poniedziałek, 29 sierpnia 2016

DZIWNY KAMIEŃ

Na rozdrożu pustki leży dziwny kamień,
Podchodzę, on rzecze - weź się ze mną zamień.
Będziesz na pustkowiu początkiem i końcem,
Jak w podziemnym świecie tęsknota za słońcem.

Zgodziłem sie w myślach, kusząca nadzieja,
Że posiąde w pustce stygmat wodzireja,
Że na zimne wnętrze spadnie łza gorąca.
Podniesie me ego do wielkości słońca.

Stanąłem z myślami na kładce do niego,
Szukając sposobu wniesienia nań ego.
Cóż się okazało?, że brak mi już siły
Na barkach, które go przez życie nosiły.

On leżał, ja? - stałem spowity w zadumie,
A całe me chęci topiły sie w dumie,
Że ja homo sapiens, istota myśląca,
Mógłbym  być kamieniem gorętszym od słońca.

Do dzisiaj mam żale do swojego ego,
Że straciłem w zyciu tak wiele przez niego.
Jestem jaki jestem  - zimniejszy od słonca,
Została mi tylko? -   modlitwa gorąca.