Cóż to jest miłość??. - Też pytanie?!
Wszak niestosowne jest to zdanie.
Miłość?? No..Własnie?!. Jest i basta,
Jak żur z ziemniakiem i omasta.
Przecież nie widać, ani? - nie czuć,
A mówią wszyscy: - że ją trza " kuć"?!.
Czy to jest koń?, a może - koza?,
Coś ma wspólnego do powroza?.
Że w niej jest siła?!. Dyrdymały,
Że w niej schowany jest Świat cały?,
Że gwiazdy?, Niebo?, Księżyc, chmury?,
Że patrzeć trzeba wciąż do góry?!.
Kwiaty?,bon tony, kotyliony,
Wzrok załzawiony, rozmarzony,
Głębokie wdechy i wydechy,
Wzywanie Nieba do pociechy?.
Potrzebne serce? - nie żołądek?,
Że myśli "kosi"? - nieporządek?.
Tęsknota nie śpi - śni po nocach,
A żądze szepczą o owocach?.
Poeci strzępią swe języki,
Aby ją wplątać w różne triki.
Świecą zorzami, patrzą w oczy,
Wkładają język w nią - proroczy.
Aby za chwilę - dla zwyczaju,
Wielbić przyrodą zawsze w maju.
A kiedy przyjdzie sroga Zima,
Ona się ciepłem swoim trzyma.
Nie straszne dla niej są przeszkody,
Sumiaste wąsy - bakobrody.
Wszak przecież ciało wygolone,
Jest takich przeszkód - pozbawione.
Miłość miłości? - też nierówna,
Gdyż z niejednego wzlata gumna.
Jedna powolna i kochliwa,
Druga na słońce się porywa.
Jak Ziemia - Ziemią , są wiraże,
Że miłość wdaje się w mariaże.
I wtedy? - "wiąże" się zagadka,
Czy będzie "słodkość"? - czy też wpadka.?.
Zawieszam swoje rozmyślania
I stawiam tezę - bez wahania.
Gdy miłość kocha i miłuje,
Niczym się innym ? - nie przejmuje.
Gdy się zakocham? - dam jej pole,
Na swoje "czucie" i swawole.
Zachowam jednak swe "spojrzenie",
Na swoją "godność", oraz mienie.
Wszak niestosowne jest to zdanie.
Miłość?? No..Własnie?!. Jest i basta,
Jak żur z ziemniakiem i omasta.
Przecież nie widać, ani? - nie czuć,
A mówią wszyscy: - że ją trza " kuć"?!.
Czy to jest koń?, a może - koza?,
Coś ma wspólnego do powroza?.
Że w niej jest siła?!. Dyrdymały,
Że w niej schowany jest Świat cały?,
Że gwiazdy?, Niebo?, Księżyc, chmury?,
Że patrzeć trzeba wciąż do góry?!.
Kwiaty?,bon tony, kotyliony,
Wzrok załzawiony, rozmarzony,
Głębokie wdechy i wydechy,
Wzywanie Nieba do pociechy?.
Potrzebne serce? - nie żołądek?,
Że myśli "kosi"? - nieporządek?.
Tęsknota nie śpi - śni po nocach,
A żądze szepczą o owocach?.
Poeci strzępią swe języki,
Aby ją wplątać w różne triki.
Świecą zorzami, patrzą w oczy,
Wkładają język w nią - proroczy.
Aby za chwilę - dla zwyczaju,
Wielbić przyrodą zawsze w maju.
A kiedy przyjdzie sroga Zima,
Ona się ciepłem swoim trzyma.
Nie straszne dla niej są przeszkody,
Sumiaste wąsy - bakobrody.
Wszak przecież ciało wygolone,
Jest takich przeszkód - pozbawione.
Miłość miłości? - też nierówna,
Gdyż z niejednego wzlata gumna.
Jedna powolna i kochliwa,
Druga na słońce się porywa.
Jak Ziemia - Ziemią , są wiraże,
Że miłość wdaje się w mariaże.
I wtedy? - "wiąże" się zagadka,
Czy będzie "słodkość"? - czy też wpadka.?.
Zawieszam swoje rozmyślania
I stawiam tezę - bez wahania.
Gdy miłość kocha i miłuje,
Niczym się innym ? - nie przejmuje.
Gdy się zakocham? - dam jej pole,
Na swoje "czucie" i swawole.
Zachowam jednak swe "spojrzenie",
Na swoją "godność", oraz mienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz