środa, 22 sierpnia 2012

JEDEN K R O K

Po każdym kroku? - jest drugi krok,
Idziemy zawsze? - gdzie pada wzrok.
To? - "ordo rerum"  -  jego ładu,
Bo cóż wynikłoby z przysiadu?.

Może niemądre to pytanie?,
Wszak mu podobne jest też stanie.
Zawsze nas ciągnie, coś przed siebie,
Chociaż? -  nie zawsze jest w potrzebie.

Nie znamy także, co się stanie,
Czy będzie radość - czy? - płakanie.
Nie wiemy również nic o losie,
Czasem? - dosięga dziurek w nosie.

Ileż już żalu się rozlało,
Że nam z rozsądku, śmiać się chciało?.
Jest, ale? - jakby go nie było.
Mówimy nie raz - coś się śniło?.

Żalimy siebie  - nie zdążamy,
Gdyż tyle kroków ktoś przed nami.
Albo inaczej? - że? - spóźnieni,
Tak się czujemy w swej jesieni.

Ale? - w zapasie wciąż mamy krok,
Szczególny, gdy się zmienia Rok.
Horyzont zawsze jest przed nami,
By było dziwniej? - też za nami.






wtorek, 21 sierpnia 2012

"P A N T A R H E I"

Zamienię Życie - na "Wieczny Czas",
Swoją pokusę?  - w kamienny głaz.
Zabiorę z sobą  swój ziemski ślad,
Oddam go gwiazdom, tak, za "Pan Brat".

Wszystko wiruje a Życie tkwi,
Kiedy śpi ciało? - to ono śni,
Gdyż nie jest pewne, co dzień mu da,
Czyż znów "pogoda"? - nie będzie zła.

Naszym strażnikiem, jest ziemski czas,
Z każdej sekundy - rozlicza nas.
Życie się broni, nie szczędzi sił,
Byleby przy nim? - on ciągle był.

Tu Artemida głosem czyta,
"Peri Physeon" - Heraklita.
Rzeka wraz czasem, zawsze płynie,
On? - lustrem, ona? - zaś w głębinie.

"Logos" Człowieka, powstał z Ziemi,
Schodzi na "końcu"? - do podziemi.
Zaś w powiedzeniu - "panta rhei"
Jest tyleż zguby?, co? - nadziei.








poniedziałek, 20 sierpnia 2012

PÓŁ Ż A R T E M TROCHĘ NA S E R I O

Nie chcę i nie muszę, lecz? - jak się już wzruszę,
To wtedy? - darujcie - mam taką pokusę?,
Że wszystko, co nie jest - nie pisze się w rejestr,
Choćbym iż też musiał, oddać się pod sekwestr.

Co tylko usłyszę?, to siadam i piszę,
Sylaby i rymy - rozkładam i liczę.
Choć mam swe maniery, to gość ze mnie szczery,
Nie dam się podpuszczać, przez żadne? - litery.

Na rymy mam sposób i tego nie zdradzę,
Gdyż mógłbym utracić, cokolwiek na wadze.
Jak któryś oporny? - to tak go urobię,
Ze gotów jest świecić na swoim już grobie.

Wiedzą też chochliki, że mnie nie przerobią,
Jak który gdzieś wpadnie? - to same się skrobią.
Na słowa oporne? - też mam swe sposoby,
A wszystkie spatrzyłem, od Pana Zagłoby.

Mickiewicz "Dziadował", a Słowacki "wieszczył",
A ja słowa piszę, bym się nimi cieszył.
Czasem mnie z Asnyka - dopada liryka,
A wtedy? -  te czułe , zbieram do koszyka.

Zanim się coś stanie, zakończę pisanie,
Bo mi ktoś zarzuci, że? - pisze litanię.
A teraz zagwiżdżę, bo tu sami nasi,
Napisać? - napiszę, jak mi kiedyś "spasi".


niedziela, 19 sierpnia 2012

KOLORY i MARZENIA

W tęczowym słońcu - moje myśli,
Rzucają  szare cienie.
Jakże mam poznać z ich koloru?
I różnić swe marzenie?.

Słyszę je w uszach? -  jak symfonię,
Karmiącą moje zmysły.
Boję się jednak, aby w trąbach,
Nie głuchły i nie prysły.

Te najpiękniejsze? - są jak bańki,
Mydlane i ulotne.
Cienie? - pod którym się skrywają,
Są prawie - niewidoczne.

Więc przydałby się znak koloru,
Bym tęczę mógł - malować,
Potem ją ująć w swoje dłonie
Przytulić - w Sercu schować.

Każdy ma swoje, te kochane,
Przez Słońce przechodzące.
W zieleni trawy choć ukryte?,
Kolory? - dają łące. 
.


W G E N A C H ZAPISANE

Gdybym Cię nie kochał - cóż bym z Życia miał?,
Niczym wiatr na polu, przy strachu bym stał?.
Gdyby Cię nie było? - któż by wtedy - był?,
Przecież bym o innej? -  nie tak mocno śnił.

Gdyby Cię zabrano? - w inny całkiem Świat,
Jedynym ratunkiem?, byłby dla mnie - kat.
Nikt mi nie odbierze, co też w sercu - mam,
W którym tą melodię dla Ciebie - wciąż gram.

Dla Ciebie, dla Ciebie,
Dla Ciebie - jedyna.
Śpiewają słowiki
I szumi leszczyna.
Dla Ciebie ma Miłość,
Gwiazdeczkami świeci,
Choć jesteś daleko,
To ona? - doleci.
Wiatr na liściach szumi,
A echo - powtarza,
Że, gdy Miłość Kocha?,
Niczym się nie zraża.
Księżyc mi obiecał,
Do snu Cię układać
I na Twoich włosach,
Brylanciki składać.
Dałem snom pieniążek,
By Cię - ugościły
I pod Twoją głową,
Poduszki mościły.
Dałem to co miałem,
Więcej? - obiecałem,
Za to tylko jedno,
Że Cię? - pokochałem.
Świat?, ten bez Miłości,
Tak niewiele znaczy.
Tutaj kończę pisać,
Gdyż? - mi się majaczy.

Siadłem by w zadumie , ułożyć ciąg dalszy,
Nie powiem, że nagle, ot tak? - jestem "starszy"?!.
Czy to uniesienie z majaczeniem włącznie,
Chce mi tu pogrozić, że? - nigdy nie spocznie?!.

Czy jak Syzyf będę, Miłość w górę toczył,
Choćbym się sprzeciwiał, może nawet - psioczył?.
Cóż? - niektórzy mają - w genach  zapisane,
Że co Miłość czyni? - musi być - pisane.










czwartek, 16 sierpnia 2012

ŁZA Ż A L U

Me siwe włosy i? -   łza żalu,
Na puste dno co jest w Graalu
I na ten worek dnem do góry,
Który erzacem jest mej skóry.

Ilekroć z niego się wychylę,
Zaraz mi serce skacze - milę.
Jakobym ptaka puszczał z klatki.
Ściskając w worku - swe manatki.

Ileż już razy?! - próbowałem
I le razy zamieniałem?!,
Wkładałem w worek? - swoje nogi.
Nie wiem ? - co mogły dać ostrogi.

Worek na głowie? - brak widoku,
Nogi we worku? - to bez kroku.
W oby wypadkach? - wolne ręce
I to był ten plus, w mej , udręce.

Czy na tym życie ma polegać,
Mieć wybór - patrzeć?, czy też? - biegać?.
Od tego właśnie? - posiwiałem,
Gdyż? -  się w tym wątku - zatracałam.

Czy mogę żalem - sięgać żalu?,
Że nie zobaczę wina w Graalu?
I że mam taką dziwną skórę,
Raz dnem na dole, a raz? - w górę!.

Rekami za to? - pisać mogę,
Nie muszę ruszać? - w żadną drogę.
O moją skórę zagram w kości,
Gdy mnie obedrze już ze złości.




poniedziałek, 13 sierpnia 2012

S U F L E T - MYŚLOWY


Ilekroć przychodzi szukać nam przyczyny,
Tylekroć skręcamy na kierunek winy.
Co nie ma zarzutu?, z racji jest - niewinne,
Natomiast go mając? - samo sobie - winne.

Jak mamy osądzić? - skoro też nie wiemy,
Jakich to przekonań, od czego bierzemy.
Wysnuwamy wnioski niczym nie pokryte,
Wszak one też mogą, być jakowoś skryte?.

Sami z tą niewiedzą? - jesteśmy skazani,
Sięgania do szczytów, grzebania korzeni.
Liczymy przypadki, zbieramy poszlaki,
By stwierdzić?, że mamy? - też obraz nijaki.

Perpetuum mobile - zakreślone wątki,
Są końcem tam czegoś - stwarzają początki.
W mówieniu, pisaniu , słuchaniu i łganiu,
To dictum acerbum w kółkowym dreptaniu.

Sam się zapędziłem w dyrdymalne wątki,
Gdyż chciałem sztukować, końce i początki.
Wyszło?! - nic nie wyszło, gdyż wyjść nie musiało,
Ot, cała historia, że się pisać chciało.

Jeżeli ktoś z tego?, cokolwiek wyciągnie,
To przyznam się szczerze, że mnie chyba "pognie".
Ale? -  tu zostawiam ten "suflet myślowy",
By ktoś nie pomyślał, żem jest "czubkiem"? - z głowy.



sobota, 11 sierpnia 2012

SŁUSZNA R A C J A

Człowiek z natury - coś ciągle chce,
Szuka dróg "dojścia", o których wie,
Że mu ułatwią osiągnąć cel,
Chociaż? - nie zawsze zostawią "biel".

Są ludzie - "prości"  ideowo,
Mający "środek"? - na gotowo.
Mogą z marzeniem iść po linie,
Choć dołem rzeka wartka płynie.

Skąd człowiek bierze - przekonanie,
Że racja za nim murem stanie?,
Że ją zaniesie, aż? - do Nieba,
Bez modłów wierzy, że tak trzeba.

Zaklina swoja rzeczywistość,
Która mu stwarza "racji" - bliskość.
Broniąc? -  rozdziera swoje szaty,
Ładuje kule do armaty.

Strzelać do wróbli? - nie omieszka,
Zakopie w ziemi też orzeszka.
Potrafi polec - nie ustąpi,
Tam gdzie ktoś inny? - słowa skąpi.

Tacy obrońcy słusznej sprawy,
Są kucharzami ludzkiej strawy.
Tam? - gdzie ktoś inny, już ucieka,
On stojąc z bronią? - na śmierć czeka.

Nie ważąc Życia w danej chwili
I że tych nie ma , co tu byli.
Kładzie na szali - przekonanie,
 Że ono wyżej niego stanie.

To oni tworzą - nam historię,
Oddając krew na - morfologię,
Którą po latach my "badamy",
I dla swej sprawy, różnie "gramy".

Gdy mamy inne przekonanie,
Lub? - ktoś nam zrobił - mózgu pranie,
Ale gdzie jest racja? - ktoś to powie.
Każdy ma swoją - w swojej głowie.

Ten?, co to pisze - też ma swoją.
Jemu się czasem? - nawet dwoją,
Gdy musi z wierszem , w środku  stać,
Z obu kierunków, zaś baty brać.










  

środa, 8 sierpnia 2012

NA AKSAMITNYM T L E

Mógłbym opisać prozą,
Co też mój umysł wie,
Lecz wolę to inaczej,
Gdyż Dusza więcej wie.

Nie muszę nic przeglądać,
By źródeł szukać? - gdzieś?..
Wystarczy, że ją zwolnię,
Pozwolę Duszy biec.

Zna ona takie miejsca,
Że ich nie widział Świat.
Potrafi wyczarować,
Na lodzie? - piękny kwiat.

Potrafi dużo więcej,
Niż czarów księga ma.
Gdy papier dotknę piórem,
Ona już? - wątek zna.

Posiada wielką siłę,
W uczuciach? - mistrzem jest.
Nad wyraz delikatna
I ma wspaniały gest.

Zawarłem z nią - umowę,
Gdy pisać będę chciał?.
Ona mi? -  wyczaruje,
By wiatr mi słowa wiał.

Ja? - będę je układał,
Na aksamitnym tle.
Szczególnie, kiedy Miłość,
Uczucia swoje śle.

To po nich mnie poznacie,
W tych słowach? - które "drżą".
Szczególnie w takiej chwili,
Gdy Serce? - widzi ją.

Odpływam teraz do niej,
Bo tego Dusza - chce.
Nie będę się sprzeciwiał,
Wszak ona? - więcej - wie. 



wtorek, 7 sierpnia 2012

U C Z M Y SIĘ...

Tyleż słów wokół?, a nam jest brak,
Jednego słowa o "barwie" - "tak".
Ileż by prostych, ubyło spraw,
A nasza Dusza? - nabrała barw.

Nasz czas stracony, przy pustych dniach
I żal błyszczący na słonych łzach.
Miałby na pewno, swój inny znak,
Gdyby spotkało go wcześniej -  "tak".

Zazwyczaj w życiu? - gonimy czas,
To bieg na przełaj przez gęsty las.
A czas pogania, ma na nas bat,
Nie ważne ile? - mamy swych lat.

Słyszymy często, zaś słowo - "nie",
Które nam życie, na drobne rwie.
Do niego częściej, przylega zło,
Jak gdyby w parze, tuż, obok szło.

Uczmy się dawać, bo szkoda dni,
Gdyż życie toczy - szaleńcze gry.
W rozmowie z ludźmi? - bądźmy na "tak",
To jest początek, na dobry - "znak".




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

JESTEM - T U i JESTEM - T A M

Choć tutaj jestem -  mogę być tam,
Naraz w dwóch miejscach i to nie sam.
Choć brak mi skrzydeł - marzenia są,
To one z sobą, zawsze mnie rwą.

Jesteśmy tutaj? - jesteśmy tam,
To każdy przecież potrafi sam.
Nie każdy jednak? - wybrańcem jest
I ze swych marzeń, przechodzi test.

Naszą pomocą, są dobre sny,
Byśmy nie wpadli, w dziwaczne gry.
Przydałby nam się, też dobry fart,
Aby mógł w tynfa - zamienić żart.

Są gdzieś granice, albo? - ich brak,
Nikt przecież taki, nie wstawił znak.
Tam go więc nie ma - nie ma go tu,
Wiec w skrzydłach marzeń? - go góry - fru!.

Gdy sowa: chu - chuu,  to my? -  do snu,
Biegamy po nim, do straty tchu.
Słoneczko puka - jesteśmy źli,
Gdyż sen się jeszcze, nam w środku - tli.

Mamy więc gdzie być, mamy co śnić,
To nasze "miejsce", gdzie chcemy żyć.
Nie może nikt nam - do niego wejść,
By swe marzenia, do naszych - wpleść.

Jak pięknie pisać -  jest taki wiersz,
W którym się mieści, aż? -  tyle Serc.
Do Nieba, marzeń, jest cały stos,
Musimy znaleźć, w nim? - własny głos.

Chociaż tam bywam  - też jestem -  tu,
Mam dla Was wszystkich - gałązki bzu.
Podrzucę go Wam, gdy przyjdzie sen,
Niech Was w marzeniach - zabierze - hen!...






niedziela, 5 sierpnia 2012

F A T A M O R G A N A

Świat się zatacza i? - przetacza,
Ponad tym wszystkim, czego chcemy.
Raz jest szarańczą na pustyni,
To znów chichotem nocnej hieny.


Rodzi Cię, chowa - od małego,
A potem ściska w swoje macki.
Kombinatorzy twierdza zgodnie,
Że sposób bycia? - ma -"prostacki".


Może i prawda? -  w ich narracji,
To nie on fortun jest kowalem.
Aby mieć wszystko, co on daje,
Trza być dla siebie - swoim drwalem.


Więc wali człowiek swym toporem,
Biega po lesie - drzewa ścina,
A on po czasie, na swym pniaku,
Jeszcze gęściejszy - róść zaczyna.


Już się go ścinać  - nie opłaca,
Wyrasta gęstszy,lecz - cherlawy.
Nie rodzi drewna na budowę,
Ani też pod nim? - nie ma trawy.


Nie kombinujesz? - bo nie umiesz,
A czas Cię wcale nie oszczędza.
Chodzisz w tych chaszczach, zbierasz opał,
A razem z Tobą ? - Twoja nędza.


Gdyś już jest stary, też i chory,
To patrzysz z dala - na to wszystko.
Fatamorgana serce jarzy,
A przecież w oczach - Świat? - tak blisko.

sobota, 4 sierpnia 2012

SIERPNIOWE "B U C Z E N I E"

Choć mi się nie chce, no ale? - cóż,
Presja podobna - koszeniu zbóż .
Kiedy przychodzi, to trudno kryć,
Ze go niechceniem, możemy -  zbyć.


Kombajny pola młócą i tną,
Myślicie pewnie, że nocą śpią?.
Na kłosach lampy - ciemności drą,
A za tym światłem, to one  są.


Polska wieś nie śpi, lecz "buczy" tam,
Jakby się polny, rozłożył kram.
Byłoby cicho, gdy byłby step,
Lecz to "buczenie" zmienia się w chleb.


Chleb nasz powszedni, to "święta rzecz",
Nawet ważniejsza, niż dobry miecz.
Czyż takim chlebem nie jest też krew,
Która obrony podjęła zew.


W czterdziestym czwartym - śmierć siała ją,
Czego dowodem te groby są.
Powązki dały schronienie im,
Za ten nadludzki, wręcz "boski" - czyn.


Nasz obowiązek - wspominać Ich,
Chronić od "nocy" i pokus złych.
Ta nasza pamięć - "kombajnem" jest
 I jak co roku, zdaje swój "test".




Pierwszy dzień sierpnia - to?, "żniwny" czas,
Który pozwala zmieniać nam "twarz".
Powstańcza  wiara - dojrzewa w nas,
Że na "buczenie"? - już przyszedł czas.


Takie "buczenie" - obiegło Świat,
Którego siewcą, jest w grobie - Brat.
Musimy zmielić i upiec chleb,
By dalej żywił - nasz polski szczep.

piątek, 3 sierpnia 2012

P O C I E C H A

Rozkojarzenie - wyłącza czas,
Czas na destrukcje, jest w środku nas.
Chwila tęsknoty otwiera drzwi
I powolutku ogniem się tli.


Ta teraźniejszość - uchodzi z nas,
Zastyga w sobie, jak lawa w głaz.
A my na wietrze -  pajęczyną,
Gonimy myślą za dziewczyną.


Za tą jedyną, co czas ją wziął,
A jej obrazy do myśli wpiął.
Ciągle jest młoda, w uśmiechu twarz,
Jej "słodkość" serca, jest ciągle w nas.


To nasza młodość, chce spotkać ją,
Oszukać serce też swoją grą.
Jakiego kroku zabrakło jej,
Być , byłoby lżej.


Sto pytań błądzi i tyleż rad,
Ze dzisiaj inny, też byłby Świat.
Lecz co by było? - z tym co dziś jest,
Gdyby go zmienił, nasz jeden gest.


Chwila tęsknoty - zamyka drzwi,
Czasem zabiera z pamięci sny.
Otwiera jedne, a dalszych nie,
Czas się nie cofnie i o tym wie.


Lecz pisać można, ile się chce,
Wziąć chwilę czasu, gdy serce rwie.
Przytulić mocno, niech ono drży,
Niech nam zostawi w pociesze sny.















czwartek, 2 sierpnia 2012

SENS "P O J Ę C I A"

Przyszło mi dzisiaj - pisać i nucić,
Łatwiej z melodią słowom powrócić.
Gdy będzie jakieś przykre dla Duszy,
Że ją umartwi i nader  wzruszy.
Melodia w wierszu, to jakby serce,
Choć ciągle bije, bywa  w rozterce.
Gdy się zakocha, tęskni i wzdycha,
Kiedy w przeciągu czeka i kicha.
Gdy się po sennych marzeniach włóczy,
A los figlarny, jeszcze dokuczy.
Pisać i nucić o jednym czasie,
Który już minął i będzie zasię.
Który wpisuje w ludzkie annały,
Jego marzenia i los też cały.
Tu wyobraźnia wzburzyła siebie ,
Że może stworzyć "gwiazdy" na Niebie.
Poza zasięgiem trosk i obłudy,
Bylem wyraził pragnienie wprzódy.
Więc, gdy już piszę, to zawsze nucę,
Gdy się ze słowem swoim pokłócę.
Aby uniknąć tu słowa - przykrość,
Mogę przejść w drugą swa "rzeczywistość."
Nie robiąc wokół też zamieszania,
Względem mych myśli, oraz pisania.
Ktoś powie - zmyślać, to on potrafi,
Lecz to nie efekt jest scenografii,
Tylko zbliżenia z Duszą człowieka,
W miejscach, gdzie słowo w wiersz się "nawleka",
Gdzie proza Życia, w szaty ubrana,
Jest przez me słowa, tutaj pisana.
Gdy to ogarniesz sensem "pojęcia',
Nie będziesz musiał szukać zaklęcia.
Dusza Ci sama wszystko opowie
A Ty masz tylko zapisać w słowie.