wtorek, 25 lutego 2020

RZEMIOSŁO ??

Myśli nie mieszczą się w głowie
I Ziemia dla nich za mała
Aby ogarnąć to wszystko
Wiara  nam  tylko  została
Bez niej trudno zrozumieć
Iż coś, gdzieś jeszcze istnieje
A kosmos dla przyjemności
Sam gwiazdy na Niebie sieje.
Różne teorie, konteksty
Siebie nawzajem zwalczają
Czy nam Świat zdradzi sam siebie
Gdzie się Hadrony zderzają?
Wiem, że ciekawość człowieka
Ma siłę ciągu rakiety
Lecz ona nawet nie starcza
Bliźniaczej znaleźć planety
Ktoś powie, że to obsesja
Lecz krótkie życie człowieka
Nie dając sensu poznania
Paciorki Wiary nawleka
Zostając na tym poziomie
Kładę na szalę sumienie
Gdy myślę, że go oszukam
Dostaję w Duszy mrowienie
Jak każdy człowiek na Ziemi
Mam wyobraźnię "schodową"
Ale na końcu Wszechświata
Jest wyobraźnią skończoną.

Sorry! Proszę wybaczyć, że mnie jak zwykle poniosło
Trudno  trzymać swe wodze, gdy ma się takie "rzemiosło"








niedziela, 23 lutego 2020

ELEGIA KRESOWA

Daleko stąd, na Ukrainie
Gdzie górska rzeka Prutem płynie
Niosąc w swym nurcie wody z góry
Tam gdzie Karpaty trą o chmury
Zielone łąki stepem zwane
Kwieciem łąkowym swym przybrane
Ślą w niebo ciszę i szum wody
Nie wyrządzając sobie szkody
Nocą gdy pełnia jest księżyca
Rosą się srebrzy okolica
Woda kamienie pluskiem zmywa
Miłość w zaklęciach w sobie skrywa
Tych co nad rzeką przytuleni
Miłość na ustach w szepcie mieli
Kochali siebie, byli blisko
Za te chwile dali by wszystko
Los jednak nie jest tak łaskawy
Aby nam ludziom wiązać sprawy
By były spójne z marzeniami
A słowa niosły się z myślami
Zbierając słowa, mam powody
By sercem wyczuć szum tej wody
Gdyż wiem, że ona wciąż tam płynie
Gdy Ojciec śpiewał o dziewczynie
O swej młodości i tęsknocie
Ona zgasła w wojennym" błocie" 
Nie było dane, by tam wrócił
Gdyż los mu  życie zbałamucił
Stracił rodzinę i nadzieje
Iż wiatr mu zapach choć przywieje
Wody, kamieni i tej Ziemi
Która została w "świecie cieni"
Z tęsknotą odszedł gdzieś w Zaświaty
/niechaj on będzie mu bogaty/
Kiedy stoję przy jego grobie
Dotykiem ręki czuję  w sobie
Za czym on tęsknił, co utracił
Przy słońcu wzdychał, zaś nocą śnił
Pisząc te słowa spłacam swój "dług"
Aby pośmiertnie przekroczył próg
Stanął nad brzegiem swojej rzeki
Aby łza wyschła  mu z  powieki
Niechaj odzyska spokój  Duszy
I żalem  serce me nie kruszy.

Smutna historia  tej krainy
Była przekleństwem dla rodziny
Kalała miłość, rozłączała
Wielokroć życie odbierała
Do dziś ma w sobie też problemy
O których wiemy i nie wiemy
Czas leczy rany, śle nadzieje
Iż zło się więcej nie zadzieje.
















DWIE STRONY HUMORU z humorem

Gdy nam serce się raduje
Nic humoru nie popsuje
Kiedy miłość zaś się zjawia
Lekkość w duszy nam to sprawia
Do gwiazd serce się unosi
Więcej daje niźli prosi
Uśmiech w twarzy się nie kryje
Zimą serce ciepłem bije
Wiosną w kwiatach się otwiera
Latem słońce z nieba zbiera
A jesienią, choć szaruga
Filuternie oczkiem mruga
Świat się staje, kolorowy
Zaś problemy nikną z głowy
Nawet trudne czasem sprawy
Są łatwiejsze do naprawy.

Lecz gdy humor się popsuje
Wtedy człowiek źle się czuje
Miłość, która  w sercu była
Od bojaźni się zmarszczyła
Świat już nie jest kolorowy
Smętne myśli prą do głowy
Zaś nadzieja, która kwitła
Sama w sobie zwiędła, zbrzydła
Dobro  dziurą  prześwituje
I empatii wręcz nie czuje
Szczęście w chmurach się ukryło
Słońce deszczem zasłoniło
Chlapa, błoto, w oczy wieje
Nic dobrego się nie dzieje
To co kiedyś było proste
Teraz ciągnie na manowce.

W jednym miejscu są "dwa światy"
Przód jest "prosty", tył "garbaty"
W zależności skąd zawieje
Raz się kręci, to się chwieje
Nie szukajmy odpowiedzi
Z której strony humor siedzi
Gdy się wkręcić pozwolimy
Sobie krzywdę tym zrobimy
Humor zblednie i się zwęzi
Pozostanie na uwięzi
Radość w Duszy się popsuje
Nasza wola to odczuje
"Garbatemu" stworzy fory
A nam problem dosyć spory
Aby wrócić na przód "prosty"
Trzeba włączyć tryb "diagnosty"

Każdy sobie niech dopowie
Jak ułożyć  wszystko w głowie
Aby humor nie miał "garbu"
Wtedy spełni rolę skarbu.























piątek, 21 lutego 2020

MOJA SENTENCJA

Dlaczego błądzę?, choć się staram
Pytanie słuszne i zasadne
Nie umiem na nie odpowiedzieć
Wszelkie domysły są bezradne.

Byłbym przesadnym pesymistą
Twierdząc, że nic się nie udaje
Los jak wiadomo, choć bezduszny
Czasem cukierki też rozdaje.

Jedyne wyjście, iść przed siebie
Ogarniać wszystko co się dzieje
Własnym sumptem układać życie
Pracować kiedy kur zapieje.

Te proste rady są skuteczne
Aby się przedrzeć przez gąszcz życia
Ale dla Duszy, która błądzi
Nie są to cele do zdobycia.

Stojąc przed lustrem widzę siebie
Jak los mnie wkręca w swoje tryby
Słyszę też głos co z głębi pyta
Życie jest sednem?, czy na niby.

Nie umiem na to odpowiedzieć
Byt ponad wszystko, to wyzwanie
Powiem tak: Scio me nihil scire
Sentencja w lustrze niech zostanie.







środa, 19 lutego 2020

MOJA MUZYKA

Otwieram  Duszę  na muzykę
Słyszę ją, czuję  wokół siebie
Myślami kreślę pięciolinie
Nutami gwiazdy są na Niebie.
Muzyka różne miewa "twarze"
To gra słowami lub maluje
Ma swe uczucia,sny, tęsknoty
Chce oddać z siebie to co czuje.           
Ona akordem w sercu bije
Zabiera w podróż wokół Ziemi
Łagodzi bezmiar namiętności
Wypełnia pustkę pośród cieni.
Zamykam oczy. wysłuchuję
Co  w swojej głębi Dusza skrywa
Ona ten nadmiar swoich wrażeń
Nutą po nucie się wyzbywa.
Muzyka krąży i wiruje
Odbiera dźwięki oraz tworzy
Na klawiaturze biało-czarnej
Złożone palce, to aktorzy.
Układam na niej swoje ręce
Szukając tonu, który koi
Tonacja z Duszy się wylewa
Ręka już zacząć się nie boi.





















niedziela, 9 lutego 2020

SZWAGROWIE

Jakoś to było nad ranem
Stach spotkał się z Marianem
Wracali tą samą drogą
Obaj z chwiejąca się nogą

Witaj ach witaj kamracie
Mieszkamy wszak w jednej chacie
I poszli  razem do chaty
Gdzie spały inne kamraty.

Weszli uśmiechem na twarzy
Wszak młodość ludzi tym darzy
Wstawajcie śpiochy do pracy
Bez pracy nie ma kołaczy.

My już gotowi, ubrani
A wy tu jeszcze zaspani
Rano was znowu zbudzimy
Kiedy z chacharki wrócimy.

Tak im więc sielsko czas płynął
Aż do momentu co wpłynął\
Że do dziś dzień on się głosi
Fakt pojawienia się Zosi.

Była to siostra Mariana
Przez Stacha z miejsca kochana
Dziś są oboje dziadkami
A Stach i Marian - szwagrami.


SEKRETY MARZEŃ

Marzenia wy moje, ciągle nieskończone
W dzień lśnicie jak  słońce,zaś  nocą wyśnione
Nie budują  szańców, zapór nie stawiają   
Wadzą się z myślami, choć się dobrze znają.

Dla Duszy są pełnią a dla serca  klątwą
Choć dzwonem się zowie, naturę ma wątłą   
Podatne  na stresy  i wszelkie zawody
Przywodzi to Duszy i dla niego szkody.

Marzenia choć różne, to do siebie mają
Jedne się rozpłyną, a inne zostają
Choć lat wciąż przybywa, im czas wciąż nie szkodzi
Dają szansę wrócić, gdzie byliśmy młodzi.

Marzenia też mają swe różne poziomy
Każde z nich ma sekret dla Duszy wiadomy
Jedne są kryształem, drugie w sobie żyją
I one nadzieją zawsze w sercu biją.

Mają taką siłę, iż góry przenoszą
A czasem się jawią wręcz złotą kokoszą
Życzę zatem wszystkim, a także i sobie
By dały się spełnić, a nie schować w grobie