Jakoś to było nad ranem
Stach spotkał się z Marianem
Wracali tą samą drogą
Obaj z chwiejąca się nogą
Witaj ach witaj kamracie
Mieszkamy wszak w jednej chacie
I poszli razem do chaty
Gdzie spały inne kamraty.
Weszli uśmiechem na twarzy
Wszak młodość ludzi tym darzy
Wstawajcie śpiochy do pracy
Bez pracy nie ma kołaczy.
My już gotowi, ubrani
A wy tu jeszcze zaspani
Rano was znowu zbudzimy
Kiedy z chacharki wrócimy.
Tak im więc sielsko czas płynął
Aż do momentu co wpłynął\
Że do dziś dzień on się głosi
Fakt pojawienia się Zosi.
Była to siostra Mariana
Przez Stacha z miejsca kochana
Dziś są oboje dziadkami
A Stach i Marian - szwagrami.
Stach spotkał się z Marianem
Wracali tą samą drogą
Obaj z chwiejąca się nogą
Witaj ach witaj kamracie
Mieszkamy wszak w jednej chacie
I poszli razem do chaty
Gdzie spały inne kamraty.
Weszli uśmiechem na twarzy
Wszak młodość ludzi tym darzy
Wstawajcie śpiochy do pracy
Bez pracy nie ma kołaczy.
My już gotowi, ubrani
A wy tu jeszcze zaspani
Rano was znowu zbudzimy
Kiedy z chacharki wrócimy.
Tak im więc sielsko czas płynął
Aż do momentu co wpłynął\
Że do dziś dzień on się głosi
Fakt pojawienia się Zosi.
Była to siostra Mariana
Przez Stacha z miejsca kochana
Dziś są oboje dziadkami
A Stach i Marian - szwagrami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz