Gdy chodzę? - marzę, stoję? - marzę,
Serce radością nie ustaje.
Pocałunkami w Duszy nucę,
A Twym imieniem? - drogę maję.
W majowy wieczór? - zapach śpiewa,
Strącając ciepły wietrzyk z liści.
Niebo usłane srebrnym pyłem,
Może mi Ciebie? - w nocy przyśni.
Słowik swym śpiewem, wzbudza myśli
I rozkojarzeń Świat otwiera.
W innym "wymiarze" rzeczywistość,
Swoich kolorów też dobiera.
Zielone żabki, wśród listowia,
Zwołując siebie w nocnej ciszy,
Są jakby echem Twego cienia,
Którego serce moje słyszy.
Wiatr, który szmerem liście liczy,
Zabiera nocne tajemnice.
Odwirowując dziwne szmery,
Zagęszcza jeszcze jej "ciemnicę."
Tylko tęsknota wciąż jaśnieje,
Polarną zorzą, mleczną drogą.
Pośród tej nocnej oranżerii,
Ma Twoją postać - miłą, błogą.
Serce radością nie ustaje.
Pocałunkami w Duszy nucę,
A Twym imieniem? - drogę maję.
W majowy wieczór? - zapach śpiewa,
Strącając ciepły wietrzyk z liści.
Niebo usłane srebrnym pyłem,
Może mi Ciebie? - w nocy przyśni.
Słowik swym śpiewem, wzbudza myśli
I rozkojarzeń Świat otwiera.
W innym "wymiarze" rzeczywistość,
Swoich kolorów też dobiera.
Zielone żabki, wśród listowia,
Zwołując siebie w nocnej ciszy,
Są jakby echem Twego cienia,
Którego serce moje słyszy.
Wiatr, który szmerem liście liczy,
Zabiera nocne tajemnice.
Odwirowując dziwne szmery,
Zagęszcza jeszcze jej "ciemnicę."
Tylko tęsknota wciąż jaśnieje,
Polarną zorzą, mleczną drogą.
Pośród tej nocnej oranżerii,
Ma Twoją postać - miłą, błogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz