niedziela, 19 lutego 2012

MOJA "P R O Z A"

Chciałbym się wzruszyć, Was uczulić,
Na życia prozę i znieczulic.
Co się objawia już od rana
I często nocą niedospana.


Pisanie wierszy nie wzbogaca,
Lecz sam się człowiek nie zatraca,
Gdy swoje myśli w nich wyleje,
Nie czyni co też? - kaznodzieje.


Gorące myśli, zimne dłonie,
Papier je równo w siebie wchłonie.
Może tych myśli jest za dużo?,
Nie zawsze dobrze sobie służą?.


Myśli? - nie dają się uczesać,
Z lubością raczej wolą mieszać.
Ręka się chłodzi, kiedy czeka,
Gdy brak jest  weny? - też narzeka.


Na jedno słowo napisane,
Są zwoje myśli przepytane,
Lecz nie wiem do dziś? - kto kieruje,
Robi "wycenę", "licytuje"?.


Gdy się napisze? -oczy patrzą,
Czasem? - to słowo łzami znaczą
I wtedy ręka się  unosi,
Chociaż jej o to ? - nikt nie prosi.


Dusza wraz z sercem w równej mierze,
Ją przesuwają po papierze.
Oczy czytają a myśl? -  płonie,
Sumując słowa na tej stronie.


I tym się  wzruszam, że swą "prozę"
Rydwanem wierszy w Życie wiozę.
Dla Was zostawiam uczulenie,
Na moje słowo i - wspomnienie.



środa, 15 lutego 2012

K A M Y K ze ŚCIEŻKI

Podniosłem kamyk ze ścieżki,
Drobinę Ziemi do góry.
Rzuciłem w górę , wysoko,
Z zamiarem dotknięcia chmury.


Był mały, taki zwyczajny,
Przez wieki z naturą "zgrany",
Lecz rzutem moim do góry,
Został z niej jakby? - "wyrwany".


Dostał energię z mej ręki,
Widziałem chęć w nim do "lotu".
Maleńkie UFO w przestrzeni,
Ze świstem odlecieć gotów.


Stałem na ścieżce - wpatrzony,
W bezmiar przestrzeni i ciszę.
Straciłem z oczu cień jego,
Jak slajd zerwany przez kliszę.


Po chwili słysząc "pacnięcie",
Szukałem wzrokiem dokoła.
Nie miał zamiaru znów "lecieć",
A ja zaś wzroku sokoła..


Rozstaliśmy się w "ugodzie",
On został a ja? - odszedłem.
Dla niego wiekowy "wyczyn",
A dla mnie?, że tędy szedłem.
,

wtorek, 14 lutego 2012

" C H C I E J"

Dużo już lat - albo mniej?,
Siedzi we mnie, sobie-  "Chciej".
Co zobaczy? - chciałby mieć,
Najdziwniejszą nawet rzecz.


Już gdy miałem parę lat,
Pytaniami? - dziwił Świat,
Choć odpowiedź, niby znał,
Lecz pytania? - dalej słał.


Razem, rośliśmy we dwóch,
Wciąż wyostrzał mu się słuch.
Co usłyszał, mówił, że,
On to samo właśnie chce.


Do nauki? - miał swój "dryg",
Swoje ścieżki znał jak wilk.
Nie studiował  żadnych ksiąg,
Nie chciał? - aby przy nich  wsiąkł.


Gdy na plaży ze mną był?,
Swą tożsamość w piachu krył.
Wtedy? - kręcił paskiem tak?,
Aby leżał z nim - na wznak.


Kto go deptał? - wpadał w szał,
Gdyż on inne "chciejstwo" miał.
Do dziś jeszcze mówi mi,
Ze to "chciejstwo"? - mu się śni..


Kiedy nie śpi? - wiersze pisze,
Lub w fotelu się kołysze.
Widnokręgiem rani Duszę
Ja też patrzę, choć? - nie muszę.





Z Ł O Ś Ć

Ze swą złością? - problem mamy,
Gdy ją dobrze nie poznamy.
Czasem mała, czasem sroga,
Zawsze szuka sobie wroga.


Gdy się w sobie naburmuszy,
To do pionu? - stawia uszy.
Nie zna łaski, nie daruję,
Na co stać ją? - pokazuje.


Umie w błocie się - zanurzyć,
Diabłu nawet chyba służyć.
Kłapie, chlapie, napierdziela,
Goli lepiej - od fryzjera.


Gdy jest w takiej już potrzebie,
To wychodzi nawet z siebie.
Nie bądź nigdy też w nadziei,
Że się podda i "odklei".


Gdy się nadmie? - to aż bucha,
Żadnej rady już nie słucha.
Zbiera w chmurę się gradową,
Puszcza gromem, każde słowo.


Wtedy od niej? - ja odchodzę,
Niech nie myśli? - że się godzę.
Wtedy klęka i Żałuje
I poprawę - obiecuje.


Przynajmniej? - do następnego razu.

BUKIET R Ó Ż

Pod gołym Niebem - chmury śpią,
W świetle Księżyca. O czym śnią?.
Od góry gwiazdy w miejscu - tkwią,
Ktoś już opisał jak się zwą.


Pod nimi? - ziemski, ciemny mrok,
Dawniej, mówili, że to? - "ćmok".
Tam gdzie są: pola, łąki, las,
Nad nimi wolno płynie czas.


Zaś, gdzie się jawią światła miast,
Mrok się ożywia - rojem "gwiazd".
Wśród świateł ulic? - drugie mkną,
Wyprzedzić chmury pewnie chcą.


Dryfują zgodnie, tam? - gdzie wiatr,
Oddając ciszę srebrnych gwiazd.
To w jej objęciach schodzi sen,
Czy do mnie trafi, dobry? - ten.


Rano? - "czerwienią" chmury się
Chyba się wstydzą? - ale mnie?.
Ten sen co miałem? - piękny był,
On jakby jeszcze we mnie żył.


W oknie promyki - pora wstać,
Swój wątek Życia w ręce brać.
A tak się nie chce..Ale cóż?
Wstanę!. Nazrywam bukiet róż.!.

piątek, 10 lutego 2012

ODWIECZNA T Ę S K N O T A

Jak utopić gwiazdę, w przezroczystej toni,
Kiedy srebrna iskra - drugą iskrę goni?.
Jak też zajrzeć w Duszę, drugiego człowieka,
Kiedy raz się śmieje - innym razem wścieka?.


Jakże "wzruszyć" dobro, które leży w skale,
Choćby rzeźbą mogło? - stać na piedestale.
Gdzie też losu szukać, lecz? - tego dobrego,
Choć się Życie ciągle, potyka o niego?.


Jak też szczęście spotkać, które? - wciąż się błąka,
Nie wiadomo komu, służy ta rozłąka?.
Czyż o miłość trzeba? - snami śnić nocnymi
I tęsknotę budzić, by błądziła z nimi?.


Czyż nie można tego, razem by zgromadzić
I w jednej "jedności"? - razem sobie radzić?.
Odwieczna tęsknota w człowieku tym żyje,
Pewne; że śmierć kiedyś? - razem to okryje.

GRA z C Z A S E M

Jest w mieście ulica,
Gdzie kończy się dzień.
Po murach cichutko,
Przesuwa się cień.


Ja stoję przed cieniem
I czuję, że już,
Odetnie mi słońce,
Jak ostrzem zły nóż.


Zabrane mi słońce,
Odbija się w szkle.
Iskrzącym migotem,
Pożegnać się chce.


A wszystkim steruje,
Wszechobecny czas,
Lecz myśli i marzeń,
Nie zabierze z nas.


Dlatego też człowiek,
Tak z czasem wciąż gra,
Że, gdy on ucieka,
To Dusza? - go ma.

R O Z B U D Z E N I E

Świat umiera, a ja? -"Żyję",
Idę drogą do "Wolności".
Opuszczając go z oczami,
Zamkniętymi ze starości.


Nie mam w sobie też żałości,
Nie zahaczam z nią o grozę..
Sięgam Duszą do poezji,
A na Ziemi? - miałem - prozę.


Wiem, że bliscy mi zazdroszczą,
Upuszczając łzę - zgorzkniałą,
Gdyż? - nie wiedzą co mnie czeka.
A ja wołam! - że -wspaniałą!.


Chociaż "krzyczę" - lecz? -  nie słyszę,
swego głosu, bo i po co?.
Za to widzę siebie we mnie
I chęć pójścia też - ochoczo.


Coś mi każe zapomnienie,
Pozostawić na uboczu,
Bym nie musiał mieć go blisko
I mglić nimi- "nowych" oczu.


Droga? - jakby się ruszyła
Poza czuciem  wyobraźni.
Usuwając z pola szczęścia,
Lęk z  poczuciem mej bojaźni.


Czułem wiatru chłód w mej Duszy
Ale ciepło też od drogi
I spojrzałem na kurz złoty,
Który pokrył moje nogi.


Droga płaska, potem? - w górę
Jakby szybciej mnie wciągała.
Nagle przestrzeń się otwarła,
Blaskiem światła się zalała.


Ja w pozycji niewiadomej,
Zbieram myśli w jedną całość.
W blasku tego co wokoło,
"Rozumiałem" swoją małość.


Czy do końca?- tego nie wiem,
Gdyż poczułem? - rozbudzenie.
Pośród rzeczy tego Świata,
A za tamtym? - zaś westchnienie.













wtorek, 7 lutego 2012

A U S C H W I T Z - MIANO - WAMPIRA

Auschwitz - "miano" - wampira,
Co się nad Życiem? - nachyla.
Kłem prującego mu żyły,
Skąd myśli w Niebo - "waliły"


Nad bramą napis z "żelaza,"
Dziś? - swą prostotą -  "przeraża".
Budzi wspomnienia - nas ludzi,
Sumienia z trwogi? - nie studzi.


Dziś? -  oczy pustką wiedzione,
Przez "natręt" myśli gonione,
Wplatają obraz w te mury.
Nad nimi wciąż? -  "wolne" chmury.


Sam dzisiaj wchodzę w te buty,
Co Ojciec też był w nie wzuty.
Stojąc w "pasiaku" na mrozie,
A buty? - " zalane" w  wodzie?.


Będąc w szeregu  podobnych,
Byłem numerem "niegodnych,"
Nazywać siebie? - człowiekiem,
Przed psimi kłami -  słów stekiem.


Świat podzielony przez druty
Z bojaźnią w Duszy zakuty,
Z krawędzią Życia przed sobą?,
Był jękiem Piekieł - chorobą.


Cokolwiek bym dziś? - napisał,
Ludzkie podłości podliczał.
Ojciec to zabrał ze sobą,
"Płynąc" po Prucie - pirogą.


Sam "wydłubywał"  ją z Życia,
Z "droczeniem" Śmierci z ukrycia.
Trzymając w ręku amulet,
By go nie porwał "Krogulec".


Piszę, rozmyślam i ważę,
Czy Życie "wartość" mi wskaże?.
I mego Ojca? i  moją,
Czy równo w szeregu stoją?.


A jeśli nie? - to dlaczego,
Obciążył więcej jednego?.
Wiem. Chylę przed Ojcem głowę,
Za moją "lżejszą"? - połowę.

















poniedziałek, 6 lutego 2012

TO OD " CZARNEJ" i OD "SOŁY"

Chcesz się z nami dziś zabawić,
To posłuchaj nas.
Gdy zagramy, to śpiewajmy,
Wszyscy!, wszyscy! - wraz.


Refren:
My po trąbce i puzonie
Przesuwamy swoje dłonie
A perkusja i klawisze
Aranżują w ostrym tonie.
To od Czarnej i od Soły
Smyk po strunach, tnie wesoły
Więc się bawmy, tu i teraz
Tupnąć nogą można nieraz.


Bo piosenka, nie nauka
Może lecieć w las
Lecz melodia, ze swym rytmem
Pozostanie w nas.


Refren:
My po trąbce i .......


Można z nami, także tańczyć
Rytm to w sobie ma
To dla Ciebie, dziś śpiewamy
Niech zabawa trwa.


Refren:
My po trąbce i .......



niedziela, 5 lutego 2012

MARZYĆ WE Ś N I E

Ponad czasem - za magią słów,
Jest świat pięknych, cudownych snów.
Gdy otwieram ja do nich drzwi?,
Złotą różdżkę podają mi.


Czarodziejski zakładam płaszcz,
Oraz maskę, co kryje twarz.
Gwiezdny rydwan, a w ręku bat,
Chwytam lejce i ruszam w "świat".


Srebrna droga, a wokół bzy,
I pod każdym z nich? - siedzą sny.
Na ławeczkach - przytulone,
Są  zapachem ich "uśpione".


Dalej? -  Elfy i Rusałki,
Odczytują w księgach bajki.
Mijam cicho i podziwiam,
Ja też do nich - ręką kiwam.


W małym domku? - Krasnoludki,
/Jakiż widok jest milutki/
Śpiewnym głosem mi wskazują,
Dokąd drogi się kierują.


Zwiewne grzywy, stuk podkowy,
Zagłuszają ich rozmowy,
Ale widzę - na ich twarzy,
Co też w sercu mym się marzy.


Że odnajdę sen z dziewczyną,
Co jest marzeń mych przyczyną.
Chcę go zabrać też ze sobą,
Tam gdzie rydwan? - pędzi drogą.


Marzyć we śnie - śnić na jawie,
Biegać boso w snach po trawie.
Kąpać w słońcu swe marzenia,
W snach jest wszystko do spełnienia.


Rano? - różdżkę swą oddaję,
Płaszczem skrywam  nocne "raje".
Ze mną budzą się marzenia,
Mają tyle?! - do mówienia!.

sobota, 4 lutego 2012

CZY ZNAM S I E B I E?

Znam marzenia, o które się modliłem,
Znam wspomnienia, na które się żaliłem.
Znam swe myśli, te dobre - "uczesane",
Ale również? - te gołe - "rozebrane"".


Znam swe Serce w dobroci - "wykąpane",
Ale również? - te brudne - "poszarpane".
Znam swe "chcenie", że dobre jak? - "Anioły",
Ale również  uparte niczym - woły.


Znam swa miłość - otwartą i bez granic,
Ale również mającą  kogoś? - za nic.
Me pragnienie, że w dobro go zamienię,
A także, że mam po nich? - złe wspomnienie.


W złotej klatce, zamknąłem? - to co dobre,
Ale dla zła? - równałem czasem groble.
Z uśmiechem? - dawałem radość Duszy,
Ale czułem? - że inny mnie nie skruszy.


Moją wolę" - "ubrałem" w białe szaty,
Ale czasem? - przychodził? -ten "Rogaty".
Rozkładając Świat piękny i wspaniały
I  Boginie  - co ze mną być - zechciały.


Czy znam siebie??. Jest trudno mi powiedzieć,
Gdyżbym musiał znać wszystkich - wszystko wiedzieć.
A tak?, wciąż będę miał jakieś pytania,
Aż do tej chwili? - ziemskiego rozstania.





piątek, 3 lutego 2012

HEJŻE!, HEJŻE - Ś N I E MÓJ DROGI

Kocham uśmiech mojej dziewczyny,
Oczu błękit pośród rzęs.
Te ogniki w jej źrenicach,
Błyszczą złotem niczym - "pens".


Kocham "obraz", pięknej twarzy,
Za "woalką" włosów fal.
Swą pięknością zdobi ramy
I podświetla z tyłu dal.


W trójwymiarze tenże "obraz",
Przez zamglenie się ściele:
Duchem, zjawą, białą suknią,
Przy ołtarzu w kościele.


Włosy kryją zgrabny nosek,
Jest latarnią do jej ust.
Kocham "To" w niej, co nie widać,
Wiem, ze Serce - ma mój gust.


A jej słowa?! - to melodia,
Której dźwięki  szepcze las.
Jej obecność? - to jak wieczność,
Na jej widok - znika czas.


Kocham również te wspomnienia,
Które sobą daje mi.
W zamyśleniu i tęsknocie,
Moja miłość - mi się śni..


Hejże!Hejże! - śnie mój drogi,
Nie opuszczaj nigdy - mnie.
Moja Dusza, moje Serce,
Wciąż jej "obraz" - widzieć chce.




czwartek, 2 lutego 2012

D L A C Z E G O ??...

W mej "młodej", wciąż hardej Duszy,
Zostały skryte marzenia.
Natomiast w lichej pamięci
Porozrzucane wspomnienia.


Gdy człowiek staje przed sobą
I pyta:  cóż ja użyłem?.
Życie mi gdzieś odpłynęło,
Ja się na niego spóźniłem?.


Świeca zapala wspomnienia,
Byt i początek istnienia.
Czy też w dalekiej oddali,
Druga podobna się pali?.


Dlaczego? - są inne czasy,
Dla mojej Duszy i ciała?.
Z zanadrza zaś własne "Ego"
"Wyrocznia tak chyba chciała".


Płynąca woda? - jest rzeką,
Zamiera, gdy skuta lodem.
Pod taflą czasu me Życie,
Spływa do morza pod spodem.


Bez Wiary? - Życie na Ziemi,
Byłoby celą skazańca.
Nie można zdławić nadziei,
Że Niebo ześle posłańca.

środa, 1 lutego 2012

M R Ó Z i "A L I K"

Zima!. Przyszła w końcu Zima!.
Mróz!. Wszak wszystkich w domu trzyma,
 Lecz kto musi? - ten drętwieje.
Już przed drzwiami sam? -  ziębnieje.
.


Ciepłe buty, kurtka, szalik,
W nich schowany idzie "Alik".
Mróz się wciska mu za kołnierz,
Ale "Alik"? - zuch jak żołnierz.


"Ruska" czapka, nauszniki,
A pod nimi ma głośniki.
Hip-Hop,salsa, rumba, samba,
A Mróz "skrzypi", że to granda.


Toż ten "Alik"? - miał nos schować,
Chce muzyką się  mocować?
Nie chce słuchać moich "skrzypiec"?
Więc mu muszę  zimnem "przypiec"!.


Szczypie mu nos, oczy mrozi,
Czyż to Mrozie, tak się godzi?
Gdzież twa duma Wielki Mrozie?,
Zanurz brodę lepiej w wodzie.


Ciekawość go więc powiodła,
Gdzie nad brzegiem rosła jodła.
Usiadł pod nią w zamyśleniu,
Mrożąc wodę w swym spojrzeniu.


Broda rosła zaś na mrozie,
Zanurzając mu się w wodzie.
Kryjąc wodę taflą lodu,
Od zachodu, aż ?- do wschodu..


Gdy słoneczko rano wstało,
Lodowisko? - aż błyszczało.
Mróz popatrzył już z oddali,
Jak na łyżwach? - śmiga "Alik"