Obiecałem sam przed sobą,
Że nie cofnę swoich słów,
Com wymówił je przy gwiazdach,
Kiedy Księżyc miał swój nów.
One zawsze będą przy mnie,
Choć nie szczędzą mi swych mąk.
Są mi wiatrem pod chmurami,
Poza czuciem moich rąk.
W dzień się budzą o świtaniu,
Nocą ze mną idą spać.
Czasem są tak niespokojne,
Że aż muszę się ich bać.
Lecz gdyby ich tak nie było,
Cóż bym zrobił z sercem swym?
Gdyby Księżyc rozlał pełnię,
Ujrzał bym się w świetle złym.
Teraz nucę swojej "gwieździe",
Serce słucha moich słów.
Kiedy mrugnie swoim blaskiem,
Będę tworzył nowe znów.
Że nie cofnę swoich słów,
Com wymówił je przy gwiazdach,
Kiedy Księżyc miał swój nów.
One zawsze będą przy mnie,
Choć nie szczędzą mi swych mąk.
Są mi wiatrem pod chmurami,
Poza czuciem moich rąk.
W dzień się budzą o świtaniu,
Nocą ze mną idą spać.
Czasem są tak niespokojne,
Że aż muszę się ich bać.
Lecz gdyby ich tak nie było,
Cóż bym zrobił z sercem swym?
Gdyby Księżyc rozlał pełnię,
Ujrzał bym się w świetle złym.
Teraz nucę swojej "gwieździe",
Serce słucha moich słów.
Kiedy mrugnie swoim blaskiem,
Będę tworzył nowe znów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz