"Jeżeli? - nie masz nadziei w sobie,
To nikt już pomóc nie może Tobie".
Takim to mottem zakańczam sprawę,
Siadam przy ławie i piję kawę.
Nie spraszam gości, lecz piję sam,
Wielką radochę też z tego mam,
Ze mogę siorbać, mlaskać i ssać,
A nawet lejkiem do gardła lać.
W kapciach, bez skarpet luzuję szpan.
Nie ważny dla mnie jest wody stan,
Hejnał na wieży i Rządu "trud".
Mlaskam i stwierdzam, że wokół? -"brud".
Że asfalt pęka? - widać tak chce,
Ktoś śpiewa solo? - a niech się drze.
Ja jestem sobą i chrzanię to,
Masz inne zdanie? - miej, no i co?.
Naciskam pilot w pozycji "Trwam",
Resztę olewam - to mówię wam.
Zapuszczam brodę na siedząco,
Zaś sikam zwykle na stojąco.
Gdy śpię? - nie myślę, to mój feler,
Na męskość jadam: nać i seler.
W każdej pozycji jestem sobą,
Chyba? - że wstaję lewą nogą.
Wtedy? - trzymajcie mnie, kto może,
Gdyż się nadymam nader srodze.
Biegnę do lustra, patrzę w niego
I kogo widzę?, ano - jego.
Co mu się życie nie układa,
Pomału myśli, głupio gada.
Gdy wszyscy biegną, to on? - stoi,
Jak go ktoś woła? - to się boi.
Zamykam oczy, robię zgryza,
Gdyż tak co rano mi dogryza.
Gotuję wodę, ścieram ławę,
Wracam do siebie - piję kawę.
To nikt już pomóc nie może Tobie".
Takim to mottem zakańczam sprawę,
Siadam przy ławie i piję kawę.
Nie spraszam gości, lecz piję sam,
Wielką radochę też z tego mam,
Ze mogę siorbać, mlaskać i ssać,
A nawet lejkiem do gardła lać.
W kapciach, bez skarpet luzuję szpan.
Nie ważny dla mnie jest wody stan,
Hejnał na wieży i Rządu "trud".
Mlaskam i stwierdzam, że wokół? -"brud".
Że asfalt pęka? - widać tak chce,
Ktoś śpiewa solo? - a niech się drze.
Ja jestem sobą i chrzanię to,
Masz inne zdanie? - miej, no i co?.
Naciskam pilot w pozycji "Trwam",
Resztę olewam - to mówię wam.
Zapuszczam brodę na siedząco,
Zaś sikam zwykle na stojąco.
Gdy śpię? - nie myślę, to mój feler,
Na męskość jadam: nać i seler.
W każdej pozycji jestem sobą,
Chyba? - że wstaję lewą nogą.
Wtedy? - trzymajcie mnie, kto może,
Gdyż się nadymam nader srodze.
Biegnę do lustra, patrzę w niego
I kogo widzę?, ano - jego.
Co mu się życie nie układa,
Pomału myśli, głupio gada.
Gdy wszyscy biegną, to on? - stoi,
Jak go ktoś woła? - to się boi.
Zamykam oczy, robię zgryza,
Gdyż tak co rano mi dogryza.
Gotuję wodę, ścieram ławę,
Wracam do siebie - piję kawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz