piątek, 2 marca 2012

WSZYSTKO SIĘ "Z D A R Z Y Ć" - MOŻE..

Wszystko się "zdarzyć" przecież  może,
Albo? - nie zdarzyć nic
I w takim oto przekonaniu,
Można w swym życiu - tkwić.


Dać się też ponieść swym marzeniom,
Zakreślić kołem znak.
Horyzontalny obraz Ziemi,
A za nim? - pustki brak.


Związany z tętnem nasz życia czas,
Każe nam liczyć dni.
Nie dość, że dławi nam jędrność ciał,
To zmienia również? - sny.


Chwile? - zmieniają się w czekanie,
Zmarszczkami gładzą twarz.
Bieganiem życie swe wypełniasz,
Wciąż mało czasu - masz.


Lecz ciągle liczysz na "zdarzenie",
Że noc ci zwróci fart?.
Po dniu strudzonym, przed zaśnięciem,
Stwierdzasz - że to był - żart.


Czy tym się w życie trza kierować?,
Pytano dawniej już.
Nie da się wrócić do pytania,
Gdy Życie przetnie nóż.

niedziela, 19 lutego 2012

MOJA "P R O Z A"

Chciałbym się wzruszyć, Was uczulić,
Na życia prozę i znieczulic.
Co się objawia już od rana
I często nocą niedospana.


Pisanie wierszy nie wzbogaca,
Lecz sam się człowiek nie zatraca,
Gdy swoje myśli w nich wyleje,
Nie czyni co też? - kaznodzieje.


Gorące myśli, zimne dłonie,
Papier je równo w siebie wchłonie.
Może tych myśli jest za dużo?,
Nie zawsze dobrze sobie służą?.


Myśli? - nie dają się uczesać,
Z lubością raczej wolą mieszać.
Ręka się chłodzi, kiedy czeka,
Gdy brak jest  weny? - też narzeka.


Na jedno słowo napisane,
Są zwoje myśli przepytane,
Lecz nie wiem do dziś? - kto kieruje,
Robi "wycenę", "licytuje"?.


Gdy się napisze? -oczy patrzą,
Czasem? - to słowo łzami znaczą
I wtedy ręka się  unosi,
Chociaż jej o to ? - nikt nie prosi.


Dusza wraz z sercem w równej mierze,
Ją przesuwają po papierze.
Oczy czytają a myśl? -  płonie,
Sumując słowa na tej stronie.


I tym się  wzruszam, że swą "prozę"
Rydwanem wierszy w Życie wiozę.
Dla Was zostawiam uczulenie,
Na moje słowo i - wspomnienie.



środa, 15 lutego 2012

K A M Y K ze ŚCIEŻKI

Podniosłem kamyk ze ścieżki,
Drobinę Ziemi do góry.
Rzuciłem w górę , wysoko,
Z zamiarem dotknięcia chmury.


Był mały, taki zwyczajny,
Przez wieki z naturą "zgrany",
Lecz rzutem moim do góry,
Został z niej jakby? - "wyrwany".


Dostał energię z mej ręki,
Widziałem chęć w nim do "lotu".
Maleńkie UFO w przestrzeni,
Ze świstem odlecieć gotów.


Stałem na ścieżce - wpatrzony,
W bezmiar przestrzeni i ciszę.
Straciłem z oczu cień jego,
Jak slajd zerwany przez kliszę.


Po chwili słysząc "pacnięcie",
Szukałem wzrokiem dokoła.
Nie miał zamiaru znów "lecieć",
A ja zaś wzroku sokoła..


Rozstaliśmy się w "ugodzie",
On został a ja? - odszedłem.
Dla niego wiekowy "wyczyn",
A dla mnie?, że tędy szedłem.
,

wtorek, 14 lutego 2012

" C H C I E J"

Dużo już lat - albo mniej?,
Siedzi we mnie, sobie-  "Chciej".
Co zobaczy? - chciałby mieć,
Najdziwniejszą nawet rzecz.


Już gdy miałem parę lat,
Pytaniami? - dziwił Świat,
Choć odpowiedź, niby znał,
Lecz pytania? - dalej słał.


Razem, rośliśmy we dwóch,
Wciąż wyostrzał mu się słuch.
Co usłyszał, mówił, że,
On to samo właśnie chce.


Do nauki? - miał swój "dryg",
Swoje ścieżki znał jak wilk.
Nie studiował  żadnych ksiąg,
Nie chciał? - aby przy nich  wsiąkł.


Gdy na plaży ze mną był?,
Swą tożsamość w piachu krył.
Wtedy? - kręcił paskiem tak?,
Aby leżał z nim - na wznak.


Kto go deptał? - wpadał w szał,
Gdyż on inne "chciejstwo" miał.
Do dziś jeszcze mówi mi,
Ze to "chciejstwo"? - mu się śni..


Kiedy nie śpi? - wiersze pisze,
Lub w fotelu się kołysze.
Widnokręgiem rani Duszę
Ja też patrzę, choć? - nie muszę.





Z Ł O Ś Ć

Ze swą złością? - problem mamy,
Gdy ją dobrze nie poznamy.
Czasem mała, czasem sroga,
Zawsze szuka sobie wroga.


Gdy się w sobie naburmuszy,
To do pionu? - stawia uszy.
Nie zna łaski, nie daruję,
Na co stać ją? - pokazuje.


Umie w błocie się - zanurzyć,
Diabłu nawet chyba służyć.
Kłapie, chlapie, napierdziela,
Goli lepiej - od fryzjera.


Gdy jest w takiej już potrzebie,
To wychodzi nawet z siebie.
Nie bądź nigdy też w nadziei,
Że się podda i "odklei".


Gdy się nadmie? - to aż bucha,
Żadnej rady już nie słucha.
Zbiera w chmurę się gradową,
Puszcza gromem, każde słowo.


Wtedy od niej? - ja odchodzę,
Niech nie myśli? - że się godzę.
Wtedy klęka i Żałuje
I poprawę - obiecuje.


Przynajmniej? - do następnego razu.

BUKIET R Ó Ż

Pod gołym Niebem - chmury śpią,
W świetle Księżyca. O czym śnią?.
Od góry gwiazdy w miejscu - tkwią,
Ktoś już opisał jak się zwą.


Pod nimi? - ziemski, ciemny mrok,
Dawniej, mówili, że to? - "ćmok".
Tam gdzie są: pola, łąki, las,
Nad nimi wolno płynie czas.


Zaś, gdzie się jawią światła miast,
Mrok się ożywia - rojem "gwiazd".
Wśród świateł ulic? - drugie mkną,
Wyprzedzić chmury pewnie chcą.


Dryfują zgodnie, tam? - gdzie wiatr,
Oddając ciszę srebrnych gwiazd.
To w jej objęciach schodzi sen,
Czy do mnie trafi, dobry? - ten.


Rano? - "czerwienią" chmury się
Chyba się wstydzą? - ale mnie?.
Ten sen co miałem? - piękny był,
On jakby jeszcze we mnie żył.


W oknie promyki - pora wstać,
Swój wątek Życia w ręce brać.
A tak się nie chce..Ale cóż?
Wstanę!. Nazrywam bukiet róż.!.

piątek, 10 lutego 2012

ODWIECZNA T Ę S K N O T A

Jak utopić gwiazdę, w przezroczystej toni,
Kiedy srebrna iskra - drugą iskrę goni?.
Jak też zajrzeć w Duszę, drugiego człowieka,
Kiedy raz się śmieje - innym razem wścieka?.


Jakże "wzruszyć" dobro, które leży w skale,
Choćby rzeźbą mogło? - stać na piedestale.
Gdzie też losu szukać, lecz? - tego dobrego,
Choć się Życie ciągle, potyka o niego?.


Jak też szczęście spotkać, które? - wciąż się błąka,
Nie wiadomo komu, służy ta rozłąka?.
Czyż o miłość trzeba? - snami śnić nocnymi
I tęsknotę budzić, by błądziła z nimi?.


Czyż nie można tego, razem by zgromadzić
I w jednej "jedności"? - razem sobie radzić?.
Odwieczna tęsknota w człowieku tym żyje,
Pewne; że śmierć kiedyś? - razem to okryje.

GRA z C Z A S E M

Jest w mieście ulica,
Gdzie kończy się dzień.
Po murach cichutko,
Przesuwa się cień.


Ja stoję przed cieniem
I czuję, że już,
Odetnie mi słońce,
Jak ostrzem zły nóż.


Zabrane mi słońce,
Odbija się w szkle.
Iskrzącym migotem,
Pożegnać się chce.


A wszystkim steruje,
Wszechobecny czas,
Lecz myśli i marzeń,
Nie zabierze z nas.


Dlatego też człowiek,
Tak z czasem wciąż gra,
Że, gdy on ucieka,
To Dusza? - go ma.

R O Z B U D Z E N I E

Świat umiera, a ja? -"Żyję",
Idę drogą do "Wolności".
Opuszczając go z oczami,
Zamkniętymi ze starości.


Nie mam w sobie też żałości,
Nie zahaczam z nią o grozę..
Sięgam Duszą do poezji,
A na Ziemi? - miałem - prozę.


Wiem, że bliscy mi zazdroszczą,
Upuszczając łzę - zgorzkniałą,
Gdyż? - nie wiedzą co mnie czeka.
A ja wołam! - że -wspaniałą!.


Chociaż "krzyczę" - lecz? -  nie słyszę,
swego głosu, bo i po co?.
Za to widzę siebie we mnie
I chęć pójścia też - ochoczo.


Coś mi każe zapomnienie,
Pozostawić na uboczu,
Bym nie musiał mieć go blisko
I mglić nimi- "nowych" oczu.


Droga? - jakby się ruszyła
Poza czuciem  wyobraźni.
Usuwając z pola szczęścia,
Lęk z  poczuciem mej bojaźni.


Czułem wiatru chłód w mej Duszy
Ale ciepło też od drogi
I spojrzałem na kurz złoty,
Który pokrył moje nogi.


Droga płaska, potem? - w górę
Jakby szybciej mnie wciągała.
Nagle przestrzeń się otwarła,
Blaskiem światła się zalała.


Ja w pozycji niewiadomej,
Zbieram myśli w jedną całość.
W blasku tego co wokoło,
"Rozumiałem" swoją małość.


Czy do końca?- tego nie wiem,
Gdyż poczułem? - rozbudzenie.
Pośród rzeczy tego Świata,
A za tamtym? - zaś westchnienie.













wtorek, 7 lutego 2012

A U S C H W I T Z - MIANO - WAMPIRA

Auschwitz - "miano" - wampira,
Co się nad Życiem? - nachyla.
Kłem prującego mu żyły,
Skąd myśli w Niebo - "waliły"


Nad bramą napis z "żelaza,"
Dziś? - swą prostotą -  "przeraża".
Budzi wspomnienia - nas ludzi,
Sumienia z trwogi? - nie studzi.


Dziś? -  oczy pustką wiedzione,
Przez "natręt" myśli gonione,
Wplatają obraz w te mury.
Nad nimi wciąż? -  "wolne" chmury.


Sam dzisiaj wchodzę w te buty,
Co Ojciec też był w nie wzuty.
Stojąc w "pasiaku" na mrozie,
A buty? - " zalane" w  wodzie?.


Będąc w szeregu  podobnych,
Byłem numerem "niegodnych,"
Nazywać siebie? - człowiekiem,
Przed psimi kłami -  słów stekiem.


Świat podzielony przez druty
Z bojaźnią w Duszy zakuty,
Z krawędzią Życia przed sobą?,
Był jękiem Piekieł - chorobą.


Cokolwiek bym dziś? - napisał,
Ludzkie podłości podliczał.
Ojciec to zabrał ze sobą,
"Płynąc" po Prucie - pirogą.


Sam "wydłubywał"  ją z Życia,
Z "droczeniem" Śmierci z ukrycia.
Trzymając w ręku amulet,
By go nie porwał "Krogulec".


Piszę, rozmyślam i ważę,
Czy Życie "wartość" mi wskaże?.
I mego Ojca? i  moją,
Czy równo w szeregu stoją?.


A jeśli nie? - to dlaczego,
Obciążył więcej jednego?.
Wiem. Chylę przed Ojcem głowę,
Za moją "lżejszą"? - połowę.

















poniedziałek, 6 lutego 2012

TO OD " CZARNEJ" i OD "SOŁY"

Chcesz się z nami dziś zabawić,
To posłuchaj nas.
Gdy zagramy, to śpiewajmy,
Wszyscy!, wszyscy! - wraz.


Refren:
My po trąbce i puzonie
Przesuwamy swoje dłonie
A perkusja i klawisze
Aranżują w ostrym tonie.
To od Czarnej i od Soły
Smyk po strunach, tnie wesoły
Więc się bawmy, tu i teraz
Tupnąć nogą można nieraz.


Bo piosenka, nie nauka
Może lecieć w las
Lecz melodia, ze swym rytmem
Pozostanie w nas.


Refren:
My po trąbce i .......


Można z nami, także tańczyć
Rytm to w sobie ma
To dla Ciebie, dziś śpiewamy
Niech zabawa trwa.


Refren:
My po trąbce i .......



niedziela, 5 lutego 2012

MARZYĆ WE Ś N I E

Ponad czasem - za magią słów,
Jest świat pięknych, cudownych snów.
Gdy otwieram ja do nich drzwi?,
Złotą różdżkę podają mi.


Czarodziejski zakładam płaszcz,
Oraz maskę, co kryje twarz.
Gwiezdny rydwan, a w ręku bat,
Chwytam lejce i ruszam w "świat".


Srebrna droga, a wokół bzy,
I pod każdym z nich? - siedzą sny.
Na ławeczkach - przytulone,
Są  zapachem ich "uśpione".


Dalej? -  Elfy i Rusałki,
Odczytują w księgach bajki.
Mijam cicho i podziwiam,
Ja też do nich - ręką kiwam.


W małym domku? - Krasnoludki,
/Jakiż widok jest milutki/
Śpiewnym głosem mi wskazują,
Dokąd drogi się kierują.


Zwiewne grzywy, stuk podkowy,
Zagłuszają ich rozmowy,
Ale widzę - na ich twarzy,
Co też w sercu mym się marzy.


Że odnajdę sen z dziewczyną,
Co jest marzeń mych przyczyną.
Chcę go zabrać też ze sobą,
Tam gdzie rydwan? - pędzi drogą.


Marzyć we śnie - śnić na jawie,
Biegać boso w snach po trawie.
Kąpać w słońcu swe marzenia,
W snach jest wszystko do spełnienia.


Rano? - różdżkę swą oddaję,
Płaszczem skrywam  nocne "raje".
Ze mną budzą się marzenia,
Mają tyle?! - do mówienia!.

sobota, 4 lutego 2012

CZY ZNAM S I E B I E?

Znam marzenia, o które się modliłem,
Znam wspomnienia, na które się żaliłem.
Znam swe myśli, te dobre - "uczesane",
Ale również? - te gołe - "rozebrane"".


Znam swe Serce w dobroci - "wykąpane",
Ale również? - te brudne - "poszarpane".
Znam swe "chcenie", że dobre jak? - "Anioły",
Ale również  uparte niczym - woły.


Znam swa miłość - otwartą i bez granic,
Ale również mającą  kogoś? - za nic.
Me pragnienie, że w dobro go zamienię,
A także, że mam po nich? - złe wspomnienie.


W złotej klatce, zamknąłem? - to co dobre,
Ale dla zła? - równałem czasem groble.
Z uśmiechem? - dawałem radość Duszy,
Ale czułem? - że inny mnie nie skruszy.


Moją wolę" - "ubrałem" w białe szaty,
Ale czasem? - przychodził? -ten "Rogaty".
Rozkładając Świat piękny i wspaniały
I  Boginie  - co ze mną być - zechciały.


Czy znam siebie??. Jest trudno mi powiedzieć,
Gdyżbym musiał znać wszystkich - wszystko wiedzieć.
A tak?, wciąż będę miał jakieś pytania,
Aż do tej chwili? - ziemskiego rozstania.





piątek, 3 lutego 2012

HEJŻE!, HEJŻE - Ś N I E MÓJ DROGI

Kocham uśmiech mojej dziewczyny,
Oczu błękit pośród rzęs.
Te ogniki w jej źrenicach,
Błyszczą złotem niczym - "pens".


Kocham "obraz", pięknej twarzy,
Za "woalką" włosów fal.
Swą pięknością zdobi ramy
I podświetla z tyłu dal.


W trójwymiarze tenże "obraz",
Przez zamglenie się ściele:
Duchem, zjawą, białą suknią,
Przy ołtarzu w kościele.


Włosy kryją zgrabny nosek,
Jest latarnią do jej ust.
Kocham "To" w niej, co nie widać,
Wiem, ze Serce - ma mój gust.


A jej słowa?! - to melodia,
Której dźwięki  szepcze las.
Jej obecność? - to jak wieczność,
Na jej widok - znika czas.


Kocham również te wspomnienia,
Które sobą daje mi.
W zamyśleniu i tęsknocie,
Moja miłość - mi się śni..


Hejże!Hejże! - śnie mój drogi,
Nie opuszczaj nigdy - mnie.
Moja Dusza, moje Serce,
Wciąż jej "obraz" - widzieć chce.




czwartek, 2 lutego 2012

D L A C Z E G O ??...

W mej "młodej", wciąż hardej Duszy,
Zostały skryte marzenia.
Natomiast w lichej pamięci
Porozrzucane wspomnienia.


Gdy człowiek staje przed sobą
I pyta:  cóż ja użyłem?.
Życie mi gdzieś odpłynęło,
Ja się na niego spóźniłem?.


Świeca zapala wspomnienia,
Byt i początek istnienia.
Czy też w dalekiej oddali,
Druga podobna się pali?.


Dlaczego? - są inne czasy,
Dla mojej Duszy i ciała?.
Z zanadrza zaś własne "Ego"
"Wyrocznia tak chyba chciała".


Płynąca woda? - jest rzeką,
Zamiera, gdy skuta lodem.
Pod taflą czasu me Życie,
Spływa do morza pod spodem.


Bez Wiary? - Życie na Ziemi,
Byłoby celą skazańca.
Nie można zdławić nadziei,
Że Niebo ześle posłańca.