czwartek, 7 czerwca 2012

MOJA M Ł O D O Ś Ć i ŻABY

Przyznam się szczerze - raz - byłem młody,
Do dziś rozgryzam, tego powody.
Z moich wyliczeń? - wychodzi jedno,
Że raz nim byłem i to jest? - " pewno".


Komuś innemu? - wyszło inaczej?,
Niech mi nie wkurza - Duszy "kozaczej".
Bo gotów jestem? - nie zdzierżyć tego,
Może być przykre?, także dla niego.


Cóż można zrobić z jedną młodością?,
Zakochać - umrzeć, zranić miłością?.
Do tego jeszcze czas się wciąż plątał
I gdzie bym nie był? - zawsze podglądał.


Co z tego wyszło? - byłem nieśmiały,
O czym też żaby? -  wciąż  rechotały.
Do stawu blisko - więc je słyszałem,
Taką opinię do Serca brałem.


Do dziś zostało? - moje gdybanie,
Czy była Miłość?, czy też kochanie.
Cokolwiek było?- było nieśmiałe
I zostawiło? -  mi wielką " Chałę".


Gdybym to wiedział? - co dzisiaj wiem,
Że najpierw kromka, a później - dżem!.
A ja ? - bez chleba i zawsze głodny
I jak tu człowiek? - miał być? - "rozmowny".


Dzisiaj siwizna - nerwy  pod skórą,
Gotowe zająć się każdą burą.
Tylko te oczy  - ciągle - "ciekawe", 
Że tam powrócę i "coś"? -  poprawię


Gdyby tak były? - przynajmniej? - dwie,
To Bóg mi świadkiem! -  i kto to wie?!.
A mając jedną? - jeszcze ją schrzanię?,
To jakie dzisiaj miałbym "pytanie"??





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz