poniedziałek, 25 kwietnia 2011

T W Ó J OBRAZ

Rysuję Ciebie w myślach. W lustrzanym świecie duszy,
Lecz w oczach, gdy zamykam - rozpływa się i kruszy.
Próbuję go znów złożyć, z kawałków szkła srebrnego,
Zostają mi w nadmiarze i nie wiem sam dlaczego?.

Twój obraz się wylewa, za ramy moich myśli,
A dla nich dusza znowu, następny sobie kreśli.
Marzenia zaś się skarżą, że obraz nie ma duszy,
Ożywia się dopiero ,gdy miłość ma go wzruszy.

Zaś w duszy mej nadzieja, pociąga dzwonów sznury,
Wzbudzone tym uczucie, rozpędza wszystkie chmury.
Złączone razem siły, mej całej wyobraźni,
Malują obraz wielki, jak ramy mojej jaźni.

Po stokroć go dotykam, by oddać piękno Twoje,
Wciąż mieszam i napełniam, farbami wielkie słoje.
Dziewczyno moich myśli. Dziewczyno mojej duszy,
Zmieniłaś znowu uśmiech i obraz mi się kruszy.


Wiesz, przyszła do mnie Wiosna i dała mi od siebie,
Zapachy bzów i łąki, kolory tęczy  w niebie.
Mam wszystko co potrzeba. Maluję oraz -  marzę.
Pokazać jednak Tobie - Czy aby się odważę?...




M E L A N C H O L I A

Wpaść w melancholię, przyszło mi.
Akurat teraz? W takie dni?
Tu przecież wiosna, pora "naj",
A mnie dokucza, własnie "naj"


Jest miesiąc kwiecień, pąków czas
I śpiewu ptaków, tam gdzie las.
Pora uczucia zrywa sen,
A słońce "karmi" sobą dzień.


Bocian zatacza - któryś krąg,
Czuję ciepłotę swoich rąk.
Dotykiem gładzę brzuchy chmur,
Z którymi wiatry drążą spór.


Zamykam oczy. Pełno gwiazd!
Próbuję liczyć pewien czas.
Coś mnie okręca! Wciąga wzwyż!
Robię szeroki z ramion krzyż.


Czy mi się zdaje, czy też śni?.
Krążę z bocianem, aż mnie mdli.
Otworzę oczy?. Jeszcze nie!,
Gdyż dusza krążyć dalej chce.


Opuszczam  koło, lecę w dal...
Słyszę wołanie..To mój żal..
Nie wiesz , co w dali może być?,
Czy ci się uda jeszcze śnić?


Nad końcem Świata, robię zwrot,
Jakże zdziwiony? - A gdzie płot?.
Odmrużam oczy, wcieram wzrok,
Płomyki skaczą, blednie mrok.


Nogi na ziemi. Myśli brak.?.
Zostały.w górze, dają znak.
Powoli wsiąka we mnie świat,
Zwraca mi wszystko, znów mi brat.


Ja z melancholią - umiem żyć.
Bez niej, nie mógłbym wszędzie być...

niedziela, 24 kwietnia 2011

MECHANIK?...D I A G N O S T A!

Poeta.. Zaczyna!... Urywa w pól słowa..
Podsłuchuje eechoo.. Jak zabrzmi wymowa?
Gdy znajdzie "to" słowo, szuka zakończenia,
Aby dopełniło jego zamyślenia.

Ten co będzie czytał. Czy je też -  zrozumie?,
Czy bezwiedność myśli zaraz je- usunie.?.
Są słowa, co same w zamysł mu wnikają,
Chociaż je odrzuca - echem powracają.

Krążą.. Jak wir,  z ziemi wyrywając drzewa.
On sadzi na nowo.. Ironią podlewa.
To nie pragmatyka, wymusza pisanie,
Lecz uczucie duszy: - Krzywda -  bądź Kochanie.

Nad tworzeniem wierszy, czuwa wyobraźnia.
Przekracza granice, gdzie kończy się - jaźnia.
Łatwiej jest poecie dotrzeć do.. człowieka,
Gdy go duszą widzi, choć mroczy powieka.

Ktoś się może żachnie.. A po cóż tu rymy??
Dzisiaj pisać trzeba: słowa - co słyszymy..
Otóż.. Moi drodzy.. Dla mnie? - to rzecz prosta..
Naprawia mechanik.. Wiersz tworzy  - diagnosta..

piątek, 8 kwietnia 2011

D U S Z A

Na końcu świata - panuje zmrok.
Patrzysz -  i czujesz jak boli wzrok.
Czarność i ciemność, zmieszały się,
Ty ich nie widzisz, lecz one ? Cię.

Z tą czarną mazią, zlepiony czas,
Zastygł spójnością, jak zimny głaz.
W tej czarnej mazi, Twa Dusza tkwi,
Gdyż?, jest to miejsce, gdzie jej się śni.

I ona jedna, stąd może wyjść,
By w jasność Świata z powrotem przyjść.
Czy jej sił starczy?  I woli też?.
Ty lepiej przecież ,ode mnie wiesz.

Czy swojej Duszy dawałeś sił?,
Kiedyś w jasności z nią razem był?.
Otchłanie Świata, bezdenne są.
Jak im pozwolisz?. To Duszę rwą.

Manowce drogi ,gubią Ci ślad,
Całym zepsuciem, co mierzy Świat.
Gdy go osądzisz wymiarem swym?,
Czy poznasz wartość?, co wiedzie prym.

Czemu te słowa związały mnie?
Czegóż Duch Świata, ode mnie chce?
Czy On czas życia też w sobie ma?
Na przekór ludziom, koniec swój zna?.

Na końcu Świata, lampiony są.
Kto je ustawił?. Dlaczego tkwią?.
Dusza je widzi i drogę wie.
Dotrze tam z Tobą... Pomocy chce..



czwartek, 7 kwietnia 2011

K R O P K A MOJA

Przez myśl mi ciągle biegną słowa,
Słabo skrojone - taka głowa.
Składam je w biegu w mądre zdania,
By miały "coś" do przekazania.

Lecz, gdy mi składnia - nie wychodzi?,
Zdanie się ciągnie i rozwodzi.
Sedno do sensu staje bokiem,
Nie mogę składni sięgnąć wzrokiem.

Wtedy rozpinam sieć pajęczą,
A kiedy wpadną? - to się zmęczą..
Okręcam rymem i sortuję.
ACH! Pyszny wywar z nich gotuję.

Mam wszystkie potem na talerzu
I lekki dreszczyk na kołnierzu.
Wtedy w  widelcu  rozkosz czuje,
Jak je nakłuwam i smakuję

Do tego, ważne są przyprawy,
Co sublimują smak potrawy.
Ach czytelniku!  Te opary!..
Wciągam je nosem. Istne czary!.

Po takim smacznym wprowadzeniu,
Słowa łatwiejsze są w mówieniu.
Logika sama w szereg staje,
A sens honory jej oddaje.

A ja?? Cóż ja?. Ja ich sługa.
Przypadła rola mi -  kałmuka.
Ktoś może myśli? - Paranoja!
Jest taki układ.... Kropka moja!!.



Ś M I E R Ć R Z O Ł N I E R Z A w K A T Y N I U