Gdy boli Dusza, pisać się chce
I to dopadło w tym miejscu mnie.
Jak śnięte ryby, na wierzchu mrą,
Tak moje myśli, do góry - prą.
Gdy je nie spiszę, ulecą w dal,
Dusza zatęskni i będzie- żal.
Wiatr je zabierze, zawiesi - tam,
Gdzie swojej prawdzie, zadadzą kłam.
Jak drugie fale, pierwszymi są,
Rozlane plażą, na piachu tkwią.
Wiatr z drugiej strony, spina je z wód,
Gdzie z ciszą drzemią, u morza wrót.
Mogą je gwiazdy zabrać - też chen,
Gdzie je ułożą w dziwaczny sen.
Mogą się zgubić, wśród pól i łąk,
Lub się zamienić w uschnięty pąk.
Gdy je nie spiszę, pogubią się
I się nie dowiem - sam czego chcę?
Czy moje słowa wartają róż,
Czy gromu z nieba, splątanych burz.
Gdy są dość blisko, dają się wziąć,
Lecz muszę przy nich łaskawie siąść.
Mam wtedy fory - łagodnie lśnią,
Jedno zwątpienie - w zaświaty mkną.
Splątane myśli, splątany los,
Zwichrzona głowa i pusty trzos.
Tyle z pisania. Ot - swego mam,
Cóż?. Taki wybór, zrobiłem sam.
Lecz, w końcu myślom, utarłem nos,
Niech wszyscy wiedzą, jaki mój los.
Gdy im się odda, zbyt duży czas,
Wywrócą wszystko, co dobre w nas.
Jest taka pora. Wspominać chcą,
Aż , im się wątki na strzępy rwą.
A we wspomnieniach, że Ducha brak,
Stawiają na nich, więc krzyża znak
Ściągam więc z myśli - linijkę słów,
Wiążę ją rymem i- piszę znów.
Praw autorskich chcą, bym im dał!
I znów niczego nie będę miał??
I to dopadło w tym miejscu mnie.
Jak śnięte ryby, na wierzchu mrą,
Tak moje myśli, do góry - prą.
Gdy je nie spiszę, ulecą w dal,
Dusza zatęskni i będzie- żal.
Wiatr je zabierze, zawiesi - tam,
Gdzie swojej prawdzie, zadadzą kłam.
Jak drugie fale, pierwszymi są,
Rozlane plażą, na piachu tkwią.
Wiatr z drugiej strony, spina je z wód,
Gdzie z ciszą drzemią, u morza wrót.
Mogą je gwiazdy zabrać - też chen,
Gdzie je ułożą w dziwaczny sen.
Mogą się zgubić, wśród pól i łąk,
Lub się zamienić w uschnięty pąk.
Gdy je nie spiszę, pogubią się
I się nie dowiem - sam czego chcę?
Czy moje słowa wartają róż,
Czy gromu z nieba, splątanych burz.
Gdy są dość blisko, dają się wziąć,
Lecz muszę przy nich łaskawie siąść.
Mam wtedy fory - łagodnie lśnią,
Jedno zwątpienie - w zaświaty mkną.
Splątane myśli, splątany los,
Zwichrzona głowa i pusty trzos.
Tyle z pisania. Ot - swego mam,
Cóż?. Taki wybór, zrobiłem sam.
Lecz, w końcu myślom, utarłem nos,
Niech wszyscy wiedzą, jaki mój los.
Gdy im się odda, zbyt duży czas,
Wywrócą wszystko, co dobre w nas.
Jest taka pora. Wspominać chcą,
Aż , im się wątki na strzępy rwą.
A we wspomnieniach, że Ducha brak,
Stawiają na nich, więc krzyża znak
Ściągam więc z myśli - linijkę słów,
Wiążę ją rymem i- piszę znów.
Praw autorskich chcą, bym im dał!
I znów niczego nie będę miał??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz