Nie wszystko złoto, co się świeci,
Ćma też do świecy z chęcią leci.
Dzieci się brudzą, gdyż to lubią,
Sąsiadki z klatki zaś się czubią.
Kierowcy z gracją łamią prawo,
Widownia w boksie bije brawo.
Kleptoman kradnie, gdzie popadnie,
Babcia maluje, bo tak ładnie.
Sąsiad na klatce rzuca pety,
Małolat kopie dla podniety.
W śmietniku wrony razem z kotem
Premier gdzieś leci samolotem.
A ja za oknem, nos przy szybie,
W oparach myśli sobie gdybię.
Że oto tutaj, z mego okna,
Pogoda Świata jest za mokra.
Kałuże deszczem napełniane,
Na wodę z góry są skazane.
A woda z chmury siączy kapie,
Jej w tej przestrzeni- nikt nie łapie.
Spadając? - równo ziemię moczy,
Miliardem kropli mamiąc oczy.
Mokro od dołu, aż do góry,
A ja myślami mijam chmury.
Słoneczna przestrzeń ponad nimi,
Odwrotność tego co na Ziemi.
I w tym jest sedno - cud natury,
Zależność dołu jest od góry.
Zależność miejsca gdzie będziemy,
Zależność tego czego chcemy.
Od tej zależnej zależności,
Ład i porządek w Świecie gości.
I tylko człowiek ma zwątpienia,
Multum zapytań do istnienia.
Słów, które giną i powstają,
Oraz w pamięci pozostają.
Jest ich zbyt wiele niż potrzeba,
Są kałużami co ma gleba.
Stwarzają pozór i powody
Do rozbieżności i niezgody.
Oddałem myśli do pisania,
Zmyślony temat co odsłania.
Mą rzeczywistość wydumaną,
Co tęskni za mną, a ja? - za nią.
Ćma też do świecy z chęcią leci.
Dzieci się brudzą, gdyż to lubią,
Sąsiadki z klatki zaś się czubią.
Kierowcy z gracją łamią prawo,
Widownia w boksie bije brawo.
Kleptoman kradnie, gdzie popadnie,
Babcia maluje, bo tak ładnie.
Sąsiad na klatce rzuca pety,
Małolat kopie dla podniety.
W śmietniku wrony razem z kotem
Premier gdzieś leci samolotem.
A ja za oknem, nos przy szybie,
W oparach myśli sobie gdybię.
Że oto tutaj, z mego okna,
Pogoda Świata jest za mokra.
Kałuże deszczem napełniane,
Na wodę z góry są skazane.
A woda z chmury siączy kapie,
Jej w tej przestrzeni- nikt nie łapie.
Spadając? - równo ziemię moczy,
Miliardem kropli mamiąc oczy.
Mokro od dołu, aż do góry,
A ja myślami mijam chmury.
Słoneczna przestrzeń ponad nimi,
Odwrotność tego co na Ziemi.
I w tym jest sedno - cud natury,
Zależność dołu jest od góry.
Zależność miejsca gdzie będziemy,
Zależność tego czego chcemy.
Od tej zależnej zależności,
Ład i porządek w Świecie gości.
I tylko człowiek ma zwątpienia,
Multum zapytań do istnienia.
Słów, które giną i powstają,
Oraz w pamięci pozostają.
Jest ich zbyt wiele niż potrzeba,
Są kałużami co ma gleba.
Stwarzają pozór i powody
Do rozbieżności i niezgody.
Oddałem myśli do pisania,
Zmyślony temat co odsłania.
Mą rzeczywistość wydumaną,
Co tęskni za mną, a ja? - za nią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz