Uplatam warkocz z "mojej" miłości.
Twojej zabrakło - więc dla równości,
Dodałem więcej swojej czułości,
I wplotłem do niej, też delikatność,
By powstał piękny - złocisty warkocz.
Plotę go ręcznie, plotę - równiutko,
Choć nasz miłość , trwała ? - tak krótko.
Zacząłem pleść go w letnich promieniach,
Gdy gwiazdy skrzyły w różnych odcieniach,
By wszystko razem w swej cudowności,
Dodało piękna mojej miłości.
Do tego wplotłem jeszcze woń róży
I zapach lasu, nawet dość duży.
Dodałem jeszcze i śpiew skowronka
I cichy odgłos leśnego dzwonka.
Plotłem go równo, plotłem cieniutko,
Choć nasz miłość ? - trwała tak krótko.
I przyszła jesień - pierwsze początki,
Dała mi ona w swojej dobroci,
Żółtawy kolor - leśnej paproci .
Wpiąłem też kolor cudnego wrzosu,
Aby podkreślał? -piękno twych włosów,
A dla Twych oczu, tak dla odmiany,
Dodałem tylko - same kasztany.
Włożyłem serce w ten cud mniemany.
Plotłem go czule - delikatniutko,
Choć nasz miłość ? - trwała tak krótko.
Przychodzą pierwsze dni Października,
Palce drętwieją - czucie zanika.
Cichnie miłości piękna muzyka,
Nie słyszę bicia Twojego serca,
Trwoga gdzieś moje, za to przewierca.
Masz zimne serce -moje? - zaś parzy,
Wypiekiem pąsów na mojej twarzy,
Łza ma smak morza - a Dusza marzy.
Że kiedyś?: pięknie, ciepło, milutko,
Czemuż ta miłość? - trwała tak krótko.
Wszystko co piękne - nagle szarzeje,
Tracą wartości, tracą nadzieje.
Smutek, tęsknota w mym sercu wzbiera,
Widząc jak nasz miłość- umiera.
Nadzieja moja - tłumi nadzieję,
Widzę jak z boku Satyr się śmieje.
Przecież ten warkocz - tkany dla Ciebie,
Chciałem zawiesić w gwiazdach na Niebie.
Przecież miłości - do gwiazd - bliziutko,
A nasza miłość? - trwała - tak krótko.
Ten piękny warkocz, z miłości tkany,
Na cóż on teraz? - został skazany.
Całą swą miłość, co zebrał w siebie,
Odda na pewno, gwiazdom na Niebie.
Rano i wieczór - we dnie i w nocy,
Będzie? - Aniołem - stróżem pomocy.
Będzie on czuwał w każdej potrzebie,
Mimo?, że wisi - wysoko w Niebie.
Żałość wciąż pyta i pyta w kółko,
Czemu ta miłość - trwała tak krótko?!.
Lecz gdyby miłość, Twa się - zbudziła,
Gdyby na ziemi - samotną była,
Możesz poprosić, swego Anioła,
Aby ten warkocz - tak pięknie tkany,
Mógł być z powrotem - Tobie oddany.
Lecz to się tylko? - wtedy wydarzy,
Gdy On zobaczy na Twojej twarzy,
Ze ona również też o tym marzy.
Wtedy ten warkocz zalśni i drgnie,
Powie z miłością: - Wciąż Kocham Cię.
Twojej zabrakło - więc dla równości,
Dodałem więcej swojej czułości,
I wplotłem do niej, też delikatność,
By powstał piękny - złocisty warkocz.
Plotę go ręcznie, plotę - równiutko,
Choć nasz miłość , trwała ? - tak krótko.
Zacząłem pleść go w letnich promieniach,
Gdy gwiazdy skrzyły w różnych odcieniach,
By wszystko razem w swej cudowności,
Dodało piękna mojej miłości.
Do tego wplotłem jeszcze woń róży
I zapach lasu, nawet dość duży.
Dodałem jeszcze i śpiew skowronka
I cichy odgłos leśnego dzwonka.
Plotłem go równo, plotłem cieniutko,
Choć nasz miłość ? - trwała tak krótko.
I przyszła jesień - pierwsze początki,
Dała mi ona w swojej dobroci,
Żółtawy kolor - leśnej paproci .
Wpiąłem też kolor cudnego wrzosu,
Aby podkreślał? -piękno twych włosów,
A dla Twych oczu, tak dla odmiany,
Dodałem tylko - same kasztany.
Włożyłem serce w ten cud mniemany.
Plotłem go czule - delikatniutko,
Choć nasz miłość ? - trwała tak krótko.
Przychodzą pierwsze dni Października,
Palce drętwieją - czucie zanika.
Cichnie miłości piękna muzyka,
Nie słyszę bicia Twojego serca,
Trwoga gdzieś moje, za to przewierca.
Masz zimne serce -moje? - zaś parzy,
Wypiekiem pąsów na mojej twarzy,
Łza ma smak morza - a Dusza marzy.
Że kiedyś?: pięknie, ciepło, milutko,
Czemuż ta miłość? - trwała tak krótko.
Wszystko co piękne - nagle szarzeje,
Tracą wartości, tracą nadzieje.
Smutek, tęsknota w mym sercu wzbiera,
Widząc jak nasz miłość- umiera.
Nadzieja moja - tłumi nadzieję,
Widzę jak z boku Satyr się śmieje.
Przecież ten warkocz - tkany dla Ciebie,
Chciałem zawiesić w gwiazdach na Niebie.
Przecież miłości - do gwiazd - bliziutko,
A nasza miłość? - trwała - tak krótko.
Ten piękny warkocz, z miłości tkany,
Na cóż on teraz? - został skazany.
Całą swą miłość, co zebrał w siebie,
Odda na pewno, gwiazdom na Niebie.
Rano i wieczór - we dnie i w nocy,
Będzie? - Aniołem - stróżem pomocy.
Będzie on czuwał w każdej potrzebie,
Mimo?, że wisi - wysoko w Niebie.
Żałość wciąż pyta i pyta w kółko,
Czemu ta miłość - trwała tak krótko?!.
Lecz gdyby miłość, Twa się - zbudziła,
Gdyby na ziemi - samotną była,
Możesz poprosić, swego Anioła,
Aby ten warkocz - tak pięknie tkany,
Mógł być z powrotem - Tobie oddany.
Lecz to się tylko? - wtedy wydarzy,
Gdy On zobaczy na Twojej twarzy,
Ze ona również też o tym marzy.
Wtedy ten warkocz zalśni i drgnie,
Powie z miłością: - Wciąż Kocham Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz