtedy razem czekamy,
Choć czuję, że odejść chcą.


Wtem jakby cień się poruszył
I za nim kieruję wzrok.
Jakiż znajomy się zdaje,
Ależ to przecież Twój krok.


Słońce oparte o ziemię,
Wskazuje Twym cieniem mnie.
Zna chyba nasze uczucie,
Że nas połączyć nim chce..

poniedziałek, 17 stycznia 2011

MÓJ SEN

Nie chciałem osądzać uczynków swych,
Więc stoję dziś w dybach i zerkam z nich.
Me ręce i głowa zakute są,
A nogi zaś wolne uciekać chcą

Zaś z przodu mi gapie rzucają w twarz.,
Choć groźna mnie z boku pilnuje straż.
Nie mogę zobaczyć, kto z tyłu jest
I czuję, ze kopa ktoś daje fest.

Nie mogę uciekać, więc gębę drę;
Że sądu i lochów dla siebie chcę !.
Gdyż w nocy mnie jeszcze tu zeżre zwierz.
Więc wybacz uczynku i weź się zmierz .

Bo może nie muszę w tym miejscu tkwić,
Też wam nie pozwolę,  by ze mnie lżyć..
Uczynki zaś chórem! : A toż ci głos!
Pocałuj ty teraz nas wszystkie w nos!

Miałeś tyle czasu? - Lecz ciągle grasz..
My dajemy kartę. A ty co?: Pas.
Więc też nie gramy.A ty zostań tu
I drzej swą gębę, aż ci braknie tchu.

Me przerażenie, aż zatkało mnie.
Krzyczę!! jak mogę, lecz nie słyszę się.
Czuję.. Ktoś szarpie. Czemu tak się drzesz?
Śpią wszyscy.. Cisza.!. Obudzić ich chcesz?.

Tak mi ulżyło..Że nie powiem jak??
Wszyscy usnęli. A ja myślę tak:
Gdybym spał dalej?. Ciągle bym tam tkwił,
Ale z pytaniem; Czy rano bym żył ??

niedziela, 16 stycznia 2011

POLSKI DUCH

Jest Polska nam jedna, od wieków z nią Bóg.
To z Bożą jednością niestraszny był wróg.
Nie ujmą dla Króla koronę by zdjąć.
Przed krzyżem uklęknąć i na tronie siąść.

Do niego w niedoli błagania słał lud,
By wzmacniał mu ducha i odsuwał głód.
Też z jego imieniem zaczynał się dzień,
Święcili nim chwałę i kiedy szli w pleń.

Rodzice na głowie robili nim krzyż,
By zrodzona dusza po śmierci szła wzwyż.
To Polak - Katolik ojczyźnie niósł byt.
Zaś święci narodu, rozjaśniali świt.

Za tysiąc lat wiary Papieża nam dał,
By syn naszej ziemi w modlitwie świat miał.
Za  jego  pomocą rozsypał się mur.
"Solidarna Polska" od morza do gór.

Od zrywu narodu trzydzieści już lat,
A jakże w tym czasie odmienił się świat.
Tym cośmy ufali widzimy jak dziś,
Zagubili w sobie ideę i myśl.

Dziś w świecie" iluzji" układy i spryt.
Mamona, nie wiara kształtuje nasz byt.
Dla władzy z szatanem w układy by siąść,
A hasłem ich bytu ''nic nie dać, a wziąć''.

Nie można narodem pogardzać i kpić.
Zadawać mu rany, z uśmiechem je szyć.
Nie władza dla władzy, lecz służenie mu.
Otwierać drzwi dobru, a zamykać złu.

Nasz naród ma z krzyżem związany swój los.
I przed nim swą godność wyznaję na głos.
To ludzie zbyt mali nie mają tych sił,
By brzemię nieść krzyża i znakiem ich był.

Dziękujmy tym wszystkim co dają swój sąd.
Gdy stoją pod krzyżem, tam gdzie siedzi rząd.
To Oni w tym miejscu składają mu cześć
I za tych co w sercu nie chcą krzyża mieć..

BÓL ROZSTANIA

Gdy Cię wzrokiem odprowadzam
W miękkich nogach czuję żal,
Że nie mogę razem z Tobą
Mierzyć szczęściem każdą dal.

Z każdym krokiem się przesuwa,
Coraz dalej tenże żal.
Z samotnością stoję w sali
Choć przed chwilą był tu bal.

Gdy Cię wzrokiem objąć mogę
Pajęczyny czuję nić.
Jesteś częścią mojej duszy
I nie muszę jeszcze śnić.

Czemu skrzydła mego losu
Utraciły tyleż piór?
Aby wzbić się ponad chmury
Muszę szukać stromych gór.

Tak bym leciał ponad Tobą.
Wzrokiem gładził Twoją twarz.
I łagodził poryw wiatru.
Szeptał słowa, które znasz.

A ja stoję, stoję, stoję.
To się jednam, to się dwoję.
Ty odchodzisz w dal powoli,
Ja zostaję...
                Dusza boli...
                Serce koli...

LETNI PORANEK

Nad drzewami wstaje dzionek.
Dźwięczny, miły jak skowronek.
Jakiż piękny cud natury ?
Jest przykryty niebem z góry.

Z niebios gwiazdy się kłaniają.
Wszyscy wiedzą, że kochają.
Gdyż z księżycem i miłością,
W zakochanych sercach goszczą.

Lekki wietrzyk od zachodu,
Niesie radość aż do wschodu.
Gdy słoneczko się rozgrzeje,
Chmurki zroszą, on powieje.

Łąki, lasy, łany, pola
I odkryta pługiem rola,
Też witają piękny dzionek
Ślą.po rosie leśny dzwonek.

Słońce ziemi śle promienie,
By przegonić śpiące cienie.
Szymonowi i Martynie
I Tomasza nie ominie.

Dziś w Sarnowie i Zagórzu
Świecić będzie na podwórzu.
Będzie bujać na huśtawce
I posiedzi też na ławce.

Białe chmurki jak latawce
Rozbiegają się po trawce.
Będą w berka grały z nami,
Później usną nad lasami.

A słoneczko dla ochłody
Promieniami głaszcze wody.
W południowym zaś upale
Położy się wprost na fale.

CICHY SEN

Cichy dźwięk się sączy skądś,
Jakby  prosił, aby siąść.
Ciepłem gładzi moją dłoń,
Ból opuszcza drętwą skroń.

Z ciekawości zwalnia czas,
Który zawsze goni nas.
Teraz krąży wokół mnie,
Czyżby słuchać razem chce ?

Widzę z boku moją złość,
Czasem wpada jako gość.
Widzę nuty z żalem mym,
Który zbudzić byle czym.

Rozjaśniał się chmurny dzień,
Jakoś dziwnie pląsa cień.
Dusza topi zimny lód,
Już nie czuję, że jest chłód.

Dźwięk się sączy w lekkim śnie,
Czyż mnie zabrać z sobą chce ?
Ja przenikam jego też,
Czuję przestrzeń wzdłuż i wszerz.

Gdzieś odchodzi cały świat.
Dźwięk zaś pachnie niczym kwiat.
Jawa szepcze - już się śni.
Bądźcie cicho.
                       Dziadek śpi!




MOJA DUSZA

Zbieram słowa,które gubią myśli me,
Dusza pragnie, abym wierszem spisał je.
Ona jedna sens zrozumieć może w nich,
Chce mieć słowa i ikonę uczuć swych.

Czy próbował ktoś rozmawiać z duszą swą,
Poznać drogę swoich uczuć, którą brną?
By to zrobić trzeba duszę swoją znać.
Usiąść blisko i posłuchać co chce dać.

To są słowa które mają w sobie moc
I nieważne czy je słyszę w dzień czy noc.
Z cierpliwością wysłuchuję czego chcę.
Gdyż to wszystko też dotyczy przecież mnie.

Moją ręka, moje pióro, a jej duch.
Nie przeszkadzam, gdy mą rękę wprawia w ruch.
Z ciekawością odczytuję raz i dwa.
I się dziwię, że wie więcej niźli ja.

Proszę zatem się nie dziwić, że tak jest.
Gdyż co teraz napisała to jej tekst.
A gdy wpadnie już w pisania wierszy trans.
Wtedy wierzcie, że ja przy niej nie mam szans.

Przestań! Kończę! Już najwyższy tego czas.
Ktoś przeczyta, śmiał się będzie z obu nas.

sobota, 15 stycznia 2011

C Z A S NA ODPOWIEDŻ

Mam dość warcholstwa i zakłamania,
Za swym ogonem w kółko biegania.
Mam dość kupczenia bytem Narodu,
Puszczania dymu, wąchania  smrodu.!

Nie mogę w sobie zatrzymać głosu.
Nie muszę wcale trzymać patosu.
Przez dwie dekady, wciąż drętwa mowa,
Że wizja Polski jest ciągle zdrowa.

Mą " Solidarność" zniszczył zaś "Bolek",
A "Gruba kreska" -  zbiegła do Tworek.
Coście  z mą Polską "zdrajcy" zrobili?
I z prostych ludzi jeszcze zakpili.

Czemuż są w modzie wciąż bajeranci ,
Weselni grajcy i obskuranci.
Zaś pijarowska "obca" machina ,
Polskość w Narodzie żywcem dożyna.

Proste pytanie: Czemuż Narodzie!
Czujesz głaskanie, gdy ktoś Cię bodzie??
Czemuś jest "łasy" na obietnice,
Gdy ktoś Cię kłuje prosto w z'renicę?.

Gdzież jest Narodzie, też  Twoja duma ?,
Gdy widzisz jak się robactwo kuma.
Jak możesz patrzeć na Przodków groby,
Nie widząc w Sobie żadnej choroby?

Czy Smoleńsk hańby nam nie przynosi,
Zaś Katyń Niebios o pomstę prosi?
Tak ma wyglądać " Duma Narodu"?.
Toż  beczka dziegciu i chmura smrodu.!

Do jakich wniosków dojdziemy sami?,
Żeśmy w niemocy, oraz wdeptani?.
Czyżby w obliczu samego Boga,
Zbudzić się miała dopiero "trwoga?.

A teraz powiem coś z wielkim żalem:
Człowiek dla swego losu kowalem.
A,  gdy już kowal nie rusza miecha,
To i z  kowadła - żadna pociecha.

Zbudz'cież się wreszcie moi Rodacy!
Podpiszcie Siebie,  żeście Polacy.
Nie dajcie Polsce zapaść w niebycie!
Do Was to mówię!! Czy mnie słyszycie?? !!.












.

D A J B O Ż E . . .

Daj Boże łaskę,
Abym nie zwątpił,
Że deszcz przestanie,
Gdy będzie siąpił.

Daj Boże wiarę,
Że wierzyć umiem,
A Twoją wolę
Dobrze rozumiem.

Daj Boże miłość,
Abym miłował
I za niemocą
Swą się nie chował.

Daj Boże rozum,
bym szukał prawdy
I jej nie zgubił
Pod płaszczem wzgardy.

Daj Boże wszystko,
Co dać mi możesz.
Gdyż wierzę w Ciebie,
Że mi pomożesz.

czwartek, 13 stycznia 2011

S E N S NADZIEI

Nie chcę stracić nadziei,która winna w nas być.
Nie dam mojej zgodności, by ktoś zerwał tą nić
I nie stworzę iluzji , by też odczucie miał,
Że nie stanę w obronie, gdy ktoś będzie ją rwał.

Nie odstąpię nadziei, choćby nawet o krok.
Będę zważał i wtedy, gdy nadejdzie też zmrok.
Dla mnie to jest rzecz święta. Tak za życia i po.
Jakżeż  będę stanowczy, gdy pojawi się zło.

Duchem polskiej nadziei: Honor, Ojczyzna, Bóg !
Stańmy wszyscy w szeregu, gdy dotyka Ich wróg,
A Ojczyzna  nam spłaci: swoim bytem - swój dług.
Miejmy siłę w nadziei,  a pomoże nam Bóg.

niedziela, 9 stycznia 2011

E L E G I A SMOLEŃSKA

     C Y T A T:
      --Zofia Kossak- Szczucka-Szatkowska:

    "  Prawdziwego  patriotyzmu trzeba się uczyć tam, gdzie ludzie
        z narażeniem bytu a nieraz i życia, pracują na swoją niekorzyść
        materialną, a na dobro przyszłych pokoleń."   

      
       E  L  E  G  I  A

Polsko! moja Polsko, czemu żeś w parowie  
Utraciła życie a także swe zdrowie.
Czemu żeś Polaków murem rozdzieliła
A w smoleńskim lesie część z nich zostawiła


Wstrząsnęła się szlochem Twa Dusza Matczyna
Gdy do Ziemi Twojej doszła ta nowina.
Grom z ruskiego nieba strzelistym zygzakiem
Wbił w ziemię samolot z szachownicy znakiem.


Wymieszał on Życie ze szczątkami wraku
Jako w zbożu plewy rękami w przetaku.
Czemu na Twej drodze ma Polsko Kochana
Ciągle się pojawia ból, otwarta rana.


Mnie najbardziej boli, że jest pokolenie
Dosypując soli wspomaga bolenie.
Hańbią Twoją Świętość pod szyldem wolności
Za nic mając Honor oraz krzty godności.


Wylecieli Wszyscy, aby Tam , w Katyniu
Zanieść Ból nas wszystkich  co mamy w sumieniu.
Wieniec ze sztandarem, z Twoimi barwami
Złożyć Bohaterom pomiędzy drzewami.


To dla Nich Prezydent wespół z rodzinami
Chciał klęknąć z Modlitwą ponad Ich grobami.
Cóż zrobiłaś Polsko, aby ich uchronić
Kiedy Naród cały nie mógł Ich Tam bronić.


Czemu brakło przy nich i Nieba Aniołów
Abyś nie musiała zbierać Ich popiołów.
Czemu Im nie dano tego ostrzeżenia
By Ich wyrwać z tego, piekła i zamglenia.


Pamiętasz też Polsko, ten Ból, Przerażenie
Gdy Twoi Żołnierze szli na zatracenie.
Mieli Twe mundury, a w nim swoje serce
Co może czuć Ono, przed śmiercią w rozterce.


Ginęli dla Ciebie, od strzału w tył głowy
Z modlitwą do Nieba, słysząc ruskie mowy.
Mając rów przed sobą z ciałami żołnierzy
Też związane ręce i  z duszą co wierzy.


Wspomnij też ma Polsko, okres wyzwolenia
Wybrano kierunek ruskiego myślenia.
Zakryto mgłą pamięć, Tych TWOICH Żołnierzy
By zgubić tą  pamięć, co Im się należy.


Włączyli się również do tego "Polacy"
Przykro o nich mówić, że są to rodacy.
Siali oni w Naród sowiecką kulturę
Polską duszę wdziali pod radziecką skórę.


Wreszcie ruscy wyszli, lecz oni zostali
I dalej o swoim posłannictwie łgali.
Do dziś oni chodzą , po Twej ziemi Polsko
Nie jak patrioci, lecz zdziczałe wojsko.


To oni kierują myśleniem Narodu
Że Twoje istnienie, zależy od wschodu.
Oni też wszczepiają w młode pokolenie
Aby nie szukali, gdzie są Ich korzenie.


Europa wspólna, bez granic i Boga
Co zrobi Nasz Naród . kiedy przyjdzie trwoga.
Nie można pamięci zabrać Narodowi
I dać pobłażanie naszemu wrogowi.

Nie można przyszłości Narodu budować
Na zgliszczach pamięci i jeszcze ją chować.
Przyszło nam Polakom w jednym sercu zmieścić
Czego inne nacje nie potrafią streścić.


Musisz nasz Polsko nam dać tyle siły
Aby się obawy nasze nie ziściły.
Że możesz doczekać swego zniewolenia
Na oczach i w życiu tego pokolenia.


Z obawą o Ciebie zginął nasz Prezydent
Gorliwy obrońca i czasu dysydent.
Ja mu za to wieniec z chabrów wierszem złożę
Na Wawelu kryptę nim całą wyłożę. 




Dziękuj Mu Ojczyzno, dziękujcie Rodacy
Że są wśród nas Tacy " BRACIA i POLACY"





















 
 
  

piątek, 7 stycznia 2011

MAM TAKIE PYTANIE?

Mam takie pytanie do siebie samego
Czyż świat mógłby istnieć, no choćby "BEZ TEGO".
 To krótki odnośnik, lecz większy od Świata
Gdyż dotrzeć tam może, gdzie gaśnie poświata.

A swoją istotę zaczyna od "ZERA"
Jakże się On rodzi i na czym opiera.
 Zaś pisane "ZERO" ma różne znaczenie
Gdy "przed" to ciemnieje, a"po" zaś jaśnienie

To moja teoria względnego spojrzenia
Względem czego ONO ma postać istnienia. 
A jak tego nie ma, to co go wypełnia
Księżyc mamy jeden, a jest nów i pełnia.

Przyjmujemy wszyscy, że w "ZERZE" nic nie ma.
A ja znów pytaniem: To prawda, czy ściema?
W tym "niemaniu" jednak, coś więcej istnieje
Przecież z tego "ZERA" pustka nam nie zieje.

Siedząc sobie, myślę: i piszę:Dlaczego?
Czy to się mnie tyczy, li tylko jednego .
Reszcie nacji w niczym,wręcz to nie przeszkadza
Że to "ZERO" siebie i wszystkich obraża.

Widzieliśmy wszyscy na szklanym ekranie
Że Pan Ziobro wkrótce też "ZEREM" się stanie.
Jakąż siłą sprawczą ten Pan w sobie włada
Że materia w "ZERO" wcale się nie składa.

Choćbym nie chciał - muszę.  Bo słyszę pytanie.
A cóż to jest miłość?, a także kochanie?.
To rzecz nieuchwytna, rzeczą zaraz ZNAWCY
Gdyż dotyczy " biorcy", jak też również  "dawcy".

Widzialności "ZERO", to tylko ferony
Zarzucają macki na obydwie strony.
Gdyby  tak "BEZ TEGO" opisując w "ZERO"
Mogłaby nam miłość zatańczyć "bolero".??

Dopisałem "GDYBY", aby mi współgrało
Gdyż "ZERO" , "BEZ TEGO" byłoby "CIUT" mało.
A i mając teraz tak słownik "rozdęty"
Choć tego nie widać - Jestem uśmiechnięty.!

Z tego, że już dłużej nie muszę tu siedzieć
Że mi się udało cokolwiek powiedzieć.
Do tego, że polot trochę mi się zwiększy
Bo "GDYBY" i "ZERO" "BEZ TEGO" upiększy.

Nie będę się "CIUTEM" w tym wierszu zajmował
Bo bym sobie problem jakowyś zmajstrował.
Gdyż "JAKBY" i "NIECHBY" z "CIUTEM" się zmieszało
Musiałbym rwać włosy, których mam już mało.............

Na dzisiaj "finito" mam czas  na śmiech, a kto lubi towarzystwo niech mi  pomaga,,  Z a p r a s z a m.!

czwartek, 6 stycznia 2011

SAMO - OCENA

Chcę wiersz napisać,więc szukam słów,aby się dobrać do głębi snów.
S taaaram się składać w możliwy sens,umieścić w środku polotu kęs.
Przyznam,że problem z tym wtedy mam, gdy chcę go pisać rozumnie sam.
Możecie wierzyć - albo i nie? .Pleni się pustka, a we mnie wrze.

Więc piorę pamięć, zerkam pod stół,rozdzieram szaty, dopijam ziół.
Wchodzę na górę i patrzę w dal, Szybciej bym dojrzał, gdzie Święty GRAL.
Lepiej by lepić mi bałwana,niż w śniegu szukać zapach siana.
Znaleźne słowa rzucam na stół, kostek domina mam tylko pół.

Pcham wózek z weną, tyram jak wół, choć słyszę głosy ,że jest bez kół.
Lecz jakoś muszę, gdyż ?: Bloga mam !. Piszę jak umiem. Na resztę ...,.-.,.-,--  .
Nie będę wózka pchał pod górę,ciskając gromy udawał chmurę- 
Ale?, gdy Niebo mi pomoże, z chęcią WAM duszę swą otworzę.. 


/Lecz,że  nie obiecuję w żadnym wypadku,  więc i w tym też nie mogę ,-/



       




.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

CIEKAWOSC ?

Ma ciekawość chciała prześcignąć zwątpienie
By odszukać ścieżki, gdzie chodzi marzenie.
Po drabinie czasu wchodziła wysoko
Lecz skalne pustkowie przerażało oko.

Przecież w tej krainie ostrego granitu
Przykrytej mgły płaszczem nie było prześwitu.
W tym miejscu zwątpienie rugało ciekawość.
Czy raniąc swe stopy, będziesz miała radość?.

A gdy wejdziesz w skały, zaginie ci droga
Zostanę ja tylko, no i może trwoga?.
Mnie może łaskawość jeszcze twoja zniesie
Lecz ukoić trwogę, trzeba już w  Niebiesie.

A co będzie kiedy, spotkasz przerażenie
Spojrzeniem ci w oczy rozpocznie kuszenie.
I co wtedy zrobisz, zastawisz swą duszę?
By piekło w niej mroczną zasiało pokusę.

Na śliskim granicie ciekawość ma stoi
Chciała by iść dalej, lecz bardzo się boi.
Zawrócić by mogła. Lecz jej nie przystoi.
I odkąd pamiętam, wciąż z wątpieniem - stoi.....