Przykułem rozkosz życia,
Łańcuchem w mojej duszy
I karmię tylko snami.
Niechaj się trochę wzruszy.
Me myśli rozrzucone,
W promieniu wyobraźni.
Skręcane wichrem losu,
Pustoszą grona jaźni.
Gdy słyszę brzęk łańcuchów,
Przykutych hakiem stali,
Zaklejam uszy woskiem.
By słyszeć je - z oddali.
Lecz sny tam docierają
I głaszczą skute zwierzę.
Pytając głosem skruchy,
Czy w wolność jego wierzę?
Cóż wiara, to jak wiara,
Bez ciała, kości - mara.
Zapewnia i zapewnia,
Że stara się, choć? - stara..
Łańcuchem w mojej duszy
I karmię tylko snami.
Niechaj się trochę wzruszy.
Me myśli rozrzucone,
W promieniu wyobraźni.
Skręcane wichrem losu,
Pustoszą grona jaźni.
Gdy słyszę brzęk łańcuchów,
Przykutych hakiem stali,
Zaklejam uszy woskiem.
By słyszeć je - z oddali.
Lecz sny tam docierają
I głaszczą skute zwierzę.
Pytając głosem skruchy,
Czy w wolność jego wierzę?
Cóż wiara, to jak wiara,
Bez ciała, kości - mara.
Zapewnia i zapewnia,
Że stara się, choć? - stara..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz