czwartek, 31 października 2013

PAMIĘĆ i K R Z Y Ż

Tam gdzie mogiły, gdzie cmentarze,
Pamięć o bliskich - iść nam każe.
Za to, że byli między nami,
Żeśmy zrodzili się z nich sami.

Ponad mogiłą - Krzyż Nadziei,
Koniec naziemnej Odysei.
Pod nim modlitwa, znicz i kwiaty,
A jeszcze niżej - śmierć i kraty.

Wiatr pośród Krzyży - szept swój niesie,
Jakby w bezlistnym dreptał lesie.
Poruszy płomień, kwiat przychyli,
Poniesie z sobą - żeśmy byli.

Mamy im za co podziękować,
Ze nas żywili, chcieli chować.
Za to, że Polskę tak kochali,
Że za nią Życie - oddawali.

Bohaterowie!: Głośni, Cisi,
Niech Was ogrzeje płomień zniczy.
My swą modlitwę też dodamy,
Gorącym sercem Was  - kochamy.





niedziela, 27 października 2013

NA USŁUGACH - Z Ł A

Zło się rozsiewa ponad Światem,
Trzymając marchew razem z batem.
Tam, gdzie już miejsce swe dostanie,
Tworzy do siebie przekonanie.

Ludzie lękliwi, słabi duchem,
Ważą swe losy - pełnym brzuchem.
A tych walczących i złu wrogich,
Raczej spotkamy wśród ubogich.

Od wszelkich reguł są wyjątki,
Lecz złego zawsze są początki,
Które zniewala ludzką chciwość,
Grzebiąc w nich dobro i życzliwość.

Nie mając siły, ani woli,
Świat nas ze złego? - nie wyzwoli.
Jest mu w zasadzi, obojętnie,
Kto przed nim stoi, a kto? -  klęknie.

Kiedy nam krzywda?, to do Boga,
Czując jak w sercu rośnie trwoga.
Gdy już odejdzie - hulaj Dusza,
Choćby i ze "Złym" - to nie wzrusza.

Gdy już zniewoli opór wszelki,
Uplecie drugi bat z marchewki.
Zwiąże chomątem i powrozem,
Wprzęgnie do wozu, lub za wozem.








.









GALAKTYKA

Za późno na "nic" - panta rhei,
Zasadność życia się nie klei.
A rzeczywistość? - ona blednie,
W sennym zamgleniu, oraz we dnie.

Realność marzeń nie istnieje,
Chowa się w cieniu i kostnieje.
Kołuje w myślach, jak sęp spada,
Przy czym od rzeczy - swoje gada

Nadzieję mamią kręte drogi,
Tamując przestrzeń, rodząc złogi.
Pamięć kręgami się otacza,
Których z obawy nie przekracza.

Świat zaś się kula dookoła,
Podobny sobie do grajdoła,
W którym się kłębią zależności.
Nad wyraz ciemne od mnogości.

Słońce wciąż wstaje i zachodzi,
Kosmiczną pustkę światłem zwodzi
I samo pędzi gdzieś w otchłanie,
Nie dbając o to, co się stanie.

Ludzkość jest więźniem galaktyki,
Czym na pustyni są kamyki.
Gdyby marzenia przy nich były?,
Pewnie o szczytach gór by śniły.

Człowiek się rodzi i umiera,
Życie go wspiera - czas obdziera.
Jeden w coś wierzy, drugi hardy,
Gdzie szukać wolnych miejsc od wzgardy?.

Za późno na "nic" - chwila nowa,
Odchodzi z czasem gubiąc słowa.
A gdy nie przyjdzie? - śmierć wyprosi,
Że galaktyka nas nie znosi.





czwartek, 24 października 2013

CZAS, CZEKANIE i PISANIE

Pisze do siebie i o sobie,
Odkąd pamiętam swoje życie.
Pomimo mego charakteru,
Który by wolał działać w skrycie.

Nie drażę tego, nie chcę wiedzieć,
Ile w skrytości jest zasady.
To było większe niż me ego
I nie żądało żadnej rady.

Trudno spoglądać w swoje oczy,
Gdy Świat korzysta ze swych racji.
Kocha się w sobie nie pytając,
Jest wciąż daleki od stagnacji.

Nie miałem w sobie tyle woli,
By rękawicą dać wyzwanie,
Czy aby przyjął? - do dziś wątpię.
Wiem, że mnie zesłał - na czekanie.

To od czekania się zaczęło,
Gdyż czas nie trzyma się nadziei.
Zacząłem pisać sam do siebie,
By się nie wtopić,
By coś odzyskać,
Poczuć odczucie Heraklita,
Gdy złożył słowa :
 Πάντα ῥεῖ καὶ οὐδὲν μένει panta rhei kai ouden mene.
wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu, jest w ciągłym ruchu/.



wtorek, 15 października 2013

APARACIK

Mam przy sobie aparacik,
O którym mam obraz blady,
Ale wierzcie - mam go po to,
Bym wykrywał własne ślady.

Z grubsza mówiąc, bym omijał,
Miejsca w których je robiłem.
Bym nie stawał przed stwierdzeniem,
Przecież kiedyś, już tu byłem?!.

Najgorzej jest z tą rzeką,
W której woda jest zdradliwa.
Raz się przeszło po mieliźnie,
A raz drugi? - po dnie pływa.

Mam go - wisi na mej szyi,
Pika, świeci na zielono.
Na instrukcji napisano,
Ze ostrzega na czerwono.

Do tej pory nie ostrzegał,
Na zielono rozświetlony.
Aż do czasu - wszedłem w gówno,
No nareszcie!!.. Jest czerwony!!..



niedziela, 13 października 2013

K O N T E S T A C J A

Budzę się rano - kontestuję,
Że Świat nie zmienił się od wczoraj.
To nie jest "wybryk" jednej nocy,
To się powtarza - pozawczoraj.

Czemuż mam takie sny odmienne,
Jakby dwa światy były we mnie.
Ten, który ciało moje trudzi
I ten co tuli Duszę sennie.

Przez całe życie czas się "toczy".
Gniotąc marzenia we wspomnienia.
Mogłyby spełnić się częściowo,
Lecz są w niemocy - rozdrażnienia.

Za to - co nocy się wcielają,
W miraże, które dech wspierają.
Czemu na ranem samoistnie,
Nie idą ze mną, lecz zostają?.

Kto je podsuwa, oraz tworzy,
Stając się łączem Ducha z Duszą.
Raz mnie postraszą upiornością,
To znów zadziwią, oraz wzruszą.

Odchodzą szybko - zanikają,
Nie pomne stanu mojej Duszy.
Dzień mi przypomni gdzie ja jestem,
Lecz czekam nocy, co mnie wzruszy.




GORZKIE Ł Z Y

Kiedy przyjdzie nam się zmierzyć,
Gdy uciekną z marzeń sny.
Wtedy serce się rozkruszy,
Nie pomogą gorzkie łzy.

Świat się znajdzie nad przepaścią,   

Gdy miłości będzie brak.
Zgaśnie Słońce, zniknie Księżyc,
Gwiazdy jękiem dadzą znak.

Brzęk łańcuchów na wspomnieniach,

Na katorgi ześle je.
Spadną razem w przepaść czasu,
Tam gdzie Piekło siebie zwie.

Każda miłość - kwiat piękności,

Zmrozić może zimny wiew.
Trzeba wcześniej ją ochraniać,
Za parkanem z liści drzew.

Słać promienie o poranku,

A gwiazdami ścierać łzy.
W miłe słowa ją ubierać,
By radością były sny.

Każda miłość, to kochanie,

Które sensem w Życiu tkwi.
Nie jest ważne jak czas płynie,
Złem, czy dobrem mierzy dni..

Niby wszyscy o tym wiemy, 

Jakim w życiu trzeba być.
Jednak czasem dla pokusy,
Potrafimy zerwać nić.

Kiedy przyjdzie się z tym zmierzyć,

To marzenia zgubią sny.
Przyjdzie pustka, serce zgaśnie,
Nie pomogą - gorzkie łzy..


niedziela, 6 października 2013

MARZENIA i NADZIEJA..

Ugrzązłem w sobie, w ruchomych piaskach,
Na pograniczu  zmagań.
Wyschnięty umysł w suchej zazdrości,
Wciąż dokonuje wahań.  

Straciłem polot w życiowej werwie,
Przez odrzucenie marzeń.
Jeszcze niedawno, tak jakby wczoraj,
Były przyczynkiem zdarzeń.

Były w nadmiarze, więc bez negacji,
Dawałem wolne pole.
Brały co chciały, mnie wystarczało,
Siadać przy jednym stole.

Snuliśmy wtedy życiowe plany,
Wspomnienia miały uśmiech.
Jakież to pięknie i jakie miłe,
Gdy ich nie pędzi pośpiech.

Dziś już brakuje zapasu czasu,
Zmarszczki kryją marzenia.
Cząstka z nich tylko dała swą radość,
Reszta? - nie do spełnienia.

Przy braku marzeń - życie wiotczeje,
Młodnik przerasta w knieje.
A za nią piachem pustej pustyni,
Wiatr zakrywa nadzieje.

Nadzieja ??..