Rozedrgane serce w rękach drży,
Drętwieją dłonie - szlochają łzy,
Na boku stoją ścieśnione sny,
Przyczynkiem tego? - jak zwykle - Ty.
Kiedyż się skończą rozdarte dni,
Smutkiem nakryte" zwiotczałe" sny.
Pytanie krzyczy?! - a za nim sto!,
"Samo słuchanie, przyciąga zło".
Jakiż jet związek, między mą wolą,
Mymi myślami? - co mnie niewolą?
A może nie chcą? - w swojej wygodzie,
Z oślim uporem stojąc na drodze?.
W czytaniu myśli, snuciu refleksji
Drętwota szuka swoich koneksji.
Dusza i myśli w wiecznej niezgodzie,
Zderzenie statków, na wielkiej wodzie.
Czy to są wnioski?. Nie - dywagacje,
Nie powiem myślom? - że rezygnacje.
Ale niekiedy coś się kołacze,
Powiem - nie powiem, jeszcze zobaczę.
Jesteś jak posąg w sztuce na scenie,
Stwarzając pozór oraz znaczenie.
Sufler spogląda, lecz nic nie mówi,
Posąg nie patrzy, lecz sobą mówi.
Moje odczucie? - jest rozedrgane,
Ma swą świadomość?! Było kochane??.
A może tylko twór wyobraźni,
Tworzył podstępnie swe miejsce kaźni..
Jak wytłumaczę sam się przed sobą,
Żem posąg tworzył skrycie przed Tobą?.
Miał służyć mojej mdłej wyobraźni,
Zakryć mój snobizm mianem przyjaźni?.
Szukam przyczyny /bez swojej winy/,
Nie! Nie dam rady!. Prostackie kpiny.
Ego się zali?.. Lecz Dusza czuję,
Że wina mylnie - kroki kieruje.
Jak znaleźć słowa, które pasują,
Które opiszą wszystko - co czują.
Dadzą odpowiedź Sercu i Duszy,
Że myśl kąśliwa? - "wartość" im - kruszy.
Ogląda siebie - w krzywym zwierciadle,
Sama przesuwa nóż po swym gardle,
.By później stwierdzić: Tak być musiało,
Wiem. Jej lęku nigdy? - nie było mało.
Czy pisać można?.Tak, Lecz to boli,
Kiedy dać trzeba - ocenę woli
I to swej własnej, wszak szanowanej,
Gdybym się uparł? - nawet kochanej,
Cóż moje myśli - mają do sprawy,
Ze mój organizm jest rozedrgany?
One stwarzając myślowe ramy,
Malują obraz - ten? - co kochamy.
Są krnąbrne, szybkie - czasem złośliwe,
I dla miłości? - nielitościwe.
Żali się cicho: - "nieuczesane",
Dlatego serce - mam rozedrgane.
Drętwieją dłonie - szlochają łzy,
Na boku stoją ścieśnione sny,
Przyczynkiem tego? - jak zwykle - Ty.
Kiedyż się skończą rozdarte dni,
Smutkiem nakryte" zwiotczałe" sny.
Pytanie krzyczy?! - a za nim sto!,
"Samo słuchanie, przyciąga zło".
Jakiż jet związek, między mą wolą,
Mymi myślami? - co mnie niewolą?
A może nie chcą? - w swojej wygodzie,
Z oślim uporem stojąc na drodze?.
W czytaniu myśli, snuciu refleksji
Drętwota szuka swoich koneksji.
Dusza i myśli w wiecznej niezgodzie,
Zderzenie statków, na wielkiej wodzie.
Czy to są wnioski?. Nie - dywagacje,
Nie powiem myślom? - że rezygnacje.
Ale niekiedy coś się kołacze,
Powiem - nie powiem, jeszcze zobaczę.
Jesteś jak posąg w sztuce na scenie,
Stwarzając pozór oraz znaczenie.
Sufler spogląda, lecz nic nie mówi,
Posąg nie patrzy, lecz sobą mówi.
Moje odczucie? - jest rozedrgane,
Ma swą świadomość?! Było kochane??.
A może tylko twór wyobraźni,
Tworzył podstępnie swe miejsce kaźni..
Jak wytłumaczę sam się przed sobą,
Żem posąg tworzył skrycie przed Tobą?.
Miał służyć mojej mdłej wyobraźni,
Zakryć mój snobizm mianem przyjaźni?.
Szukam przyczyny /bez swojej winy/,
Nie! Nie dam rady!. Prostackie kpiny.
Ego się zali?.. Lecz Dusza czuję,
Że wina mylnie - kroki kieruje.
Jak znaleźć słowa, które pasują,
Które opiszą wszystko - co czują.
Dadzą odpowiedź Sercu i Duszy,
Że myśl kąśliwa? - "wartość" im - kruszy.
Ogląda siebie - w krzywym zwierciadle,
Sama przesuwa nóż po swym gardle,
.By później stwierdzić: Tak być musiało,
Wiem. Jej lęku nigdy? - nie było mało.
Czy pisać można?.Tak, Lecz to boli,
Kiedy dać trzeba - ocenę woli
I to swej własnej, wszak szanowanej,
Gdybym się uparł? - nawet kochanej,
Cóż moje myśli - mają do sprawy,
Ze mój organizm jest rozedrgany?
One stwarzając myślowe ramy,
Malują obraz - ten? - co kochamy.
Są krnąbrne, szybkie - czasem złośliwe,
I dla miłości? - nielitościwe.
Żali się cicho: - "nieuczesane",
Dlatego serce - mam rozedrgane.