Od strony wiatru - milkną marzenia,
Czyżby się bały? - o los sumienia.
Że je pochwyci i skręci w wir?,
Opadną puste - zmienione w żwir?.
Gdy je przytulam, czuję jak - "drżą"
I budzą we mnie - też bojaźń mą.
Gdybym je stracił? - to cóż bym miał?,
Tak jak i one teraz bym - "drżał"?.
Gdy pustka w Duszy - to słów, też brak,
Czy abym umiał znaleźć swój - "znak"?.
A wtedy? - trudny byłby mój - krok,
Szedłbym bez końca, gdzie sięga wzrok?
Marzenia nasze, więc skarbem są,
Choćby pod górę, to wciąż się - pną!.
A z góry? - dalej sięga ich wzrok
I jakże lżejszy jest wtedy - krok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz