Przyszło mi wrócić na odkryte pola,
Gdzie słonce wschodzi, gdy się srebrzy rola.
Gdzie ponad kręgiem wypatrzonym okiem,
Zbudzone chmury ślizgają się bokiem.
Stanąłem więc prosto wyszedłszy z ukrycia,
Pamiętny też lęku i sercu rozbicia,
Że będę na celu straceńcem przy palu,
Nie mając odwrotu do ukrycia żalu.
Poczułem jak nagość sama się okrywa,
Jak łza bycia sobą po policzku spływa.
Poczułem też w sobie znany poryw chęci,
Obudzenia uczuć ukrytych w pamięci.
Ilem czasu stracił gdy mnie tu nie było?,
Ile serce w sobie boleści ukryło?,
Czy marzenia zechcą ułagodzić Duszę?.
Wiem, że poza prośbą niczym ich nie zmuszę.
Ale mimo wszystko wróciłem gdzie jestem,
Z podsuniętym nawet pod nogi podestem,
A krąg wokół szepcze - zobaczcie, znów stoi,
Czas rozwiązał więzy?, swych słów się nie boi?.
Poczułem to w sobie, minęło "omdlenie",
Odeszło jakoby odchodzi wspomnienie.
Wstąpiło zaś ciepło słonecznych promieni,
Z nadzieją do Duszy, że się wszystko zmieni.
Gdzie słonce wschodzi, gdy się srebrzy rola.
Gdzie ponad kręgiem wypatrzonym okiem,
Zbudzone chmury ślizgają się bokiem.
Stanąłem więc prosto wyszedłszy z ukrycia,
Pamiętny też lęku i sercu rozbicia,
Że będę na celu straceńcem przy palu,
Nie mając odwrotu do ukrycia żalu.
Poczułem jak nagość sama się okrywa,
Jak łza bycia sobą po policzku spływa.
Poczułem też w sobie znany poryw chęci,
Obudzenia uczuć ukrytych w pamięci.
Ilem czasu stracił gdy mnie tu nie było?,
Ile serce w sobie boleści ukryło?,
Czy marzenia zechcą ułagodzić Duszę?.
Wiem, że poza prośbą niczym ich nie zmuszę.
Ale mimo wszystko wróciłem gdzie jestem,
Z podsuniętym nawet pod nogi podestem,
A krąg wokół szepcze - zobaczcie, znów stoi,
Czas rozwiązał więzy?, swych słów się nie boi?.
Poczułem to w sobie, minęło "omdlenie",
Odeszło jakoby odchodzi wspomnienie.
Wstąpiło zaś ciepło słonecznych promieni,
Z nadzieją do Duszy, że się wszystko zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz