środa, 14 grudnia 2011

C Z E M U S E R C E ...?

Czemu Serce me ciągle się boi,
Czemu cicho za drzwiami, wciąż stoi?.
Boi ręki się podnieść? - zapukać?,
Czyżby samo się chciało - oszukać?.


Już mi nieraz szeptało? - że kocha,
Jest Kopciuszkiem, co dręczy? - macocha.
Już ma dosyć tęsknoty i żalu,
I chciałoby zatańczyć, na balu.


Jest wszak przecież - ta jedna - jedyna,
Miła Serc i Duszy - Dziewczyna..
Lecz nie chciałbym jej zdradzić - imienia,
Gdyż się zrodzą? - kolące wspomnienia.


Jej poświata na sennych  marzeniach,
Jest  myślowym obrazem - spełnieniach.
W rannej jaźni, jej posmak zostaje,
Dech, uczucie, lecz? - Serce się kraje.


Czemu "czucie", się z czasem związało?,
Czyżby samo pozostać  się -  bało?.
I tym lękiem się skarży od rana,
Że ta chwila. wciąż, nie jest gotowa.


Dziś? - znów Serce me stoi za drzwiami,
Jest strwożone z zimnymi - rękami.
Bojaźń większa - wypieki na twarzy,
A miłość? - kocha, miłuje i parzy!!.

wtorek, 13 grudnia 2011

I L E K R O Ć MYŚLĘ

Ilekroć myślę w? - "odrętwieniu",
O mojej Duszy i Sumieniu,
Zawsze dochodzę do pytania:
"Dlaczego mamy różne - zdania"?.


Moje myślenie? - nic nie czuje,
Tylko? - "drętwo" - analizuje.
Wszystko: za, przeciw - okolice,
Także porażki i zdobycze.


Z drugiej zaś strony? - "coś" mnie boli,
To Serce bije, oraz koli.
To tylko "organ", mego ciała,
Czyżby się Dusza - bólu bała?.


Sumienie przecież? - serca nie ma,
Jest czulsze raczej na? - westchnienia,
Lecz tutaj Dusza, nad nim - górą,
Gdy się "zaciągnie", ciemną chmurą.


Dusza? - się "trzyma", mego ciała,
Sama? - nie sama?. Go? - "wybrała".
Nalegam!. Bądźcie zgodne sobie,
Wszak? -  "wszystko", w jednej jest osobie.


Był czas spokoju - czas ugody,
Póki? - nie doszło - do przeszkody.
Gdy miłość "weszła" w moje ciało,
Znowu się wszystko? - "rozsypało".

niedziela, 4 grudnia 2011

W O L N O Ś Ć i PIRENEJE

Zwykle się wszystko tak zaczyna.
Jedno spojrzenie - jeden gest,
Później się budzisz z odrętwienia,
Jesteś samotny? - niczym? -pies.


Wychodzisz z domu, na ulice,
Zabierasz z sobą smycz i psa,
A na dodatek worek śmieci,
Ktoś ci do ręki - jeszcze pcha.


Tak z psem związany jesteś smyczą,
On cię pod każdy ciągnie krzak,
A ty? - w milczeniu się zapierasz,
W pamięci slogan - "Wolny Świat".


Można by jechać w Pireneje,
Można by poznać? - Czarny Ląd,
Aby gdzieś zaznać tej swobody,
Choćby daleko nawet stąd.


Zobaczył kota - psia ochota,
Aby go żywcem  teraz "mieć".
Ty z drugiej strony, mąż swej żony,
Jesteś dla niego? - niby "cieć."


Nagłe szarpnięcie. i? - podcięcie,
Można by sobie, dużo? -  chcieć.
Ty na ulicy - już bez smyczy,
Leżysz na płasko - niczym śledź.


A na ulicy? - gapie  dzicy,
Wydają własny o tym sąd.
Śmieją się głośno - zbierasz czapkę,
Idziesz  ulicą - wzdłuż -  pod prąd.


Otwiera żona - jest wkurzona,
Jesteś ty sam? - a gdzież jest pies?
Mówisz  skulony i zmartwiony,
No wiesz?! Porwał go chyba? - bies.


Żona ci trzaska drzwi przed nosem:
Szukaj i znajdź! Miej nadzieję,
Ubierz się lepiej. Jak nie znajdziesz?,
To lepiej idź? - w Pireneje.


Myślimy wszyscy?? - co zrobiłeś??
Znalazłeś psa  -  i? - wróciłeś?!.
A "Wolność"? -nam się ciągle marzy,
Nosimy ją na swej  na twarzy.

jankosmar: N I E D Z I E L N Y Ś W I T

jankosmar: N I E D Z I E L N Y Ś W I T

N I E D Z I E L N Y Ś W I T

Grudniowy dzień - poranny świt,
Trwa walka jeszcze cieni.
To mleczna mgła z uporem trwa,
Na koniec swej jesieni.


Niedziela dziś, ociera łzy,
A przed nią jest dzień cały.
Już dzwonów głos przenika mgłę
I dźwięk ich jest też biały.


Miasto wciąż śpi, nie widać nic,
Warkot się aut wzbiera.
Mimo,że mgła, że mrok wciąż trwa,
Pomału się otwiera.


Nikła poświata w oknie tkwi,
Do wewnątrz  też  przenika,
A szary mrok, co więził blok,
Powoli już zanika.


Tylko zegar  bez wytchnienia,
Z uporem kręci czasem.
Dziś? -  nie dzwoni, cicho tyka,
Nie budzi swym hałasem.


Opadnie mgła i przejrzy Świat,
Słoneczkiem  dookoła.
Niedzielny dzień , spokojny dzień,
A Życie?! - znów nas woła!.


I tylko ja w zmarszczonych brwiach,
Za szybą zostawiony,
Stoję z tęsknotą młodych lat,
Nie całkiem rozbawiony.

sobota, 3 grudnia 2011

CÓŻ TO JEST M I Ł O Ś Ć?

Cóż to jest miłość??. - Też pytanie?!
Wszak niestosowne  jest to zdanie.
Miłość??  No..Własnie?!. Jest i basta,
Jak żur z ziemniakiem i omasta.


Przecież nie widać, ani? - nie czuć,
A mówią wszyscy: - że ją trza " kuć"?!.
Czy to jest koń?,  a może -  koza?,
Coś ma wspólnego do powroza?.


Że w niej jest siła?!. Dyrdymały,
Że w niej schowany jest Świat cały?,
Że gwiazdy?, Niebo?, Księżyc, chmury?,
Że patrzeć trzeba wciąż do góry?!.


Kwiaty?,bon tony,  kotyliony,
Wzrok załzawiony, rozmarzony,
Głębokie wdechy i wydechy,
Wzywanie Nieba do pociechy?.


Potrzebne serce? -  nie  żołądek?,
Że myśli "kosi"? - nieporządek?.
Tęsknota nie śpi -  śni po nocach,
A żądze szepczą o owocach?.


Poeci strzępią swe języki,
Aby ją wplątać w różne triki.
Świecą zorzami, patrzą w oczy,
Wkładają język w nią - proroczy.


Aby  za chwilę  - dla zwyczaju,
Wielbić przyrodą  zawsze w maju.
A kiedy przyjdzie sroga Zima,
Ona się ciepłem swoim trzyma.


Nie straszne dla niej są przeszkody,
Sumiaste wąsy - bakobrody.
Wszak przecież ciało wygolone,
Jest takich przeszkód - pozbawione.


Miłość  miłości? -  też  nierówna,
Gdyż z niejednego wzlata gumna.
Jedna powolna i kochliwa,
Druga na słońce się porywa.


Jak Ziemia - Ziemią , są wiraże,
Że miłość wdaje się w mariaże.
I wtedy? - "wiąże" się zagadka,
Czy będzie "słodkość"? - czy też wpadka.?.


Zawieszam swoje rozmyślania
I stawiam tezę - bez wahania.
Gdy miłość kocha i miłuje,
Niczym się innym ? - nie przejmuje.


Gdy się zakocham? - dam jej pole,
Na swoje "czucie" i swawole.
Zachowam jednak swe "spojrzenie",
Na swoją "godność", oraz mienie.

R O Z E D R G A N E SERCE

Rozedrgane serce w rękach  drży,
Drętwieją dłonie -  szlochają  łzy,
Na  boku stoją ścieśnione sny,
Przyczynkiem tego? - jak zwykle - Ty.


Kiedyż się skończą rozdarte dni,
Smutkiem nakryte" zwiotczałe" sny.
Pytanie krzyczy?! -  a za nim sto!,
"Samo słuchanie, przyciąga zło".


Jakiż jet związek, między mą wolą,
Mymi myślami? - co mnie niewolą?
A może nie chcą? - w swojej wygodzie,
Z oślim uporem stojąc  na drodze?.


W czytaniu  myśli, snuciu refleksji
Drętwota szuka swoich koneksji.
Dusza i myśli w wiecznej niezgodzie,
Zderzenie statków, na wielkiej wodzie.


Czy to są wnioski?. Nie - dywagacje,
Nie powiem myślom? - że rezygnacje.
Ale niekiedy coś się kołacze,
Powiem - nie powiem, jeszcze zobaczę.


Jesteś jak posąg w sztuce na scenie,
Stwarzając pozór oraz znaczenie.
Sufler spogląda, lecz nic nie mówi,
Posąg nie patrzy, lecz sobą mówi.


Moje odczucie? - jest rozedrgane,
Ma swą świadomość?! Było kochane??.
A może tylko twór wyobraźni,
Tworzył podstępnie swe miejsce kaźni..


Jak wytłumaczę sam się przed sobą,
Żem posąg tworzył skrycie przed Tobą?.
Miał służyć mojej mdłej wyobraźni,
Zakryć mój snobizm mianem przyjaźni?.


Szukam przyczyny /bez swojej winy/,
Nie! Nie dam rady!. Prostackie kpiny.
Ego się zali?.. Lecz Dusza czuję,
Że wina mylnie - kroki kieruje.


Jak znaleźć słowa, które pasują,
Które opiszą wszystko - co czują.
Dadzą odpowiedź Sercu i Duszy,
Że myśl  kąśliwa? - "wartość" im -  kruszy.


Ogląda siebie - w krzywym zwierciadle,
Sama przesuwa nóż po swym gardle,
.By później stwierdzić: Tak być musiało,
Wiem. Jej lęku nigdy? - nie było mało.


Czy pisać można?.Tak, Lecz to boli,
Kiedy dać trzeba - ocenę woli
I to swej własnej, wszak szanowanej,
Gdybym się uparł? - nawet kochanej,


Cóż moje myśli - mają do sprawy,
Ze mój organizm jest rozedrgany?
One stwarzając myślowe ramy,
Malują obraz - ten? - co kochamy.


Są krnąbrne, szybkie - czasem złośliwe,
I dla miłości? - nielitościwe.
Żali się  cicho: - "nieuczesane",
Dlatego serce - mam rozedrgane.















piątek, 2 grudnia 2011

M U S I M Y się Z R O Z U M I E Ć

Zdyszany czas" - przystaje,
Pomaga spleść ramiona
I szepcze z namiętnością:
"To chwila - upragniona".


Świat wokół się "zamyka",
A w oczach płona zorze,
W kącikach łza się iskrzy,
Choć wcześniej? - była słona.


Ta chwila "wsiąka" w Duszę,
Zastyga z upojenia,
Odsuwa krnąbrność myśli
I żąda ? - wyciszenia.


Niebiański pocałunek,
Z zapachem płatków róży,
To rozkosz wyobraźni,
W miłości sercu służy.


W błogości i uśpieniu,
Przytulam swoje usta.
Zamykam wszystkie miejsca,
Skąd wiała zimna pustka.




Gdzieś z boku? - głos, szturchnięcie:
"To nie czas na marzenia"!.
Nie mamy wiele czasu,
A tyle do zrobienia?!.


Dobrze, że takie chwile,
Czasem nam "Czas" - daruje.
Możemy poznać myślą,
Co nasza Dusza - czuje.


Przychodzą i odchodzą,
Marzenia? - niczym zjawy.
Tak w jednym, jak i w drugim,
Dla "Czasy" - to są - strawy.


Musimy się zrozumieć
I siebie - oraz jego.
Dopóki tu jesteśmy,
On dla nas - my? -  dla niego.







niedziela, 27 listopada 2011

N I E P O K Ó J

Dojrzałem dzisiaj oczu muśnięcie,
Tak delikatne, jakby? - zaklęcie.
Spojrzałem w oczy, obraz? - uroczy,
Serce zdrętwiało i? -oniemiało.


Piękno wejrzenia, już urzekło mnie,
Me są podobne!. Dobrze to?, czy -  źle?.
Spojrzą raz jeszcze? -ja? -  zakocham się..
Czy przed swym sercem? - sam obronię się!?


Dziewczyno miła  - Jakaś? -  wspaniała!,
Serce dodaje - "wręcz  doskonała"!.
Jeżeli kochać? - ktoś się odważy?!,
Jeżeli?.Jeże.? - można by marzyć?!.


Tak delikatna - jak lilia wodna,
Do tego jeszcze? - skromna, pogodna..
Milutki uśmiech, na pięknej  twarzy,
A to mej Duszy? - tylko się marzy..


Jaka  cudowna, miła, kochana.,
Ale uczucia? - strona? - nieznana?.
Jesteś zagadką? - jak kwiat paproci,
Bo nie wiem której? - rozkwitniesz nocy.


Ja? - mógłbym czekać w mym utęsknieniu,
Zaświeć iskierkę w Twoim spojrzeniu.
Daj mi też chwilę - cichej? -  nadziei,
Niech moje serce? - tremę ośmieli.


Marzenie Duszy? - chciałbym zrozumieć
I pomóc jej w tym?- chciałbym też umieć!?,
Nie wiem, czy wszystko? - napisać umiem,
Lecz jestem pewien - sercem zrozumiem.


Nie wiem jak trudne, to? - co napiszę,
Patrzę oczami? - a Duszą słyszę!.
Przez pustą  przestrzeń i mroczą ciszę,
Dźwięki miłości, ja? - ciągle? - słyszę.


Tak jakby odgłos dzwonka leśnego,
Przebijał poszum - lasu całego.
A ponad łąką, poranną rosą,
Organy grały - muzykę niosąc.


Przepiękna chwila!. Poznać uczucie,
Czyżby budziło? - ponowne Życie?.,
Czuję? - jak Dusza? - robi się miękka,
Miłość na kwiatach - pośrodku? - klęka.


Serce to czuje!. Tym mocniej bije
I się przed nikim, z tego nie kryje.
W oku się " łezka" kreci -  malutka,
Taka wilgotna, taka? - cieplutka.


Zaś myśli?, nawet? -  te? - rozwichrzone,
Jęły układać? - się w jedną stronę.
I  nie jest dla nich? -  ważne - dzień?, czy noc,
Czuję, jak rośnie? -  też?, uczucia moc!.


Jak się? -  rozlewa,  na moje ciało,
Dla niego jednak? - ciągle? - za mało.
Wciąż w uszach dźwięczy - melodia znana,
Cichutka, słodka - jakże? - kochana.


"Jestem? -  Miłością - Twoją - kochany,
Przyszłam do Ciebie? - wraz z mlekiem mamy.
Byłam przy tobie ? - przez wszystkie lata,
Pozwól się udać? -  na "Górę" Świata,
Bym mogła widzieć? - wszystko od góry,
Rozwiać nad Tobą? - też czarne chmury.
Chcę by Ci Słońce? - jasno  świeciło,
Razem ze szczęściem? - przy Tobie było.
Dla Ciebie? - wszystkie!  - wytężę siły,
Chcę tylko abyś? - był dla mnie miły."


I teraz właśnie? - tak to się stało,
Świat się poruszył - jakby "jaśniało"?.
Blaski zakryły? - wszystkie me cienie,
Iskrzą "brylantem" - zwykłe kamienie.


Czuję? - jak "ciepłe"?-  Dusza ma dłonie,
Ze mógłbym  latać? - po Nieboskłonie.
Tu mnie za rękaw, łapie? - rozwaga,
Tak nie pasuje - gdzie Twa ? - powaga?!.


Spojrzałem wokół? - Jej już nie było,
Wracała  szarość - czyż mi się śniło?.
Śmiać się?,  czy płakać?. Dać sobie spokój,
Wszak by tak trzeba..Lecz? ten? - niepokój?..












sobota, 26 listopada 2011

CZAS R E F L E K S J I

Nadszedł czas refleksji i zadumy smutnej,
Przyjrzeć się Miłości - dziwnej?, bałamutnej.
Ilekroć ją czuje, gdzieś w sercu? - głęboko,
Gdzie myśl tylko może - a nie sięga oko.


Czuję, że ten "promień" - mój przewodnik Ducha,
Jakiś jest "zaćmiony", żarem już nie bucha.
Tak jak "czarna dziura", gdzieś? - daleko w Niebie,
Wszystko co jest wokół? - ona wciąga w siebie..


Choćby nawet Słońce, blaskiem się - broniło?,
Ono? - też tam zniknie, jakby? - go nie było.
Zebrane uczucia - z "orbity" Miłości,
Zostały wrzucone? -  w" głębiny"  nicości.


Nicość ją poraża: - lęk, obawa, trwoga,
Jedyny ratunek? - to "Opatrzność Boga".
Zatrważa mnie jedno: - Jak z blasku miłości?,
Można się tak? - "zapaść", w otchłanie ciemności.


Rozpadła się Miłość, w środku mojej Duszy,
A otchłań i ciemność? - wciąga ją i kusi.
Wszystko? - co dokoła, wręcz blaski zatraca,
A ja Miłość wołam!: Poczekaj!, Zawracaj!.


Nie odchodź ode mnie - wszak ty? - moja byłaś,
Pozostań w mej Duszy! - wszak się nie spełniłaś.
Wiem, że w mojej Duszy? - byłaś "rozgoszczona",
Teraz? -  chcesz ją rzucić? - głęboko zraniona?.


Pozostań w pobliżu, wspomóż Duszy męki,
Gdyż Demony czasu - chcą waszej rozłąki.
Gdy więc Ty odejdziesz? - i sama zostanie?,
Podda się zraniona i w sidła ich - wpadnie.


A Ty? - gdzieś samotna? -  będziesz błądzić?, wołać?,
Nikt Cię nie usłyszy w ciemności - tej ciszy.
Może? - kiedyś razem?, pójdziecie w Zaświaty,
By na "Rajskich Łąkach" - zbierać wonne kwiaty.


Bóg Was wynagrodzi za trudy , cierpienia,
Za to co nie było? - tutaj do spełnienia.
Miłość jest wraz z Duszą, przez Boga stworzona,
Kiedy jedna cierpi? - druga jest  - zraniona.


Gdybyście się w różne, tak rozeszły strony?,
Nie miałbym nadziei? - że będę ? -zbawiony.
Będę Was namawiał, na zgodę - na Ziemi,
I wierzył, że miłość? -  tu się "ukorzeni". 

sobota, 19 listopada 2011

TAK Ż Y J Ę...

Pisanie swoje topię w miłości albo snach,
Nie lubię mieszać słowem w wojennych jakichś grach.
A o tym? - co napiszę - "magiczność" sama gra,
Zna więcej niewiadomych, niż cała Armia ma.


Niuanse i akcenty, przykładam tu i tam
Jak taktyk swoje wojsko z zapleczem cały kram.
Nie daję ja rozkazów, lecz słucham Duszy swej,
Nie żądam: hasło-odzew, gdy powie do mnie  - hej!.


Wysyłam miłość w gwiazdy, w mgławice mlecznych słów,
Wygładzam tęskne drogi, gdy wojsko kopie rów.
Podpieram tęczą Niebo, ze Słońcem w berka gram,
Przenikam - a tu wojsko? -pilnuje swoich bram.


Na wietrze białe żagle, rozpinam wierszem słów,
Zaś wojsko pod hełmami pilnuje swoich głów.
Zapalam i rozjaśniam niebiański neon gwiazd,
Zaś wojsko dla ochrony, wygasza światła miast.


Ja? - dumnie kroczę w blasku a za mną armia słów,
I słyszę gdzieś z oddali:- Stój!. Padnij!. Powstań! znów.
Na skrzydłach swojej Duszy rozpinam światła zórz,
Zaś wojsko kroczy środkiem,gdzie błoto i gdzie kurz.


Tak żyję w swoim Świecie i radość z tego mam,
A zło? - które spotykam, naprawić mogę? - sam.

niedziela, 13 listopada 2011

"E G O "

Że Życie - ciężkie "sowicie", to żadne przecież odkrycie,
Dobrze jest, że sen istnieje, gdyż? - po nim - jakby nam "lżeje".


Sen nam zaciera zmartwienia,
Zmienia też? -  "pole" widzenia
I perspektywę przed nami,
No właśnie - żeśmy nie sami.


Gdyż Świat? - to mrowie ludzkości,
A każdy Życie swe "mości"
I swoim "Ego" - go mierzy,
Ma Duszę, która też wierzy.


Puszczony bąk - się obraca,
Chwiejąc się? - kończy, przewraca.
Wcześniej nadzieją "podpiera"
I z lękiem w wieczność - spoziera.


Przychodzi czasem pytanie?:
Na swoje miejsce i stanie,
Dlaczego? - Ja tu i teraz,
Mam Życia twarz, oraz "wyraz".


Każdy ma swoje wspomnienia
I w myślach - losu "spełnienia".
Przynosi łzom to ulżenie,
Nawet? - gdy zginie - marzenie.


Stajemy "twarzą" do Życia,
W otwartych oczach? - źrenica,
Śledzi - co wokół się dzieje,
Raz płacze, to znów się śmieje.


Czy też pod Bytem - "zapadnia",
Swoje po fakcie "odgadnia"?.
By ulec wręcz "modulacji:",
Śląc Byt? - do reinkarnacji?.


A może się nie przejmuje
I swój "mechanizm"? - blokuje,
Śląc w zatracenie -to - "Ego",
I szuka sobie? - innego?.


Tu kończę swą dywagację, gdyż muszę spożyć? - kolację,
Sam jestem bardzo ciekawy? -  stosunek "Ego"? - do kawy.















P U S T K A i N I E M O C..

Czym jest bezsilność?: Resztką niemocy,
Szukaniem cienia pochmurnej nocy?.
Wmawianie sobie, że się "odmieni?,
Niesiane ziarno - ugór zapleni?.


Pustka i niemoc - dwa puste słowa,
Na których korzeń zapuszcza dola.
Na zimnej skale, wiatrem gładzonej,
"Wyschniętej" chęci - słońcem spalonej.


Jedno pragnienie? - dwie różne strawy,
Jakby Świat nie chciał, być naprawiany. 
Jakby się pustką "zachłysnął" cały,
A za nią jeszcze, złe myśli stały.


Pesymizm Ducha, pesymizm chęci,
Gubienie woli ze swej pamięci.
Kasacja myśli wraz z  tkaniem - zła,
Oświeci pustkę i radość jej da?.


To narzekanie , to nic innego,
Jak stosowanie? - prawa Kalego.
Rozmiarem pustka, przerasta "ego",
Tyle w temacie ja mam do tego.


Zalecam jednak ostrożność wielką,
Aby swą pustkę? - nie grzać rozterką.
Gdyż z połączenia? -wyjdzie?! - co wyjdzie?
Cóż?. Kiedy wyjdzie, to i ? - też przyjdzie.


A wtedy będzie? - brak tłumaczenia,
Przed górą roszczeń i zniewolenia.
"Ego"? - się zgubi w swym zatraceniu,
Strach będzie myśleć o swym? -"myśleniu".





piątek, 11 listopada 2011

W P A T R Z O N Y w W O D Ę?... Stoję..

Ileż moich nadziei? -  "przewiał" nad rzeką wiatr,
Ileż "stawianych" kabał? - nie wyszło, z braku kart.
Stojąc  nad brzegiem rzeki -" widzę" w niej Twoją twarz,
A wokół niej? - "nadzieje", które? - na pewno znasz.


Czemu ich tyle miałem" - sam nie wiem, nawet skąd?,
Mój wzrok "mętnieje" w wodzie - znosi je z sobą - prąd.
Te? - które"cięższe" były? - od bólu i od snów,
Wiatr gubił, topił w rzece - pomimo moich słów.


Zaś  lżejsze? - stały w rzędzie, gdzie widniał? - drugi brzeg,
Ja tutaj - one w dali, a środku? - rzeki bieg.
Wołały!! i błagały..,bym zabrał stamtąd je,
Wiedziałem, że i miłość, też tego - bardzo chce.


A woda? - wciąż przepływa, wraz z czasem schodzi  w dół,
Zakrywa twarz włosami - to dzieli ją na "pół",
Lecz oczy? - ciągle patrzą - obrazem Mony Lis.
Patrz!! Proszę?..- A zobaczysz? - ile jest w moich? -  blizn.


Ktoś powie o miłości? - że piękna, niczym" kwiat",
Uczucie, które daje? - "obdarza"? - cały Świat.
Że noce, sny i gwiazdy - "splatają" szczęściem los,
A ranek, dzień i słońce -" oddaje" jej swój głos.


Po prawdzie? - jest to prawda, lecz tutaj? - w miejscu tym?,
Nie mogę "zgłębić" tego - dosięgnąć wzrokiem swym.
W głębinach chłodnej wody? - jak "podgrzać"? - serca dwa,
Nadzieja rozproszona - a tylko? - "miraż" trwa.


Wpatrzony w wodę - stoję.. Jakże to może być?,
Że miłość? - "czuję bólem"  i muszę  z nim? - też żyć?!.
Wtem czuję?, ktoś mnie ciągnie?! - Nadziejo!? - ach to ty!,
Ostatnia?!. Tak ostatnia -  będziemy chyba? - szli...

MA T Ę S K N O T A i M A R Z E N I E

Gdybym "zebrał"? - to - com widział?,
To przygniotło by mnie  - tak,
Że? - ktokolwiek, by mnie szukał,
Nie wiem? - czy by znalazł? - znak.


Gdybym "zebrał"? - myśli moje
I "usypał"? - górę z nich,
Szczyt by sięgał, aż do Nieba,
Z samych "dobrych" - a nie "złych".


Gdybym? - ze snów, utkał "siatkę"?,
Pokryłaby? - cały - Świat.
Słońce by świeciło? - w "kratkę",
Księżyc zaś by? - do niej wpadł.


Lecz miłości? - bym nie ruszał,
By nie zrobić? - "krzywdy" jej,
Gdyż co kocha i miłuje?,
Jest własnością - Duszy mej.


Każde "drgnienie" - serca mego,
Każda gorzka w oku - łza,
Dla "miłości" i "kochania",
Wartość? - "złota" w sobie ma.


Ma" tęsknota"  i  "marzenie",
Sieją rosę w płatkach róż.
Dla "miłości" z nich usypią,
Naszą "drogę" - aż - do zórz.


Czasem z "Czasem, są problemy,
Przyznam szczerze - też je mam,
Zapatrzony on przed siebie,
Mleczną drogą - "biega" sam.


Ustawiłem mu na drodze, 
Z mej "miłości"? - wielki "mur".
Będzie szukał? - lecz nie znajdzie,
Żadnych szczelin, ani dziur.


Też -  zaproszę  do niej - Twoją,
Będę chronił? - z całych sił!.
Nie dopuszczę do niej - Czasu,
Choćby? - Piekłem, nawet był.