W tęczowym słońcu - moje myśli,
Rzucają szare cienie.
Jakże mam poznać z ich koloru?
I różnić swe marzenie?.
Słyszę je w uszach? - jak symfonię,
Karmiącą moje zmysły.
Boję się jednak, aby w trąbach,
Nie głuchły i nie prysły.
Te najpiękniejsze? - są jak bańki,
Mydlane i ulotne.
Cienie? - pod którym się skrywają,
Są prawie - niewidoczne.
Więc przydałby się znak koloru,
Bym tęczę mógł - malować,
Potem ją ująć w swoje dłonie
Przytulić - w Sercu schować.
Każdy ma swoje, te kochane,
Przez Słońce przechodzące.
W zieleni trawy choć ukryte?,
Kolory? - dają łące.
.
Rzucają szare cienie.
Jakże mam poznać z ich koloru?
I różnić swe marzenie?.
Słyszę je w uszach? - jak symfonię,
Karmiącą moje zmysły.
Boję się jednak, aby w trąbach,
Nie głuchły i nie prysły.
Te najpiękniejsze? - są jak bańki,
Mydlane i ulotne.
Cienie? - pod którym się skrywają,
Są prawie - niewidoczne.
Więc przydałby się znak koloru,
Bym tęczę mógł - malować,
Potem ją ująć w swoje dłonie
Przytulić - w Sercu schować.
Każdy ma swoje, te kochane,
Przez Słońce przechodzące.
W zieleni trawy choć ukryte?,
Kolory? - dają łące.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz