sobota, 11 sierpnia 2012

SŁUSZNA R A C J A

Człowiek z natury - coś ciągle chce,
Szuka dróg "dojścia", o których wie,
Że mu ułatwią osiągnąć cel,
Chociaż? - nie zawsze zostawią "biel".

Są ludzie - "prości"  ideowo,
Mający "środek"? - na gotowo.
Mogą z marzeniem iść po linie,
Choć dołem rzeka wartka płynie.

Skąd człowiek bierze - przekonanie,
Że racja za nim murem stanie?,
Że ją zaniesie, aż? - do Nieba,
Bez modłów wierzy, że tak trzeba.

Zaklina swoja rzeczywistość,
Która mu stwarza "racji" - bliskość.
Broniąc? -  rozdziera swoje szaty,
Ładuje kule do armaty.

Strzelać do wróbli? - nie omieszka,
Zakopie w ziemi też orzeszka.
Potrafi polec - nie ustąpi,
Tam gdzie ktoś inny? - słowa skąpi.

Tacy obrońcy słusznej sprawy,
Są kucharzami ludzkiej strawy.
Tam? - gdzie ktoś inny, już ucieka,
On stojąc z bronią? - na śmierć czeka.

Nie ważąc Życia w danej chwili
I że tych nie ma , co tu byli.
Kładzie na szali - przekonanie,
 Że ono wyżej niego stanie.

To oni tworzą - nam historię,
Oddając krew na - morfologię,
Którą po latach my "badamy",
I dla swej sprawy, różnie "gramy".

Gdy mamy inne przekonanie,
Lub? - ktoś nam zrobił - mózgu pranie,
Ale gdzie jest racja? - ktoś to powie.
Każdy ma swoją - w swojej głowie.

Ten?, co to pisze - też ma swoją.
Jemu się czasem? - nawet dwoją,
Gdy musi z wierszem , w środku  stać,
Z obu kierunków, zaś baty brać.










  

środa, 8 sierpnia 2012

NA AKSAMITNYM T L E

Mógłbym opisać prozą,
Co też mój umysł wie,
Lecz wolę to inaczej,
Gdyż Dusza więcej wie.

Nie muszę nic przeglądać,
By źródeł szukać? - gdzieś?..
Wystarczy, że ją zwolnię,
Pozwolę Duszy biec.

Zna ona takie miejsca,
Że ich nie widział Świat.
Potrafi wyczarować,
Na lodzie? - piękny kwiat.

Potrafi dużo więcej,
Niż czarów księga ma.
Gdy papier dotknę piórem,
Ona już? - wątek zna.

Posiada wielką siłę,
W uczuciach? - mistrzem jest.
Nad wyraz delikatna
I ma wspaniały gest.

Zawarłem z nią - umowę,
Gdy pisać będę chciał?.
Ona mi? -  wyczaruje,
By wiatr mi słowa wiał.

Ja? - będę je układał,
Na aksamitnym tle.
Szczególnie, kiedy Miłość,
Uczucia swoje śle.

To po nich mnie poznacie,
W tych słowach? - które "drżą".
Szczególnie w takiej chwili,
Gdy Serce? - widzi ją.

Odpływam teraz do niej,
Bo tego Dusza - chce.
Nie będę się sprzeciwiał,
Wszak ona? - więcej - wie. 



wtorek, 7 sierpnia 2012

U C Z M Y SIĘ...

Tyleż słów wokół?, a nam jest brak,
Jednego słowa o "barwie" - "tak".
Ileż by prostych, ubyło spraw,
A nasza Dusza? - nabrała barw.

Nasz czas stracony, przy pustych dniach
I żal błyszczący na słonych łzach.
Miałby na pewno, swój inny znak,
Gdyby spotkało go wcześniej -  "tak".

Zazwyczaj w życiu? - gonimy czas,
To bieg na przełaj przez gęsty las.
A czas pogania, ma na nas bat,
Nie ważne ile? - mamy swych lat.

Słyszymy często, zaś słowo - "nie",
Które nam życie, na drobne rwie.
Do niego częściej, przylega zło,
Jak gdyby w parze, tuż, obok szło.

Uczmy się dawać, bo szkoda dni,
Gdyż życie toczy - szaleńcze gry.
W rozmowie z ludźmi? - bądźmy na "tak",
To jest początek, na dobry - "znak".




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

JESTEM - T U i JESTEM - T A M

Choć tutaj jestem -  mogę być tam,
Naraz w dwóch miejscach i to nie sam.
Choć brak mi skrzydeł - marzenia są,
To one z sobą, zawsze mnie rwą.

Jesteśmy tutaj? - jesteśmy tam,
To każdy przecież potrafi sam.
Nie każdy jednak? - wybrańcem jest
I ze swych marzeń, przechodzi test.

Naszą pomocą, są dobre sny,
Byśmy nie wpadli, w dziwaczne gry.
Przydałby nam się, też dobry fart,
Aby mógł w tynfa - zamienić żart.

Są gdzieś granice, albo? - ich brak,
Nikt przecież taki, nie wstawił znak.
Tam go więc nie ma - nie ma go tu,
Wiec w skrzydłach marzeń? - go góry - fru!.

Gdy sowa: chu - chuu,  to my? -  do snu,
Biegamy po nim, do straty tchu.
Słoneczko puka - jesteśmy źli,
Gdyż sen się jeszcze, nam w środku - tli.

Mamy więc gdzie być, mamy co śnić,
To nasze "miejsce", gdzie chcemy żyć.
Nie może nikt nam - do niego wejść,
By swe marzenia, do naszych - wpleść.

Jak pięknie pisać -  jest taki wiersz,
W którym się mieści, aż? -  tyle Serc.
Do Nieba, marzeń, jest cały stos,
Musimy znaleźć, w nim? - własny głos.

Chociaż tam bywam  - też jestem -  tu,
Mam dla Was wszystkich - gałązki bzu.
Podrzucę go Wam, gdy przyjdzie sen,
Niech Was w marzeniach - zabierze - hen!...






niedziela, 5 sierpnia 2012

F A T A M O R G A N A

Świat się zatacza i? - przetacza,
Ponad tym wszystkim, czego chcemy.
Raz jest szarańczą na pustyni,
To znów chichotem nocnej hieny.


Rodzi Cię, chowa - od małego,
A potem ściska w swoje macki.
Kombinatorzy twierdza zgodnie,
Że sposób bycia? - ma -"prostacki".


Może i prawda? -  w ich narracji,
To nie on fortun jest kowalem.
Aby mieć wszystko, co on daje,
Trza być dla siebie - swoim drwalem.


Więc wali człowiek swym toporem,
Biega po lesie - drzewa ścina,
A on po czasie, na swym pniaku,
Jeszcze gęściejszy - róść zaczyna.


Już się go ścinać  - nie opłaca,
Wyrasta gęstszy,lecz - cherlawy.
Nie rodzi drewna na budowę,
Ani też pod nim? - nie ma trawy.


Nie kombinujesz? - bo nie umiesz,
A czas Cię wcale nie oszczędza.
Chodzisz w tych chaszczach, zbierasz opał,
A razem z Tobą ? - Twoja nędza.


Gdyś już jest stary, też i chory,
To patrzysz z dala - na to wszystko.
Fatamorgana serce jarzy,
A przecież w oczach - Świat? - tak blisko.

sobota, 4 sierpnia 2012

SIERPNIOWE "B U C Z E N I E"

Choć mi się nie chce, no ale? - cóż,
Presja podobna - koszeniu zbóż .
Kiedy przychodzi, to trudno kryć,
Ze go niechceniem, możemy -  zbyć.


Kombajny pola młócą i tną,
Myślicie pewnie, że nocą śpią?.
Na kłosach lampy - ciemności drą,
A za tym światłem, to one  są.


Polska wieś nie śpi, lecz "buczy" tam,
Jakby się polny, rozłożył kram.
Byłoby cicho, gdy byłby step,
Lecz to "buczenie" zmienia się w chleb.


Chleb nasz powszedni, to "święta rzecz",
Nawet ważniejsza, niż dobry miecz.
Czyż takim chlebem nie jest też krew,
Która obrony podjęła zew.


W czterdziestym czwartym - śmierć siała ją,
Czego dowodem te groby są.
Powązki dały schronienie im,
Za ten nadludzki, wręcz "boski" - czyn.


Nasz obowiązek - wspominać Ich,
Chronić od "nocy" i pokus złych.
Ta nasza pamięć - "kombajnem" jest
 I jak co roku, zdaje swój "test".




Pierwszy dzień sierpnia - to?, "żniwny" czas,
Który pozwala zmieniać nam "twarz".
Powstańcza  wiara - dojrzewa w nas,
Że na "buczenie"? - już przyszedł czas.


Takie "buczenie" - obiegło Świat,
Którego siewcą, jest w grobie - Brat.
Musimy zmielić i upiec chleb,
By dalej żywił - nasz polski szczep.

piątek, 3 sierpnia 2012

P O C I E C H A

Rozkojarzenie - wyłącza czas,
Czas na destrukcje, jest w środku nas.
Chwila tęsknoty otwiera drzwi
I powolutku ogniem się tli.


Ta teraźniejszość - uchodzi z nas,
Zastyga w sobie, jak lawa w głaz.
A my na wietrze -  pajęczyną,
Gonimy myślą za dziewczyną.


Za tą jedyną, co czas ją wziął,
A jej obrazy do myśli wpiął.
Ciągle jest młoda, w uśmiechu twarz,
Jej "słodkość" serca, jest ciągle w nas.


To nasza młodość, chce spotkać ją,
Oszukać serce też swoją grą.
Jakiego kroku zabrakło jej,
Być , byłoby lżej.


Sto pytań błądzi i tyleż rad,
Ze dzisiaj inny, też byłby Świat.
Lecz co by było? - z tym co dziś jest,
Gdyby go zmienił, nasz jeden gest.


Chwila tęsknoty - zamyka drzwi,
Czasem zabiera z pamięci sny.
Otwiera jedne, a dalszych nie,
Czas się nie cofnie i o tym wie.


Lecz pisać można, ile się chce,
Wziąć chwilę czasu, gdy serce rwie.
Przytulić mocno, niech ono drży,
Niech nam zostawi w pociesze sny.















czwartek, 2 sierpnia 2012

SENS "P O J Ę C I A"

Przyszło mi dzisiaj - pisać i nucić,
Łatwiej z melodią słowom powrócić.
Gdy będzie jakieś przykre dla Duszy,
Że ją umartwi i nader  wzruszy.
Melodia w wierszu, to jakby serce,
Choć ciągle bije, bywa  w rozterce.
Gdy się zakocha, tęskni i wzdycha,
Kiedy w przeciągu czeka i kicha.
Gdy się po sennych marzeniach włóczy,
A los figlarny, jeszcze dokuczy.
Pisać i nucić o jednym czasie,
Który już minął i będzie zasię.
Który wpisuje w ludzkie annały,
Jego marzenia i los też cały.
Tu wyobraźnia wzburzyła siebie ,
Że może stworzyć "gwiazdy" na Niebie.
Poza zasięgiem trosk i obłudy,
Bylem wyraził pragnienie wprzódy.
Więc, gdy już piszę, to zawsze nucę,
Gdy się ze słowem swoim pokłócę.
Aby uniknąć tu słowa - przykrość,
Mogę przejść w drugą swa "rzeczywistość."
Nie robiąc wokół też zamieszania,
Względem mych myśli, oraz pisania.
Ktoś powie - zmyślać, to on potrafi,
Lecz to nie efekt jest scenografii,
Tylko zbliżenia z Duszą człowieka,
W miejscach, gdzie słowo w wiersz się "nawleka",
Gdzie proza Życia, w szaty ubrana,
Jest przez me słowa, tutaj pisana.
Gdy to ogarniesz sensem "pojęcia',
Nie będziesz musiał szukać zaklęcia.
Dusza Ci sama wszystko opowie
A Ty masz tylko zapisać w słowie.




poniedziałek, 30 lipca 2012

GÓRSKA P R Z Y J Ź Ń

Gdy wiatr się zerwie - pośród gór,
Zdziera ze zboczy cienie chmur.
Wtulone w skały kępy traw,
Dodają im też? - letnich barw.


Szklący się granit barwą chmur,
Na ścianach żlebu mieni wzór.
Raz blaskiem słońca, raz od gwiazd,
Podobny w dole? - łunie miast.


Mała szarotka dała kwiat, 
Patrząc od góry? - chen na Świat.
Gdzie rozległa równina śpi,
I wstęgą wody, gwiazdom lśni.


W smutku? - o skrzydłach ptaka śni.
Gdyby je miała?, chciała by,
Nad tą doliną - orłem być,
Wracać na górę, by się kryć.


Tuż obok z krzykiem, orzeł siadł,
Patrząc na skrzydło? - raczej spadł.
Wiatr mu o skałę złamał je,
Darmo rozkłada, ale? - nie..


Byłby nie przeżył dalszych dni,
Gdyby nie granit, jego "łzy".
Z liści szarotki orzeł pił,
To mu sił dało, by się wzbił.


Gdy usłyszymy orła krzyk, 
Co w górskich chmurach prawie znikł.
To on,  szarotce wieści śle,
Co widzi z góry, o czym wie.


To on, skrzydłami chroni ją,
Gdy wiatr nawiewa na nią ziąb
Ona mu zbiera "łzy" ze skał,
Choćby jej wicher liście rwał.


Gdy my będziemy gośćmi gór,
Miejmy szacunek, bierzmy wzór,
Że skała może "domem" być,
Że na niej można? - zgodnie żyć.





piątek, 27 lipca 2012

T U? i T E R A Z.

Stojąc, nie patrząc-  przed i za,
Gdzie los nam Życie pędem gna,
Udając siebie, albo nie?,
Bóg sobie świadkiem,że to wie,
Patrzymy wokół. Tu i tam,
Gdzie jest zakutych wiele bram,
Bez śladów przejścia ludzkich stóp,
/Sądząc po kościach, słał się trup/.
Widzimy to?, co oczy śnią,
Przez horyzonty, co je drą
I odrzucając w zapomnienie,
Ciągną za sobą szare cienie,
Którymi drążą nam sumienie.
Zbieramy potem? - szczątki tego,
Co nam nie służy do niczego
I ustawiamy szubienice,
Zdobiąc blamażem na kaplice.
Na szczątkach tego? -  co być mogło?,
Co miało w Niebie swoje godło,
Co kierowało nam myślenie,
Na swoją godność i stworzenie.
Jesteśmy sami odpowiedzią,
Pomiędzy winą? -  a spowiedzią,
Pomiędzy dobrem słanym z góry,
A złem podobnym do mikstury,
Którą karmimy potem siebie,
Pleśnią , co wżera się na chlebie.
Służymy "komuś"?, a nie sobie,
Z myślami, które jątrzą w głowie,
Nie mając władzy nad sumieniem
I światła, które walczy z cieniem.
Jesteśmy zawsze - tu i teraz,
W ramach niemocy i barierach,
Przez które przebrnąć nie umiemy,
Choćby dlatego?, że nie chcemy.





POŚRÓD Ł A N Ó W


Chylą swe głowy kłosy zbóż,
Granice trawy ciągnąc wzdłuż.
Dwie koleiny polnych dróg,      
Gdzieniegdzie łąki -  siana stóg.


Z zapachem chleba leci głos,
Cykania świerszczy pełen trzos.
Słońce skowronkiem głaszcze łan,  
Ciepły wiaterek prosi w tan.


Tu nasza Ziemia rodzi chleb,
Który swój zapach ciągnie z gleb.
Słomkowe Słońce z bielą chmur,   
Układa z cienia nowy wzór.


Pośród łanów? - asfalt smolny,
Tnie jak nożem urok polny.
Po nim z szumem i warkotem,
TIR przewala się  łoskotem.


Moja pamięć? -  żeńców wzywa,
Brzękiem kosy się odzywa.
Śpiewnym głosem, zawołaniem,
"Glorią" ziemi, jej kochaniem.


Ludzką ręką łan skoszony,
Potem w mendle ustawiony,
Dawał obraz z polskich żniw.
Śląc swój zachwyt, oraz podziw.


Dziś w warkocie, oraz? -  kurzu,
Trudno szukać w łanach "różu".
Kombajn kosi, młóci, huczy,
Jakby zagon szedł  hajduczy.


Kiedyś piękno, dziś? -  technika,
"Mnie" poetę -  w prozaika.
Moja młodość, tamte czasy,
Nie odnajdą już swej krasy.

piątek, 20 lipca 2012

ZNAM "W I N O W A J C Ę"..

Dziś? - mnie "obudził", piękny sen,
W kolorze łanu, co ma len.
Zapachem włosów, co masz Ty
I smakiem, który? -  mają łzy.

Pragnąłem tego, więc stąd żal,
Byłem tak blisko, teraz? - dal..
Tęsknotę budzi, serce rwie,
A ja?! - z powrotem być tam chcę.

Lasy i wody dzielą nas,
Nieznane drogi -  czas jak głaz,
Kwiaty na polach, smutku szum,
Małych strumyków cichy "plum".

Jawa obmywa nocny kurz,
A ja? -  w niej stoję w kolcach róż.
Ma "wolna" wola - szaty rwie,
Wiem czego pragnie i co chce.

Znam winowajcę - to ten czas,
Zawsze się "wpycha" między nas.
Jest tak bezczelny - przy mnie śpi
I mam przeczucie? - że też śni.

O tym, co Ty masz, a on? - nie,
O tym?, że ja Cię kochać chcę,
Lecz czemu tyka? - kiedy śni?..
Wiem co mu zrobię! - won! - za drzwi!.





czwartek, 19 lipca 2012

CZY w DRUGIM Ż Y C I U?...

Nie chcę uciekać, od żadnych słów,
Więc teraz słucham, a Ty? - mi mów.
O tym co Serce powiedzieć chce,
Być może moje, już o tym wie.


Nie zawsze słowa, potrzebne są,
Aby odczytać, co Serca chcą.
Znam przecież swoje, dało mi znak,
Że coś się psuje, że czegoś brak.


To? - nieuchwytne niuanse dni,
Przykre, bezduszne, żałosne sny.
Uciekające spojrzenia są,
Co naszą spójność z przykrością - rwą.


Chłód nam zabiera - gorące dni,
A noc z uporem, gnębi nam sny.
A wokół niby, ten sam jest Świat,
A jednak Miłość trzyma się krat.


Gdzież się podziała ta wielka chęć,
Co miała sobie, aż milion  tchnięć.
Nie można cofnąć i zabrać czas,
Który budował to wszystko w nas.


Czy w drugim Życiu? - spotkamy się,
Aby dokończyć miłosną "grę"?!.
Czy doświadczenie zabrane stąd,
Pomoże nam też? - naprawić błąd?..



B O J Ę SIĘ TYLKO...

Nie wiem skąd Dusza - bierze sił tyle?,
Że wciąż przede mną, jest dobrą milę.
Nie?!, nie ucieka, zawsze gdzieś - spieszy,
Raz to mnie złości, to znowu - cieszy.


Nieraz samotność? - ma dobre strony,
Spokój i ciszę mam dla swej zony.
Dusza zaś ciągle, jest czymś zajęta,
Nie powiem, chociaż? - bywa natrętna.


Samotny spokój, zaduma w sobie
I myśli, które ciągną ku sobie.   
Ważą swe racje, nie utyskują,
Cóż?, znam je przecież - dobrze się czują.


Chociaż jesteśmy, z tej samej gliny,
Ja lubię agrest, Dusza? - maliny.
Utrze maliny i sok wypije,
Potem z uśmiechem - dusi za szyję.


Lecz przyjdzie chwila, że jest potrzebna,
Czasem  pyskata a czasem wredna.
Wszak przecież zgodna koabitacja,
Nie karze myśli jak aberracja.


Więc, chociaż z dala, mam ją na oku,
Od rannej chwili do płaszcza zmroku.
Boję się tylko, jak się zakocha,
Czy śmiać się będzie, czy się? - rozszlocha?!.







poniedziałek, 16 lipca 2012

Z A S P O K O J E N I E

Zaspokojenie - cóż mu trzeba?,
Banalność twierdzi - tylko chleba.
A Ty co powiesz, bracie drogi,
Może masz pogląd, bardziej "srogi"?.


Może banalność - wprawisz w kłopot,
Że w tym wyrazie, więcej  "ciągot"?.
Że ma pojemność? - prawie Globu,
Zależność liczby i sposobu.


Każdy ma swój los? - w swoich rękach,
W głowie, sposobie, oraz? - "wdziękach".
Czym bardziej ktoś jest - "odmóżdżony",
Tym bardziej tego? - jest spragniony.


To nie dyplomy o nas świadczą,
Że mamy w sobie? -  myśl zaradczą.
Lecz to, podskórne, "Ego" w sobie,
Co stawia pomnik na swym grobie.


Cała "subtelność"? - jest w działaniu,
W jakim to słowo, jest "przybraniu".
- Kto ręką cudze mienie bierze,
Tego się szczuje? - niczym zwierze.-


Lecz? - są tak zwani? - "nieruszani",  
Którym się wierzy i nie gani.
Ich perfidia "zaspokojenia",
Nie sięga ręki? - lecz korzenia.


Są tutaj ludzie - pierwszej strony,  
Mający "farta", piękne żony
I na dodatek, z drugiej strony,
Są słońcem "życia" - swojej zony.


Zaspokojenie, ma to w sobie,
Że jest "finezją"? - samą w sobie,
Że jest budulcem swojej jaźni,
Podpartych "bokach" i "przyjaźni".


Jak uciec swojej wyobraźni,
Co miejscem Raju jest i kaźni?.
Dasz prym swemu - zaspokojeniu?,
Nie znajdziesz "bieli" na sumieniu.