piątek, 16 listopada 2012

W O L N A W O L A

Byłem, jestem iii - będę?!.
Nie znam granic poznania,
Kroku mego przed sobą,
Jego z czasem - zmagania.
Nie znam głębi umysłu,
Nie znam Duszy pragnienia.
W czarnej skrzyni pamięci,
Zagubione wspomnienia.
Chcę je znaleźć - nie mogę,
Żółty papier strzępiony.
Wiatr je wirem porywa
I zamienia je w dzwony.
Biją głosem spiżowym,
Od którego drży ziemia.
W oczach słońce odbija
I je w ciernie zamienia.
Nie znam pola cierpienia,
Bolejącej miłości.
Nie znam drogi ułudy,
Aż do bramy podłości.
Nie znam tego co będzie,
Choć przekora mnie dławi.
Nie znam ujścia do morza,
W którym rzeka się pławi.
Nie znam fali spokoju,
W oceanie skojarzeń.
Drogi z Ziemi do Nieba,
Na firmament mych marzeń.
Nie wiem gdzie jest początek,
Który kończy poprzedni.
Czemu ludzie milczący,
Są przebiegli i wredni.
Stoję czasem nad sobą,
Z zapytaniem? - dlaczego?

Mam niewiedzy po uszy,
Ileż mogę nie wiedzieć?!.
Przecież z tego wszystkiego,
Można by się "zasiedzieć".
Można myślą utonąć,
Nie sięgając dna jego
I niewiedzę ominąć,
Mając umysł "ślepego".
Można, można - a czemu?,
Ludzie tego nie czynią?.
Nie gotowi są tonąć,
Lecz ostatkiem sił - płyną?!.
Chociaż woda głęboka,
Fala usta zalewa.
Z góry jeszcze przeciwność,
Kubeł wody wylewa?.

Taką mamy naturę,
Że jesteśmy? - przekorni.
Przekornością? - "nadobni"
I do tego? zadziorni.
Człowiek dostał tą wolę,
Która jego? - buduje,
Która w każdym momencie,
Nad nicością góruje.
Śmierć ją zabrać nam może,
Ale czyżby? - na pewno?.
Tutaj kropki nie stawiam,
Gdyż w pytaniu? - jest sedno.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz