środa, 15 lutego 2012

K A M Y K ze ŚCIEŻKI

Podniosłem kamyk ze ścieżki,
Drobinę Ziemi do góry.
Rzuciłem w górę , wysoko,
Z zamiarem dotknięcia chmury.


Był mały, taki zwyczajny,
Przez wieki z naturą "zgrany",
Lecz rzutem moim do góry,
Został z niej jakby? - "wyrwany".


Dostał energię z mej ręki,
Widziałem chęć w nim do "lotu".
Maleńkie UFO w przestrzeni,
Ze świstem odlecieć gotów.


Stałem na ścieżce - wpatrzony,
W bezmiar przestrzeni i ciszę.
Straciłem z oczu cień jego,
Jak slajd zerwany przez kliszę.


Po chwili słysząc "pacnięcie",
Szukałem wzrokiem dokoła.
Nie miał zamiaru znów "lecieć",
A ja zaś wzroku sokoła..


Rozstaliśmy się w "ugodzie",
On został a ja? - odszedłem.
Dla niego wiekowy "wyczyn",
A dla mnie?, że tędy szedłem.
,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz