Chciałbym się wzruszyć, Was uczulić,
Na życia prozę i znieczulic.
Co się objawia już od rana
I często nocą niedospana.
Pisanie wierszy nie wzbogaca,
Lecz sam się człowiek nie zatraca,
Gdy swoje myśli w nich wyleje,
Nie czyni co też? - kaznodzieje.
Gorące myśli, zimne dłonie,
Papier je równo w siebie wchłonie.
Może tych myśli jest za dużo?,
Nie zawsze dobrze sobie służą?.
Myśli? - nie dają się uczesać,
Z lubością raczej wolą mieszać.
Ręka się chłodzi, kiedy czeka,
Gdy brak jest weny? - też narzeka.
Na jedno słowo napisane,
Są zwoje myśli przepytane,
Lecz nie wiem do dziś? - kto kieruje,
Robi "wycenę", "licytuje"?.
Gdy się napisze? -oczy patrzą,
Czasem? - to słowo łzami znaczą
I wtedy ręka się unosi,
Chociaż jej o to ? - nikt nie prosi.
Dusza wraz z sercem w równej mierze,
Ją przesuwają po papierze.
Oczy czytają a myśl? - płonie,
Sumując słowa na tej stronie.
I tym się wzruszam, że swą "prozę"
Rydwanem wierszy w Życie wiozę.
Dla Was zostawiam uczulenie,
Na moje słowo i - wspomnienie.
Na życia prozę i znieczulic.
Co się objawia już od rana
I często nocą niedospana.
Pisanie wierszy nie wzbogaca,
Lecz sam się człowiek nie zatraca,
Gdy swoje myśli w nich wyleje,
Nie czyni co też? - kaznodzieje.
Gorące myśli, zimne dłonie,
Papier je równo w siebie wchłonie.
Może tych myśli jest za dużo?,
Nie zawsze dobrze sobie służą?.
Myśli? - nie dają się uczesać,
Z lubością raczej wolą mieszać.
Ręka się chłodzi, kiedy czeka,
Gdy brak jest weny? - też narzeka.
Na jedno słowo napisane,
Są zwoje myśli przepytane,
Lecz nie wiem do dziś? - kto kieruje,
Robi "wycenę", "licytuje"?.
Gdy się napisze? -oczy patrzą,
Czasem? - to słowo łzami znaczą
I wtedy ręka się unosi,
Chociaż jej o to ? - nikt nie prosi.
Dusza wraz z sercem w równej mierze,
Ją przesuwają po papierze.
Oczy czytają a myśl? - płonie,
Sumując słowa na tej stronie.
I tym się wzruszam, że swą "prozę"
Rydwanem wierszy w Życie wiozę.
Dla Was zostawiam uczulenie,
Na moje słowo i - wspomnienie.