niedziela, 27 kwietnia 2014

P O D Z I Ę K O W A N I E za Ś W I Ę T O Ś Ć

Dziś, radość w oczach, łzy,  nadzieja,
Podziękowanie dla Świętego.
Miłość, poczucie człowieczeństwa,
Uczucie dobra - dla każdego.

Tysiące ludzi, ich czekanie,
Ze wszystkich lądów naszej Ziemi.
Mających w Duszy przekonanie,
Widzieć i być tam, że tak chcemy.

Monumentalność Bazyliki,
A przed nią ogrom ludzkiej Duszy.
Wewnętrzna miłość, uniesienie,
I siła, która się nie kruszy.

Jesteśmy z Tobą - nasz Rodaku,
Lecz czemuż inni obok stoją?.
Oni go także też kochają,
Pokazać Światu się nie boją.

Jan Paweł Drugi - Święty Nieba,
Daliśmy Bogu "Pomagiera"
Niech naszą Polskę i Świat cały,
W troskach i prośbach - mocno wspiera.

Byliśmy wdzięczni Jego Życiem,
Śmierć Go wyniosła na Ołtarze.
Mamy Patrona naszych rodzin,
Który właściwą drogę wskaże..

Pozostawione Jego Dzieło,
Bierzemy w serca, swoje Dusze
I przyrzekamy - sobie, Bogu,
Ja do Świętości, też dojść muszę.





piątek, 3 stycznia 2014

ŻYCIE JEST JEDNO..

Kto się obraża, ten nie czuje,
Co serce pragnie i miłuje
I gdzie się udać, też by chciało,
Za tym, co w życiu pokochało.

Gniew go przeszywa i drętwieje,
Jak woda w mrozie i zawieje
I tylko w oczach, w kroplach łzy,
Można by widzieć - o czym śni.

Brak panowania nad myślami,
Jest zawsze przeciw, a nie z nami.
Cóż ciche prośby wskórać mogą,
Gdy one idą swoją drogą.

To dobro, które każdy ma,
Miast podjąć walkę, w ciszy łka.
Gdy nie umiemy wyhamować,
Przyjdzie nam płakać i żałować.

Życie jest jedno i ten czas,
Który pośpiechem "zrywa" nas.
Jest złym doradcą, nawet kpi,
Gdy serce kocha, o tym śni.

Gdy utracimy z sobą więź,
Zostaje przemoc, czasem pięść.
Brońmy się zatem, przed tym złem,
Wiesz o tym "Bracie" i ja wiem.

Pisze te słowa dla otuchy,
Że sam uniknę "zawieruchy".
Pomogę sobie , Tobie - Tobie,
Aby nie widniał - żal na grobie.

"Tu leży ten, co kochał sen,
W całunie żalu jego tren.
Już się nie dowie, co chciał Świat.
Jak go rozumiesz - połóż kwiat".


czwartek, 26 grudnia 2013

S A M O T N O Ś C

Samotność? - "jęczy" za uszami,
Ale też wartość w sobie ma.
Ktoś?, gdzieś tam? - walczy z oporami,
A ona wolność słowa zna.

Nie musi tracić cierpliwości,
Bo ją w zapasie jeszcze ma.
Ma prostą drogę zrozumienia,
A tam?, ktoś?, dziwnie jakoś łka.

Czasami  żal się z niej wyleje,
Że sama sobie słowa śle.
Słyszy je wszystkie, lecz udaje,
Choćby i zaprzeć przyszło się.

Sama się dziwi swym obliczom,
Które z czasem? - postępują.
Wszak przecież tylko są wyrazem,
Chwili czasu, tej co czują.

Łza, która bywa jej ochroną,
To szczególny  dar od Nieba.
By  ją uchronić, nim upadnie,
Ukradkiem wytrzeć ją trzeba .

Nie wiemy potem co się stanie,
Gdy pochowa sama siebie.
Wiara nam każe jednak wierzyć,
Wynagrodzi Bóg ją w Niebie.












środa, 25 grudnia 2013

B OŻ E N A R O D Z E N I E - DOBRY DZIEŃ

Kto sobą nie czuje - drugiego człowieka,
Nie dziwne, że nie wie, co i jego czeka.
Wszak dobre uczynki, chociaż są i w głowie,
Nie ocieplą serca, nieszczęsnej osobie.

Tylko, to co mamy - z serca darowane,
Będzie nam wśród ludzi, w Niebie zapisane.
Nie bójmy się zatem, okazać miłości,
Ona w nas z powrotem - podwójnie zagości.

Całe nasze dobro, które mamy w sobie,
Niechaj służy wszystkim, nie jednej osobie
I niech się zamienia, w to, co miłe Panu.
Uwolnijmy siebie od blichtru i szpanu.

Nasze krótkie życie, pod Słońcem, na Ziemi,
Mimo naszych starań, Śmierć w nicość zamieni.
Aby się nie lękać, że w nicości trwoga,
To od nas zależy i od Woli Boga.

Dzisiaj mamy Święto - Boże Narodzenie,
Niech nam będzie "Światłem"" - nie tylko wspomnienie.
Mamy nową szansę, zmienić swoje Życie,
Możemy to czynić, od serca i w skrycie.

Mamy jakże polskie, prześliczne kolędy,
Które różnym głosem, rozbrzmiewają wszędy.
Przyłączmy się do nich, głosem serca swego,
Poczujemy radość - czynienia dobrego.




wtorek, 24 grudnia 2013

WIGILIJNE C Z E K A N I E

Aby nie wątpić, przywracamy,
Kanony wiary w swojej duszy.
Dają nam pewność i ufanie,
Że się nie podda i nie skruszy.

Już dwa tysiące lat minęło,
A my? - w swej wierze dziś czekamy,
Że On się znowu nam narodzi,
Chociaż realność czasu znamy.

A więc? - ta Wiara, to nasz kanon,
A, który Szatan - atakuje.
Szukając luki w nasze duszy,
A nuż?, się podda i skruszeje.

"Wśród nocnej ciszy"- dusza czeka,
Gdyż się narodzi nam Syn znowu.
Jesteśmy wszyscy blisko siebie,
Jesteśmy z Tobą - wejdź do domu.





sobota, 7 grudnia 2013

L U D Z I E i WŁADZA

Kto dzisiaj da mi tą odpowiedź,
Czy Polska miała swoje dni?,
A gdy je miała? - skorzystała?,
Czy dalej tylko są to sny?!.

Te utracone pokolenia,
Które przegrały swoje życie,
Czy już im tylko pozostało,
Po cichu marzyć o tym w skrycie?.

Czy można winić cały Naród,
Za to ,że jest tam , gdzie i jest?.
Nam trzeba szukać winowajców,
Którzy otwarcie ślą nam - "gest".

Nie można Państwa utrzymywać,
Gnębiąc skrzywdzonych już przez los.
Zaś obdarzeni zaufaniem,
Wciąż napełniają własny trzos.

Od lat, od wieków, jest to samo,
Lud daje władzę - wybraniec "śni",
Że to co dostał i co może,
To są dla niego? - "prywatne dni"..                  

Kto jest dla kogo?, Kto suweren?,
Wszak w Konstytucji to nie "skryli".
Ludzie bez władzy? - by wyżyli,
Władza bez ludzi? - ani chwili.

Nawet się sama nie wyżywi!..




piątek, 22 listopada 2013

NA GÓRZE M A R Z E Ń

Na górze Marzeń - są ołtarze,
Tam moja miłość, serce karze.
Każe mu siebie się wyrzekać
I na wyroczni słowo czekać.

Gdybym mógł nie brać w tym udziału?.
Mógłbym się wyrzec też przydziału,
Udręki, bólu, rozczarowań,
W obrębie myśli i zachowań.

Muszę  tam serce swe zanosić,
Kłaść na ołtarze, górę prosić,
By miała litość nad nadzieją,
Nie bacząc myśli, że - gorzknieją.

Pora?, jak  zawsze - niewiadoma,
Kiedy ta "kara" się dokona.
Często wypada w środku nocy,
Gdy sen przez umysł - cicho kroczy.

Wiadomo wtedy, że nie wróci,
Noc się wydłuży, a nie skróci.
Muszę, wszak zebrać, to co "moje",
By iść na górę - "za nas dwoje".

Najgorsze zawsze, są powroty,
Zwiotczałe myśli od duchoty,
Nie dają czasem się "ogarnąć".
Ołtarze również - muszę sprzątnąć.

Ileż ja razy-  na niej byłem?,
To tyle samo się dziwiłem,
Że mi starczało sił i woli,
Nie dając znaku - jak to boli.

niedziela, 17 listopada 2013

E M P L O I

Wzywam przed siebie - swe oblicze,
Niechaj że spojrzę jemu w oczy.
Przez życie moje , jakieś takie,
Wiem, że z uporem obok kroczy.

Raz jest przede mną,to znów z tyłu,
Zależnie jak mu jest wygodnie.
W mojej ocenie - znów krytycznej,
Nie wszystko idzie w czasie, zgodnie.

Nie wiem jak inni, lecz ja czuję,
Że ono własny image tworzy.
Ileż wysiłku i zaparcia,
W owe emploi swoje łoży.

Nie wiem i boję się o skutek,
Co to wejrzenie przynieść może
Gdy się ulęknę - stracę "władztwo",
Wtedy głos westchnie - o mój Boże!.



czwartek, 14 listopada 2013

P I S A N I E to S Z U K A N I E

Pisanie, to jest? - słów szukanie,
Które się kłębią niczym dym.
To z niego trzeba upleść warkocz
I wpleść ozdobny jeszcze rym.

Słowa udają -  że się znają,
Że same złożą piękną myśl,
Lecz jak przychodzi coś do czego,
Wołają! - ratuj!, pomyśl!, zmyśl!.

Umysł bez duszy - się nie wzruszy,
Taki jest jego marny los.
Nic nie wymyśli, wręcz skostnieje,
Choćby przed niego rzucić trzos.

Jak je więc dobrać - skąd też pobrać,
Aby oddały swoją moc?.
Tak aby Słońce oraz Gwiazdy,
Razem świeciły - dzień i noc.

Przecież są jeszcze - uczuć dreszcze,
Senne marzenia, czasu sens.
Brać je, rozdawać wszystkim wokół
I aby został jeszcze pens.

Jak się to uda - będą cuda,
Jakby się z dzbana dobył Dżin.
Słychać jak wena, słowem śpiewa:
Masz je już w sercu - pisz i płyń.




wtorek, 12 listopada 2013

GDYBY TAK ?..

Gdy się coś zacznie, to się skończy,
Tylko się czasem - czas wydłuży.
Nic nie możemy tu zaradzić,
Gdyż on? - innemu panu służy.

Choć się staramy , robiąc "swoje",
Zmiany, korekty - dywagacje.
Jednak to wszystko psu na budę,
Trza by nam zrobić? - rewolucję.

A czas upływa i cóż z tego,
Że nam się, powiem -  nie podoba?.
Suma summarum, nam zostaje,
Wyłącznie własna tylko szkoda.

Lecz gdyby mogło być inaczej?,
Załóżmy - sługą, czas zostaje.
Oj!, wtedy? - działo by się, działo,
Co nam się tylko-dziś wydaje?!.







poniedziałek, 11 listopada 2013

MAŁE SŁOWA o M I Ł O S C I - /lepiej się czyta z mel. "HEJ SOKOŁY"

Nie wiem kiedy? - kiedyś muszę,
Wydać serce na katusze.
Mój Ty Boże, aż się boję,
Gdyż  w mym sercu jest nas dwoje

Jakich słów ja użyć mogę,
By oddalić  serca trwogę.
By nie pękło z tej przyczyny,
Mej miłości do dziewczyny.

Miłość, to skarb wyobraźni,
Bycia we śnie, życia w jaźni.
Na usługach łzy, tęsknota,
Większa niźli góra złota.

Gdy Twój obraz wyczaruję,
Tracę czucie w tym co czuję.
Słowo, które ma Twe imię,
Rozczulenie nie ominie.

Jest tak piękne i ulotne,
Lecz dla serca nazbyt mocne.
Gdy usłyszy - to "zwariuje", 
Gdyż tak mocno Cię miłuje.

Nie ma miary dla miłości,
Nie ma granic dla radości.
Łzy mi oczy jednak parzą,
Gdy w miłości się rozmarzą.

Leć, leć  -  mój sokole,
Pilnuj co jest także w dole.
Zabierz miłość z mej "krainy"
I ją zanieś do dziewczyny.









L E K na S A M O T N O Ś Ć

Samotność boli, gdy się budzi,
Obarcza żalem bliskich ludzi,
A gdy usypia - łagodnieje,
Ktoś, widział nawet, że się śmieje?!.

Pobyt w uśpieniu daje szansę,
Wejść w sferę szczęścia, ich niuanse.
Być tam, gdzie wiara bliżej Słońca,
A czas zaś kołem - nie ma końca.

Gdy się uśpienie jednak kończy,
Wygląda racze jak list gończy.
Niby istnieje, lecz schowana,
Tam, gdzie ją kryje  blada ściana.

Samotność? - dziwność w swym wymiarze,
Nawet i w tłumie kogoś wskaże.
Zabierze uśmiech i nadzieje,
Świat się jej zlęknie - spustoszeje.

Jak można obejść, jak ją zgubić,
Gdy zacznie sama się hołubić?.
Czy tylko sen jest jej ratunkiem,
I sennej Duszy - opatrunkiem?.

Nie tylko ludzie jej się boja?,
Więc jakie siły za nią stoją?.
Przecież jej siła? - to bezsilność,
Pustka i skrajna -  niestabilność.

Gdzie jest granica jej działania?,
Na linii spanie i nie spania?,
A może w drugiej samotności,
Traci oblicze swojej "złości"?.

Spróbujmy zatem nie być sami.
W świecie przyjaźni - zakochani,
Samotność straci swoje siły,
Jakkolwiek one by nie były.








niedziela, 10 listopada 2013

D Z I W N O Ś Ć - /bez refleksji/

Gdybym chciał zrobić coś dziwnego?.
Jakbym miał zacząć i od czego
I to coś sobie wyobrazić,
By w końcu temu - też  zaradzić.

Dziwne pytanie w dziwnej sprawie.
Może dla kogoś dość głupawe,
Ale dziwniejsze, wierzcie - znałem,
A pytań żadnych nie stawiałem.

Dochodzę jednak do konkluzji.
Słowo jest lżejsze od iluzji,
Ale napiszę coś takiego,
Aby się można uśmiać z tego.

Czy mi wychodzi? - jestem w kropce.
Zgłaszam więc udział w swojej szopce,
Zabuczę swoim dziwnym głosem,
Przy zaciśniętym ręką nosem.

Nad wyraz wyszło znakomicie.
Chcecie spróbować? - zobaczycie,
Ze to "podbicie", wchodzi w uszy,
Czuć nawet w butach, jak się buczy.

Na tym zakończę, lecz nie kończę.
Wystawię głowę swą pod słońce,
I niech naświetla, niechaj grzeje,
Znów coś wymyślę - mam nadzieję.





poniedziałek, 4 listopada 2013

MENTALNOŚĆ i REFLEKSJA

Dopóki serce bije i w żyłach płynie krew,
Dopóty oczy moje, unosić będą brew.
Dopóki myśli moje, są przy mnie niczym cień,
Nie będę "gardził" Światem, że wszystko o nim wiem.

Stracone moje lata, miesiące , oraz dni,
Które się w dzień rodziły i zamieniały w sny.
Są mi ciężarem Życia i bólem jego nóg,
Ilekroć je podnoszę, by przenieść się przez próg.

Zawistny czas bez serca /a wiec mu uczuć brak/,
Nie bronił mnie przed niczym, a nawet skrywał znak.
Jakoby w rozbieżności, mentalność myśli krył,
Że oto on, od zawsze , jedyny - jest i był.

Dopóki serce?!- właśnie -  aż dziwić może stan,
Że tyle przeszło progów i większych jeszcze bram,
Że dalej ciągle bije, nie wnosząc żadnych skarg?.
/Pomagam mu, nie powiem - modlitwą moich warg/.

Rozumiem, chce żyć ze mną, lecz  mnogość uczuć mych,
Rodzących stres i żądze -  sięgając myśli złych,
Wciąż zatapiały dobro, uczucia, miłość mą.
Jak mu się udawało - poradzić z taką - "grą"?.

Nie pragnę tego wcale, by Świat się ze mnie śmiał,
Nie umiem, nawet nie chcę, by choć się trochę bał,
Lecz mam wciąż żal do niego - za te stracone dni.
A czas? - to już refleksja, która się "czasem" - śni.




niedziela, 3 listopada 2013

MÓJ ANIOŁ STRÓŻ

Aniele Boży i  Stróżu mój,
Jesteś wciąż blisko, więc widzisz znój,
Od świtu nocy, do zmierzchu dnia.
Ten, który człowiek za życia ma.

Pytam ze smutkiem, czemu tak jest,
Że z boku stoi z uśmiechem Bies
I zbiera żniwo z tego Świata,
Czyniąc powinność również kata.

Wraz z Duszą ginie też nadzieja,
Życiowej sagi - epopeja.
Pisana "czasem" danej chwili,
W obrębie kręgu, gdzieśmy żyli.

Jesteś Aniołem i Stróżem mym,
By mnie ochraniać przed skutkiem złym.
Usypiam z Tobą i budzę dzień,
Przechodząc nocą przez ciemną sień.

Kto ma w niej władzę nad moim snem.
Bies z pustej beczki z przepastnym dnem?,
Czy czyhające w kącie zmory,
Strzygi, wampiry, niecne stwory?.

Proszę Cię zatem - wskaż mi drogę,            
Którą wraz z Tobą, przebyć mogę.
Gdy już dojdziemy,  powiem w Niebie,
By cały splendor - był dla Ciebie.