niedziela, 5 sierpnia 2012

F A T A M O R G A N A

Świat się zatacza i? - przetacza,
Ponad tym wszystkim, czego chcemy.
Raz jest szarańczą na pustyni,
To znów chichotem nocnej hieny.


Rodzi Cię, chowa - od małego,
A potem ściska w swoje macki.
Kombinatorzy twierdza zgodnie,
Że sposób bycia? - ma -"prostacki".


Może i prawda? -  w ich narracji,
To nie on fortun jest kowalem.
Aby mieć wszystko, co on daje,
Trza być dla siebie - swoim drwalem.


Więc wali człowiek swym toporem,
Biega po lesie - drzewa ścina,
A on po czasie, na swym pniaku,
Jeszcze gęściejszy - róść zaczyna.


Już się go ścinać  - nie opłaca,
Wyrasta gęstszy,lecz - cherlawy.
Nie rodzi drewna na budowę,
Ani też pod nim? - nie ma trawy.


Nie kombinujesz? - bo nie umiesz,
A czas Cię wcale nie oszczędza.
Chodzisz w tych chaszczach, zbierasz opał,
A razem z Tobą ? - Twoja nędza.


Gdyś już jest stary, też i chory,
To patrzysz z dala - na to wszystko.
Fatamorgana serce jarzy,
A przecież w oczach - Świat? - tak blisko.

sobota, 4 sierpnia 2012

SIERPNIOWE "B U C Z E N I E"

Choć mi się nie chce, no ale? - cóż,
Presja podobna - koszeniu zbóż .
Kiedy przychodzi, to trudno kryć,
Ze go niechceniem, możemy -  zbyć.


Kombajny pola młócą i tną,
Myślicie pewnie, że nocą śpią?.
Na kłosach lampy - ciemności drą,
A za tym światłem, to one  są.


Polska wieś nie śpi, lecz "buczy" tam,
Jakby się polny, rozłożył kram.
Byłoby cicho, gdy byłby step,
Lecz to "buczenie" zmienia się w chleb.


Chleb nasz powszedni, to "święta rzecz",
Nawet ważniejsza, niż dobry miecz.
Czyż takim chlebem nie jest też krew,
Która obrony podjęła zew.


W czterdziestym czwartym - śmierć siała ją,
Czego dowodem te groby są.
Powązki dały schronienie im,
Za ten nadludzki, wręcz "boski" - czyn.


Nasz obowiązek - wspominać Ich,
Chronić od "nocy" i pokus złych.
Ta nasza pamięć - "kombajnem" jest
 I jak co roku, zdaje swój "test".




Pierwszy dzień sierpnia - to?, "żniwny" czas,
Który pozwala zmieniać nam "twarz".
Powstańcza  wiara - dojrzewa w nas,
Że na "buczenie"? - już przyszedł czas.


Takie "buczenie" - obiegło Świat,
Którego siewcą, jest w grobie - Brat.
Musimy zmielić i upiec chleb,
By dalej żywił - nasz polski szczep.

piątek, 3 sierpnia 2012

P O C I E C H A

Rozkojarzenie - wyłącza czas,
Czas na destrukcje, jest w środku nas.
Chwila tęsknoty otwiera drzwi
I powolutku ogniem się tli.


Ta teraźniejszość - uchodzi z nas,
Zastyga w sobie, jak lawa w głaz.
A my na wietrze -  pajęczyną,
Gonimy myślą za dziewczyną.


Za tą jedyną, co czas ją wziął,
A jej obrazy do myśli wpiął.
Ciągle jest młoda, w uśmiechu twarz,
Jej "słodkość" serca, jest ciągle w nas.


To nasza młodość, chce spotkać ją,
Oszukać serce też swoją grą.
Jakiego kroku zabrakło jej,
Być , byłoby lżej.


Sto pytań błądzi i tyleż rad,
Ze dzisiaj inny, też byłby Świat.
Lecz co by było? - z tym co dziś jest,
Gdyby go zmienił, nasz jeden gest.


Chwila tęsknoty - zamyka drzwi,
Czasem zabiera z pamięci sny.
Otwiera jedne, a dalszych nie,
Czas się nie cofnie i o tym wie.


Lecz pisać można, ile się chce,
Wziąć chwilę czasu, gdy serce rwie.
Przytulić mocno, niech ono drży,
Niech nam zostawi w pociesze sny.















czwartek, 2 sierpnia 2012

SENS "P O J Ę C I A"

Przyszło mi dzisiaj - pisać i nucić,
Łatwiej z melodią słowom powrócić.
Gdy będzie jakieś przykre dla Duszy,
Że ją umartwi i nader  wzruszy.
Melodia w wierszu, to jakby serce,
Choć ciągle bije, bywa  w rozterce.
Gdy się zakocha, tęskni i wzdycha,
Kiedy w przeciągu czeka i kicha.
Gdy się po sennych marzeniach włóczy,
A los figlarny, jeszcze dokuczy.
Pisać i nucić o jednym czasie,
Który już minął i będzie zasię.
Który wpisuje w ludzkie annały,
Jego marzenia i los też cały.
Tu wyobraźnia wzburzyła siebie ,
Że może stworzyć "gwiazdy" na Niebie.
Poza zasięgiem trosk i obłudy,
Bylem wyraził pragnienie wprzódy.
Więc, gdy już piszę, to zawsze nucę,
Gdy się ze słowem swoim pokłócę.
Aby uniknąć tu słowa - przykrość,
Mogę przejść w drugą swa "rzeczywistość."
Nie robiąc wokół też zamieszania,
Względem mych myśli, oraz pisania.
Ktoś powie - zmyślać, to on potrafi,
Lecz to nie efekt jest scenografii,
Tylko zbliżenia z Duszą człowieka,
W miejscach, gdzie słowo w wiersz się "nawleka",
Gdzie proza Życia, w szaty ubrana,
Jest przez me słowa, tutaj pisana.
Gdy to ogarniesz sensem "pojęcia',
Nie będziesz musiał szukać zaklęcia.
Dusza Ci sama wszystko opowie
A Ty masz tylko zapisać w słowie.




poniedziałek, 30 lipca 2012

GÓRSKA P R Z Y J Ź Ń

Gdy wiatr się zerwie - pośród gór,
Zdziera ze zboczy cienie chmur.
Wtulone w skały kępy traw,
Dodają im też? - letnich barw.


Szklący się granit barwą chmur,
Na ścianach żlebu mieni wzór.
Raz blaskiem słońca, raz od gwiazd,
Podobny w dole? - łunie miast.


Mała szarotka dała kwiat, 
Patrząc od góry? - chen na Świat.
Gdzie rozległa równina śpi,
I wstęgą wody, gwiazdom lśni.


W smutku? - o skrzydłach ptaka śni.
Gdyby je miała?, chciała by,
Nad tą doliną - orłem być,
Wracać na górę, by się kryć.


Tuż obok z krzykiem, orzeł siadł,
Patrząc na skrzydło? - raczej spadł.
Wiatr mu o skałę złamał je,
Darmo rozkłada, ale? - nie..


Byłby nie przeżył dalszych dni,
Gdyby nie granit, jego "łzy".
Z liści szarotki orzeł pił,
To mu sił dało, by się wzbił.


Gdy usłyszymy orła krzyk, 
Co w górskich chmurach prawie znikł.
To on,  szarotce wieści śle,
Co widzi z góry, o czym wie.


To on, skrzydłami chroni ją,
Gdy wiatr nawiewa na nią ziąb
Ona mu zbiera "łzy" ze skał,
Choćby jej wicher liście rwał.


Gdy my będziemy gośćmi gór,
Miejmy szacunek, bierzmy wzór,
Że skała może "domem" być,
Że na niej można? - zgodnie żyć.





piątek, 27 lipca 2012

T U? i T E R A Z.

Stojąc, nie patrząc-  przed i za,
Gdzie los nam Życie pędem gna,
Udając siebie, albo nie?,
Bóg sobie świadkiem,że to wie,
Patrzymy wokół. Tu i tam,
Gdzie jest zakutych wiele bram,
Bez śladów przejścia ludzkich stóp,
/Sądząc po kościach, słał się trup/.
Widzimy to?, co oczy śnią,
Przez horyzonty, co je drą
I odrzucając w zapomnienie,
Ciągną za sobą szare cienie,
Którymi drążą nam sumienie.
Zbieramy potem? - szczątki tego,
Co nam nie służy do niczego
I ustawiamy szubienice,
Zdobiąc blamażem na kaplice.
Na szczątkach tego? -  co być mogło?,
Co miało w Niebie swoje godło,
Co kierowało nam myślenie,
Na swoją godność i stworzenie.
Jesteśmy sami odpowiedzią,
Pomiędzy winą? -  a spowiedzią,
Pomiędzy dobrem słanym z góry,
A złem podobnym do mikstury,
Którą karmimy potem siebie,
Pleśnią , co wżera się na chlebie.
Służymy "komuś"?, a nie sobie,
Z myślami, które jątrzą w głowie,
Nie mając władzy nad sumieniem
I światła, które walczy z cieniem.
Jesteśmy zawsze - tu i teraz,
W ramach niemocy i barierach,
Przez które przebrnąć nie umiemy,
Choćby dlatego?, że nie chcemy.





POŚRÓD Ł A N Ó W


Chylą swe głowy kłosy zbóż,
Granice trawy ciągnąc wzdłuż.
Dwie koleiny polnych dróg,      
Gdzieniegdzie łąki -  siana stóg.


Z zapachem chleba leci głos,
Cykania świerszczy pełen trzos.
Słońce skowronkiem głaszcze łan,  
Ciepły wiaterek prosi w tan.


Tu nasza Ziemia rodzi chleb,
Który swój zapach ciągnie z gleb.
Słomkowe Słońce z bielą chmur,   
Układa z cienia nowy wzór.


Pośród łanów? - asfalt smolny,
Tnie jak nożem urok polny.
Po nim z szumem i warkotem,
TIR przewala się  łoskotem.


Moja pamięć? -  żeńców wzywa,
Brzękiem kosy się odzywa.
Śpiewnym głosem, zawołaniem,
"Glorią" ziemi, jej kochaniem.


Ludzką ręką łan skoszony,
Potem w mendle ustawiony,
Dawał obraz z polskich żniw.
Śląc swój zachwyt, oraz podziw.


Dziś w warkocie, oraz? -  kurzu,
Trudno szukać w łanach "różu".
Kombajn kosi, młóci, huczy,
Jakby zagon szedł  hajduczy.


Kiedyś piękno, dziś? -  technika,
"Mnie" poetę -  w prozaika.
Moja młodość, tamte czasy,
Nie odnajdą już swej krasy.

piątek, 20 lipca 2012

ZNAM "W I N O W A J C Ę"..

Dziś? - mnie "obudził", piękny sen,
W kolorze łanu, co ma len.
Zapachem włosów, co masz Ty
I smakiem, który? -  mają łzy.

Pragnąłem tego, więc stąd żal,
Byłem tak blisko, teraz? - dal..
Tęsknotę budzi, serce rwie,
A ja?! - z powrotem być tam chcę.

Lasy i wody dzielą nas,
Nieznane drogi -  czas jak głaz,
Kwiaty na polach, smutku szum,
Małych strumyków cichy "plum".

Jawa obmywa nocny kurz,
A ja? -  w niej stoję w kolcach róż.
Ma "wolna" wola - szaty rwie,
Wiem czego pragnie i co chce.

Znam winowajcę - to ten czas,
Zawsze się "wpycha" między nas.
Jest tak bezczelny - przy mnie śpi
I mam przeczucie? - że też śni.

O tym, co Ty masz, a on? - nie,
O tym?, że ja Cię kochać chcę,
Lecz czemu tyka? - kiedy śni?..
Wiem co mu zrobię! - won! - za drzwi!.





czwartek, 19 lipca 2012

CZY w DRUGIM Ż Y C I U?...

Nie chcę uciekać, od żadnych słów,
Więc teraz słucham, a Ty? - mi mów.
O tym co Serce powiedzieć chce,
Być może moje, już o tym wie.


Nie zawsze słowa, potrzebne są,
Aby odczytać, co Serca chcą.
Znam przecież swoje, dało mi znak,
Że coś się psuje, że czegoś brak.


To? - nieuchwytne niuanse dni,
Przykre, bezduszne, żałosne sny.
Uciekające spojrzenia są,
Co naszą spójność z przykrością - rwą.


Chłód nam zabiera - gorące dni,
A noc z uporem, gnębi nam sny.
A wokół niby, ten sam jest Świat,
A jednak Miłość trzyma się krat.


Gdzież się podziała ta wielka chęć,
Co miała sobie, aż milion  tchnięć.
Nie można cofnąć i zabrać czas,
Który budował to wszystko w nas.


Czy w drugim Życiu? - spotkamy się,
Aby dokończyć miłosną "grę"?!.
Czy doświadczenie zabrane stąd,
Pomoże nam też? - naprawić błąd?..



B O J Ę SIĘ TYLKO...

Nie wiem skąd Dusza - bierze sił tyle?,
Że wciąż przede mną, jest dobrą milę.
Nie?!, nie ucieka, zawsze gdzieś - spieszy,
Raz to mnie złości, to znowu - cieszy.


Nieraz samotność? - ma dobre strony,
Spokój i ciszę mam dla swej zony.
Dusza zaś ciągle, jest czymś zajęta,
Nie powiem, chociaż? - bywa natrętna.


Samotny spokój, zaduma w sobie
I myśli, które ciągną ku sobie.   
Ważą swe racje, nie utyskują,
Cóż?, znam je przecież - dobrze się czują.


Chociaż jesteśmy, z tej samej gliny,
Ja lubię agrest, Dusza? - maliny.
Utrze maliny i sok wypije,
Potem z uśmiechem - dusi za szyję.


Lecz przyjdzie chwila, że jest potrzebna,
Czasem  pyskata a czasem wredna.
Wszak przecież zgodna koabitacja,
Nie karze myśli jak aberracja.


Więc, chociaż z dala, mam ją na oku,
Od rannej chwili do płaszcza zmroku.
Boję się tylko, jak się zakocha,
Czy śmiać się będzie, czy się? - rozszlocha?!.







poniedziałek, 16 lipca 2012

Z A S P O K O J E N I E

Zaspokojenie - cóż mu trzeba?,
Banalność twierdzi - tylko chleba.
A Ty co powiesz, bracie drogi,
Może masz pogląd, bardziej "srogi"?.


Może banalność - wprawisz w kłopot,
Że w tym wyrazie, więcej  "ciągot"?.
Że ma pojemność? - prawie Globu,
Zależność liczby i sposobu.


Każdy ma swój los? - w swoich rękach,
W głowie, sposobie, oraz? - "wdziękach".
Czym bardziej ktoś jest - "odmóżdżony",
Tym bardziej tego? - jest spragniony.


To nie dyplomy o nas świadczą,
Że mamy w sobie? -  myśl zaradczą.
Lecz to, podskórne, "Ego" w sobie,
Co stawia pomnik na swym grobie.


Cała "subtelność"? - jest w działaniu,
W jakim to słowo, jest "przybraniu".
- Kto ręką cudze mienie bierze,
Tego się szczuje? - niczym zwierze.-


Lecz? - są tak zwani? - "nieruszani",  
Którym się wierzy i nie gani.
Ich perfidia "zaspokojenia",
Nie sięga ręki? - lecz korzenia.


Są tutaj ludzie - pierwszej strony,  
Mający "farta", piękne żony
I na dodatek, z drugiej strony,
Są słońcem "życia" - swojej zony.


Zaspokojenie, ma to w sobie,
Że jest "finezją"? - samą w sobie,
Że jest budulcem swojej jaźni,
Podpartych "bokach" i "przyjaźni".


Jak uciec swojej wyobraźni,
Co miejscem Raju jest i kaźni?.
Dasz prym swemu - zaspokojeniu?,
Nie znajdziesz "bieli" na sumieniu.









niedziela, 15 lipca 2012

KIEDYŚ? O D E J D Z I E

Gdy żal się zbiera? - płakać się chce,
Powód? - bynajmniej, Bóg jeden wie.
To gdzieś od Duszy, idzie ten ból,
Jakby do rany? - ktoś sypał sól.


Myśli odchodzą - daleko - stąd,
Nie pragną tego, aby? - był "sąd".
Dusza odczuwa samotny czas,
Który z uporem? - trzyma się nas.


Trudno jest pisać, gdy ręka drży,
A Dusza mokra - pochłania łzy.
Błąka pytanie; czemu jest źle?
I czemu właśnie? - dotyka mnie.


Z boku wesołość - muzyka gra,
Więc czemu w Duszy ta żałość trwa?.
Mogłaby wchłaniać radosny świat
I słać zapachy, jak róży kwiat.


Przeszłość już była, a przyszłość ? - gdzie?,
Mogłaby zdradzić, co ona chce?.
Przychodzi ciągle nadzieją żyć,
Na smutne chwile? - gorzałkę pić?.


Bezsenne noce i myśli? - moc,
Głowa jak zwykle, ciężka jak kloc.
Czyżbyś się losie - zagubił sam?,
Każdy ci powie; co z tego mam?.


Smutna melodia przez Dusze - mknie,
Jakby ją porwać, ze sobą - chce,
Lecz dokąd można, przez Życie biec,
Nie wiedząc czego? i jak to chcieć?.


Ja, jakiej siły użyć bym mógł,
Aby żałości wyrównać dług?.
Nawet i teraz, gdy pisze to,
W szatach trefnisia - kugluje "zło".


Długo by pisać, tak żałość chce,
Pragnąc się wspomóż, choć? - wszystko wie.
Przyrzec jej muszę, bez zbędnych słów,
Że jej użyczę - swej ręki znów.


Wszak przez mą Duszę - melodia mknie,
Że jest jej smutno? - też o tym wie.
Nie chcę jej karcić, bo Duszy? - żal,
Kiedyś odejdzie, daleko - w dal.















sobota, 14 lipca 2012

WSTAJEMY R A N O . . .

Gdyby można było? - pisać? - we śnie,
Czasem by wyszło ciut? - "obleśnie".
Sen z pytaniami - a gdzie odpowiedź?,
Kto w Duszy robi? - swą "nocną spowiedź"?.


Jeden sen ginie, drugi? - "zostaje",
Jakby w tęsknocie zasypiał grajek.
Śpi.. Gra palcami, co dusza czuje,
Gdy wokół niego? - sala baluje.  


Wstajemy rano - nie wypoczęci
I czując w środku, ze coś nas kręci?,
Ostrzymy pamięć, nic nie wychodzi,
Sen już za burtą , jest naszej łodzi. 


Od wszelkich myśli - trzeszczy nam głowa
I sam rozsądek, też,  gdzieś się chowa.
Idziemy "śpiąco" więc do lusterka,
Z dziwnym uczuciem, kto z niego? -  zerka. 


Powiedz lusterko, powiedz nam- przecie,
Kto najmądrzejszy jest na Świecie?.
Nie ma takiego?, no? - to jest klapa,
Czyżby lusterko, to też - "atrapa"?.


Stoi się przed nim? - jak na rozstaju,
Droga do Piekła, droga do? - Raju.
Już się nie przyśni, która jest która?,
W głowie też pustka, pod nami? - dziura.



















piątek, 13 lipca 2012

POZOSTANĄ "C H W I L E"

Wszystko, co jest poza - już? -poza  zostanie,
Świat marzeń i pragnień, a także - Kochanie.
Nie ma takiej siły, aby? - czas wróciła,
Choćby się w marzeniach i we śnie przyśniła.


Pozostaną "chwile" - straconego czasu,
Które są jak drzewa, dla starego lasu.
W ciszy zamyślenia na ziemskim padole,
Chociaż? - wyraziste, jak oko sokole.


Czasem, tylko żałość - rozleje się w Duszy,
Że "skalistą" skałę, wiatr słaby wykruszy.
Z dumnej kiedyś góry, walczącej z chmurami,
Osunie się na dół - drobnymi piaskami.


Gdyby można było - wspomnienia - odrzucić,
Odciąć czasu miarę i tym samym? - skrócić,
Dać do zapomnienia, każdą, tęskną "chwilę"?,
Nie musiało żalu - napływać by tyle.


A tak? - pozostaje - goniąc siebie w Duszy,
Choć może inaczej? - lecz jednak ją - "kruszy".
W pamięci jak w serze, dziury "dojrzewają",
Nie dodają smaku, ale? - nabrzmiewają.


Możemy ją "schować"? - w tym co zapisane,
W opisie swej Duszy - co było kochane.
Może ktoś skorzysta i "zobaczy" siebie,
Czytając te słowa, gdy będzie w "potrzebie".





czwartek, 12 lipca 2012

CZEMU W R A C A M...

Gdy Świat się topi w moich myślach,
A mnie zwyczajnie -  słów zabraknie,
Aby mu pomóc dobić brzegu,
Na którym swoją flagę zatknie.


W myślach odległość bez znaczenia,
Kierunek wiatru im nie szkodzi.
Zazwyczaj głośno morze szumi,
Gdyśmy spragnieni, oraz młodzi.


Zwątpienie nie ma takiej siły,
By nam ukazać swoją niemoc.
Jesteśmy Duszą - filantropi,
Która się zrywa, tam, gdzie przemoc.


Szerokie pole do miłości,
Skąpane słońcem i zieleni,
Dodaje skrzydeł naszej wierze,
Że ona wszędzie się rozpleni.


Sztuka poznania "barw" natury
I zależności współdziałania,
Są skarbem, który, się odkłada,
Dodając "wartość" - do kochania.


Od nas zależy, moi drodzy,
W jakiej szkatule, go schowamy.
Kto będzie klucza powiernikiem,
Komu sekrety swoje - damy?.


Czemu wciąż wracam - do młodości?,
Na dosyć późne swoje lata,
Gdyż teraz widzę - tą zależność,
Która to nasze Życie splata.


Człowiek jest Duchem - ciągle młody,
To ciało sprawia mu przykrości.
Wszak zaraz lepiej się poczuje,
Gdy wraca obraz mu młodości.


Wrócić tam mogę, tylko w myślach,
Topiąc je w sobie i marzeniach.
Pod powiekami - przelatują,
W kolorach tęczy i półcieniach.