Gdy spojrzę na się i przed siebie,
Raz jestem w Piekle, to znów w Niebie.
Nieba wciąż pragnę, Piekła boję,
Lecz swojej Duszy? - nie rozdwoję.
Gdybym był dobrym wodzirejem,
Do tego wielkim czarodziejem.
Pewnie bym umiał lewitować
I swoje życie? - dostosować.
A tak?. Cóż robić? - egzystuję,
Aniołów Stróżów nawojuję.
To znów przeklinam swoją dolę,
Gdy się przez życie wciąż gramolę.
Myślę, a nawet? - mam nadzieje,
Że Niebo bojaźń mą rozwieje.
Udzieli Duszy mej schronienia,
A lęki pójdą - w zapomnienia.
Raz jestem w Piekle, to znów w Niebie.
Nieba wciąż pragnę, Piekła boję,
Lecz swojej Duszy? - nie rozdwoję.
Gdybym był dobrym wodzirejem,
Do tego wielkim czarodziejem.
Pewnie bym umiał lewitować
I swoje życie? - dostosować.
A tak?. Cóż robić? - egzystuję,
Aniołów Stróżów nawojuję.
To znów przeklinam swoją dolę,
Gdy się przez życie wciąż gramolę.
Myślę, a nawet? - mam nadzieje,
Że Niebo bojaźń mą rozwieje.
Udzieli Duszy mej schronienia,
A lęki pójdą - w zapomnienia.