sobota, 30 lipca 2011

K R O M K A ... CHLEBA

Jak z kłosa na polu  - upiec kromkę chleba,
Czyżby użyć czarów Pottera potrzeba?.
Ziemia, woda, powietrze - to dar od Stwórcy,
Kontekst "kromki chleba" - jest - "obrazobiórczy"?.


To "wola"nam dana - "związana" umysłem,
Tworząc wyobraźnię - jawi się- "pomysłem". 
Na tej "woli"- człowiek, budował swe Życie,
Chociaż spytać można?: -  aby należycie?.


Życie wciąż wymaga, by o niego dbano,
Co jemu potrzeba? - z Ziemi -  dobierano.
Żywiła to Życie - budowała domy,
A czasem niszczyła - przypadek "Sodomy".


Gdy spojrzymy w górę, w ten bezmiar nad nami,
Słońce nam zakrywa: " błękit -czerń" z gwiazdami.
Gdy myślą zaczniemy - przenikać w głąb Świata,
Nasza wyobraźnia - mówi nam: - to strata.


Czym "bujniejsza wizja"? -  oraz wyobraźnia,
Tworzy "hipotezy", umysł nam - podrażnia.
Stworzona historia "Wielkiego Wybuchu",
To ruszenie "Czegoś", co było w -  "bezruchu".


Stworzono "Początek" - dla własnej wygody,
Pytanie?-  "Co przedtem?" - rzucamy do wody.
Patrzymy - czy pływa? - w tlenie i wodorze,
Gdy zaczyna tonąć? - wołamy! - Mój Boże!.


I tu się spotyka:-" wiara"  i "nauka",
Zasuplony węzeł - rozciąć go? - to sztuka.
I taką to "sztukę" - piewcy nam serwują,
Osobno: tlen - wodór, na ogniu - gotują.


Z naszą "kromką chleba" - zaszliśmy do Nieba,
Wiemy!, że jest z ziarna, a kroimy? - z chleba.
Czy Wam to coś dało, w kwestii zrozumienia?,
Że Niebo nam dało - Ziemię - do karmienia?.


Zaplątałem wszystkich, w zagadkę? - Wszechświata,
/Człowiek w "nieważkości" - bez skrzydeł - też "lata".'
Czy siła ciężkości? : Wszechświata i Ziemi,
Wytłumacza  spójność?  - ziarna i korzeni?


Czy ogrom wielkości? - oraz kropla wody?,
/Parując pod słońcem, daje nam "ochłody"/,
Gdy ją mrówka spotka?, idąc na swej drodze,
Też rozpuści myśli ?- puszczając swe "wodze"?


Aby ziarno wzrosło? - woda wsiąka - w ziemię,
Tam ją ziarno wciąga - wypuszcza - korzenie.
I wzrasta nad ziemię, kłosem dając - "plony",
Wyzłocone słońcem - chlebowe - zagony.


Pokolenia ludzi, żyjące na Ziemi,
Dbały, by nie niszczyć - też swoich korzeni.
Czyż Człowiek więc nie jest? - takim - "ziarnem  chleba"?.
Zależy - od niego, oraz? - "woli Nieba".







wtorek, 26 lipca 2011

......... TO JESTEM - " K U M A T Y".

Ogólnie rzecz biorąc - to jestem "kumaty",
Nazbyt jednak wiele - spisuję na straty.
Swe "zwoje" myślowe, obciążam - rymami,
A inni? - "prozują", tak między wierszami.


Proza po równinie, równo maszeruje,
Ja się "plątam" po tym - co nad nią - góruje.
"Spójnym" słowem łączę, ze wzgórza - widoki
I oglądam sobie? - od góry - obłoki.


Moim wierszom trzeba, rym z sensem  - ułożyć,
A "prozaik" ? -myśli: "Jak tu końca dożyć?".
Nie muszę się martwić - o los - bohatera,
"Prozaik" się głowi - jak jasna cholera.


Fabuła? - jest w prozie, lecz wątków? - niewiele,
Ja mogę ze Świata? - zrobić - karuzelę.
Mogę - dół wykopać, aż do jądra - Ziemi
I czekać w nim dotąd, aż się - zazieleni.


Dacie mi odpowiedź? - na proste pytanie?,
Ile by mi czasu, zajęło kopanie?.
Ja bym się wyrobił, tylko - jedną zwrotką,
W drugiej? - gęsi pasał - z Marysią Sierotką.


Szklane Góry? - Czary?, Waleczni Rycerze?,
Moja wyobraźnia ? - wszystko w "czambuł" - bierze.
Wkładam "szarawary" - nadymam - fanfary,
Wszem i wobec trąbię - że całuję "zombie".


Na tej zwrotce kończę, już swoje pisanie,
Gdyż nie wiem czym skończy - mi się - całowanie.


Co do prozaików? - To pełne uznanie,
Za Ich mozół w pracy i "długie" - pisanie.

N I E C H A J MNIE M Ł O D O Ś Ć,,,

Niechaj mnie młodość , z powrotem zawoła,
Zaprosi moich, kolegów do koła.
Staniemy wszyscy - twarzami do siebie,
Z uśmiechem szczerym, jak słońce na Niebie.


Niechaj nam wiejscy muzycy - zagrają!,
O tej dziewczynie, co wszyscy kochają.
O naszej wielkiej , wręcz chęci do Życia
I górą marzeń - nietrudną zdobycia.


O tej radości, co wciąż nas "goniła"
I hardość Ducha - figlami stroiła.
O tej przyjaźni, która nas, łączyła,
Oraz nadziei, by się nie kończyła.


Czy było - lato, czy też - mroźna zima,
Myśmy wierzyli, że wszystko wytrzyma..
Że przejdą lata- a my? - zostaniemy,
By być przykładem, dla innych na Ziemi.


Och! Zycie..Zycie!. Coś Ty nam - zrobiło,
Młodość? - minęła, wszystko się zmieniło.
Och! Czasie, czasie! - czasie - bez litości,
Toś Ty mnie zabrał - od mojej młodości.


Z tego wszystkiego - tęsknota została,
Już nieraz w skrycie - gorzko zapłakała.
Cóż  mi zostało!?. Pocieszam tęsknotę,
Lecz jakby coraz - mniejszą mam ochotę.


Została we mnie - Nadzieja i Dusza
I jeszcze? - pewność, że czas ich nie - rusza.

GDYBYM SIĘ ? - O D K O C H A Ł..

Gdybym się odkochał?..Byłoby mi lżej,
Nie musiałbym znosić, też udręki swej.
Gdyż "kochanie" - boli, choć nie widać ran,
Nie musiałbym znosić - wiary -  ponad stan.


Uwolniona Dusza? - z niej, by kamień spadł,
Wiałby też przyjemny, przedwieczorny wiatr.
Kochanie zabiera,  z woli  cały - "sens",
Wyceniona wartości? - może jeden pens.


Dusza by zyskała, też swobodny - "lans",
A marzenia w gwiazdach? - nie wpadały w trans.
Gdybym się odkochał? - nie musiałbym już, 
Na pokusę wodzić - myśli pełnych  - burz.


Słowom bym dał wolność i rozrzucił czas,
Odzyskałbym "chwile" - co łączyły nas.
Lecz gdybym to zrobił - czyżby nie był żal??,
Pozbyć się tęsknoty - co skracała - dal?.


Znikłaby nadzieja - zamieniona w głaz,
Z wykutym napisem:-"Tu Kochania Czas".
Wiatr by go - obwiewał, deszcz zostawiał - łzy,
A obok kamienia?. - Tylko mrówki szły.



niedziela, 24 lipca 2011

CZY " C Z A R" - PRYSŁ?

Czy "czar" prysł?
Czyżby jego  - wcale nie było?.?.
Ale cóż?
Przecież to mi się wcale - nie śniło?.
Byłaś Ty !
To marzenie mojej - młodości.
Szkoda mi..
Nieprzebranych dni - tej radości.
To był czas:
Kiedy serce pragnęło - kochać!
Ale lęk?,
Dławił głos i kazał mi - szlochać.
Siła zaś?,
W sercu była - taka - ogromna!
Ale cóż?
Wygrywała zaś? - bojaźń skromna.
Jakiż ból!
Serce z Duszą, znosić musiały,
Kiedy to?
Jedną razem -  kochać też chciały.
Wszystkie dni,
Pustka rwała młodość - szponami,
Litość zaś?
Stała z boku - nie była z nami.
Tyle lat?,
Rozdeptanej lękiem miłości,
Dziś już wiem!
Ile Życie sprawia - podłości.
Pisać dziś?
O tym bólu? - co ma pół wieku,
Przyznać mu,
Jaka żałość? - wisi w człowieku.
Gdyby tak?,
Wtedy "wolę" - inną mi dało,
Mógłbym iść,
Razem z sercem - to "Tego" - śmiało.
Wtedy dziś?
Inne słowa - pewnie bym pisał,
Ciekaw zaś?,
Jakie z Duszy bym je - usłyszał.
Teraz - Ty,
Powrót tam? - gdzie kiedyś już byłem,
W te miejsca?,
Co pamiętam, czułem i śniłem?.
Bagaż dni,
Jednak miejsca w sercu - zajmuje,
Z braku ich,
Rozum więcej teraz -"przejmuje"
Mówi mi:
Że "czar" prysł - jako bańka mydlana?,
W środku jej,
Będziesz: moja - zawsze - kochana.



S T A J Ę PRZED T O B Ą...

Staję przed: Tobą - bosy - ze sobą,
Zw swoim Losem - "Życia chorobą".
Nic nie istnieje - wyżej od  - Ciebie!.
Gdzież Życie posłać? - gdy jest w potrzebie?.


Ziemi się wmawia , że Duszy? - nie ma,
Wybryk natury?. "Chodzące" drzewa.
"Przemielić" Życie i dbać o swoje,
Nastawić "Ego", że wszystko - moje.


"Wartości" Życia - nie brać nad miarę,
Sumienie "spętać i studzić - karę.
Ręce? - zanurzyć w Życiu - aż do dna,
Gdyż? - tam marzenia i szczęścia dozna.


Pomyśl przez chwilę: skąd wszystko to  masz?,
Czemu się śmiejesz? - a czasem? -  też łkasz.
Czy "coś" Cię wiedzie? - czy też jesteś sam?,
Od dnia poczęcia -  aż - do śmierci bram?.


Może Anioła więc przy sobie masz?,
Choć o tym nie wiesz, choć o to nie dbasz.
Może Twej Duszy? - dla Nieba?- jest  brak,
Nie chce, byś skończył - jak na rafie - wrak.


Odważ się stanąć!. Bosy -  ze sobą,
Ze swoim Losem - "Życia chorobą"?.
Poczujesz w Duszy -  jak się raduje!,
Modli do - Boga!, Tobie? - dziękuje.


Gdy przyjdzie czas na Ciebie? - na pewno!.
Nie będziesz go żałował, wiem jedno.
Za Życie na tej Ziemi - daj Wiarę,
Odbierzesz wieczną  miłość -  nie karę.

HEJŻE!. HEJŻE!. - S T E P I E - SROGI

Świt nad ranną rosą - leży,
 Śpią hen chaty na rubieży,
A nad stepem mgła - płatami,
Siwo-ciemna, z odcieniami.


"Zawołanie" - brzmi stepowe,
Na koniki bułankowe.
Księżyc zmienił się w - rogala
I ognisko nim dopala.


A od sioła, głos koguta,
Pastuchowi "wiąże" -buta.
Strzela iskra "zamyślenia",
Wzywa wypas do kończenia.


Już od wschodu - ponad siołem,
Słońce wznosi się z mozołem
I zdziwione? - że na stepie,
Mgła dywany, jeszcze " trzepie".


Na gwizd konie - przystanęły
I parskaniem się zajęły.
Psy pod płaszczem mgły i trawy,
Rzuciły się! - do zabawy.


A w stepowym - cichym siole,
Dziewczę, krząta się przy stole.
Sprząta - robi już śniadanie,
Kochanemu na bułanie.


Hejże!, Hejże! - stepie srogi,
Pogubiłeś swoje drogi..
Już Kochany - na bułanie,
Przed zagrodą - nie przystanie.


Przyszła - wojna i pożoga,
Ponad stepem - wiała trwoga.
Dla pastucha ? - była -  kula,
Sioło?- spalił zaś Petrula.


Dziś, nad stepem mgła  - ta sama,
Kurhanami jest - usłana.
Tam dziewczyna  - pod nim - leży,
Co czekała na rubieży..


Do wiersza dodaję parę  "przyśpiewek" stepowych, 
które "być może" -  śpiewali przy wypasaniu koni  pastuchowie.
Jest to moja "aranżacja",  słów przyśpiewek - które kiedyś słyszałem 
w młodości /od ojca i nie tylko/, a że było to dawno to być może, moja "dobudowa",jest większa od oryginału. Proszę mi wybaczyć, ale może ta moja  "aranżacja" - przybliży ducha tamtych czasów.


"Zagraj mi skrzypeczku,       "Jak ja se wystrzelę
Na stepowej nucie.                Z dziewiony - maszyny,
Czeka na mnie dziewczę,        Głos pójdzie po stepie
Co mieszka przy Prucie."         A ja do dziewczyny".


"Ach Prucie - mój Prucie,     "Na zielonym stepie,
Rzeko na kamieniu.                Pasałem - bułanki.
Zabrałaś mi szczęście,             Noc mnie przytulała
Schowałaś w strumieniu".        I ziąbiły ranki."


"Przy ognisku jasno,              "Ty jasny księżycu
Ciemno - dookoła,                 I gwiazdy na niebie,
Słońce mnie obudzi,                Oświetlajcie drogę,
Dziewczyna - zawoła."            Bym trafił do - Ciebie."


"Nad zielonym stepem,          "Niechaj wiatr po stepie,
Sokół krąży w koło,               Trawami faluje.
Grajże mój skrzypeczku,         Żebyś Ty wiedziała,
By było wesoło.                      Jak ja Cię - miłuję...

sobota, 23 lipca 2011

ROZPRAWKA o "Ż A L U"

Czy słowo " Żałować" - ma w sobie swój "byt"?,
Czy tylko  - dla serca  - wytłumaczalny chwyt?.
Czy "chwila" w żałości - nabiera wartości?,
Gdy ją łza obmyje i doleje złości?.


Czy w małej "Żałości" - "Żałość" -  jest ta sama?,
Co w tej - przeogromnej, w której broczy rana?.
Jakąż więc jednostką, wyrazić -" Żalenie"?,
Czyżby tak jak z pieprzem - było - przeżalenie?.


A gdyby mi przyszło? - "Żal" - też pożałować?,
Co by z tego wyszło?- i gdzie to, "Coś" - schować?.
Dwie komory serca, Życie nam - taktują,
Lecz zaraz uchodzi, kiedy się zbuntują.


Mam swoje zwątpienie? - co do liczebności,
Gdzie " komory": Smutku, a także - Radości?.
Czy są jednakowe? - Może obie różne?,
Przelewają "Żale" i są sobie - dłużne?.


Gdzie "Żalu" jest więcej? - W smutku, czy w radości?,
Więc w której "komorze" - sobie częściej - gości?.
Być w smutku - "Żałować" - co było radością?,
Jakby" kąpać" miłość i polewać złością.


Radować się smutkiem? - to jak go "Żałować"?,
Tak stworzone "Monstrum" - dałoby się schować?.
Czy "Żal" nam się zgodzi, by się z niego - śmiano?,
Szczególnie - gdy "Żali", osobę kochaną?.


Wiem, że radość w smutek - wtedy się - zamienia,
Gdy czas "kroi" radość, śląc ją do kończenia.
Po jej zakończeniu - nadchodzą - wspomnienia
I mają już  wspólne, z "Żalem" - powiedzenia.


A gdyby się wcześniej? - "Wyżalić"- radością,
Mógłby się obronić i zostać - "Innością"?.
W tej komorze serca, gdzie Radość - rozkwita
I dać, to co daje - gorzka okowita?.


Ach "Żalu", mój "Żalu" - czemuż cię tak dużo?,
Biegnij - że mi biegnij, przed Radością -chyżo!.
Nie mam ja już miejsca, w mej Smutnej komorze,
Czy tak wiele pragnę? - Pomóż mi - mój Boże.
Klękam na kolano i schylam swą głowę,
Ulżysz mi na pewno - biorąc choć - połowę.
Niechaj go wiatr porwie i zaniesie w knieje,
A wtedy z radością, swą Radość - odzieję.


Lecz Dusza bez "Żalu" - byłaby smutniejsza,
Piękna!, niewiadoma - jak tańcząca Gejsza.
Na "Żalu" poeta - wiersze swe "buduje"
I wkłada w nie słowa - których? - nie "Żałuje".

                                         I ja też - Dziękuję..














niedziela, 17 lipca 2011

M O J A DECYZJA

Wiersz o miłości?.." Pogiętych"  myślach?..
Może? - "niechceniu", zebranych w " kiściach"..
 "To"? - czego nie ma, a gdyby? - było?,
Gdzie by nas zwiodło i czym "skończyło"?.


"To" - w moich myślach - "skołowacone",
Schowane nisko - strachem gnębione.
Zawsze się bało. Że twarz go zdradzi,
Ze sobie z sobą - też nie poradzi.


Cóż?..Gdybym wiedział?.. Lecz cóż bym zrobił?,
Przecież nie myślcie - bym sobie szkodził?.
Gdybym "Owemu" - wolność - darował,
Wiedział bym więcej?..Czym się kierował?.. 


A tak? - To nie mam pretensji w sobie
I nie chcę mierzyć - czy więcej w "Hiobie"?.
Mam "To", wciąż - blisko, po prostu w głowie,
Dam "wolność" wtedy - gdy będę w grobie.


Moja decyzja - jest w mojej sprawie,
Więc? -  mogę robić, co robią - Pawie.
Wy co zrobicie?.. Decyzja Wasza
Spójrzcie: na "Łotra" i " Barabasza"

"MOJE" S Ł O W A

Zgasiłem swój uśmiech, pod cieniem zwątpienia,
Czy zdołam się poddać - siłom zapomnienia?.
Gdzie pamięć się chowa, tam słowa "zbłąkane",
Rozrywają bandaż - odkrywają ranę.


"Nałożone"  słowa na pamięć - wciąż bolą,
A potrafią wiele!: skruszą i zniewolą.
Zaduma..Zaduma..A nad mą zadumą,
Poranione słowa, jak ptaki się - suną.


Lecz nie giną wcale, hen - za horyzontem,
Zawracają echem - już szerokim frontem.
Nie chcę ich wszak stracić, gdyż są moim - Życiem,
Są i będą - zawsze - pod czasu "przykryciem".


Mógłbym tylko - dodać, do nich nowe słowa:
"Fantazje?", co zmyśli - moja smutna głowa.
I właśnie - to robię, by "oszukać" Duszę,
Czy Ją to wyleczy?. Nie.. Ale się? - wzruszę.

Na.. "SKRAJU M E J DUSZY

Na "skraju mej Duszy", usiadł dziwny Ptak,
Nie dość, że niebieski - jeszcze skrzydeł brak.
Patrzyłem zdziwiony? - a któż byłby - nie?,
Jak wszyscy z pytaniem?: Czego on tu chce?.


Siadł może - zmęczony?, ale jakże tak?
Jak bolą? - to skrzydła, a ich przecież - brak?
Za skrajem mej Duszy - jest pustka. A on?,
Pojawił się nagle - jakby w ciszy - dzwon.


Więc mówię swej Duszy: Przecież to jest - gość,
Ukryj swe zdziwienie? - i bliżej Go proś.
Być może nam powie?: Skąd przybył, co chce?
I chyba na pewno - też więcej On wie.


I tu się - zdziwiłem?, powiedziała - nie!,
Gdyż kto jest jej gościem? - od dawna , już - wie.
To na niego czeka, a po nocach - śni,
Przecież o tym wcześniej, już mówiłam Ci.


Całe swe bogactwo - które w sobie mam,
Wezmę w swe ramiona i to Jemu - dam.
Choćby "najdziwniejszy", odwiedził mnie Ptak,
To na mojej Duszy - nie zostawi - znak.


Przyznałem Jej rację.Wszak? - zawsze ją ma,
Czyż mogę inaczej?. Niech w uczuciu - trwa.
Nazwę go: "Miłością" i "Kochaniem" - też,
A co ono czuje? - na pewno sam - wiesz.


Z takim też "uczuciem" przeczytaj mój wiersz.

JEST " I N N E" WYJŚCIE?

Jak brzmią te słowa? - nie od dziś,
Że wciąż do przodu trzeba - iść?.
Za czasem trzeba, nawet - "biec!",
Aby wypełnić słowo - "mieć".


Kto w miejscu stoi? - cofa się,
Wszystko dopada wtedy Cię,
Gdyż? -  "ostatniego gryzą psy"
I żal do losu - czemu TY?.


Wyścigi szczurów - Życia trend,
Wskakujesz w pociąg - czujesz pęd.
Gdy się zagapisz? - peron Twój,
Będzie następny? - teraz - stój.


Masz ciągle - marzyć!, nawet - "śnić",
Wtedy Ci będzie - lepiej żyć.
Droga do marzeń - boli mniej
I mniej skrupułów w słowie -"chciej".


Już taki -"urok", Życie ma,
Że w "ramach czasu", "od - do" trwa.
Gra jednym pionkiem- skąd więc -"szach"?,
Zna się na wielu-" różnych grach".


Jest inne wyjście? - może tak?,
Postawić Życiu - własny "znak".
Swoje:- "Wartości", "Ducha", "Czas",
"Miłość" i "Wiara" i "Pokój" w nas.


Każdy z nas spotka - kiedyś?  -"Czas"
Gdy przyjdzie  "Osąd"- Co jest w nas?.
"Żal"!!. Pierwsze skrzypce- "zagra" - Ci
Odtańczysz wszystkie - "Swoje Dni".

A D U S Z A WRZE

Wokół? - jest cisza, a Dusza? - wrze!,
Jak to się dzieje, znać - każdy chce.
Tu wyobraźnia popada w lęk,
Czy można ciszą, zasłonić - dźwięk?.


Czy można słowa, "złapać" i "mieć"?.
Co "czuje" słowo, pisane - "chcieć"?.
Co mój stan Ducha o sobie - wie?,
Gdy swe uczucie - wysłowić chce?.


Gdy wulkan w spokój, wkłada swą "moc",
Lecz nie usypia, gdy przyjdzie - noc.
Czy w tym spokoju - wie czego chce?,
Czy to na niego, też wpływa "źle"?.


Na górze woda?? - na dole? - dno,
Czy tylko woda  - a wodzie co?.
Jest tam - odległość, tak powie "gro",
W wodzie jest -"dobro", a także - "zło".


Gdy zamknę drzwi i je otwieram,
To zawsze z przodu - w nie - spozieram,
Lecz oddzielają, już dwa - "światy",
Każdy w "inności" swej - "bogaty".


Dotyk i wzrok - "rodzą"- uczucie,
Uczucie w Duszy "wije snucie".
Oplata siecią - aż? - ścisnąć chce,
Wszystko to w "ciszy", a Dusza? - "wrze!".

sobota, 16 lipca 2011

Ż Y J E SIĘ R A Z

Żyje się -  żyje..Żyje się raz,
Cóż jeszcze więcej może być - w nas?.
Do tego Życie -  dało nam - czas,
Każda sekunda, liczy się - raz!.


Jeden - to jeden,  a dwa - to dwa,
Choćbyś Ty stanął? - to Życie -gna!.
Przez góry przeszkód i piachu moc,
Czas się przewija - przez dzień i noc.


Myślisz, że czasu tak wiele masz?,
Że go przeskoczysz, że radę dasz?.
Słyszysz? -  jak w górze bije też dzwon,
Byś w swoim Życiu, utrzymał pion?.


Zerwał się wątek i jeszcze - drwi,
Wyjął klucz z zamka i zamknął drzwi?.
Dla Ciebie? - problem!, jak przez nie przejść,
Czujesz?, coś ciągnie - "możesz obejść!".


A tu? - niewiedza i pytań - sto!,
A może z boku,  czai się - zło?.
A  jaka droga?. Z okupem? - bez?, 
Już tam niejeden wraz z Duszą - szczezł!.


Słyszysz?: mierz zamiary - na siły!,
Jak nie? - mogą pęknąć Ci  żyły!.
Mógłby Raj wrócić!. Ale nic z tego,
Gdzie wsadzić jabłoń - dla każdego?.


Rozdzieram szaty? - może i tak?,
Bo marzę o tym? - by miało - smak.
Jaką ma "formę"? - to nasze-  Życie,
A jeśli żyje? - to czemu w skrycie?.


Niewierny Tomasz? - może i tak.
Lecz Jemu wszakże - dany był - Znak.
Wiem!.Czasem w Życiu - jest sensu brak,
Puknięciem  w czoło - daje mi znak.


Skrzywiłem uśmiech. Niech także wie!,
Że czasem z Życia? - Śmiać mi się chce!.
Wstrzymam go chwilę, a może - dwie?,
Niechaj nie myśli - że jest mi-  źle.



Staję przy oknie - i patrzę w - dal...

Żal? - nie żal!. Żal? - nie żal!.. A jednak? - żaal..


















piątek, 15 lipca 2011

G D Y B Y M JE S T R A C I Ł?

Od strony wiatru - milkną marzenia,
Czyżby się bały? - o los sumienia.
Że je pochwyci i skręci w wir?,
Opadną puste - zmienione w żwir?.


Gdy je przytulam, czuję jak - "drżą"
I budzą we mnie - też bojaźń mą.
Gdybym je stracił? - to cóż bym miał?,
Tak jak i one teraz bym - "drżał"?.


Gdy pustka w Duszy - to słów, też brak,
Czy abym umiał znaleźć swój - "znak"?.
A wtedy? - trudny byłby mój - krok,
Szedłbym bez końca, gdzie sięga wzrok?


Marzenia nasze, więc skarbem są,
Choćby pod górę, to wciąż się - pną!.
A z góry? - dalej sięga ich wzrok
I jakże lżejszy jest wtedy - krok.

niedziela, 10 lipca 2011

SPOTKANIE M O T Y L A z K W I A T E M

Wśród lasów - na polanie, cudowny rośnie kwiat
I na nim cichuteńko - też piękny motyl siadł.
Rozłożył swoje skrzydła, oddając mu - swój cień,
Gdyż, słońce na bezchmurnym - promienie słało - weń.


Zamierzał spić- tą słodycz, co kwiatek w sobie, miał
I czuł na swojej ssawce,  że kwiatek ? - bardzo drżał.
Gdy ssawkę swą  zanurzył, to poczuł? - ten sam dreszcz,
Bajeczne wręcz uczucie - więc przyssał się, jak kleszcz.


Zazdrosny leśny wiater, motyla zrzucić chciał,
Podmuchem z każdej strony, pod skrzydła - mocno wiał.
Motyla? - kwiat osłonił, płatkami kryjąc go.
Wiatr? - gwizdnął. Ja? - skończyłem, gdyż? - pisać nie mam co.

niedziela, 3 lipca 2011

S T E P O W A - MIŁOŚĆ

Równinę Jego miłości - porasta stepowa trawa.
Gdzieniegdzie - sterczą kurhany, tęsknego od serca słowa.
Zawisły nad stepem - sokół, widzi ten bezmiar - pustkowie.
"Kwilenie" - wciągają chmury - trawa mu echem nie powie.


Wiatr, który wieje z zachodu, przygina trawy - faluje,
Chat - które kiedyś tu stały, niestety? - już nie znajduje.  
Wschodni wiatr zabrał ze sobą, chmury - co wszystko widziały.
Pognał: przez stepy i lasy - aż? - nad Bajkałem  ustały.


Tęsknotą!, Żalem, Miłością - sieką swym deszczem, głębiny,
Porwane wiatrem - zmuszone, topią w nim obraz krainy.
Ocieram łzę na mym oku i czuję -  jak Ona - boli!.
Jak Ojca boleć musiało?! - wyrwane Serce - od woli.


Ileż Rodaków na stepie? - przegrało Życie - za młodu?.
Ci, co zostali przy "Życiu?" - zabrali krzywdę do  grobu.
Widziałem Ją.. W oczach Ojca - banitę własnej godności
Śpiewana  "Piosnka Stepowa" - lała się łzami - Miłości.


Szatańskie piekło Komuny! - nie miało w sobie litości,
Rękami "Ruskiego Kata", w niszczeniu Naszej - Polskości.
Jako potomek "Wygnańca" - dostałem spadek - jego "Żal"
Ścisnął mi rękę przed śmiercią  i odszedł - Tam - w "Stepową Dal".
     

piątek, 1 lipca 2011

P O N I O S Ł O MNIE

Poniosło mnie -
                    Tam, gdzie ponieść nie powinno,
Poniosło mnie -
                    Gdzie się "wola" czuje winną,
Poniosło mnie -
                    Tam, gdzie szczęście - jest westchnieniem,
Poniosło mnie -
                    Gdzie się wpada w odrętwienie,
Poniosło mnie
                    W pełne morze moich marzeń,
Poniosło mnie -
                    Za kontrolę swoich zdarzeń,
Poniosło mnie -
                    Chciałem gonić - pustkę w mroku,
Poniosło mnie -
                    Żeby widzieć? - siebie z boku.
A do tego - jakby jeszcze było mało,
To miłości i kochania - mi się chciało.
Przekonany, że me serce - ma dość siły,
By marzenia - skrytych myśli -  się ziściły.
Zdjąłem zamki , otworzyłem drzwi szeroko
I zakryłem judaszowe w środku - oko.
Odrzuciłem: z Serca, Duszy - odrętwienie,
Na jej miejsce położyłem  w nich - marzenie.
A zakątki mego Życia? - są dziewicze
I poniekąd? - o nich nawet, pierwsze słyszę.
Wypadałoby je zatem: zmyć, posprzątać,
By przyjemnie, o nich myśleć i zaglądać.
Nie wiem ile ich? - naprawdę - tam zostało?
Może trochę?,Może więcej, lub - niemało?
Jak nie sprawdzę? - to się nigdy, już nie dowiem,
Wtedy? - także sam już sobie, nie odpowiem.
Czy w właściwym miejscu - zawsze w życie stałem?
Czy w wyborze, to właściwe - wybierałem?.


Takich pytań? - w nieskończoność ciągle mam,
Lecz zbyt mało odpowiedzi - które znam.
Mógłbym? -  wylać całą żałość, na swój - los,
Ze zbyt często, wodził życie me za nos.
Swojej winy? - za nic nigdy, nie chciał - wziąć.
Gdy ja szedłem? - to on wolał sobie - siąść.
W jego pomoc, wciąż wierzyłem - tyle lat,
W końcu - ma się jedno Życie - jeden Świat, 
Żałość rośnie - wraz z upływem przecież lat.
I dlatego:
Poniosło  mnie -
                    Do tych kątów - zakurzonych,
Poniosło mnie
                    Do tajemnic niesprawdzonych,
Poniosło mnie
                    Bo mnie ponieść? - dawno chciało,
Bym sprawdził "To"  i mnie serce - nie bolało..