Moja myśl jest zadumana
Od wieczora, aż do rana
Po południu, do południa
I od Stycznia, aż? - do Grudnia
Nie jest ważna też godzina
Co mi Ciebie przypomina
W smutku, bólu i radości
Moja miłość się nie złości,
Nie narzeka, tylko - tęskni
Wyobraźnię swoją pętli
By do każdej chwili z Tobą
Dojść z uczuciem inną drogą
Czas jak rzeka, ciągle płynie
Lecz marzenie go ominie
Suchą stopą przejdzie wodę
By odebrać swą nagrodę.
A nagrodą? - myśl o Tobie
Która w sercu jest i głowie
Jakbyś stała obok blisko
Ja zaś stąpam przez ognisko
Przez żar jego, stopą bosą
Pomne przecież, gdzie mnie niosą
Tam gdzie w myślach - jesteś sama
Pójdź w ramiona ma ukochana,
Zakochane? - są szalone
Twego ciepła wciąż spragnione
Gdybym nie wiem jak próbował
Oczy skrywał, mysli chował
Serce mroził, kłamał Duszę
Wziąć w ramiona Ciebie muszę
Poczuć blisko ciepło Twoje
Przelać szczęście na nas dwoje
Niech odezwą w nas sie dzwony
Niech rozerwą się zasłony
Niechaj kamień się wykruszy
I odsłoni wnętrze Duszy
Niechaj wzburzy się krew w sercu
Stworzy róże na kobiercu
Odlecimy nim do raju
Do słowików w leśnym gaju
Gdzie w pobliżu strumyk płynie
Otulony w nocnym dymie
Wykąpany w swojej wodzie
Chcąc dorównać Twej urodzie
W migotliwych skrach księżyca
Wciąż wygładza swoje lica
Cichym pluskiem szepcze tkliwie
O spełnieniu i dziewczynie
O zaklętej przepowiedni
Co przodkowie nasi wiedli
Gdy dziewczyna twarz obmyje
Pozna sekret co on kryje
Gdy napije też się wody
Doda blasku swej urody
Zanurzone zaś jej włosy
Będą bramą do rozkoszy
I zabierze łzy z jej oczu
Splecie z wodą do warkoczu
Zapnie gwiazdy w nim odbite
Odda szczęście w nich ukryte
Wskaże drogę po kwiat "nocy"
Złotej różdżki i karocy
Ze stangretem, rumakami
Zorzą Nieba ponad nami
I na drogę kamyk mały
Aby się go elfy bały
Zanurzeni w upojeniu
Blasku nocy i spojrzeniu
Pośród szeptu drzew zdziwieniu
Stangret z biczem nad grzywami
Wskrzesi iskry podkowami
I z okrzykiem ponad nimi
Bacząc na to gdzie siedzimy
Da rumakom wiatru wolność
Hardość cugli i odporność
Na ukryty lęk w gęstwinie
Co mgłą z boku razem płynie
Czarnoksiężnik swego Świata
Który bojaźń w Życie wplata
I odbiera piękność jego
Kryjąc w czerni płaszcza swego
To on łamie serca nasze
Gdy przed nimi stawia "strasze"
Odbierając siłę woli
Łamie Duszę i niewoli
Kładę rękę na zasłonie
I ujmuję też jej dłonie
Pocałunkiem lęk oddalam
Z ruchem ręki go zespalam
I oglądam mokre oczy
Poprzez pryzmat pięknej nocy
Oddalona zorza płonie
Rzuca kolor na jaj skronie
Jest pięknością w swej osobie
Niczym Julia w białym grobie
Wielka miłość w swym uśpieniu
I powieką na spojrzeniu
Zapatrzony w jej oblicze
Serce moje aż skowycze
Uświadamiam sobie w Duchu
Ileż piękna jest w bezruchu
Upojenia, szczęśliwości
Na obrazie jej skromności
Zbieram gwiazdy ręką z Nieba
I rozsiewam tam gdzie trzeba
Na jej włosy suknię białą
Ramą zdobię jej twarz całą
Bladym światłem zaś Księżyca
Ścieram cienie na jaj licach
Jej uśpiona, pierś faluje
Jakby okręt co żegluje
Chowa burty i odsłania
Ma też chęć jeszcze do latania
Wpadam w półsen, odrętwienie
Czuję w sobie jej spojrzenie
Chociaż patrzy powiekami
Mgła się snuje między nami
I zabiera mi ją - wchłania
Z mego Świata do kochania
Z mej zadumy i myślenia
Do snów głębi, jego cienia
Rzeczywistość rozdwojona
Jedna stoi, druga kona
W której jestem? - już nie czuję
Lecz miłości się pilnuję
Ona bowiem jest mą siłą
Świata marzeń, jego bryłą
Ona bierze mnie w ramiona
Śpij, bo ona też uśpiona
Idź tam do niej, ona czeka
W kraj miłości dla człowieka.
Śnię na jawie? - czy też we śnie
Bym nie zbudził się za wcześnie
Miłość rękę mi podaje
I prowadzi na ruczaje
Tam gdzie znowu woda płynie
Szumiąc czule o dziewczynie
Ale?.Przecież już tu byłem
Czy coś złego ja zrobiłem?
Miłość szepcze: nie mój drogi
Tutaj schodzą wam się drogi
Będziesz wracał całe życie
We śnie jawą w myślach skrycie
Będę twoim przewodnikiem
Do twych spotkań nad strumykiem
Ona? - zawsze też tam będzie
Tam i tutaj, oraz wszędzie
Będzie wołać przez szum wody
Leśne drzewa i jagody
Przez poranek srebrną rosą
I słowików trel, co niosą
wieczorowo-nocną porą
Upojenie wraz z kamforą
A ja będę blisko Ciebie
Na tej Ziemi, oraz w Niebie
Od wieczora, aż do rana
Po południu, do południa
I od Stycznia, aż? - do Grudnia
Nie jest ważna też godzina
Co mi Ciebie przypomina
W smutku, bólu i radości
Moja miłość się nie złości,
Nie narzeka, tylko - tęskni
Wyobraźnię swoją pętli
By do każdej chwili z Tobą
Dojść z uczuciem inną drogą
Czas jak rzeka, ciągle płynie
Lecz marzenie go ominie
Suchą stopą przejdzie wodę
By odebrać swą nagrodę.
A nagrodą? - myśl o Tobie
Która w sercu jest i głowie
Jakbyś stała obok blisko
Ja zaś stąpam przez ognisko
Przez żar jego, stopą bosą
Pomne przecież, gdzie mnie niosą
Tam gdzie w myślach - jesteś sama
Pójdź w ramiona ma ukochana,
Zakochane? - są szalone
Twego ciepła wciąż spragnione
Gdybym nie wiem jak próbował
Oczy skrywał, mysli chował
Serce mroził, kłamał Duszę
Wziąć w ramiona Ciebie muszę
Poczuć blisko ciepło Twoje
Przelać szczęście na nas dwoje
Niech odezwą w nas sie dzwony
Niech rozerwą się zasłony
Niechaj kamień się wykruszy
I odsłoni wnętrze Duszy
Niechaj wzburzy się krew w sercu
Stworzy róże na kobiercu
Odlecimy nim do raju
Do słowików w leśnym gaju
Gdzie w pobliżu strumyk płynie
Otulony w nocnym dymie
Wykąpany w swojej wodzie
Chcąc dorównać Twej urodzie
W migotliwych skrach księżyca
Wciąż wygładza swoje lica
Cichym pluskiem szepcze tkliwie
O spełnieniu i dziewczynie
O zaklętej przepowiedni
Co przodkowie nasi wiedli
Gdy dziewczyna twarz obmyje
Pozna sekret co on kryje
Gdy napije też się wody
Doda blasku swej urody
Zanurzone zaś jej włosy
Będą bramą do rozkoszy
I zabierze łzy z jej oczu
Splecie z wodą do warkoczu
Zapnie gwiazdy w nim odbite
Odda szczęście w nich ukryte
Wskaże drogę po kwiat "nocy"
Złotej różdżki i karocy
Ze stangretem, rumakami
Zorzą Nieba ponad nami
I na drogę kamyk mały
Aby się go elfy bały
Zanurzeni w upojeniu
Blasku nocy i spojrzeniu
Pośród szeptu drzew zdziwieniu
Stangret z biczem nad grzywami
Wskrzesi iskry podkowami
I z okrzykiem ponad nimi
Bacząc na to gdzie siedzimy
Da rumakom wiatru wolność
Hardość cugli i odporność
Na ukryty lęk w gęstwinie
Co mgłą z boku razem płynie
Czarnoksiężnik swego Świata
Który bojaźń w Życie wplata
I odbiera piękność jego
Kryjąc w czerni płaszcza swego
To on łamie serca nasze
Gdy przed nimi stawia "strasze"
Odbierając siłę woli
Łamie Duszę i niewoli
Kładę rękę na zasłonie
I ujmuję też jej dłonie
Pocałunkiem lęk oddalam
Z ruchem ręki go zespalam
I oglądam mokre oczy
Poprzez pryzmat pięknej nocy
Oddalona zorza płonie
Rzuca kolor na jaj skronie
Jest pięknością w swej osobie
Niczym Julia w białym grobie
Wielka miłość w swym uśpieniu
I powieką na spojrzeniu
Zapatrzony w jej oblicze
Serce moje aż skowycze
Uświadamiam sobie w Duchu
Ileż piękna jest w bezruchu
Upojenia, szczęśliwości
Na obrazie jej skromności
Zbieram gwiazdy ręką z Nieba
I rozsiewam tam gdzie trzeba
Na jej włosy suknię białą
Ramą zdobię jej twarz całą
Bladym światłem zaś Księżyca
Ścieram cienie na jaj licach
Jej uśpiona, pierś faluje
Jakby okręt co żegluje
Chowa burty i odsłania
Ma też chęć jeszcze do latania
Wpadam w półsen, odrętwienie
Czuję w sobie jej spojrzenie
Chociaż patrzy powiekami
Mgła się snuje między nami
I zabiera mi ją - wchłania
Z mego Świata do kochania
Z mej zadumy i myślenia
Do snów głębi, jego cienia
Rzeczywistość rozdwojona
Jedna stoi, druga kona
W której jestem? - już nie czuję
Lecz miłości się pilnuję
Ona bowiem jest mą siłą
Świata marzeń, jego bryłą
Ona bierze mnie w ramiona
Śpij, bo ona też uśpiona
Idź tam do niej, ona czeka
W kraj miłości dla człowieka.
Śnię na jawie? - czy też we śnie
Bym nie zbudził się za wcześnie
Miłość rękę mi podaje
I prowadzi na ruczaje
Tam gdzie znowu woda płynie
Szumiąc czule o dziewczynie
Ale?.Przecież już tu byłem
Czy coś złego ja zrobiłem?
Miłość szepcze: nie mój drogi
Tutaj schodzą wam się drogi
Będziesz wracał całe życie
We śnie jawą w myślach skrycie
Będę twoim przewodnikiem
Do twych spotkań nad strumykiem
Ona? - zawsze też tam będzie
Tam i tutaj, oraz wszędzie
Będzie wołać przez szum wody
Leśne drzewa i jagody
Przez poranek srebrną rosą
I słowików trel, co niosą
wieczorowo-nocną porą
Upojenie wraz z kamforą
A ja będę blisko Ciebie
Na tej Ziemi, oraz w Niebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz