poniedziałek, 23 kwietnia 2012

NA KOŃCU P R Z E S T R Z E N I

Na końcu Przestrzeni, Życie się przemieni,
Śmierć mnie nie dosięgnie, brak też jest kamieni.
Przez które się w Życie, ciągle potykałem,
Na zranionych nogach, swa Duszę błąkałem.


Na końcu Przestrzeni, nie ma rozdwojenia,
Nie ma też pamięci, ani zapomnienia.
Nie ma rannej rosy, w której sny gubiłem,
Nie ma też obłudy, której nie znosiłem.


Tam? - też nie ma Nocy, ciągle kwitną drzewa,
Można spotkać Miłość jak w Słońcu - dojrzewa.
Można ja przytulić, wtopić w swoje Serce
I zapomnieć w sobie, o dawnej rozterce.


Bosa stopa więcej, po cierniach nie chodzi,
A Serce? - Nadzieję , już więcej nie prosi.
Widzę biały statek, jak żagle nadyma,
Nie wiem jeszcze kiedy, obok się zatrzyma?.


Nie wiem także jeszcze? -  jakie mam bagaże
I jaką kajutę Kapitan mi wskaże.
Wiem, że muszę czekać i nie spóźnić czasu,
Bym nie został więźniem - Zaklętego Lasu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz