niedziela, 27 stycznia 2013

ŻYCZENIA DLA WNUCZKI z OKAZJI 18-tu LAT

Życzymy Tobie  - w dniu urodzin,
Szczęścia bez granic i miłości.
Niechaj los rękę swą Ci poda,
Na dalszej drodze dorosłości.

Niechaj Ci Niebo - ześle łaski,
Gwiazdy niech drogę Ci wskazują.
Zaś Twoje myśli i marzenia,
Przez szczyty górskie przelatują.

Tego Ci życzy - Twoja Babcia,
Dziadek dodaje serce swoje.
Jesteś i będziesz naszą "Wnusią",
Tak nam jest drogie szczęście Twoje.

Droga, Kochana - nasza Wnusio,
Jesteśmy dumni, że Cie mamy.
Za to, że jesteś - jaka jesteś,
Oboje razem Cię - Kochamy.

wtorek, 22 stycznia 2013

"DZIADKOWA" W N U C Z K A

Martusiu - moja wnuczko,
Dziękuję bardzo Ci,
Gdyż dzień twoich narodzin,
Dał mi - "dziadkowe dni".
Jest przecież wiele innych,
Może piękniejszych dni,
Pytanie jest i będzie,
Dlaczego właśnie - Ty?.
Wybrałaś go wśród innych,
Aby "zobaczyć" świat?,
Na którym ja już jestem,
Od wielu, wielu - lat?.
Będę dziękował Bogu,
Do końca moich dni
I prosił, aby szczęścia,
Użyczał w życiu Ci.
By serce nie płakało,
By "dobrem" los Ci był,
Ja - będę Cię wspomagał,
Jak długo będę żył.
Dziś masz już osiemnaście,
Jak szybko mija czas?!
A ja swymi latami,
Bym "stworzył" gęsty las.
Lecz jestem wciąż szczęśliwy,
A Ciebie? -  w sercu mam.
Pamiętaj, że to miejsce,
Do "końca" będzie  - tam.

                  Twój dziadek.


wtorek, 8 stycznia 2013

MÓJ "B Y T PRZYGODNY"

Nie jestem po to na tym Świecie,
By wciąż ulegać swej podniecie
I bycia więźniem swego grobu,
W kontekście sporu  - nieraz obu.

Nie mam uprawnień bycia sędzią,
Pomiędzy grzechem a spowiedzią.
I nie zamierzam tego czynić,
Aby nie zacząć - siebie winić.

Ilekroć sięgam w głąb mej Dyszy,
Czuję, że wewnątrz coś się kruszy.
Jakby skorupa, nić kokonu,
Od bicia serca, jak od dzwonu.

Mam swoje wnętrze, swoje myśli,
Marzenia czasem sen mi wyśni.
Natomiast nie mam już - pewności,
O losach swej "rzeczywistości".

Wszystko się w czasie ciągle miesza,
Raz mnie dołuje, raz rozśmiesza.
Mój "byt przygodny" tego Świata,
Ciągle w podnietę siebie wplata.

Czy mam kierować sam do siebie,
Pytania które "leżą" w Niebie?.
Nie chciałbym czynić tego sobie
I schodzić na dół liną w grobie.









                                

piątek, 4 stycznia 2013

"B Y Ć, ALBO? - NIE B Y Ć"

"Być, albo? - nie być",  dawno ktoś zadał pytanie,
Nikt  sensownie do dzisiaj, nie dał słowa na nie.
Nikt się także nie cofnął spoza bramy Życia,
Zatem owo pytanie? -  wciąż jest bez pokrycia.

Człowiek rodzi się w ciele - poznaje sam siebie,
Później "zbiera " świadomość, że przyszłość ma w Niebie.
Ale przecież pytanie? - sięga, aż  w zaświaty,
Gdzie też oprócz Niebiosów? - może być - Rogaty?.

