sobota, 12 maja 2012

"C H W I L A" CZASU

Są w życiu "chwile" - byle jakie,
Trawiące serce i nie takie.
Swą bojaźliwość dając  z siebie
Śląc także szarość wprost na Ziemie.


To nic, że gwiazdy nam sprzyjają
I w horoskopie szczęście znają.
To nic, że uśmiech ludzkich twarzy,
Naszą w przyjaźni wokół darzy.


My w świetle słońca bezchmurnego,
Czujemy w sobie opór złego
I to jest pewna "chwila" czasu,
Co nie zna drogi wyjścia z lasu.


Stawiamy ją na piedestale,
Choć to nie miejsce dla niej wcale.
Jej oddajemy czas za darmo,
Miast pielęgnować dobra ziarno.


Ta "chwila" zbiera swoje żniwo,
Gdy gaśnie w Duszy nam łuczywo.
Idziemy w czasie po omacku,
Traktując wszystko po - "prostacku".


Do tego "chwila" traci wiarę,
Zniekształca obraz i swą miarę.
Jesteśmy jakby z innej Ziemi,
Tracąc swój osąd, czego chcemy.


Wyrwana "chwila" - z życiorysu,
Zostawia pustkę bez opisu.
Kiedy nadejdzie już ta dobra,
Nie zwróci czasu  już łza bobra. 



DZISIAJ S O B O T A - DLA PSA I KOTA

Dzisiejsza sobota? - jest nie fair,
Nie tworzę pola do żadnych gier.
Po prostu stwierdzam -  ta sobota,
To jak spotkanie?; psa i kota.


Tydzień czekania, no i klapa,
Miał nadejść weekend? - jest atrapa.
Myślałem sobie - mam rowerek,
Na kołach zrobię swój "spacerek".


Ekologicznie nastawiony
I mając nawet glejt od żony,
Przez cały tydzień? - "trenowałem".
Nie..nie biegałem - w "miejscu stałem".


"Miejsce"? -  to obszar  wyznaczony ,
Murem, oknami z każdej strony.
Drzwi, które owszem, także były,
Czemu innemu mi służyły.


Patrzyłem w okna na dwie strony,
Piękną pogodą - spokojony.
Spacer pomiędzy więc oknami,
Nazwałem w skrócie - "treningami".


Przyszła sobota - patrzę w okno?,
A tam wiatr wieje i jest mokro
I po cóż cały mój wysiłek?.
Mógłbym trenować, raczej - tyłek.


Zostałem? - całkiem - zniesmaczony,
Musiałem zwrócić glejt dla żony
I na pogodę psy - "powiesić",
Że się musiała dzisiaj "zbiesić".


Od poniedziałku? - znów "treningi",
Na sucho w siodle też "sparingi".
Pogoda będzie!:  koko - spoko,
Mam swoje dojścia.Gdzie? - wysoko.





piątek, 11 maja 2012

SEN NAD J E Z I O R E M

Marzenia się ze snem - złączyły dziś
I musiałem we śnie za nimi iść,
Nad Jezioro Ełckie i miasto Ełk,
Gdzie je razem łączy ich wspólny brzeg.
W promieniach słonecznych  woda aż lśni,
Nocą gwiazdy toną-  tak płyną  dni,
Ale kiedy pada - kroplami deszcz,
Lub Ty chcesz ją dotknąć rękami też,
Wtedy traci "lustro" i Słońca błysk,
Oraz złudny oczom lodowy ślizg..
Pod kroplami deszczu, jej tafla drga,
Jakby na niej była bajeczna gra.
Rozlega się wtedy - cichutkie - pac
Łączą się w "szemranie", gdy wszystkie wraz,
Lub jedna przed drugą upadać chce,
Na miejsce co z "góry" -  obrała swe..
Stojąc nad nią -  patrzę - zamyślam się,
Wejrzeć pod powierzchnię myślami chcę.
Na głębinach spokój? - albo i nie?,
Może szuwar wodny, coś o tym wie.
Dotykam go lekko, on robi krąg,
Jakby się na kwiatach rozwijał pąk.
Od szuwaru żabka, plusnęła w dół.
Robiąc zamieszanie i więcej kół.
Woda ją rozmyła, zgubiła się,
Zostawiła w kręgach myślami mnie.
Pewnie z dołu patrzy gdzie patrzę ja,
Ale ona jednak głębiny zna.
Przyjdę kiedyś znowu w słoneczny dzień,
Aby obserwować? - szuwaru cień.
Może mi się żabka ukaże znów,
Już dla niej szykuje "krąg" nowych słów.
Nad  jeziorze Ełckim, znów Słońce lśni,
A w moich wspomnieniach - obraz się śni.
Wielka tafla wody, jej "szmerny" śpiew,
Wokół pochylonych - patrzących drzew.
Z mostem który w molo zamienia się,
Ilekroć myślami tam stanąć chcę..
Piękny widok z niego na miasto też,
Które przemierzyłem i wzdłuż i wszerz..
W jego kamieniczkach - uroku czas,
Zawsze pozostawia tęsknotę w nas,
Która nas kieruje myślami tam,
W miejsca w których byłem i które znam.
Czemu małą żabkę wspominam tu,
Gdyż była przyczynkiem - mojego snu.
W zielonym kolorze mój sen miał tło
I zielona żabka - zwieńczyła go..
Myśli i wspomnienia sen w ramy wziął
I je razem z sobą w obrazie spiął.
Dziś go zawiesiłem w "galerii" mej,
Z dopiskiem odręcznym - "wrócić tam chciej".



środa, 9 maja 2012

ZAKLINACZ S Z C Z Ę Ś C I A

Zaklinacz szczęścia, by się przydał,
Aby móc umysł wyswobodzić,
Od skamieniałych niemożności,
I swemu sercu tym nie szkodzić.


Uciec od rzeczy niespełnionych,
Z absurdu chęci i pragnienia,
Które niemożność zostawiła,
Na pustym polu do spełnienia.


Nie można wrócić do naprawy ,
Nie mając rzeczy, co istnieją.
Schowane w przestrzeń umysłową,
A tylko w sercu gdzieś boleją.


Chodzenie myślą po niewczasie,
Splątanym w swoich zawiłościach,
Nie wyprowadzi szczęśliwości,
Lecz ból zostawi jeszcze w kościach,


Odwieczne szczęścia pożądanie,
Stoi na straży swej chciwości
I każda chwila jego braku,
Jest potencjałem naszej złości,


Dlatego skarbem naszej woli,
Wciąż pozostaje w nas nadzieja,
Która jest chlebem codzienności
I kluczem do drzwi przeznaczenia.



DLA CIEBIE - J E D N E J

Dla Ciebie jednej - mój cały Świat,
Dla Ciebie jednej - kwitnący kwiat,
Dla Ciebie jednej - Dusza mi gra,
Dla Ciebie jednej  - Miłość ma trwa.


Do Ciebie jednej - tęsknota śni,
Do Ciebie jednej - czas liczy dni,
Do Ciebie jednej - droga mnie śle,
Do ciebie jednej - marzenie chce.


Dla Ciebie jednej - szumi wciąż las,
Dla Ciebie jednej - jest wróżba gwiazd,
Dla Ciebie jednej - słowika trel,
Dla Ciebie jednej - jest bielsza biel.


Do Ciebie jednej - Serce się rwie,
Do Ciebie jednej - sen wiedzie mnie,
Do Ciebie jednej - oczy mi lśnią,
Do Ciebie jednej - me myśli mkną.


Dla Ciebie jednej - jest ptaków śpiew,
Dla Ciebie jednej - cień spada z drzew,
Dla Ciebie jednej - wciąż pachnie bez,
Dla Ciebie jednej - nie braknie łez.


Do Ciebie jednej - mam w Sercu żar,
Do Ciebie jednej - skraca się dal,
Do Ciebie jednej - ślad wiedzie mnie,
Do Ciebie jednej - krew w żyłach wrze.


Za Tobą jedną - tęsknota śni,
Za Tobą jedną - dłużą się dni,
Za Tobą jedną - łuk tęcza gnie,
Mam w Tobie jednej - wszystko co chcę.





wtorek, 8 maja 2012

ŻYCZENIA DLA SZWAGRA S T A N I S Ł A W A

Stało się niby? -  "przypadkiem",
Żem szwagrem jest Stanisława.
Nie będę ruszał "przypadku",
Gdyż dzisiaj? - to nie wypada.


Dziś? - imieninowe Święto,
"Wypada" z  kalendarza,
Wiec złożyć Tobie Życzenia,
Jak najbardziej mi wypada.


Czynię to z przyjemnością,
W radości Serca i Ducha.
Są szczere nie wydumane,
Wiec przyjmij do swego ucha.


Zdrowia i chęci do Życia,
Pogody Ducha , bez znoju.
Dokładam Szczęście do tego
I jeszcze więcej spokoju.


Niechaj Ci humor - wciąż służy,
Na co dzień i też od Święta
I ten optymizmu do tego,
Co jeszcze młodość pamięta.


Przez tyle lat znajomości,
/dla nas to żadna nowina/,
Że mamy swój własny slogan,
"Szwagier, Szwagrowi - Rodzina".






















.

sobota, 5 maja 2012

P O E Z J A - WIERSZEM NAPISANA

Czym jet poezja? - słów doborem?,
Czy też pokusą i motorem?,
Dla własnej Duszy i sumienia,
Gdy myśli w wiersze swe zamienia?.


Czemuż się "boją" dziś Poeci,
Użyć słów "granych", rymowanych?
/boję się wziąłem w cudzysłowie'/
Muzyką Duszy - upiększanych?.


"Boją" się słowem dotknąć Gwiazdy,
Patrząc w głębiny na rozgwiazdy.
"Boją" się wiatru złapać w dłonie
I posłać uśmiech w swym ukłonie.


Poezja musi się - przelewać,
Na płatkach Słońca też dojrzewać.
Kapać się w nocnym śnie lazurze
I stąpać, błądzić - zawsze w górze.


Dodać Miłości - swoją miarę,
Złu i zwątpieniu, zadać karę.
Przebaczać, tęsknić, słać pytania,
W kierunku dobra i Kochania.


Nie bój się zatem - mój Poeto,
Bawić się słowem i podnietą.
W której się Dusza rozkochuje,
Tuli do siebie i całuje.


Nie wstydź się również - Kochać Siebie,
Co jest warunkiem bycia w Niebie.
Pozwól się unieść z prądem wody,
A będziesz umiał - wciąż być młody.


Wskocz na rumaka -  odrzuć wodze,
Nie daj się lękać swojej trwodze.
Klepnij rumaka, chwyć za grzywę,
Poczujesz wenę, ujrzysz - niwę.


Odkładam pióro, składam myśli,
Bo wierzę również, że się przyśni.
Słowo? - którego nie użyłem,
A które do sny - użyczyłem.


Poezja słowna - wytupana,
To jakby nocka nieprzespana.
Nic jej nie zgoi, nie ochroni,
Tylko jej słowo - wierszem broni.


Samo się koło więc domyka,
Gdyż zegar "żyje" - kiedy tyka.
Poezja żywa? - nie umiera,
Gdy z głębi Duszy tu - dociera.







WIOSENNY Z M R O K

Wiosenny zmrok na gwiazdach lśni,
A dalej hen?.. - Czas sobie śpi.
Wiosenny zmrok zarzuca płaszcz,
Powoli wzrok też "więdnie" nasz.


Łagodny Wiatr przenika z nim
I szeptem mu  przygrywa swym.
Wśród liści szmer, ma szary dźwięk,
Za każdym pniem, przykuca lęk.


Nieśpiący kos zaklina czas,
Pomaga mu w tym cały las,
Zaś Niebo wciąż rozkłada cień,
Nad Ziemią swą, jak wielki tren.


Utkana sieć, przykrywa dzień,
A za nim  też odchodzi cień,
Który za dnia za drzewem stał
I wspólne "coś" -  ze zmrokiem miał.


Pośrodku nich -  zaś stoję ja,
Co w oczach swych, tęsknotę ma.
Za ciepłym dniem, kolorem bzów,
Uśmiechu ust i Twoich słów.


Nasze oczy -  Życiem patrzą
To od niego się bogacą.
Nabierają Słońca blasku,
Od rannego jego brzasku.


Zaś o zmierzchu w gwiazd migocie,
Diamencików mają krocie.
Ja -  dlatego w Twoje patrzę,
Drugie Niebo w nich zobaczę.


Mrok się gości dookoła,
Szarość zlewa się jak smoła.
Zdjęte Słońce z firmamentu,
Dało Niebu - ornamentu.


Dzień odsłania ziemskie "dary",
Noc zaś daje swoje czary..
Życie w Słońcu chce radości,
A o zmroku? -  zaś miłości. 















piątek, 27 kwietnia 2012

NOCNY "I L U Z J O N"

Stanąłem we śnie - na wprost Twarzy,
Która na jawie mi się marzy
I zapytałem bez bojaźni:
Czyśmy w Kochaniu? - czy w przyjaźni.


A Twarz mi rzecze: - Nie wiem sama,
Czym jest gotowa do kochania.
Czy umiem Duszą swą kierować,
Sercem zaś Miłość obejmować?.


Dotkłem Jej Serca? - zimnem wiało,
Jakoby z wiatrem w zmowie stało.
Niemoc się wdarła do mojego,
A Serce przecież nie od tego.


Pytam się Twarzy: - Cóż się stało?,
Gdyż ono wcześniej mnie kochało.
A ona na to: - Nie wiem sama,
Czy muszę w życiu być kochana?.


Po którymś moim już pytaniu,
Twarz mi coś mówi o rozstaniu,
Że mi zabierze taż wspomnienia,
A swoje wyśle w zapomnienia.


Wtem? - nagle w lustrze Twarz zanika,
Widzę jak jeszcze sen domyka.
Dotykam ręką? - pustka szklana,
A za nim jeszcze stoi ściana.


Budzę się ze snu -  przerażony,
Toż to jakoweś farmazony.
Przecież mnie kocha - tak mówiła,
Gdy jeszcze wczoraj przy mnie była.


Boję się usnąć, trwam w bezruchu,
Czuję, ze Serce bije w brzuchu.
Zapalam światło, zerkam w lustro,
Czy tak wyglądać ma - me jutro!?.


Miłość - to forma "iluzjonu",
Co może wyśnić się też w domu.
Lecz mnie powoli łamie spanie,
Co się ma stać? - niech się stanie.







czwartek, 26 kwietnia 2012

POD MOIM D O M E M

Pod moim domem są piwnice,
"Pod" moim domem - rosną kwiaty.
W tym połączeniu przeciwności,
Jestem spełniony i bogaty.

Piwnice? - kryją moje dobra,
Zamknięte kluczem przed oczami.
Kwiaty zaś wszystkim ukazują,
Mój Świat ukryty za  myślami.

Z piwnicy wnoszę stare wino,
Napełniam czary nim do pół.
"Pod" domem ścinam świeże róże,
Ustrajam bukiet , zdobię stół.

Zapraszam Gości do wypicia,
Z toastem wznoszę ją do ust.
Goście mój snobizm utrwalają,
Że mam nadzwyczaj dobry gust.

Łasy pochwały - odpowiadam,
Że owszem, owszem - lecz przesada
I w Duchu czuję, że ma próżność,
Dogłębnie sobie tym dogadza.

Wypite wino wzmacnia "czucie",
Oraz luzuje Gościom mowę.
W takim nastroju, aż do rana,
Stół nam częstuje każdą głowę.

W zapachu kwiatów "trwa" rozmowa,
Kłębią się wątki i osnowa.
Umysły czując wolność słowa,
Kierują dyskurs, gdzie alkowa.

Zbawienne wino, piękne kwiaty,
Żądają właśnie tej zapłaty.
"Pod" domem kogut głośno pieje,
Czas żegnać Gości, gdyż? -  noc dnieje.

"Pod" domem w nocą, kwiaty rosną,
Piwnica wino mi klaruje.
Ja zaś nad ranem swoich Gości,
Żegnam i sprosić - obiecuje.

Prostuję nogi pod mym stołem,
Ziewając - robię "swoją" minę.
Przydałoby się mieć przy sobie,
Swoją, Kochaną też - Dziewczynę.
.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

NA KOŃCU P R Z E S T R Z E N I

Na końcu Przestrzeni, Życie się przemieni,
Śmierć mnie nie dosięgnie, brak też jest kamieni.
Przez które się w Życie, ciągle potykałem,
Na zranionych nogach, swa Duszę błąkałem.


Na końcu Przestrzeni, nie ma rozdwojenia,
Nie ma też pamięci, ani zapomnienia.
Nie ma rannej rosy, w której sny gubiłem,
Nie ma też obłudy, której nie znosiłem.


Tam? - też nie ma Nocy, ciągle kwitną drzewa,
Można spotkać Miłość jak w Słońcu - dojrzewa.
Można ja przytulić, wtopić w swoje Serce
I zapomnieć w sobie, o dawnej rozterce.


Bosa stopa więcej, po cierniach nie chodzi,
A Serce? - Nadzieję , już więcej nie prosi.
Widzę biały statek, jak żagle nadyma,
Nie wiem jeszcze kiedy, obok się zatrzyma?.


Nie wiem także jeszcze? -  jakie mam bagaże
I jaką kajutę Kapitan mi wskaże.
Wiem, że muszę czekać i nie spóźnić czasu,
Bym nie został więźniem - Zaklętego Lasu. 

niedziela, 22 kwietnia 2012

JEST TAKIE M I E J S C E

Jest takie miejsce - tu - na Ziemi,
Którego nie ma nigdzie już.
W nim ciągle pięknie i spokojnie,
Choć wokół obok tyleż burz.


Z daleka widzę go oczami,
Ustami czuję jego smak.
Do uszu Echo się dobija,
Wiatr w nim zostawia dla mnie znak


To miejsce - mego urodzenia
I dom rodzinny moich snów.
Tęsknota ciągle mnie namawia,
Abym zapukał do drzwi znów.


Pamięć - zniewala mnie całego,
I mi wskazuje miejsca te,
Przy których Życie poza domem,
Na chwilę stanąć chociaż chce.


Myśli tasują wciąż obrazy,
W których za młodu byłem ja.
Dla mego Serca i mej Duszy,
Niechaj z nich każde - ciągle trwa.


Och Czasie!, Czasie! - bądź łaskawy,
Dla tego miejsca, oraz mnie.
Już tyle długich lat minęło,
A ja wciąż kocham - miejsce swe.


A kiedy Życie me odpłynie,
W dalekie miejsca, poza Świat.
Serce zostanie przy mym miejscu,
Już jako polny - zwykły - kwiat.

G R A

Dla Ciebie świeci moje Słońce,
Dla Ciebie wzdycha mój też Wiatr.
Głosem dzwoneczków od konwalii,
Które ukradkiem z lasu skradł.


Dla Ciebie świecą moje Gwiazdy,
Księżyc na górze zmienia twarz.
Zorze zaś nocne zaplatają,
Ogniki, które w oczach masz.


Nie mam już miejsca na marzenia,
Które o Tobie Czas mi śle.
Ciągle w kolejce stoją przy mnie,
Jedno o drugim wszystko wie..


Miłość jak wielka rzeka wody,
Kamienie toczy, brzegi rwie.
Moja nadzieja zaś na tratwie,
Do Twego morza płynąć chce.


Na Wielkim Morzu - białe fale,
Dokoła Świata gonią Czas.
Pragnienie wielkie jak Ocean,
Całe się mieści wewnątrz nas.


Dla Ciebie świeci - nasze Słońce,
Dla Ciebie wzdycha serce me.
Skowronek z Wiatrem pod chmurami,
Miłosne trele Tobie śle.


I tak jest zawsze-  po śnie nocy,
Która schowała gwiazdy swe.
Wszystkie sekundy w rytmie serca,
Razem z Twoimi tworzą "grę".

WIARA w S I E B I E

Przyszło mi dziś wierzyć sobie,
W mą Nadzieję, którą mam.
Gdybym stracił swoją miłość,
Będę winien tylko sam.


Jej oddałem swoje myśli,
W powiernictwo zaś swój czas.
Nie ukryłem, nie schowałem,
Nic co było wcześniej w nas.


Wszystkie myśli nawlekałem,
Jak muszelki słonych mórz.
Moja pewność jest nijaka,
Czy nawlekłem wszystkie już.


Na zamglonym Świecie Prawdy,
Ona gubi ścieżki swe,
Tylko jedna, ma Nadzieja,
Wciąż jej szukać sama chce.


Pozostała jeszcze Wiara,
Która ciągle modli się.
Stoi sama na rozstaju
I powrotu Czasu chce.


Ja nie mogę jej zostawić,
Przyrzekałem wiarę dać.
Pomny swojej obietnicy,
Dzisiaj muszę przy niej stać.



sobota, 21 kwietnia 2012

WYZNANIE "k o s m a r a"

W Duszy" kosmara", jest zawsze szpara,
Przez którą Ego , niczym  Koszmara,
Przeciska macki, później? - formuje,
W bezkształtną masę i się gotuje.


Powstaje wywar- gęsty, krzepliwy,
Kleisty wierzchem, w głąb zaś? - zdradliwy.
W aurze słońca, przy ciepłym wietrze,
Zastyga w gumę, grzejąc powietrze.


W chaosie Życia i biegu Czasu,
Kopciuszka z makiem i Wilka z lasu;
To  epicentrum poznawcze Świata,
Z jego się Życiem - tka i przeplata.


Algorytm Życia - wyskalowany,
Przez ową masę jest przepychany,
Kształtując jego też wyobraźnię.
Trudno w tym znaleźć sens i przyjaźnie.


Zakuty w dyby i sfrustrowany,
Rwie się z łańcuchów jak? - opętany.
Cóż, poryw chwili, nie - gest rozpaczy,
Że wyobraźnia mu się "robaczy".


Na Madejowym łożu wyznaje,
Że mu się Serce z Duszą rozstaje.
On na to wszystko przymyka oczy,
Szukając z laską szczytu rozkoszy.


A gdzie są wszystkie te przymiotniki,
Które sprawując się jak te "psotniki",
Szepczą do ucha i jego Duszy,
Że sens je spaja, ale? - się kruszy.


Z Duszy "kosmara", wciąż bucha para,
Skrapla i spada, niczym Niagara,
Za wodospadem zaś łagodnieje.
Za horyzontem? - morze istnieje?.


Czasem się zwierza, że Czas dokucza,
Że mu się kłębi, że się "wypucza".
Cóż? - takie czasy, lepiej nie będzie,
Siada i pieje, jak kur na grzędzie.