czwartek, 19 lipca 2012

B O J Ę SIĘ TYLKO...

Nie wiem skąd Dusza - bierze sił tyle?,
Że wciąż przede mną, jest dobrą milę.
Nie?!, nie ucieka, zawsze gdzieś - spieszy,
Raz to mnie złości, to znowu - cieszy.


Nieraz samotność? - ma dobre strony,
Spokój i ciszę mam dla swej zony.
Dusza zaś ciągle, jest czymś zajęta,
Nie powiem, chociaż? - bywa natrętna.


Samotny spokój, zaduma w sobie
I myśli, które ciągną ku sobie.   
Ważą swe racje, nie utyskują,
Cóż?, znam je przecież - dobrze się czują.


Chociaż jesteśmy, z tej samej gliny,
Ja lubię agrest, Dusza? - maliny.
Utrze maliny i sok wypije,
Potem z uśmiechem - dusi za szyję.


Lecz przyjdzie chwila, że jest potrzebna,
Czasem  pyskata a czasem wredna.
Wszak przecież zgodna koabitacja,
Nie karze myśli jak aberracja.


Więc, chociaż z dala, mam ją na oku,
Od rannej chwili do płaszcza zmroku.
Boję się tylko, jak się zakocha,
Czy śmiać się będzie, czy się? - rozszlocha?!.







poniedziałek, 16 lipca 2012

Z A S P O K O J E N I E

Zaspokojenie - cóż mu trzeba?,
Banalność twierdzi - tylko chleba.
A Ty co powiesz, bracie drogi,
Może masz pogląd, bardziej "srogi"?.


Może banalność - wprawisz w kłopot,
Że w tym wyrazie, więcej  "ciągot"?.
Że ma pojemność? - prawie Globu,
Zależność liczby i sposobu.


Każdy ma swój los? - w swoich rękach,
W głowie, sposobie, oraz? - "wdziękach".
Czym bardziej ktoś jest - "odmóżdżony",
Tym bardziej tego? - jest spragniony.


To nie dyplomy o nas świadczą,
Że mamy w sobie? -  myśl zaradczą.
Lecz to, podskórne, "Ego" w sobie,
Co stawia pomnik na swym grobie.


Cała "subtelność"? - jest w działaniu,
W jakim to słowo, jest "przybraniu".
- Kto ręką cudze mienie bierze,
Tego się szczuje? - niczym zwierze.-


Lecz? - są tak zwani? - "nieruszani",  
Którym się wierzy i nie gani.
Ich perfidia "zaspokojenia",
Nie sięga ręki? - lecz korzenia.


Są tutaj ludzie - pierwszej strony,  
Mający "farta", piękne żony
I na dodatek, z drugiej strony,
Są słońcem "życia" - swojej zony.


Zaspokojenie, ma to w sobie,
Że jest "finezją"? - samą w sobie,
Że jest budulcem swojej jaźni,
Podpartych "bokach" i "przyjaźni".


Jak uciec swojej wyobraźni,
Co miejscem Raju jest i kaźni?.
Dasz prym swemu - zaspokojeniu?,
Nie znajdziesz "bieli" na sumieniu.









niedziela, 15 lipca 2012

KIEDYŚ? O D E J D Z I E

Gdy żal się zbiera? - płakać się chce,
Powód? - bynajmniej, Bóg jeden wie.
To gdzieś od Duszy, idzie ten ból,
Jakby do rany? - ktoś sypał sól.


Myśli odchodzą - daleko - stąd,
Nie pragną tego, aby? - był "sąd".
Dusza odczuwa samotny czas,
Który z uporem? - trzyma się nas.


Trudno jest pisać, gdy ręka drży,
A Dusza mokra - pochłania łzy.
Błąka pytanie; czemu jest źle?
I czemu właśnie? - dotyka mnie.


Z boku wesołość - muzyka gra,
Więc czemu w Duszy ta żałość trwa?.
Mogłaby wchłaniać radosny świat
I słać zapachy, jak róży kwiat.


Przeszłość już była, a przyszłość ? - gdzie?,
Mogłaby zdradzić, co ona chce?.
Przychodzi ciągle nadzieją żyć,
Na smutne chwile? - gorzałkę pić?.


Bezsenne noce i myśli? - moc,
Głowa jak zwykle, ciężka jak kloc.
Czyżbyś się losie - zagubił sam?,
Każdy ci powie; co z tego mam?.


Smutna melodia przez Dusze - mknie,
Jakby ją porwać, ze sobą - chce,
Lecz dokąd można, przez Życie biec,
Nie wiedząc czego? i jak to chcieć?.


Ja, jakiej siły użyć bym mógł,
Aby żałości wyrównać dług?.
Nawet i teraz, gdy pisze to,
W szatach trefnisia - kugluje "zło".


Długo by pisać, tak żałość chce,
Pragnąc się wspomóż, choć? - wszystko wie.
Przyrzec jej muszę, bez zbędnych słów,
Że jej użyczę - swej ręki znów.


Wszak przez mą Duszę - melodia mknie,
Że jest jej smutno? - też o tym wie.
Nie chcę jej karcić, bo Duszy? - żal,
Kiedyś odejdzie, daleko - w dal.















sobota, 14 lipca 2012

WSTAJEMY R A N O . . .

Gdyby można było? - pisać? - we śnie,
Czasem by wyszło ciut? - "obleśnie".
Sen z pytaniami - a gdzie odpowiedź?,
Kto w Duszy robi? - swą "nocną spowiedź"?.


Jeden sen ginie, drugi? - "zostaje",
Jakby w tęsknocie zasypiał grajek.
Śpi.. Gra palcami, co dusza czuje,
Gdy wokół niego? - sala baluje.  


Wstajemy rano - nie wypoczęci
I czując w środku, ze coś nas kręci?,
Ostrzymy pamięć, nic nie wychodzi,
Sen już za burtą , jest naszej łodzi. 


Od wszelkich myśli - trzeszczy nam głowa
I sam rozsądek, też,  gdzieś się chowa.
Idziemy "śpiąco" więc do lusterka,
Z dziwnym uczuciem, kto z niego? -  zerka. 


Powiedz lusterko, powiedz nam- przecie,
Kto najmądrzejszy jest na Świecie?.
Nie ma takiego?, no? - to jest klapa,
Czyżby lusterko, to też - "atrapa"?.


Stoi się przed nim? - jak na rozstaju,
Droga do Piekła, droga do? - Raju.
Już się nie przyśni, która jest która?,
W głowie też pustka, pod nami? - dziura.



















piątek, 13 lipca 2012

POZOSTANĄ "C H W I L E"

Wszystko, co jest poza - już? -poza  zostanie,
Świat marzeń i pragnień, a także - Kochanie.
Nie ma takiej siły, aby? - czas wróciła,
Choćby się w marzeniach i we śnie przyśniła.


Pozostaną "chwile" - straconego czasu,
Które są jak drzewa, dla starego lasu.
W ciszy zamyślenia na ziemskim padole,
Chociaż? - wyraziste, jak oko sokole.


Czasem, tylko żałość - rozleje się w Duszy,
Że "skalistą" skałę, wiatr słaby wykruszy.
Z dumnej kiedyś góry, walczącej z chmurami,
Osunie się na dół - drobnymi piaskami.


Gdyby można było - wspomnienia - odrzucić,
Odciąć czasu miarę i tym samym? - skrócić,
Dać do zapomnienia, każdą, tęskną "chwilę"?,
Nie musiało żalu - napływać by tyle.


A tak? - pozostaje - goniąc siebie w Duszy,
Choć może inaczej? - lecz jednak ją - "kruszy".
W pamięci jak w serze, dziury "dojrzewają",
Nie dodają smaku, ale? - nabrzmiewają.


Możemy ją "schować"? - w tym co zapisane,
W opisie swej Duszy - co było kochane.
Może ktoś skorzysta i "zobaczy" siebie,
Czytając te słowa, gdy będzie w "potrzebie".





czwartek, 12 lipca 2012

CZEMU W R A C A M...

Gdy Świat się topi w moich myślach,
A mnie zwyczajnie -  słów zabraknie,
Aby mu pomóc dobić brzegu,
Na którym swoją flagę zatknie.


W myślach odległość bez znaczenia,
Kierunek wiatru im nie szkodzi.
Zazwyczaj głośno morze szumi,
Gdyśmy spragnieni, oraz młodzi.


Zwątpienie nie ma takiej siły,
By nam ukazać swoją niemoc.
Jesteśmy Duszą - filantropi,
Która się zrywa, tam, gdzie przemoc.


Szerokie pole do miłości,
Skąpane słońcem i zieleni,
Dodaje skrzydeł naszej wierze,
Że ona wszędzie się rozpleni.


Sztuka poznania "barw" natury
I zależności współdziałania,
Są skarbem, który, się odkłada,
Dodając "wartość" - do kochania.


Od nas zależy, moi drodzy,
W jakiej szkatule, go schowamy.
Kto będzie klucza powiernikiem,
Komu sekrety swoje - damy?.


Czemu wciąż wracam - do młodości?,
Na dosyć późne swoje lata,
Gdyż teraz widzę - tą zależność,
Która to nasze Życie splata.


Człowiek jest Duchem - ciągle młody,
To ciało sprawia mu przykrości.
Wszak zaraz lepiej się poczuje,
Gdy wraca obraz mu młodości.


Wrócić tam mogę, tylko w myślach,
Topiąc je w sobie i marzeniach.
Pod powiekami - przelatują,
W kolorach tęczy i półcieniach.







środa, 11 lipca 2012

"KAKOFONIA" - C Z Ł O W I E K A

Afirmacja myślowa - logika zdaniowa,
Operacja myślowa na zakresie " pojęć".
Głupota, nieuctwo niżej "horyzontu",
Zawęża świadomość, do słowa - "dyskontu".


"Dysertanckie" pozy , tudzież sensualizm,
Osiadłszy na mule, tam gdzie jest? "pluralizm",
Niczym w żabim "skrzeku", czarne miejsca znaczy,
Sumienie i umysł na wylot partaczy.


Intencjonalność myślenia , krańcowość holizmu,
Utracenie Wiary z resztek humanizmu,
Prowadzi na pola - pustce przypisanych,
W egzystencjaliźmie? - przed Bogiem stawianych.


Gdzież utylitaryzm, gdzież monizm Spinozy,
Gdzież wiara, że wola? - dochodzi przestworzy,
Eudajmonizm w działaniu? - czy  też "władza"?,        
Która w swoim bycie? - sama się "nasadza".


Czemu tak zawile? - wszak problem jest taki,
Że Rząd sam się rządzi, nam? - dając we znaki.
Pokazując ciągle wszak szyld demokracji,
Pożera on wszystko - paszczą  biurokracji.            


Cały sens w działaniu? - nie jest empiryczny,
Trudno by też szukać?, że jest - dialektyczny.
"Deizm" Spartakusa, "poległ" w altruizmie,
Poza kręgiem tego? - co by miał w Ojczyźnie.


Gdzież w tej plątaninie, jest ludzka nadzieja?,
Zdobiąca mu Duszę, niczym orchidea.
Gdzież ma szukać sensu, swego człowieczeństwa,
Gdy go Zycie zwodzi, na pola błazeństwa?.


Każdy dostał jedną, szansę? - bez rachunku,
Z wiatrem w jedną stronę, pełnym takielunku.
I byłby szczęśliwy, płynąc do przystani,
Gdyby nie ci ludzie, których zwiemy? - "cwani"!.


Czyżby więc sięganie, po "absolut" Życia,
Było dla Człowieka, czekiem bez pokrycia?
Człowiek zgnębił Ziemię i siebie - samego,
Dostanie po śmierci, pytanie?! - DLACZEGO?


Znów pójdzie w "zaparte"?!, że dał się "im" zwieść?,
Że mu los "podmienili"? - więc go musiał nieść.
Na nic scholastyka i mistycyzm w Duszy,
Sumienie już czasu i Boga nie wzruszy.


Starając się wesprzeć swą duchowość w ciele,
Zakręciłem język, może nazbyt wiele.
Myślę , więc i jestem - na miarę Człowieka,
Życie mi "zostaje", a za mną? - "ucieka".

DLA MEGO O J C A

"Wiem, że nic nie wiem" - ani pytanie?, ani stwierdzenie.
Przez wzgląd na datę dnia dzisiejszego - to "przesilenie",
Które przez Duszę moją przechodząc, się zatrzymuje.
Wiem, to wiem!, że dziś? - za to Jemu? -  ja podziękuję.

Dwudziesty trzeci, dwudziesty czwarty dzień czerwcowy,
Noc Świętojańska, Dzień Przytulania, Imieninowy.
W tym pięknym splocie? - jeszcze Dzień Ojca wkomponowany
I obraz Świata - "młodego Świata" - dosyć zamglony.

Jestem dziś starszy - niż? - kiedyś?, kiedyś?! Ojciec mój był,
To lata "świetlne" mojego Życia i On ? - w nich - żył.
Pamięć Go widzi, Serce czuje, zaś w oczach? - łza,
Czas ciągle pędzi, kosmos wiruje, a ona? - trwa.

Wiem, że zostanie, odejść? - nie może , wspólny nasz los
I ten zza grobu, lecz jakże znany dla Serca - głos.
Pamieć go chwyta w swoje ramiona i obraz tka,
Od niepamiętnej mojej młodości - do dzisiaj - zna.

Świat dla odmiany, ciągle się zmienia i prze do przodu,
Chowając stare i rodząc nowe - bez oporu.
Tylko w człowieku pamięć zostaje, na całe Życie
I w nekrologu chowa nadzieję, że? - go wspomnicie.

Wspominam Ojca, wspominać będę, modlitwą swa,
To dzięki niemu, ja tutaj jestem i tak mnie zwą.
Na wodzie wianek z Twoim Imieniem, tam? - gdzie Prut mknie,
On chyba więcej, o Tobie, Dziadkach - ode mnie wie.

24.06.2012

poniedziałek, 9 lipca 2012

WSPÓLNA R A D O Ś Ć

Bywa, że płacz,  aż?! -  śmiechem drwi,
Przed sercem też zamyka drzwi
I wodzi nas po skalnym dnie,
W otwartych oczach i we śnie.


Więc dokąd trzeba? - żałość nieść?
Aby podjęła smutną pieśń.
Rozterka nam, nie wskaże drzwi,
Nie powie też - gdzie ona śpi.


Wylany płacz, przez gorzkie łzy,
To nie jest stół - karcianej gry.
Ironia drwi i kradnie czas,
Ten, który kiedyś mieszkał w nas.


Żałość zatacza - własny "krąg",
Na stronach Życia, oraz ksiąg.
Ona nas broni, przed tym złem,
Co go zamyka słowo - "wiem".


A gdy przyniesie  - słowo - "gdy?,
Jak wiatr co znosi ranne mgły.
Gdy usłyszymy również - "czy"?,
Mamy nadzieję -  wtedy? - "my"


Budować wspólny - razem Świat,
Nie zliczać nawet? - przykrych lat.
Gdyż wspólna radość naszych dni,
Nam się po nocach - pięknie śni śni.









poniedziałek, 2 lipca 2012

Z A K L Ę C I E

Masz chęć?, więc spróbuj w siebie "wejść",
W Świat -  który ma wiele "przejść".          
To Świat? - "skrojony" na Twój styl,
Z  różnych momentów, oraz chwil?.


To Świat? - gdzie Dusza władzę ma
I tam? -  się toczy się o nią - gra.      
Też w nim? - Twe Serce bije wciąż,
Jest też -  wygnany z Raju wąż.


To w nim? - muzyka Duszy  - gra,
Raz jazz, albo też na dwa pa.
W nim? - Twoja "intymność" - śni,
W radości -  aż? -  po gorzkie łzy.


To w nim? - czas liczy swoje dni,
Nad ranem - podkrada nasze sny.
To w nim - "komnaty" pamięć ma,
Choć też? - nie wszystkie hasła zna.


Gdy już? - odbędziesz "spacer" w nim,
To znacz, gdzie byłeś w miejscu złym.
By móc ominąć miejsca te,
Po których los nas wodzić chce.


Twój własny Świat, by Rajem był,
Gdyby Ci tak - starczyło sił,
Byś bronił go - przed każdym złem,
Wymów zaklęcie - po prostu - "chcę".
















































czwartek, 21 czerwca 2012

M Y Ś L I i DŁONIE

Są w słowach myśli, gdzieś schowane,
Których się dotknąć? - nie odważę.
Wzrok ich nie sięga, sen się droczy,
Czekam "wyroczni", aż je wskaże.


Szukać ich w miejscach? - gdzie "pomroczność"?,
Urządza swoje ciemne bale?!.
Chcą dopowiadać - moje żale?,
"Wyrocznia" szepcze;  nie wierz wcale.


To jest jaskinia "zgryzot" Świata,
Ma wielką siłę przyciągania.
Raz się odważysz - twoja wola?,
Dostaniesz "pręgierz" - powracania.


Jestem jak "skoczek" na powierzchni,
Choć pod nim głębia? - to nie tonie.
Wsparty na tafli gładkiej wody,
Tak ja na myślach? - "kładę" dłonie.


To one-  piszą moje słowa,
Więc mają jakby? -  "ruch" końcowy.
Nie ważne, ile ich przepłynie,
Przez umysł własnej, mojej - głowy.


Nie mając w rękach , żadnej "władzy",
Dajemy siebie ? - do otchłani.
Gubimy wolę, brniemy w niemoc,
A tam? - brak portu i przystani.


Mógłbym się parać w mym pisaniu,
Opisem tego co widzimy,
Lecz wnętrze ludzkie? - "dziwaczniejsze".
Nim wokół siebie? - Świat łudzimy.


Nie znając granic, możliwości,
Człowiek się boi swoich myśli.
Czasem je można spotkać w sobie,
Gdy sen upiorny  - nam się przyśni.









piątek, 15 czerwca 2012

CO BYM Z R O B I Ł?..

Nie wiedziałem, wiedziałem?! - nie wiedziałem,
Ale wiedzieć też nie chciałem? - chyba sam?!.
Czemu Dusza się smuci, gdy Kocha,
Czyżby bała otwarcia się - bram?


Ja się bałem, bałem się?! - ja się bałem,
Że ma bojaźń? , przezwycięży też i  mnie,
Że zabierze mą deskę ratunku,
Którą płynąć przez morze ja chcę.


Oddaliłem, wydałem?! - oddaliłem,
Wszystkie lęki, bojaźnie i też strach.
Nie myślałem, że może  wrócić?,
Wyrzucony na śmietnik raz łach.


Teraz wiem już ,już  na pewno?! - to już wiem,
To wszystko? - nie odeszło - wcale nie!
Jeszcze skorzej,bardziej ochoczo,
Weszło we mnie, bezdusznie - mnie ssie!..


Gdybym ja mógł, a mógłbym?! - gdybym  mógł ja,
Taką Duszę w kochaniu? - uchwycić ?!.
Co bym zrobił?!. Przytulił  mocno,
 Ale? - nie wiem, bałbym się?!  - udusić. 









sobota, 9 czerwca 2012

KIEDY M I Ł O Ś Ć PRZYCHODZI ?

Spójrz do góry  na Niebo - zrób mu ręką  znak,  
Może da Ci odpowiedź, byś wiedziała jak?,    
Jak obudzić swą Miłość, która w Sercu  śpi,   
Jak jej podać też rękę, by nie budzić sny.  


Czy by?, aby?, na pewno? -  pytania chcesz znać?,  
Może jeszcze za wcześnie, byś nie mogła spać.  
Jeśli uznasz, że trzeba, bo  Serce też chce,   
Zdaj się na jego wolę, ono zawsze  wie.   


Sny wymkną się nocą, zostaną na Niebie,    
Będą szukać gwiazdy, która jest dla Ciebie   
I zbierać marzenia , na łąkach nadziei,  
Które potem w całość, Twoja Miłość sklei.  


Usłyszysz melodię, którą Dusza śpiewa,  
Poczujesz tęsknotę , która ją zalewa..  
Wyobraźnia stworzy, pole do kochania, 
Ale nie zapomni? -  o bólach czekania.. 


Zacznie się przelewać, przez twe całe ciało 
Dokąd też nie trafi? - będzie jej za mało.  
Będzie budzić nocą w maglinie spocenia,
Nie żałować siły? - nawet do stracenia.  


Miłość to jak łąka, pokryta kwiatami,
Która tworzy spójność razem z motylami.
Lecz skoszona ? - więdnie razem z łodygami,
Odsłaniając kopce i gniazda z osami.









MOJE SPOJRZENIE? - od - D O Ł U

Choć mi się nie chce, ale? - "zechce",
Bo mnie to chcenie nisko łechce,
I bym się nawet tym nie dziwił,
Dopókim głowy swej nie schylił.


Ujrzałem w oczach swoich rzeczy,
Których "potrzeba? -  sobie przeczy.
Bo mając oczy niżej pasa,
Ujrzałem tudzież? - love`lasa.


Nie będę z góry opisywał
I na niuansach zatrzymywał.
Wszak to dwa "światy", dwa spojrzenia,
A jeden "orzech" do zgryzienia.


Ma w sobie człowiek? - rzeczy - różne,
Owalne, szersze  i podłużne.
Dziwne złączenia, twarde kości
I dużą dupę, co się "mości".


Każda rzecz niby?, jest potrzebna,
Ale jak chora? - to już - wredna.
Czasem w dwójnasób swoje czyni,
Lecz raczej częściej? - się leniwi.


Jest jedna głowa? - dwie - półkule,
Nie myśl?, że wszystko "myślą" - czule.
Każda jest inna, co do tego,
We dwie zaś zrobią? -  z nas - "głupiego".


Mając zaś jedną? - odmóżdżoną,
Dobrym olejem - napełnioną.
Znikły by z głowy? - "dylematy",
Człowiek by zawsze? - był "kumaty"


Dwie dziurki w nosie, palce u nóg?
I tyle włosów, co siana stóg.
Są dwa pośladki, a tu? -  ten kram,
Nie dość, że nie dość? - to jeszcze sam.


Znowu się schylam - mam dwa oka,
Patrzą przez 3D, niczym sroka.
Widza podwójnie? - ależ skąd,
Tu anatomii?! - jest straszny błąd..


Mam swą teorię - swoje tezy,
Które wracają do genezy.
Że homo sapiens - cud natury,
 Na pewne rzeczy? patrzy z "góry". 









czwartek, 7 czerwca 2012

MOJA M Ł O D O Ś Ć i ŻABY

Przyznam się szczerze - raz - byłem młody,
Do dziś rozgryzam, tego powody.
Z moich wyliczeń? - wychodzi jedno,
Że raz nim byłem i to jest? - " pewno".


Komuś innemu? - wyszło inaczej?,
Niech mi nie wkurza - Duszy "kozaczej".
Bo gotów jestem? - nie zdzierżyć tego,
Może być przykre?, także dla niego.


Cóż można zrobić z jedną młodością?,
Zakochać - umrzeć, zranić miłością?.
Do tego jeszcze czas się wciąż plątał
I gdzie bym nie był? - zawsze podglądał.


Co z tego wyszło? - byłem nieśmiały,
O czym też żaby? -  wciąż  rechotały.
Do stawu blisko - więc je słyszałem,
Taką opinię do Serca brałem.


Do dziś zostało? - moje gdybanie,
Czy była Miłość?, czy też kochanie.
Cokolwiek było?- było nieśmiałe
I zostawiło? -  mi wielką " Chałę".


Gdybym to wiedział? - co dzisiaj wiem,
Że najpierw kromka, a później - dżem!.
A ja ? - bez chleba i zawsze głodny
I jak tu człowiek? - miał być? - "rozmowny".


Dzisiaj siwizna - nerwy  pod skórą,
Gotowe zająć się każdą burą.
Tylko te oczy  - ciągle - "ciekawe", 
Że tam powrócę i "coś"? -  poprawię


Gdyby tak były? - przynajmniej? - dwie,
To Bóg mi świadkiem! -  i kto to wie?!.
A mając jedną? - jeszcze ją schrzanię?,
To jakie dzisiaj miałbym "pytanie"??