Schodzę krętą ścieżką z kamienistej góry,
Rękami rozgarniam śnieżno- białe chmury.
Przede mną w dolinie zielona równina,
Tam mieszka, w mym sercu, jedyna dziewczyna.
Usłane kwiatem dywany łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk,
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast.
Zapachy kwiatów, bukiety bzów,
Kraina marzeń i pięknych snów,
Wylana rzeka kochania słów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.
Na górze pustka i hula wiatr,
Wokół - górami pocięty świat.
Słońce na skałach rani swój blask.
Los życia w górze nie daje łask.
Gdybym mógł skrzydła mieć z orlich piór,
Wzbiłbym się wyżej od szczytów gór
I nad doliną zatoczył krąg,
Lecz bym nie poczuł ciepła jej rąk..
Dlatego schodzę w dolinę znów,
By zabrać od niej, choć kilka słów.
Ukoić duszę, dać sercu blask,
Zabrać od losu, choć kilka łask.
Usłane kwiatem doliny łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk.
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast,
Zapachy kwiatów, bukiety bzów.
Kraina marzeń i pięknych snów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.
Przychodzi chwila, że trzeba iść,
Znów do tej pustki, gdzie nie drga liść.
Tęsknota klęczy i włosy rwie,
W dolinie zostać z miłością chce.
Karą nad kary - to rozstań czas.
Jak dzielić miłość, co kwitnie w nas?,
To jakby zabrać: zapach od bzów,
Lub szukać marzeń zbudzonych słów.
Dlatego schodzę w dolinę znów..
Kocham ją bardzo!
Kocham - bez słów.
Kocham - jej miłość,
Kocham noc snów.
Kocham - bez granic,
Kocham po prostu i kocham za nic.
Dlatego schodzę w dolinę znów,
W dolinę marzeń, w dolinę snów.
Tam gdzie się jawa , zamienia w sen,
A sen miłością nakrywa cień..
Budzę się w kwiatach, na rosie bzów,
Zamieniam w perły i plotę sznur,
Wiążę dolinę ze szczytem gór,
Na samej górze, za niebem chmur,
Abym nie gubił już drogi swej.
Już czas mi w drogę. Więc idę! Hej!.
Rękami rozgarniam śnieżno- białe chmury.
Przede mną w dolinie zielona równina,
Tam mieszka, w mym sercu, jedyna dziewczyna.
Usłane kwiatem dywany łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk,
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast.
Zapachy kwiatów, bukiety bzów,
Kraina marzeń i pięknych snów,
Wylana rzeka kochania słów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.
Na górze pustka i hula wiatr,
Wokół - górami pocięty świat.
Słońce na skałach rani swój blask.
Los życia w górze nie daje łask.
Gdybym mógł skrzydła mieć z orlich piór,
Wzbiłbym się wyżej od szczytów gór
I nad doliną zatoczył krąg,
Lecz bym nie poczuł ciepła jej rąk..
Dlatego schodzę w dolinę znów,
By zabrać od niej, choć kilka słów.
Ukoić duszę, dać sercu blask,
Zabrać od losu, choć kilka łask.
Usłane kwiatem doliny łąk,
Poczucie ciepła splatanych rąk.
Pośród błękitu i nieba gwiazd,
Z dala od zgiełku zamglonych miast,
Zapachy kwiatów, bukiety bzów.
Kraina marzeń i pięknych snów.
To dla niej schodzę w dolinę znów.
Przychodzi chwila, że trzeba iść,
Znów do tej pustki, gdzie nie drga liść.
Tęsknota klęczy i włosy rwie,
W dolinie zostać z miłością chce.
Karą nad kary - to rozstań czas.
Jak dzielić miłość, co kwitnie w nas?,
To jakby zabrać: zapach od bzów,
Lub szukać marzeń zbudzonych słów.
Dlatego schodzę w dolinę znów..
Kocham ją bardzo!
Kocham - bez słów.
Kocham - jej miłość,
Kocham noc snów.
Kocham - bez granic,
Kocham po prostu i kocham za nic.
Dlatego schodzę w dolinę znów,
W dolinę marzeń, w dolinę snów.
Tam gdzie się jawa , zamienia w sen,
A sen miłością nakrywa cień..
Budzę się w kwiatach, na rosie bzów,
Zamieniam w perły i plotę sznur,
Wiążę dolinę ze szczytem gór,
Na samej górze, za niebem chmur,
Abym nie gubił już drogi swej.
Już czas mi w drogę. Więc idę! Hej!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz