piątek, 27 maja 2011

Z I E L O N A DOLINA

Schodzę krętą ścieżką z kamienistej góry,
Rękami rozgarniam śnieżno- białe chmury.
Przede mną w dolinie zielona równina,
Tam mieszka, w mym sercu, jedyna dziewczyna.


Usłane kwiatem dywany łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk,
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast.
Zapachy kwiatów, bukiety bzów,
Kraina marzeń i pięknych snów,
Wylana rzeka kochania słów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.


Na górze pustka i hula wiatr,
Wokół - górami pocięty świat.
Słońce na skałach rani swój blask.
Los życia w górze nie daje łask.
Gdybym mógł skrzydła mieć z orlich piór,
Wzbiłbym się wyżej od szczytów gór
I nad doliną zatoczył krąg,
Lecz bym nie poczuł ciepła jej rąk..


Dlatego schodzę w dolinę znów,
By zabrać od niej, choć kilka słów.
Ukoić duszę, dać sercu blask,
Zabrać od losu, choć kilka łask.


Usłane kwiatem doliny łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk.
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast,
Zapachy kwiatów, bukiety bzów.
Kraina marzeń i pięknych snów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.


Przychodzi chwila, że trzeba iść,
Znów do tej pustki, gdzie nie drga liść.
Tęsknota klęczy i włosy rwie,
W dolinie zostać z miłością chce.
Karą nad kary - to rozstań czas.
Jak dzielić miłość, co kwitnie w nas?,
To jakby zabrać: zapach od bzów,
Lub szukać marzeń zbudzonych słów.
Dlatego schodzę w dolinę znów..


Kocham ją bardzo!
Kocham - bez słów.
Kocham - jej miłość,
Kocham noc snów.
Kocham - bez granic,
Kocham po prostu i kocham za nic.


Dlatego schodzę w dolinę znów,
W dolinę marzeń, w dolinę snów.
Tam gdzie się jawa , zamienia w sen,
A sen miłością nakrywa cień..
Budzę się w kwiatach, na rosie bzów,
Zamieniam w perły i plotę sznur,
Wiążę dolinę ze szczytem gór,
Na samej górze, za niebem chmur,
Abym nie gubił już drogi swej.
Już czas mi w drogę. Więc idę! Hej!.

środa, 18 maja 2011

DOBRO i ZŁO

Gdy Cię nawiedzi zwątpienie
I żal do życia na Ziemi,
Obarczasz winą każdego, 
Nie szczędząc swoich korzeni.


Już Cię nie cieszy zaranie,
Gdy ciernią noc Cię usypia:
Nie dajesz Duszy spokoju,
Nie wiesz , co znaczy - kochanie.


Gdzie sięgasz wzrokiem - tam pustka
I dzień półmrokiem się staje,
Tu siebie - też nie oszczędzę,
Gdyż wiem, co w Duszy się kraje.


To w niej się ważyć zaczyna,
Na szalach jej - dobro i zło.
To wolna wola człowieka, 
Wybrać z nich musi - to jedno.


Piszę dla Ciebie i siebie
Słowem co w sercu - kołacze,
Że wierzyć w dobro nam trzeba,
Nie tylko w to, co "zobaczę".


Gdyż, każde dobro jest większe,
Ponad zło Świata całego.
Jak dowieść, że jest odwrotnie?.
Nie ma takiego mądrego.


Niech morał sam się wykluje,
Że dobro z prawdą - króluje,
A kto to zmienić próbuje:
Wzgardą od ludzi - skutkuje..

MOJA W E N A

Zapełniam wiersz słowem., choć piszę na skróty,
Chciałbym umknąć sprytnie,mianu "bałamuty".
Na celownik biorę - lecz zaraz go tracę,
Łapię wątki w biegu, a słowami skaczę.


To zabawa w klasy: -  na płytach chodnika,
Jedna noga skacze , a  druga -  dotyka.
Ze słowami trudniej jeszcze sobie radzić,
Mają znaczeń kilka i nie chcą ich zdradzić.


A w ręku długopis, ponad białą kartką,
Jak spisać myśl słowem i sensowność wartką?.
Chciałem coś - wzniosłego!, a wyszło? - co wyszło.
Wzniosłość ma się wzniosła, jeszcze  w nią coś prysło.


Siedzę zadumany,
Przed białością  ściany...
Jak w niej znaleźć wenę?..  ,
Jestem zdruzgotany..

sobota, 14 maja 2011

S E N na J A W I E

Wiatr siadł na topoli, nos zadarł do góry,
Przybrał postać liści wraz z kolorem skóry.
Cóż? - zmęczony może, utnie sobie drzemkę?,
Lecz on jakąś dziwną zagwizdał piosenkę.


W lekkim drganiu liści, gdzieś jakby -  z oddali,
Narastał w poszumie , cichy głos Natalii:
Spójrz oczami serca, tam, w gęstwinie drzewa,
Dałam głos wiatrowi, który go "przelewa".


Pośród drgania liści, dojrzysz też promienie,
To od moich włosów, jawi się iskrzenie.
A za liśćmi - oczy, schowane w błękicie,
Wraz z ustami  - szeptem,ślą Ci przekaz w skrycie..


Uśpiony w półjawie magicznym przekazem,
Wtopiłem się w liście, aby z nią być  razem.
I czułem tęsknotę, jak wiatr ją zaplata,
W te iskrzące włosy -  aż serce kołata.


A w błękicie oczu, co niebo schowało,
Widziałem i czułem, że świata jest mało.
Mój wietrze kochany, moje słońce złote,
Zostawcie jej obraz, niech w liściach migoce.


Na zamglonych oczach - dłonie,
Przesuwają łzę na skronie.
Na to miejsce, jest już druga,
Na powiece trzecia, mruga.
Przecież nie śpię?. Sen na jawie?
Ależ w pięknej jest oprawie.
A co będzie, kiedy nocą,
Sny się bardziej rozochocą?
Będę czekał. Teraz śnię..
A sny wiedzą, czego chcę..

niedziela, 8 maja 2011

B O L I DUSZA.....BOLI

Boli Dusza - Boli - bolą łzy.
Ze szczęścia nie tańczą - moje sny.
Zakurzona droga: kamień szkło,
 Pod nimi  schowane- czyste zło.


Moje nogi  bose - hula wiatr,
Przede mną rozległy, dziwny Świat.
Chcę Ciebie odnaleźć - Moja Nat,
Zerwałem łańcuchy - serca krat.


Widnokrąg daleki, ciągle jest
I wciąż go przesuwa, jakiś Bies.
Wichry, deszcze, słońce- dręczy mnie,
A los też zniechęcić - chyba chce.


Tą miłość co w sercu, swoim mam,
Oddany jej cały - ciągle trwam.
Idź, szukaj, a znajdziesz- swoją Nat,
Choćby się sprzeciwiał- cały Świat.


Nikt ci nie odbierze - marzeń Twych,
Nie słuchaj doradców, biesów złych.
Choćbyś na kraj Świata - musiał iść,
Nie przestaniesz o Niej-  nigdy śnić..


Boli Dusza - Boli - bolą  łzy,
Ze szczęścia nie tańczą - moje sny.
Boli Dusza - Boli...........Bolą sny......
Tańczą teraz .. tańczą - moje - łzy..




.

ROZWAŻANIA o.....C Z A S I E

Tworzymy iluzję. Tak. Słowną o czasie, 
Że ktoś się opóźnił i był po, "niewczasie"
Gdy ktoś idzie szybciej, więc ma "lepszy czas"?,
Jak odnieść do drogi - to on "skraca czas?".


Kogo zaś mijamy - iż, nam krócej trwało?
A nawet twierdzimy, że " czasu zostało"?.
Gdyby więc tak było? - byłby na zapasie,
Czy użyty później, byłby po "niewczasie"?.


A gdyby go dodać, do tego co mamy?,
Stalibyśmy w miejscu - a czas szedł, przed nami?
A jak to opisać, że ktoś był przed czasem?,.
Że zjawił się szybciej - przed kroków hałasem?.


Mówimy na wiosnę: W nocy czas zmieniamy,
Czy wcześniejszy wygląd i oblicze znamy?.
A gdy zegar stanie, co z czasem się dzieje?,
Czy patrzy się z boku i wrednie się śmieje?.


Kosmos, to dopiero ciekawa zagadka,
Czarna dziura wciąga - czasem się nie zatka.
Czy na końcu Świata?, lecz - czy on istnieje?,
Że poza granicą,  już nic się nie dzieje?.


A podróże  w czasie, slogan ten już znacie:
Być w dwóch miejscach naraz, w " jednakowym  czasie".
I to najważniejsze- pytanie?- czy w Niebie,
Czas się jeszcze jawi, czy nie jest w potrzebie?.


UF...Ile czasu zeszło?- straciłem rachubę.
Pisałem zbyt długo, czy znajdę swą zgubę?..
Mówią - że czas krótki i nazbyt jest - drogi.
Znikam przed spotkaniem i liczę na - nogi..

sobota, 7 maja 2011

M A D U S Z A i ŚWIAT

Chciałem swą duszę zbudzić.
Oderwać ją od snów,
By mogła Świat zobaczyć,
Pisany z prostych słów.


Bez wzlotów i polotów,
Bez złotych, kutych bram.
Arabski bazar życia,
Gdzie kram swój, ja też mam.


"Ja widzę Świat  inaczej,
Więc proszę?. Nie budź mnie,
Gdyż przecież ja dla ciebie,
Odnaleźć szczęście chcę.


Do Światów w których mieszkam,
Nie wiedzie żaden szlak.
Gdy znajdę Twoje szczęście,
To dam Ci w sercu znak."


Przyznałem duszy rację
I kładę przed nią kwiat.
Gdyż nie wiem?, czy bym umiał,
Ocenić sam ten Świat?.


Najbardziej co nas łączy,
To miłość i jej kres,
A słowa co ją splotą,
To serca piękny wiersz.


Gdy przykry los się zdarzy,
A serce ściśnie żal,
To wtedy sny uwolni,
Zaprosi mnie na bal..

piątek, 6 maja 2011

W I A R A.........NIEWIARA

Zerwał się orzeł z "przednim" okrzykiem,
Wzbił się wysoko, stał się "bielikiem.
Cień jego skrzydeł przeciął dolinę
I "płowym" strachem, strwożył zwierzynę.


Orzeł zaś z dumą rozłożył skrzydła,
Ach!. Ta "płowizna", już mi obrzydła.
Dość mam już sierści i grubej skóry,
Tępią się na niej moje pazury.


Od dołu wiatr go, wzbija do góry.
Już skrzydła oparł o białe chmury.
Przeciął dolinę prosto jak strzała,
Wprost na kozicę, gdzie ona stała.


Gdy go ujrzała, zdrętwiałe nogi,
Strąciły kamień z jej wąskiej drogi.
Wraz z przerażeniem, skacze przed siebie,
Gdyż,  nie ma miejsca na wąskim żlebie. 


Wciąga ją przepaść, na dnie kamienie,
Chwila i z życiem zrobią zderzenie.
Czy te kamienie, czy ostre szpony,
Nie miała szansy dla swej obrony.


Poczuła szpony. No cóż?. Wygrały..
Kamienie mniej by, może bolały.
Trwoga przed bólem.(-) Jednak nie boli?
Cóż to?.. Nie spada!. Zniża powoli..


Czuje kamienie już pod nogami,
Głowa na miejscu.?., razem z rogami!.
Na skałach został okrzyk "bielika",
Widzi, jak w słońcu, wysoko znika.


Wiersz się napisał z nadziei ducha,
Że życie czasem losu nie słucha.
Niewiara w wiarę, wiara w niewiarę,
Zadają sobie nawzajem karę.


Wynik niewiary w tej kalkulacji,
Oddałby wiarę, bez żadnej racji.
Gdyby kozica o tym- wiedziała,
Przecież by w przepaść, skakać- nie chciała.


Gdyby- nad wszystkim życie się wspięło?,
Wiara z niewiarą , za bary wzięło?,
Któż by mu kazał, by się ugięło
I w swym imieniu - jeszcze zginęło...

wtorek, 3 maja 2011

S T A R A .... W I A R A

Przykułem rozkosz życia,
Łańcuchem w mojej duszy
I karmię tylko snami.
Niechaj się trochę wzruszy.


Me myśli rozrzucone,
W promieniu wyobraźni.
Skręcane wichrem losu,
Pustoszą grona jaźni.


Gdy słyszę brzęk łańcuchów,
Przykutych hakiem stali,
Zaklejam uszy woskiem.
By słyszeć je - z oddali.


Lecz sny tam docierają
I głaszczą skute zwierzę.
Pytając głosem skruchy,
Czy w wolność jego wierzę?

Cóż wiara, to jak wiara,
Bez ciała, kości - mara.
Zapewnia i zapewnia,
Że stara się, choć? - stara..

S Ł U G A i P A N

Zapytał się kiedyś, sługa swego pana
Czy boli jednako skaleczona rana?.
Czy Świat, który widać, można by podzielić?
Czy jak ziarno w młynie, trzeba razem mielić.

Czy słowo Ojczyzna, w treści jest to samo,
Jakby koniec nocy, czy wcześniejsze rano?
Czy Polska Polaków, to rzecz wydumana,
Inna jest dla sługi, a inna dla pana?


Czy jak razem klękną, przed oblicze Pana,
Pan spojrzy łaskawiej, na ziemskiego pana?
To dzisiejszym panom, śni się wciąż pociecha,
Że dla nich na Górze, będzie "gruba krecha".


Przecież w ich mniemaniu, są światłem Narodu,
Zatem i na Górze, też muszą być z przodu.
Nie chciałbym się z nimi, tą wiarą zamienić,
Bym się musiał za nich, przed Bogiem rumienić..