Liczę na wszystko - na co mogę,
Na czas, na życie i na drogę.
Na to, co myśli pozwalają,
Gdy mnie w objęciach swoich mają.
A gdybym przestał?, nie - nie mogę,
Pewnie bym zapadł w wielką trwogę,
Że oto mogłem, lecz? - nie chciałem,
Ze śladem w sercu, że się bałem.
Trudno jest myśleć, a pisanie?,
Jest jakby wejście w "zakazanie".
Oceniać siebie w trójwymiarze,
Patrząc, co czwarty jeszcze wskaże?.
Jak wyjąc z siebie mam uczucia,
I nie nabawić się - wyzbycia,
Abym się ujrzał, sam, od środka,
Od swego ego, aż? - do przodka.
Pisząc to, niosę znicz nad głową,
Bym nie zatracił się nad sobą.
Wierzę i liczę, że me słowa,
Będą jak hejnał brzmieć z Krakowa.
Na czas, na życie i na drogę.
Na to, co myśli pozwalają,
Gdy mnie w objęciach swoich mają.
A gdybym przestał?, nie - nie mogę,
Pewnie bym zapadł w wielką trwogę,
Że oto mogłem, lecz? - nie chciałem,
Ze śladem w sercu, że się bałem.
Trudno jest myśleć, a pisanie?,
Jest jakby wejście w "zakazanie".
Oceniać siebie w trójwymiarze,
Patrząc, co czwarty jeszcze wskaże?.
Jak wyjąc z siebie mam uczucia,
I nie nabawić się - wyzbycia,
Abym się ujrzał, sam, od środka,
Od swego ego, aż? - do przodka.
Pisząc to, niosę znicz nad głową,
Bym nie zatracił się nad sobą.
Wierzę i liczę, że me słowa,
Będą jak hejnał brzmieć z Krakowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz