piątek, 27 lipca 2012

POŚRÓD Ł A N Ó W


Chylą swe głowy kłosy zbóż,
Granice trawy ciągnąc wzdłuż.
Dwie koleiny polnych dróg,      
Gdzieniegdzie łąki -  siana stóg.


Z zapachem chleba leci głos,
Cykania świerszczy pełen trzos.
Słońce skowronkiem głaszcze łan,  
Ciepły wiaterek prosi w tan.


Tu nasza Ziemia rodzi chleb,
Który swój zapach ciągnie z gleb.
Słomkowe Słońce z bielą chmur,   
Układa z cienia nowy wzór.


Pośród łanów? - asfalt smolny,
Tnie jak nożem urok polny.
Po nim z szumem i warkotem,
TIR przewala się  łoskotem.


Moja pamięć? -  żeńców wzywa,
Brzękiem kosy się odzywa.
Śpiewnym głosem, zawołaniem,
"Glorią" ziemi, jej kochaniem.


Ludzką ręką łan skoszony,
Potem w mendle ustawiony,
Dawał obraz z polskich żniw.
Śląc swój zachwyt, oraz podziw.


Dziś w warkocie, oraz? -  kurzu,
Trudno szukać w łanach "różu".
Kombajn kosi, młóci, huczy,
Jakby zagon szedł  hajduczy.


Kiedyś piękno, dziś? -  technika,
"Mnie" poetę -  w prozaika.
Moja młodość, tamte czasy,
Nie odnajdą już swej krasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz