niedziela, 29 stycznia 2012

ZŁOŻONOŚĆ - L O S U

Czyż mógłbym po Tobie, osuszyć łzy,
Zostawić w spokoju - marzenia ,sny?.
Zasłonić pamięcią obrazy Twe,
Ukoić cierpienie -  gdyż ciągle wrze?.


Wymazać te miejsca, które ja znam,
Czekając na Ciebie u Twoich bram?.
Nałożyć na serce obręcze  trzy,
Niech bije spokojnie -  niechaj nie drży?.


Wykopać głębokie fosy wśród skał,
Bym miłość przy sobie w ręku swym miał?.
Zamurować okna i zabić drzwi,
By się nie dostały o Tobie sny?.


Najlepiej by było? - nie kłaść się spać,
Wtedy by na pewno, nie dały znać.
Lecz nie wiem co zrobię?, gdyż jawa śni
I Twoje obrazy wciąż - kładzie mi.


Choć oczy otwarte? -  "zamknięte" mam,
Czuję, że w mej celi? - nie jestem sam.
Przy boku sto cieni i z nimi trwam,
A każdy jest inny - każdego znam.


Wciąż słyszę w mej głowie, złowieszczy szum,
Gdyż cieni za murem? - jest większy tłum.
Każdy się chce dostać i blisko być,
Każdy się domaga? - by o nim śnić.


Lecz Serce i Dusza, chce blisko być,
Bym mętnych swych myśli, nie musiał śnić.
Złe cienie odpędzał, zakopał rów,
Po łące i Słońcu, bym chodził znów.


Tobie zaś bym kwiaty na łące rwał,
Wraz z moją miłością, pod nogi słał.
Otwierał bym bramy, ze złotych krat,
Dla Ciebie budował -  piękniejszy Świat.


Malował obrazy, wciąż pięknych dni,
Które by przez Zycie, wciąż z nami szły.
To wszystko w mym sercu, dla Ciebie mam,
Wciąż czekam z tęsknotą i wciąż ją tkam.


Mógłbym po Tobie? -  uśmiech w oczach mieć?,
Byłby nieszczery i go jeszcze chcieć?.
Odpowiem szczerze i Ty o tym wiesz,
Czym są me słowa i ten skromny wiersz.


Złożone  słowa, wszystkich   dotyczą,
Gdyż drogę zwodzą, innym? - ją  tyczą.
A cały los - w miłości zamknięty,
Raz nam jest dobrem, lub też? -   przeklęty.



piątek, 27 stycznia 2012

BYŁA PIĘKNA W I O S N A

Była piękna wiosna
Działo się to w maju
Gdy moja tęsknota
Wpadła do ruczaju.


Zakryła się woda
Gdyż głęboko było
A jej bez kochania
Z przykrością się żyło.


Zabrała ją woda
Na dalekie morza
Parowała w słońcu
Wysoko w przestworza.


Wróciła znów do mnie
A ale burzą była
Więcej się w ruczaju
Nie będę topiła.


Teraz mnie pilnuje
We śnie i na jawie
Muszę się zakochać
I będzie po sprawie.

niedziela, 22 stycznia 2012

DOBRE STRONY - W R A Ż L I W O Ś C I

Serce? -  wzrokiem, Duszą patrzy.
Chociaż widzi chwilę złą,
Pozbawione  żalu w sobie
To oceni, że jest - grą.

Kiedy żałość w Sercu ginie?,
Ślad jej  trudno znaleźć jest.
Gdy nieśmiałość ją  przygniecie,
To ukryje każdy gest.

Z obopólnej zaś niewiedzy,
Nie wynika żaden znak,
Że ją znajdziesz i podążysz,
Tam gdzie wspólny wiedzie szlak.

Dobre strony wrażliwości,
W kłamstwie czasu tracą twarz.
Kiedy oczy patrzą z lustra,
Podobieństwo? - czasem znasz.

Kiedy słowa usłyszane,
Są odbiciem własnych ścian,
Wtedy echem powielane 
Są znaczeniem wielu zdań.

Ponad Duszą masz logikę?,
Wyuczony zestaw słów?.
Ona sprawia, że z ust jednych,
Płynie potok różnych - "mów".

Gdyż się doda też "poprawność",
Która zżera niczym rdza.
Wtedy trudno jest określić,
Co też Życie nasze "pcha".

Jestem za tym, jak tu wszyscy,
Aby  "jedną" mowę mieć.
Wtedy Niebo nas zrozumie,
Trzeba tylko, tylko? - chcieć. 

niedziela, 15 stycznia 2012

GDYBYM CIĘ NIE K O C H A Ł

Gdybym Cię nie kochał?. - Żalu by nie było,
To co dzień wymarzył?, po nocach się śniło.
Gdybym Cię nie kochał?. - Oczy miałbym suche,
A tak przed swym Sercem? - czuję wielką skruchę.


A jam Cię pokochał. Gwiazdy mi Cię słały,
Zabrać nas do siebie , w wielką podróż chciały.
A jam Cię pokochał. Serce Ci oddałem,
Oraz całą resztę - co też posiadałem.


Teraz mi tęsknota? -  kamienie podkłada,
Przejęła me myśli i mą Duszą włada.
Nie daje spać  w nocy, w dzień? - zaś łzy wyciska,
Serce me zaś wkłada , prosto do ogniska.


Moja myśl zgubiona, za Tobą się snuje
I powtarza ciągle? - że Ciebie miłuje.
Chce być blisko Ciebie: rano w dzień i w nocy
W każdej chwili rzekę, dla Ciebie przeskoczy.


Twoje piękne oczy, uwiodły me Zycie,
Wsiąkały w me Serce, gdy patrzyły w skrycie.
Moje? -  się nadziwić nie mogły urodzie,
Jakby Słońce, Księżyc? - kapały się w wodzie.


Nieboskłon z Gwiazdami, wyciągał ramiona,
Że z naszej Miłości? - 'wzór" Światu dokona.
Oprawi ją w ramy - ludziom podaruje,
By wszyscy widzieli? - jak Ona miłuje.


Gdybym cię nie Kochał? - Los by szukał? -"swego"?.
Nie. On wybrał Ciebie. Nawet? - wiem dlaczego.
Ta wiedza w mym Sercu? - na "wieczność" - zostanie,
Jak również świadomość? - "Co to jest Kochanie".

środa, 11 stycznia 2012

KTÓREJŚ NOCY o PÓŁNOCY

Słońce wschodzi i zachodzi
Księżyc świeci - albo nie
A gwiazd? - całe zaś miliony
Po cóż tyle?, któż to wie?.


Nikt nie umie ich policzyć
Jakiż może być ich wzór
I co dalej jest za nimi
Czyżby drugi Świata "twór"?.


Mą ciekawość zwodzą myśli
A być może mi się przyśni
I zobaczę te otchłanie
Jak ma tak być? - niech się stanie.


Którejś nocy o północy
Widzę we śnie? - że "Ktoś" kroczy
I zabiera mnie ze sobą
Gdzie nikt nie był - ludzką nogą.


Krawędź Świata - nic i pustka
Czarna ciemność niczym kruchta
Pcham ją ręką - ustępuje
Gdy zabieram? - wycofuje.


"Ktoś" mi mówi: Tam mój drogi
Patrz przed siebie, nie pod nogi
Możesz chodzić? - w różne strony
Wybór dobry? - toś zbawiony.


Jedna droga w tym pustkowiu
Jest kierunkiem? - wyjścia z grobu
A gdy Anioł cię odnajdzie?
W "Dobre miejsce" z tobą zajdzie.


Lecz nie można wyjść z powrotem
Krawędź z tamtej? - jest tu "płotem"
Nawet we śnie nie wchodź tam
Gdyż zostaniesz w pustce - sam.


Ktoś mnie budzi? - otwórz oczy
Ja się boję,  że "Ktoś"? -  kroczy
Nie!! Nie wejdę!! - chyba krzyczę!
Całe szczęście.. Sam się słyszę.

niedziela, 8 stycznia 2012

ZAMYKAM SWOJE O C Z Y

Zamykam swoje oczy, dla mego serca - znak,
Że będzie blisko Ciebie, tego mu ciągle brak.
Podnosi się kurtyna, światłami scena lśni,
Ja z mokrą łzą przed Tobą,słyszę jak Miłość -" brzmi."


Mój wzrok Cię obejmuje, a Ty? - jak ranna mgła,
Wrażenie mnie unosi, niech widok wiecznie trwa.
Spoglądam  wokół siebie, że już nie jestem sam,
Na wszystkich miejscach sali, są twarze? - które znam.


A każda z nich w zachwycie i oczy sceną - "lśnią",
Z wrażenia swe zamykam. Czegóż od Ciebie chcą?.
Serce się me kołysze i bije niczym dzwon,
Jakby mi chciał go wyrwać, pazurem ostry szpon.


W "zamknięciu" - znów otwieram, ponownie oczy swe,
I jestem w innym miejscu, to Miłość tego chce.
Jesteśmy blisko siebie w uścisku swoich serc,
Widzimy kwiat "Miłości" - ku niemu chcemy biec.


To radość bycia z sobą - zamyka oczy me,
Wszystko co "czuciem" zowią, ode mnie tego chce.
Miłości choć nie widać, lecz ma ogromną moc,
Jest perłą w "muszli" Życia, rozjaśnia ciemną noc.


Jest jakby wiatr na morzu, gładzący grzywy fal,
A jego też nie widać gdy one płyną w dal.
Czyż Miłość nie jest wiatrem - a brzegiem Serce Twe,
O którym ciągle marzę i teraz  w myślach - śnię.







piątek, 6 stycznia 2012

PRZEBRAŁEM się za A N I O Ł A

Przebrałem się, sam,  za? -  Anioła,
Chciałem okrążyć Świat - dokoła..
Zobaczyć dobre - ludzkie serca,
Co ich pociesza? - co? - uśmierca.


Lecz zobaczyłem Świat? - okrutny,
Dla ludzkich sumień - bałamutny.
Ludzie wciąż giną, umierają,
W lęku i trwodze - głód zaznają.


I nie jest ważna ludzka cera,
Śmierć tysiącami ich zabiera.
Ale? - dobrobyt, też istnieje,
Wciąż się bogaci - nie maleje.


Bieda? - wciąż woła o ratunek,
Dumne bogactwo? - o szacunek.
Te wille dacze, samoloty,
Nie są "wartością" - ich roboty.


Biedni nie mają też nadziei,
Że im cokolwiek los - odmieni.
Nędza, biedota, przeludnienie,
Zabija skromne, ich marzenie.


By choć raz w życiu , chwila mała,
Trochę radości , też im - dała..
Dni przemijają w trudzie, znoju,
Z braku jedzenia? - też? - spokoju.


To wojna, nędza, bezrobocie,
Dotyka w zimnie, jak w spiekocie.
Udręka w każdym kątku Świata,
Jest tylko biedna - nie bogata.


Bogactwo "razi": zbytkiem, złotem,
W miejscach? - gdzie chorzy mrą pokotem.
Są pozbawieni swej godności,
I wokół brak nich jest? -  miłości.


Bale, przyjęcia, karnawały,
Bogactwo wznoszą zaś do "chwały".
Swą "dobroć" wnoszą wprost do Boga,
Gdzież jest ich bojaźń? - gdzie ich trwoga?.


W jakimż są  błędzie "retoryści",
Że im swe sprawki Bóg oczyści?.
Że im te ziemskie przywileje,
Na dobrą stronę je przeleje?.


Zwracam się tutaj - z tego miejsca,
Do ludzi "pychy", oraz "chciejstwa".
W pogoni uciech i "mamony",
Sens Życia został - zagubiony.


Cóż sensem Życia jest człowieka,
Gdy jego treści nie docieka?.
A przecież "Wolę" - Bóg "darował",
Aby  nią Życie swe radował.


Człowiek sam "sądzić" się zaczyna,
I swe sumienie też  - "zapina".
Dziś? - "Rządcą" Świata jest "Mamona",
Ona? -  bez ducha, gdy ktoś kona.


Wojna jest "Wolą" - też człowieka,
Gdzie  "klęska" sumień z nich ucieka.
Dotyka Nieba i  wraca w dół ,
Tracąc po drodze swej winy pół?


Świat się stał polem do "uprawy",
A nie zaś miejscem do - "poprawy".
Czyżby ten rok był, dla ludzkości,
Końcem "wszystkiego"? - i litości - ??..



























niedziela, 1 stycznia 2012

CAŁY ROK K O C H A N I A

Cały rok Kochania, cały rok tęsknoty,
Serca dotykały? - upadki i wzloty.
Ma Dusza zapadła, na dziwną "chorobę",
Ciągle jej chodziło, o jedną "Osobę".

Miała "gorzkie" żale, więc piła? - mikstury,
Sypała popiołem, patrzyła do góry.
Mówiła, że Kocha tą jedną "Osobę",
Jej imię szeptała, przez calutką dobę.

Serce wtórowało i też głośno biło,
Gdyby mu się dało? - to by wyskoczyło.
Pobiegłoby szukać, tą jedną "Osobę",
Bosymi stopami, na kamienną drogę.

Marzenia się wspięły, na sam szczyt, do góry,
Znaczyły Imieniem - mijające chmury,
Patrzyły na wschody i zachody Słońca,
Polewając łzami swe wnętrze z gorąca.

Tęsknota się wzbiła, aż? - po Nieboskłony,
Tam, gdzie jego obraz, jest z gwiazd ułożony.
Poczęła je liczyć i szukać Imienia,
Które dało powód? - do jej "roztęsknienia".

Nadzieja usiadła, na brzegu Księżyca,
Twierdziła,  że widzi? - tej "Osoby"- lica.
Dawała więc znaki i Sercu i Duszy,
Raz Księżyc "cieniutki", raz  znowu się? - "brzuszy".

Z lękiem?!, ale muszę - przez gwiazdy  wędrować,
Aby  tą "Osobę"? - w myślach - pocałować.
Z lękiem?!, ale muszę, na górze przebywać,
By palcem na chmurach? - jej  Imię - rysować.

Wszystkie me uczucia? - razem się zebrały,
Słały miłe słowa, oraz? - dziękowały,
Że też jestem z nimi. Spisałem umowę,
Że razem  będziemy? - Kochać - tą"Osobę".

MAM w S O B I E ..

Mam w sobie Wielką Nadzieję,
Nadzieję Wielką jak Świat.
Nie dam jej skrzywdzić nikomu,
I nie pozwolę jej skraść.


Jest moim skarbem dla Duszy
I tak się dzieje od lat.
Podlewam ją swym uczuciem,
By dalej pachniał jej "kwiat".


Cóż to jest ?: miłość?, kochanie?,
Wiem. Dusza moja też wie.
Za moje dla niej oddanie,
Zawsze mi szeptać, to chce.


Że to uczucie? - jak Niebo!,
Dla Serca? - mości też tron.
Nigdy, przenigdy nie snuje,
Że kiedyś przyjdzie jej zgon.


Dlatego nosząc  ją w sobie,
Stawiam w Duszy ołtarze.
Wiem, że gdy przyjdzie zwątpienie,
Ona? -   drogę mi  wskaże.