Świat ma swoje zasady, że czas się nie cofa,
Patrzy ciągle przed siebie, przez oko Cyklopa.
Ale przecież  nie ono, jest miernikiem Życia,
Które w sensie pytania? - ma byt bez pokrycia.

Każda rzecz materialna w czasie się rozpłynie,
Jakby kołem zatacza  i w początku ginie..
Potem znika na zawsze, lecz? - w myśli zostaje.
Jest powrotem problemu, co pytanie daje.

Człowiek "tworzy" sam siebie i stawia pytania,
Szukając  też subskrypcji, od swego zarania.
"Być?, albo też nie być?"- z  teorią "chaosu",
Psychoterapia Freda, w kwadracie patosu.



czwartek, 3 stycznia 2013

MOJE "A W A T A R Y"

Co się ma stać? - to się stanie,
Co ma się stać?, też się stanie.
Tego się serce obawia,
Że mi zostanie - czekanie.

Nie łudzę swoich nadziei,
Nie budzę świata ekstazy,
Nie puszczam myśli na wolność,
Gdzie nie mam nad nimi władzy.

Jestem, bo jestem - gdzie jestem,
Nie tam, gdzie serce być winno.
Które gazelą jest w klatce,
"Żegnaj zielona sawanno".

A przecież klatka ją chroni,
Przed chyżym susem geparda.
Przeczucie szarpie od środka,
"Nie będzie wolna i harda".

Siła niemocy? - tak wielka,
Że płowi wszystkie kolory.
Zalewa wodnym tsunami
I dławi - aerofory.

Nocne spojrzenia na gwiazdy,
W  bezkres tej zimnej oddali.
Wiedzą?, że Życia nie stworzą,
W obszarach - abisali.

Co się stać miało?, się stało,
Los odkrył swoje zamiary.
Ułożył gwiazdy na Niebie,
Patrz - to są twe awatary.



love you









wtorek, 1 stycznia 2013

SŁOWA, SŁOWA i K O C H A N I E

Słowa zostają na papierze,
A Dusza krąży ponad Ziemią.
Na zimnych wiatrach, w chmurnych cieniach,
Aż losy losu się odmienią.

Zakrywa oczy, gardzi słuchem,
Podszepty ciska poza siebie.
Liczy na gwiazdy, co w zodiakach,
Przed Słońcem kryją się na Niebie.

Chce dotrzeć w miejsca zakazane,
Nie czując w lęku swej bojaźni.
Szuka pytania w samej sobie,
O drogę bytu ku przyjaźni.

Wie, że kochała kogoś bardzo,
Ponad granicą wyobraźni.
Była zasnuta mgłą miłości,
Która sięgała? - aż do jaźni.

Jej siła była tak ogromna,
Jak czarna dziura bez otchłani.
Miała uczucie nieodparte,
"Ci co kochają - są - kochani".

Nie chciała wierzyć w przepowiednie,
Że miłość zwodne miewa stany.
Że jej uczucie jest jak zorza,
Za widok piękna? - ją kochamy.

Teraz jest sama w głębi siebie,
W zimnej krainie cienia, mroku.
Zaś zimny ogień w lustrze wspomnień,
Bólem się rodzi w każdym kroku.

Żal, który płacze sam do siebie,
W oczach zatapia też nadzieję.
Smutek zatacza krąg za kręgiem,
Za którym pustka już widnieje.

Jakichże słów mi użyć trzeba,
Aby tą niemoc opisały?.
Jak przykrość odlać od nektaru,
Aby uczucia nie bolały?.

Nic nie wyleczy też pamięci,
Ona zostanie już kaleka.
Będzie wpatrywać w rzekę czasu,
Z nadzieją , że wciąż?, na coś? - czeka...

Jeżeli komuś się skojarzą,
Słowa przeze mnie tu spisane.
Niechaj je przyjmie jako swoje,
Gdyż każdy z nas ma swe - kochanie.