Poniosło mnie -
Tam, gdzie ponieść nie powinno,
Poniosło mnie -
Gdzie się "wola" czuje winną,
Poniosło mnie -
Tam, gdzie szczęście - jest westchnieniem,
Poniosło mnie -
Gdzie się wpada w odrętwienie,
Poniosło mnie -
W pełne morze moich marzeń,
Poniosło mnie -
Za kontrolę swoich zdarzeń,
Poniosło mnie -
Chciałem gonić - pustkę w mroku,
Poniosło mnie -
Żeby widzieć? - siebie z boku.
A do tego - jakby jeszcze było mało,
To miłości i kochania - mi się chciało.
Przekonany, że me serce - ma dość siły,
By marzenia - skrytych myśli - się ziściły.
Zdjąłem zamki , otworzyłem drzwi szeroko
I zakryłem judaszowe w środku - oko.
Odrzuciłem: z Serca, Duszy - odrętwienie,
Na jej miejsce położyłem w nich - marzenie.
A zakątki mego Życia? - są dziewicze
I poniekąd? - o nich nawet, pierwsze słyszę.
Wypadałoby je zatem: zmyć, posprzątać,
By przyjemnie, o nich myśleć i zaglądać.
Nie wiem ile ich? - naprawdę - tam zostało?
Może trochę?,Może więcej, lub - niemało?
Jak nie sprawdzę? - to się nigdy, już nie dowiem,
Wtedy? - także sam już sobie, nie odpowiem.
Czy w właściwym miejscu - zawsze w życie stałem?
Czy w wyborze, to właściwe - wybierałem?.
Takich pytań? - w nieskończoność ciągle mam,
Lecz zbyt mało odpowiedzi - które znam.
Mógłbym? - wylać całą żałość, na swój - los,
Ze zbyt często, wodził życie me za nos.
Swojej winy? - za nic nigdy, nie chciał - wziąć.
Gdy ja szedłem? - to on wolał sobie - siąść.
W jego pomoc, wciąż wierzyłem - tyle lat,
W końcu - ma się jedno Życie - jeden Świat,
Żałość rośnie - wraz z upływem przecież lat.
I dlatego:
Poniosło mnie -
Do tych kątów - zakurzonych,
Poniosło mnie -
Do tajemnic niesprawdzonych,
Poniosło mnie -
Bo mnie ponieść? - dawno chciało,
Bym sprawdził "To" i mnie serce - nie bolało..
Tam, gdzie ponieść nie powinno,
Poniosło mnie -
Gdzie się "wola" czuje winną,
Poniosło mnie -
Tam, gdzie szczęście - jest westchnieniem,
Poniosło mnie -
Gdzie się wpada w odrętwienie,
Poniosło mnie -
W pełne morze moich marzeń,
Poniosło mnie -
Za kontrolę swoich zdarzeń,
Poniosło mnie -
Chciałem gonić - pustkę w mroku,
Poniosło mnie -
Żeby widzieć? - siebie z boku.
A do tego - jakby jeszcze było mało,
To miłości i kochania - mi się chciało.
Przekonany, że me serce - ma dość siły,
By marzenia - skrytych myśli - się ziściły.
Zdjąłem zamki , otworzyłem drzwi szeroko
I zakryłem judaszowe w środku - oko.
Odrzuciłem: z Serca, Duszy - odrętwienie,
Na jej miejsce położyłem w nich - marzenie.
A zakątki mego Życia? - są dziewicze
I poniekąd? - o nich nawet, pierwsze słyszę.
Wypadałoby je zatem: zmyć, posprzątać,
By przyjemnie, o nich myśleć i zaglądać.
Nie wiem ile ich? - naprawdę - tam zostało?
Może trochę?,Może więcej, lub - niemało?
Jak nie sprawdzę? - to się nigdy, już nie dowiem,
Wtedy? - także sam już sobie, nie odpowiem.
Czy w właściwym miejscu - zawsze w życie stałem?
Czy w wyborze, to właściwe - wybierałem?.
Takich pytań? - w nieskończoność ciągle mam,
Lecz zbyt mało odpowiedzi - które znam.
Mógłbym? - wylać całą żałość, na swój - los,
Ze zbyt często, wodził życie me za nos.
Swojej winy? - za nic nigdy, nie chciał - wziąć.
Gdy ja szedłem? - to on wolał sobie - siąść.
W jego pomoc, wciąż wierzyłem - tyle lat,
W końcu - ma się jedno Życie - jeden Świat,
Żałość rośnie - wraz z upływem przecież lat.
I dlatego:
Poniosło mnie -
Do tych kątów - zakurzonych,
Poniosło mnie -
Do tajemnic niesprawdzonych,
Poniosło mnie -
Bo mnie ponieść? - dawno chciało,
Bym sprawdził "To" i mnie serce - nie bolało..