Przez myśl mi ciągle biegną słowa,
Słabo skrojone - taka głowa.
Składam je w biegu w mądre zdania,
By miały "coś" do przekazania.
Lecz, gdy mi składnia - nie wychodzi?,
Zdanie się ciągnie i rozwodzi.
Sedno do sensu staje bokiem,
Nie mogę składni sięgnąć wzrokiem.
Wtedy rozpinam sieć pajęczą,
A kiedy wpadną? - to się zmęczą..
Okręcam rymem i sortuję.
ACH! Pyszny wywar z nich gotuję.
Mam wszystkie potem na talerzu
I lekki dreszczyk na kołnierzu.
Wtedy w widelcu rozkosz czuje,
Jak je nakłuwam i smakuję
Do tego, ważne są przyprawy,
Co sublimują smak potrawy.
Ach czytelniku! Te opary!..
Wciągam je nosem. Istne czary!.
Po takim smacznym wprowadzeniu,
Słowa łatwiejsze są w mówieniu.
Logika sama w szereg staje,
A sens honory jej oddaje.
A ja?? Cóż ja?. Ja ich sługa.
Przypadła rola mi - kałmuka.
Ktoś może myśli? - Paranoja!
Jest taki układ.... Kropka moja!!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz