piątek, 6 stycznia 2012

PRZEBRAŁEM się za A N I O Ł A

Przebrałem się, sam,  za? -  Anioła,
Chciałem okrążyć Świat - dokoła..
Zobaczyć dobre - ludzkie serca,
Co ich pociesza? - co? - uśmierca.


Lecz zobaczyłem Świat? - okrutny,
Dla ludzkich sumień - bałamutny.
Ludzie wciąż giną, umierają,
W lęku i trwodze - głód zaznają.


I nie jest ważna ludzka cera,
Śmierć tysiącami ich zabiera.
Ale? - dobrobyt, też istnieje,
Wciąż się bogaci - nie maleje.


Bieda? - wciąż woła o ratunek,
Dumne bogactwo? - o szacunek.
Te wille dacze, samoloty,
Nie są "wartością" - ich roboty.


Biedni nie mają też nadziei,
Że im cokolwiek los - odmieni.
Nędza, biedota, przeludnienie,
Zabija skromne, ich marzenie.


By choć raz w życiu , chwila mała,
Trochę radości , też im - dała..
Dni przemijają w trudzie, znoju,
Z braku jedzenia? - też? - spokoju.


To wojna, nędza, bezrobocie,
Dotyka w zimnie, jak w spiekocie.
Udręka w każdym kątku Świata,
Jest tylko biedna - nie bogata.


Bogactwo "razi": zbytkiem, złotem,
W miejscach? - gdzie chorzy mrą pokotem.
Są pozbawieni swej godności,
I wokół brak nich jest? -  miłości.


Bale, przyjęcia, karnawały,
Bogactwo wznoszą zaś do "chwały".
Swą "dobroć" wnoszą wprost do Boga,
Gdzież jest ich bojaźń? - gdzie ich trwoga?.


W jakimż są  błędzie "retoryści",
Że im swe sprawki Bóg oczyści?.
Że im te ziemskie przywileje,
Na dobrą stronę je przeleje?.


Zwracam się tutaj - z tego miejsca,
Do ludzi "pychy", oraz "chciejstwa".
W pogoni uciech i "mamony",
Sens Życia został - zagubiony.


Cóż sensem Życia jest człowieka,
Gdy jego treści nie docieka?.
A przecież "Wolę" - Bóg "darował",
Aby  nią Życie swe radował.


Człowiek sam "sądzić" się zaczyna,
I swe sumienie też  - "zapina".
Dziś? - "Rządcą" Świata jest "Mamona",
Ona? -  bez ducha, gdy ktoś kona.


Wojna jest "Wolą" - też człowieka,
Gdzie  "klęska" sumień z nich ucieka.
Dotyka Nieba i  wraca w dół ,
Tracąc po drodze swej winy pół?


Świat się stał polem do "uprawy",
A nie zaś miejscem do - "poprawy".
Czyżby ten rok był, dla ludzkości,
Końcem "wszystkiego"? - i litości - ??..



























niedziela, 1 stycznia 2012

CAŁY ROK K O C H A N I A

Cały rok Kochania, cały rok tęsknoty,
Serca dotykały? - upadki i wzloty.
Ma Dusza zapadła, na dziwną "chorobę",
Ciągle jej chodziło, o jedną "Osobę".

Miała "gorzkie" żale, więc piła? - mikstury,
Sypała popiołem, patrzyła do góry.
Mówiła, że Kocha tą jedną "Osobę",
Jej imię szeptała, przez calutką dobę.

Serce wtórowało i też głośno biło,
Gdyby mu się dało? - to by wyskoczyło.
Pobiegłoby szukać, tą jedną "Osobę",
Bosymi stopami, na kamienną drogę.

Marzenia się wspięły, na sam szczyt, do góry,
Znaczyły Imieniem - mijające chmury,
Patrzyły na wschody i zachody Słońca,
Polewając łzami swe wnętrze z gorąca.

Tęsknota się wzbiła, aż? - po Nieboskłony,
Tam, gdzie jego obraz, jest z gwiazd ułożony.
Poczęła je liczyć i szukać Imienia,
Które dało powód? - do jej "roztęsknienia".

Nadzieja usiadła, na brzegu Księżyca,
Twierdziła,  że widzi? - tej "Osoby"- lica.
Dawała więc znaki i Sercu i Duszy,
Raz Księżyc "cieniutki", raz  znowu się? - "brzuszy".

Z lękiem?!, ale muszę - przez gwiazdy  wędrować,
Aby  tą "Osobę"? - w myślach - pocałować.
Z lękiem?!, ale muszę, na górze przebywać,
By palcem na chmurach? - jej  Imię - rysować.

Wszystkie me uczucia? - razem się zebrały,
Słały miłe słowa, oraz? - dziękowały,
Że też jestem z nimi. Spisałem umowę,
Że razem  będziemy? - Kochać - tą"Osobę".

MAM w S O B I E ..

Mam w sobie Wielką Nadzieję,
Nadzieję Wielką jak Świat.
Nie dam jej skrzywdzić nikomu,
I nie pozwolę jej skraść.


Jest moim skarbem dla Duszy
I tak się dzieje od lat.
Podlewam ją swym uczuciem,
By dalej pachniał jej "kwiat".


Cóż to jest ?: miłość?, kochanie?,
Wiem. Dusza moja też wie.
Za moje dla niej oddanie,
Zawsze mi szeptać, to chce.


Że to uczucie? - jak Niebo!,
Dla Serca? - mości też tron.
Nigdy, przenigdy nie snuje,
Że kiedyś przyjdzie jej zgon.


Dlatego nosząc  ją w sobie,
Stawiam w Duszy ołtarze.
Wiem, że gdy przyjdzie zwątpienie,
Ona? -   drogę mi  wskaże.

sobota, 31 grudnia 2011

CZŁOWIEK - "H O N O R U "

Racje, swe słowa i myśli,
Człowiek sam sobie - wymyśli
Tworząc Świat wokół zamknięty,
Na zewnątrz zaś? - uśmiechnięty.


Człowiek "Honoru"? - nie prosi,
Od dawna myśl, ta się "nosi".
Człowiek "Honoru"? - jest prawdą,
Omija "nicość" ze wzgardą.


Raz przyrzeczenie złożone,
Traktuje jak swoją "zonę".
Krzywda u niego, nie "służy"
I innym Życia  - nie burzy.


Uszczerbkiem jego "Honoru",
Jest budowanie pozoru,
Swojej wyższości i dumy,
Że pojął? - wszystkie "rozumy".


Człowiek "Honoru? - prywaty,
Nie klei sobie, jak "łaty".
"Otwiera" serce i wierzy,
Że w niego? - nic nie uderzy.


Na krzywdę? - patrzy z litością,
Pomocą, oraz ? - godnością.
Okazji w niej nie znajduje,
Tylko jej jeszcze? - pilnuje.


Człowiek "Honoru"? - spokojem,
Dla jego stanu, jest "wojem".
Podaje rękę rannemu,
Nie śląc zaś miecza - ku niemu.


Wierzy i broni swej Wiary,
Choćby kąsały "Poczwary".
Niosąc zaś swoje " sztandary",
Dodawał godność do "miary".


Człowiek "Honoru"? - jest "sobą",
Za serca i Duszy  zgodą.
Gdy już nadejdzie "rachunek",
Złoży z "Honorem" - meldunek



poniedziałek, 26 grudnia 2011

MOJE Ś W I Ą T E C Z N E - ' 'PORZĄDKI '

"Wygładzam " myśli w mojej głowie,
"Sortuje" " słowo, też po słowie.
"Odkurzam" pamięć i  układam,
Tą?- którą cenię, też "zakładam".


Robię też w Sercu mym - "porządek",
"Wyplewiam" chwasty z jego grządek.
"Formuję" klomby i gazony,
Wstawiam z kwiatami w nie - wazony.


Przeglądam swoje też - sumienie,
"Odrzucam" z  drogi, mu kamienie.
Zamieniam szaty - też na nowe,
By Ono miało? - też "odnowę"


Gdy już skończyłem swe "porządki",
Sprawdziłem jeszcze też - "zakątki",
Czy aby jakaś pajęczyna,
"Przelotu" Ducha? - nie "zapina".


Zrobiłem ukłon swój w pokorze,
Wejść do mnie możesz - Panie Boże.
Wziąłem opłatek do mej ręki,
Odeszły  wszystkie ze mnie - "lęki".


W jego Imieniu  się żegnałem
W jego Imieniu  go "łamałem".
W jego Imieniu  ślę życzenia,
Bliskim, dalekim do - spełnienia.

ŚWIĘTA "T Ę S K N O T Y " - za KRAJEM

Przez dalekie strony bieży
Głos Rodaków - do Macierzy.
Głos tęsknoty i miłości,
Który w Sercach? - u nich gości..


Słowo "Polska" - dla Polaków,
Jest obrazem różnych" znaków".
Od dzieciństwa są zbierane
I do serca też chowane.


To jest pamięć o Rodzinie,
Swoim życiu i dziewczynie.
O dzieciństwie w szkolnej ławie
I puszczaniu "kaczek" w stawie.


O Rodzicach - ich? - "młodości",
Kolan dziadków i radości.
Opis Świata w polskich słowach,
W niekończących się rozmowach.


Los i Życie? - jak rozstaje,
Swej  "spójności" nam nie daje,
A zabiera? - co kochamy.
I cóż z żalem, zrobić mamy?.


On się jeszcze - "kumuluje",
Gdy Los z nami? - pożegluje.
Za granicę, gdzieś w nieznane,
Tracąc z oczu? - co " Kochane".


W Święto  - "Boga Narodzeniu"
Święto Rodzin -  w  "Objawieniu".
Noc narodzin - Zbawiciela,
To  porażka?  - Kusiciela..


Dni  tęsknoty - Was do Kraju,
Dni  pamięci - o Was w  Kraju .
Jedna droga nam - do? - Raju

niedziela, 25 grudnia 2011

PRZY C H O I N C E , PRZY K O L Ę D Z I E..

W tej ciszy nocnej - pośród gwiazd,
Wśród wiejskich domów - ulic miast,
Brzmi kolęda przy opłatku,
Głosem młodym, oraz dziadków.


Dziś? - jesteśmy zjednoczeni,
Więzią serca i korzeni.
Dziś pragniemy - być ze sobą,
Ty wśród swoich, a ja? -  z Tobą.


Miłość Polski Świat oplata,
Nad nią orzeł, ciągle lata.
Przez los Życia - rozrzuceni,
Lecz w miłością - wciąż złączeni.


Z mego domu, z mego serca,
Głos "tradycji" -  spadkobierca,
W imię Boga śle życzenia,
Mym Rodakom - do spełnienia.


A Tym, którzy już odeszli,
Za ich "Polskość", którą nieśli.
Pamiętajmy  Bracia mili,
Że to Oni się - spełnili.


Przy choince, przy kolędzie,
Niechaj Wiary nam przybędzie.
To co chcemy zawrzeć w słowie,
Mały Jezus nam dopowie,

sobota, 24 grudnia 2011

GDYBY TEJ "N O C Y" - NIE BYŁO?.

Gdyby tej nocy? - nie było,
Cóż by się stało? - zdarzyło?.
Nic.Wtedy?-  chyba nic. A dziś?,
Czy byśmy wiedzieli - gdzie iść?.


Brak Wiary? - to brak spójności,
W dążeniu ludzkiej miłości,
Do swego szczęścia i Duszy.
Ma wyobraźnia się "kruszy".


Szczęście doczesne na Ziemi,
Ono? - się w oczach nam "mieni".
Stawiane na piedestale,
Idzie donikąd? - lub wcale.


Duszy? - coś więcej potrzeba,
To "przewodniczka" do Nieba.
Musi być przez nas? - kochana
I zawsze czysto ubrana.


Zapewne? - wszyscy powiecie,
Że ogrom Dusz jest na Świecie.
Lecz mało, "czysto" ubranych,
A więcej tych? - "zaniedbanych".


Zesłał Bóg syna na Ziemię,
Dar swej miłości o d siebie..
Prości go ludzie - przyjęli,
Bogaci? - zrobić nie chcieli.


"Bogactwo"? - człowiek ma w Duszy,
Gdy krzywda innych, go wzruszy.
Do wyciągniętej też ręki,
Dołoży swojej "poręki".


Cieszmy się znów? - z Narodzenia
I Bożej Łaski - "widzenia".
Kolędę mu zaśpiewajmy
I swym "bogactwem"? - witajmy.




NA JEDNEJ Ł Ó D C E

W zamyśleniu spoglądam - i piszę,
Lecz nie o tym , co widzę? - lecz słyszę,
Całym sobą, a Duszą szczególnie.
Ona zawsze słuchała - potulnie.


W moim świecie "myślowo - słyszalnym",
Stąpam cicho, z odczuciem przyjaznym.
Z każdą myślą spotkaną? - rozmawiam,
Gdy się kłócą? - po prostu - zabraniam.


Chcę wydobyć z nich mądrość - człowieka,
I dlaczego przed nimi ucieka.
Czyżby miały tą nad nim przewagę,
Że im nieraz dał człowiek zniewagę?.


Wiem, cóż wiem? - że zgubione uczucia,
Mają swoje - stracone - "odczucia"?.
Im tęsknota odbiera te chwile,
Kiedy były "młodością" i w sile.


Gdy się  spotkamy, to ja tasuję
Rozdając karty, swoją wistuje,
Lecz asa chowam w jednym rękawie,
Przebijam pulę i jest po sprawie.


Odgrywam wszystko, co już straciłem,
Odtwarzam miejsca? - w których nie byłem.
Z myślami razem, "przestawiam" chwile,
Aż czuję tętno, na szyjnej żyle.


Zamykam oczy i? - siedzę cicho,
Myśląc: dlaczego? i jakie licho,
Wciąga me myśli? - do środka Duszy.
Wiem, ze ją boli, a później? - suszy..


Kiedy ją suszy? - to ja popijam,
Kiedy się kurczy? - ja się rozwijam.
Lecz razem w jednej łódce płyniemy,
W sumie? - co chcemy? - to chyba wiemy.





















K O C H A ...m - SAM

Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać - zarazem,
Nad mym napisanym jedynym "wyrazem".
On mnie swą wielkością? - dogłębnie poraża,
Wnika gdzieś do środka a potem? - obnaża.


Ilekroć myślałem, że go coś "rozumiem",
On mnie wciąż przechytrzał, że "tego" - nie umiem.
Że coś mi się plącze z innego wymiaru,
Mam znów od początku - dokonać - "pomiaru"


Ja wciąż na poważnie, a ono? - z uśmiechem,
Gdzie się nie obrócę, to odbija echem.
I w swoim zwyczaju?: "Co chcieć napisałem,
Czy aby i o tym? - co sobie - myślałem?".


Powiem. Wprost otwarcie, że to mnie? -" zatkało",
Nie przyznam mu nawet? - że też? - zabolało.
Skuliłem się w sobie, "myślowo" w rozumie,
Wpadłem w dywagację - które z nas? - nie "kumie".


Zacząłem do niego, dodawać; przyrostki,
Krzywe pytajniki , a potem? - przedrostki.
Z prostych wykrzykników - nic nie wynikało,
Powiedziało tylko? - że - głośno krzyczało.


Zagryzałem język, ruszałem uszami,
W końcu? - wykrzyczałem, że? -  "koniec" jest z nami.
Nie będzie mi "wyraz"? -  morale obniżał,
Kazał się powtarzać, a potem? - ubliżał.


Siedzę, kombinuję, na palcach sumuję,
W końcu rozżalony skrycie - kontestuje.
Zmienię go na inny, choć mnie swędzi pięta,,
Dla spokoju Ducha - zbliżają się Święta..


I tu usłyszałem - zdziwicie się wielce?:
Zapomniałeś przecież o jednej literce.
Jak się pisze wyraz, trza pisać rozumnie,
Wtedy adekwatność jest już inna u mnie.


Wiesz co napisałeś?. Napisałeś? - "Kocha",
Czy wuj kocha Zochę, czy? - też wuja? Zocha.
A winieneś pisać? - go - z końcówka "am",
Wtedy byś zrozumiał, że to robisz? - sam.













piątek, 23 grudnia 2011

JESTEM? - Z A D Z I W I O N Y

Piszę dla swej Duszy? - czy ona przeze mnie?,
Stara się prowadzić me myśli tajemnie.
Po cichu otwiera, słowa "niepisane"
I prosi bym pisał , gdyż są jej? - kochane.


Ma tyleż uczucia?, żem jest? -  zadziwiony,
Kiedym chciał ich użyć, gdy byłem spragniony.
Gdy ich nie znalazłem? - używałem myśli,
Ale czy ich rozum w miłości - "uściśli"?.


Nie umiałem sięgnąć, do głębi uczucia,
Nie umiałem splątać, mych myśli do snucia.
Tworzyłem iluzję, że? -  to ja mam władzę,
Że sobie myślami, nad Duszą poradzę.


Po upływie czasu, wracałem myślami,
Do czasu i rozmów, co były za nami.
Dochodziłem myślą do drogi rozstaju,
Że to co zrobiłem? - było wyjściem z Raju.


Powiedziałem? -  nie to, co powiedzieć chciałem,
Choć mi się zdawało?, że nawet wiedziałem?!.
Zostawiałem słowa, które mnie wstydziły,
A potem w pamięci? -  się z sobą-  wadziły.


Naprawić się nie da," to?" -  co już się stało,
Teraz wiem, dlaczego? -  me serce płakało.
Ono przecież miało, swe uczucie w sobie,
A ja? - nie umiałem, przekazać go Tobie.


Lata przemijały, a Dusza czekała,
Cierpliwość jej tylko rozwagi dodała.
Ja też zrozumiałem, że "to?"-  z jej głębiny
Winienem słać słowa, do mojej dziewczyny.


Ma ich dzisiaj nadmiar, chce mi je darować,
A serce nie musi me już się "gotować".
Dzisiaj? -  zatem w ciszy i spokoju ducha,
Pilnuje mych myśli a ja? - swego brzucha..


Jesteśmy w symbiozie: czasu? -  oraz strawy
I jednej do tego używamy-  ławy.
Ona nie przeszkadza, gdy ja mam zajęcia,
Ja zaś wystukuję jej dziwne "zaklęcia".





wtorek, 20 grudnia 2011

IDĄ Ś W I Ę T A

Idą Święta. Śniegu nie ma,
"Rozebrane" są już drzewa.
Chciały usnąć w śnieżnej bieli,
Od niejednej - już niedzieli.


Z kopca ziemi, nos krecika,
Wraz z wąsami się wytyka.
Oczu nie ma, ale? - czuje,
Zimy nie ma, to "bąbluje".


Przyleciały strojne gile,
Dla nich dziwne to są chwile.
Wszak na śniegu, ich kolory,
By zrobiły? - zachwyt spory.


Tylko wrony, oraz kawki,
Wciąż jesienne , mają czkawki.
Mokrą ziemię, dziobem dziobią
I tym samym? - sobie szkodzą.


Sikoreczki? - te "Bogatki",
Upierzenie mają w łatki.
Żółta zieleń, czerń niebieska,
Dla urody? - gdzieś tam - kreska.


Często? - w oknie je widzimy,
Na tle białej już - pierzyny.
Nie ma śniegu - nie ma zimy,
Ich na świerku? - nie widzimy.


Spójrzmy jeszcze na wróbelki,
Dla nich zima? - problem wielki.
Dziobiąc w śniegu? - obserwują,
Gdyż Krogulce? - też polują.


Ponad lasem, dzięcioł stuka,
Drzwi otwartych, w lesie szuka?.
Obstukuje chore drzewa,
Pełniąc rolę?, hmm.. Felczera?.


Co las przyśnie - stuk go budzi,
Nawet mrówkom, czas się nudzi.
Już? - niedługo będą Święta,
A przyroda? - "niezaśnięta"

sobota, 17 grudnia 2011

"D O B R O" - MŁODOŚĆ i CZAS

Gdy widzisz młodzież?  -serce Ci - drży,
Gdyż w ich młodości? - Twoja ? - też tkwi.
Jesteś zdziwiony? - choć mija czas,
Że młodość dalej w swym sercu - masz?.


Ona? - wciąż w Twoich, marzeniach śni,
Ilekroć wracasz? - otwiera drzwi..
Nie daj ich zgubić, niech dalej tkwią,
Gdyż? - dobrą siłą dla Ciebie są.


Bagaż swych marzeń, dźwigasz jak trzos,
Bo nie wiesz które? - wyznaczy los.
Więc dziękuj za te? - które Ci dał,
Bo gdyby wszystkie? - To byś się - bał.


Przeżywaj "dobrze", swój ziemski czas,
Gdyż on się toczy? - jak z góry głaz.
Nie wchodź mu w drogę, lecz pilnuj go,
Gdy  "dobro" zburzy - zostawi? - zło.

P Y T A N I A? są ZAWSZE..

Gdybyś chciał Życie - garściami brać?
Musiałbyś jego? - sekrety znać.
Jakich używa "tajemnych sił",
Abyś w pokorze, posłusznym był.


Gdzie stawia kroki?, gdzie gubi - łzy?,
Czy zna odpowiedź, na Twoje sny?.
Gdzie złoty zamek,  Miłość swój ma?,
Czy jest "lekarstwo? - gdy Dusza łka.


Kogo masz Kochać?, a kogo? - nie,
Czego też Stwórca, od Ciebie chce?.
Jak z losem zgodnie, pomyślnie - żyć?,
Dla Wszystkich innych? - Człowiekiem być?.


Jakie marzenia? -" poważnie" brać?,
A których nawet, trzeba się bać.
Jakże oddzielić? - dobro od zła?,
Chociaż zło twierdzi, że? - rację ma.


Jak z biedą można? - w "przyjaźni"  żyć?,
Że swym "Bogactwem"? - umieć się kryć.
Jak swe Sumienie, nie brudzić złem,
Gdy będzie szarpać, swym ostrym kłem?.


Jak umieć z Duszą? - rozmawiać swą,
Gdy się w niej "brudy" - zostawić chcą?.
I jak Sumienie wyleczyć trza,
Gdy go "gangrena", dopadnie zła?.


I najważniejsze: Czy ja to ..ja?,
Ten który dobrze- o siebie dba?.
Czy mogę w lustrze? - spojrzeć w swą twarz,
Powiedzieć do niej. Ty? - szczęście masz.


,

S E N o M I K O Ł A J U

Mikołaju !! Mój kochany,
"Zabierz" myśli me - ze ściany.
Zostawiłam je? - dla Ciebie,
Chociaż wiem, że jesteś w Niebie.


Wpatrywałam się w nią - długo,
Aż mi łezki, zaszły smugą.
W Tobie jednym? - mam nadzieję,
Już nie płaczę?! Już się śmieję!!.


A na ścianie? - już wesoło,
Tańczą śnieżki, białe w koło,
Srebrne różdżki w ręku mają,
Moje myśli mi? - zwracają?!.


Nagle? - ściana się - otwiera,
W białą suknię, ktoś ubiera.
Siadam w sanie wyścielone,
Z różdżką w ręku i koronie.


Sanie ciągną renifery,
Mikołaja uśmiech szczery,
Jakże dzwonki - pięknie - dzwonią!,
Głaskam reny, swoją dłonią..


Piękne sanie się zerwały,
Wokół dzwonki - puszek biały.
Wiatr mi włosy skręca w loki,
Widzę gwiazdy i obłoki.


Moja różdżka? - blaskiem świeci,
Sprawia radość, uśmiech dzieci.
Widzę wszystkie ich życzenia,
Zbieram każde - do spełnienia.


A Mikołaj? - uśmiechnięty,
Skręca wąsy, choć jest Święty.
Daj mi wszystkie te życzenia
I w prezenty? - je zamienia.


Dziękuję Ci - ma Księżniczko,
Twe życzenia? - też mam blisko.
Różdżkę moją Ci zostawię,
Abyś mogła? - "śnić na jawie".


Ona sprawi, że ta ściana?.,
Się otworzy, aż? - do rana.
Będzie miała - tyle mocy!,
By marzenia budzić w nocy.


Za rok? - będę, znów u Ciebie,
Szukaj w gwiazdach mnie na Niebie.
Znów zobaczysz mnie na ścianie,
Renifery, oraz sanie.
              No a teraz?
                    Śpij Kochanie, kochan...koch...