Zmysłowe myśli, objęły trwogę
I słuszność - we władanie.
Nie pomne w wartość swojej mądrości,
Też Boże przykazanie.
Przed tym doznaniem? - były szczęśliwe,
I prostą miały drogę.
Ja? - też się czułem, przy nich, tak samo,
Wierzyłem, że wciąż? - mogę.
Nic zatem sobą - nie wskazywało,
Że być inaczej może.
Wszak zaistniałe drobne niuanse?,
Znosiłem je w pokorze.
Tak nam się żyło?, nie powiem - długo,
Od gdzieś? - gdzie i zaranie.
Życie by pewnie, nic przeciw miało,
Gdyby nie? - zakochanie.
Szliśmy swą drogą, patrząc pod nogi,
W kałużach? - Niebo woła.
Myśli zastygły, serce zaś drgnęło,
Gdym ujrzał w nich? -" Anioła".
Tu się zaczęła - moja gehenna,
Z myślami, moją drogą.
Życie wiedziało, że ja iść muszę,
A one?, że - nie mogą.
Odszedłem z wolna, od tej kałuży,
A one? - tam zostały.
Czy są szczęśliwe - mam tą nadzieję,
Ja idę sam - "zraniały"..
I słuszność - we władanie.
Nie pomne w wartość swojej mądrości,
Też Boże przykazanie.
Przed tym doznaniem? - były szczęśliwe,
I prostą miały drogę.
Ja? - też się czułem, przy nich, tak samo,
Wierzyłem, że wciąż? - mogę.
Nic zatem sobą - nie wskazywało,
Że być inaczej może.
Wszak zaistniałe drobne niuanse?,
Znosiłem je w pokorze.
Tak nam się żyło?, nie powiem - długo,
Od gdzieś? - gdzie i zaranie.
Życie by pewnie, nic przeciw miało,
Gdyby nie? - zakochanie.
Szliśmy swą drogą, patrząc pod nogi,
W kałużach? - Niebo woła.
Myśli zastygły, serce zaś drgnęło,
Gdym ujrzał w nich? -" Anioła".
Tu się zaczęła - moja gehenna,
Z myślami, moją drogą.
Życie wiedziało, że ja iść muszę,
A one?, że - nie mogą.
Odszedłem z wolna, od tej kałuży,
A one? - tam zostały.
Czy są szczęśliwe - mam tą nadzieję,
Ja idę sam - "zraniały"..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz